Recenzje piszą nie pisarze, ale turyści.Spróbuj, to inspirujące!
Dodaj opinię teraz Przypomnij mi przez e-mail ×

Hakuna Matata. Część 14. Przez ciernie. kamienne miasto

02 Sierpień 2021 Czas podróży: z 28 Luty 2021 na 12 Marta 2021
Reputacja: +7272
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Kontynuacja. Zacznij tutaj >>>

Dzień.13. 12 marca

Najwię kszym pytaniem dnia jest uzyskanie wynikó w testu. Najlepiej negatywny. A moje wą tpliwoś ci zaczynają się rozwiać , mimo ż e mó j mą ż jest już cał kowicie zdrowy. Przebieg choroby jest inny. Wiele z nich jest nawet bezobjawowych.

Zaraz po ś niadaniu idziemy do szpitala.

I ś niadanie jest dobre! Bufet jest doś ć obfity, takiej obfitoś ci nie widzieliś my na Zanzibarze. Nawet w Mangrove Lodge, tam też byliś my zaskoczeni obfitym ś niadaniem. Ale nie all-inclusive, jeś li wiesz, co mam na myś li. Obfitoś ć ś ciś le w obrę bie Zanzibaru. Skromny urok burż uazji)

Przepraszam, ale nie zrobił em zdję cia ś niadania. I pamię tam, co krę cił em. Zdarza mi się to podczas każ dej podró ż y. Strzelam do czegoś , a potem znika. Jak to? )

Zrzucił am wszystkie filmy na komputer mojego mę ż a, muszę go poszukać , moż e nakrę cił am film.

Zostawiamy walizki w hotelu i idziemy sami odebrać testy.


W szpitalu jakoś wszystko zmienił o się w cią gu czterech dni. Nie ma duż ego tł oku do przebierania się , a nawet kolejka do odbioru jest doś ć kró tka. Dopiero przy wejś ciu, w biał ym namiocie, wzburzone jest ludzkie morze. Miejscowy podchodzi do nas z propozycją pomocy. Wyglą da na to, ż e pró buje nam sprzedać wyniki testó w.

Mó wimy, ż e jeszcze tego nie potrzebujemy, ale pamię tamy o tym i idziemy spokojnie na nasz test.

Nie zostajemy dł ugo, oni już szukają naszych wynikó w.

I tak się zaczę ł o.

– Nie zamó wił eś wyniku.

- Bez wzglę du na to, jak zamó wili, lecimy dzisiaj, co do cholery, oto paragon.

- Twoje wyniki nie znajdują się w komputerze. Idź do biał ego namiotu, zamó w wyniki online.

Pró buję wymyś lić , gdzie powinniś my się teraz udać . Dziewczyna wyglą da przez nastę pne okno, pewnie pokazują c rę ką „doką d mamy iś ć ”. Oczywiś cie tam, gdzie jest najwię cej ludzi.

Tam tł um atakuje faceta, któ ry każ e wszystkim zeskanować kod kreskowy. Bezskutecznie pró buję się do niego dodzwonić . Tł um pochyla się od tył u i zaczynam tracić panowanie nad sobą :

- Pomó ż mi, proszę !

Wszyscy jakoś uspokoili się na raz.

Lecimy dziś do domu! Pomó ż mi! Mó j test! Sprawdź Zysys! – Rzucam w faceta kartką .

Na począ tku facet pró buje wepchną ć mi kod kreskowy i nawet się na niego ł apię , ale nie rozumieją c tego, zaczynam machać pokwitowaniem i krzyczeć jeszcze gł oś niej:

- Dzisiaj Wi-Fly! Vera moż e testować?? ?

W tym samym czasie mą ż w ogó le nie bł yszczy. Naprawdę jest tu tł um i nie moż e pojechać do Bieł dyazhki, wcią ż nie wiemy o nim najważ niejszej rzeczy.

Jakiś facet podkrada się do mnie i mó wi, ż e mi pomoż e (moż e nawet ten, któ rego otrzepaliś my przy wejś ciu) i prowadzi nas do innego namiotu, khaki, w innym miejscu, wcale nie tam, gdzie nas wysł ano ( ! ).

Wszystko tutaj jest dostojne i szlachetne. Jest kilka stoł ó w, są teczki z testami, facet i dziewczyna rozdają je dziarski. Jest cicha kolejka, doł ą czam do ogona.

„Nasz” mó wi coś do osoby, któ ra rozdaje testy, otrzepuje to, mó wią , zobacz, ile mam osó b. Ale „nasze” nalegają i biorą moją gazetę w swoje rę ce, podają c ją sobie

W naszych folderach nie ma testó w!

Oto wszystko, ale my nie.

Có ż , to wszystko, popł ynę li, - Myś lę , ż e to smutne. Prawdopodobnie są pozytywne, dlatego nie ma ich tutaj.


Facet, któ ry rozdawał testy, wychodzi z kolejki, bierze nasz paragon i stoi tam, zastanawiają c się nad innym pytaniem. Po cichu zaczynam:

– Lecimy dziś do domu…

Kywa gł ową i wchodzi z naszą gazetą do budynku. Kolejka z rezygnacją pł ynie do dziewczyny. Mó j mą ż i ja siedzimy na krzesł ach.

Pó ł godziny pó ź niej mó j mą ż pyta, czy jestem pewien, ż e teraz w ogó le otrzymamy testy bez pokwitowania.

Po kolejnych pię ciu minutach z budynku wychodzi facet, podchodzi do mnie i prosi o paszporty. Nadpisuje wszystkie dane. Wraca.

Có ż , na razie to wszystko, - myś lę - teraz karetka z sanitariuszami wjedzie prosto na teren, zabiorą nas pod biał e ramiona i zabiorą na spalenie w piecu . Na Zanzibarze nie ma koronawirusa. Nie, dopó ki nie przybyliś my.

Jak moż esz sobie wyobrazić , to był nasz najbardziej ekstremalny dzień na wyspie.

Oto on, trzymają c coś w rę kach. Och, czy to są testy? Nasz? ? Drż ą cymi rę kami wygł adzam papiery, biegną c gorą czkowo oczami.

Negatywne! Ja też ! Hurra!

Patrzę na zegarek. Byliś my tu 2 godziny i 10 minut. Samolot zamkną ł by już lą dowanie, gdybyś my przyszli na testy po obiedzie.

A wię c mamy mnó stwo czasu! I nikt z nas nie jest zaraź liwy!

Chodź my na lunch.

Nie moż na wejś ć na ulicę , na któ rej ostatnio zaparkowaliś my, wszystkie wejś cia są zablokowane. Stawiamy samochó d na parkingu przy drodze. Tu nie jest daleko.

W Lukmaan jest wielu ludzi. Szukamy wolnego miejsca, idź w gó rę , znowu zejdź . Cał a kawiarnia jest zrobiona ze szmat i patykó w) Jest taka… zaniedbana. I są tł umy ludzi.

W koń cu jedzenie jest takie pyszne! Szczegó lnie smaczne dla mojego mę ż a)

Czterech Arabó w siada przy naszym stole (tak, są duż e stoł y). Nawet nas o nic nie pytają . Najwyraź niej tak to się tutaj robi.


Có ż , już nie jesteś my zaraź liwi, niech siedzą . Jeś li są ró wnież niezakaź ne. I na pewno nie są zaraź liwe, inaczej po prostu nie przetrwał yby do dziś . Wycią gam te wnioski, gdy widzę , jak jedzą rę koma, tymi samymi rę koma kalkulują i jedzą dalej. A gdybyś cie zobaczyli pienią dze Zanzibaru, zrozumielibyś cie, o czym mó wię . Pienią dze wyglą dają gorzej niż ta kawiarnia i ogó lnie Zanzibar. Wszystkie drobnoustroje i wirusy na ś wiecie ż yją z tych pienię dzy i nie smucą się .

Chę tnie je obejrzę . Podobno jest to ojciec i trzech synó w. Ojciec to prawdziwy jeź dziec, dumny, plecy ró wne, spokojne, patrzy na ś wiat oboję tnie, z lenistwem. A synowie są rozgrzani, dym z uszu, iskry z oczu, ale zachowują temperament przy ojcu. Nie mogę tego znieś ć , zaczynam rozmowę .

Ską d jesteś ?

Z Zanzibaru.

Zaskoczony:

Czy Zanzibar? Riley?

Rozmawiamy najlepiej z mojego angielskiego. Proszę o pozwolenie na ich sfotografowanie.

Prawdopodobnie są to potomkowie suł tanó w, któ rzy kiedyś rzą dzili Zanzibarem)

Kiedy dojeż dż amy na parking, widzimy, ż e nasz samochó d został zamknię ty. Tak! Dokł adnie na czas. Mą ż usiadł za kierownicą i zatrą bił . Nikt nie odpowiada.

Pozostał o bardzo mał o czasu, a nasze walizki wcią ż są w hotelu.

Czy wiesz, dlaczego nie odebraliś my walizek? Bardzo chciał em pospacerować po hotelu, trochę postrzelić , inaczej nie był o na to wcześ niej czasu)

Ogó lnie wyglą dam, kilku mę ż czyzn siedzi w cieniu, idę do nich. Konkurują c ze sobą oferują usł ugi taksó wkowe. Pytam kto jest kierowcą tego auta. Wszyscy milczą .

Pytam jednego, najbardziej ż ywego:

Czy jesteś kierowcą ?

- Odbierz samochó d, musimy jechać .

Uś miecha się :

– Pole-pole, Hakuna Matata.

Hakuna matata? ? Spó ź niliś my się na samolot. Wzią ć samochó d! Wright nie!

Ką cikiem oka widzę , ż e mó j mą ż wysiada z samochodu. A mó j mą ż jest… duż y. Potrzeba okoł o pię ciu mał ych Zanzibarczykó w, aby mó c mu się oprzeć .

Wyraz jego twarzy to… Widać , ż e jest gotó w się zdenerwować . A do nas tam latają . Nie mamy czasu się denerwować )

Kierowca ró wnież widzi swojego mę ż a i od razu ma ochotę usuną ć swó j samochó d.

Chodź my do rzeczy, mam nawet czas, ż eby trochę postrzelać .

Gdybym nie biegał saiga po Stone Town, ten hotel był by czymś do zrobienia przez trzy dni, jak są dzę . Po prostu chodź i strzelaj.

Nasze czwarte pię tro jest szczegó lnie interesują ce.

Ktoś rzadko tu wchodzi, ale jest tu coś do zobaczenia.


Wyjś cie na ł adny dziedziniec, kolejny pokó j na poddaszu. Myś lę , ż e widział em go też w „Orle i ogonie”.

Taras na dachu oferuje wspaniał y widok.

Có ż , ż egnaj Zanzibar. Jest mał o prawdopodobne, ż e kiedykolwiek tu wró cimy.

Linia mety. Droga na lotnisko jest szybka, trochę siedzimy w samochodzie, trochę na ł awce. Pienią dze i klucze zostawiamy w schowku na rę kawiczki i idziemy na pó ł pię tro.

Lotnisko jest zatł oczone, jest duż o ludzi, tł oczą się przy stole, przy któ rym sprawdzają wyniki testu – dwie kobiety siedzą i sprawdzają numery na komputerach, umieszczają odciski na naszych wynikach. Tutaj trochę się martwił em. Dziwna poranna przygoda wywoł ał a jednak ró ż ne myś li. Kto wie, gdzie znaleź li nasze testy. . .

Nastę pnie tł um jest ró wnomiernie rozprowadzany w cienkie strumienie dł ugich kolejek do rejestracji i pł ynnie spł ywa do poczekalni, jednocześ nie wypeł niają c kilka dokumentó w na wszystkich etapach.

Okresowo w kolejce sł ychać krzyki:

– Czy potrzebujesz testu?

Rzeczywiś cie, zasady zmieniają się tak szybko w tym szalonym ś wiecie, ż e trudno jest je ś ledzić .

Trzy dni pó ź niej Katar anulował wymagania testowe dotyczą ce wejś cia na pokł ad samolotu.

A my, po odbyciu 9-godzinnego poł ą czenia nocnego na lotnisku w Doha, polecieliś my do domu i zdaliś my testy w domu.

Wyniki był y oszał amiają ce – mó j mą ż był negatywny, ja był am pozytywna. W tym samym czasie mą ż znó w stał się zasmarkany i stracił zapach, a ja był am jak ogó rek. Przez prawie dzień był em smutny, czekał em na przyjazd, potem zdał em drugi test - negatywny. Potem kolejny - negatywny.

Ta epopeja się skoń czył a, bezpiecznie zabraliś my się do pracy. Nie zachorował em i nie mamy przeciwciał , obu.

Przeraż ają ce jest myś leć , jak przetrwał bym pozytywny test na Zanzibarze)

Ż yczę wszystkim dobrego zdrowia! Negatywne testy i pozytywne przygody! )

Hakuna Matata!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Uwagi (54) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
аватар in.ki
in.ki

c.conka2014, dlaczego to nierealne?!))) Każdy to robi - a ty to zrobisz. Strach przed zrobieniem czegoś po raz pierwszy jest zrozumiały, ale jest subiektywny i nie ma nic wspólnego z Twoimi możliwościami. Uwierz mi, podróżowanie na własną rękę jest o wiele łatwiejsze niż się wydaje. Kupujesz bilety autobusowe? Tak samo jest z samolotem. I łatwo jest zarezerwować hotel i wykupić ubezpieczenie - wystarczy nacisnąć kilka przycisków i voila. Po prostu musisz planować - ale planujesz w prawdziwym życiu, prawda?
Wciąż czekam potajemnie na moment, w którym Gelenka_1 zacznie podróżować na własną rękę, w ogóle jest mnóstwo doświadczeń podróżniczych i Ty też. Nie bój się. Proszę! I nie myśl, że to nierealne – samturyści mają takie same ręce, nogi i głowę jak wszyscy, „budują” z nimi wycieczki. Gdy tylko poczujesz, ile daje samodzielna podróż, czego nie daje podróż zorganizowana, nie wrócisz już do podróżowania niesamodzielnego. W tej chwili administrator będzie krzyczeć, ale powiem: to jak oglądanie seksu i branie w nim udziału - różnica jest ogromna. To jest niebo i ziemia, uzależnieni podróżnicy tracą tyle piękna, że ​​już chce się płakać. I dlaczego przegrywają? Z powodu drobiazgów - wewnętrznej bardzo chwiejnej bariery. ollennka, gdzie jesteś, wesprzyj mnie)))

Wed, 04 Aug 2021, 11:37
аватар c.conka2014
c.conka2014

in.ki dzięki za wsparcie. Podróżowanie na własną rękę jest oczywiście ciekawsze, zdałem sobie z tego sprawę już podczas mojej pierwszej podróży zagranicznej, kiedy byliśmy w pobliżu Koloseum i Forum Romanum, i było to obraźliwe do łez być blisko i nie wchodzić, a było to 1,5 godziny w Muzeum Watykańskim horror i następnym razem poszliśmy sami i zostaliśmy na cztery godziny, chyba spowolnieni barierą językową, choć z trzema angielskimi słowami, a często jakoś daliśmy radę gestami. Same bilety krajowe, hotele nie stanowią problemu. A potem wybuchła pandemia i wszystko stało się zupełnie niezrozumiałe.

Wed, 04 Aug 2021, 18:35
аватар in.ki
in.ki

„kiedy byliśmy w pobliżu Koloseum i Forum Romanum, a bycie blisko i nie wchodzenie było wstydem do łez, a gdy było 1,5 godziny w Muzeum Watykańskim, przerażenie i następnym razem pojechaliśmy sami i zostaliśmy na cztery godziny. "
Bardzo wyraźna ilustracja tego, co napisałem powyżej. Daj ją każdemu, kto nie chce czytać samturystyki.

Ta pandemiczna sytuacja sama się rozwiąże - niech wirus pozostanie, ale wszyscy się dostosują. Wiesz, przyłapałem się na myśleniu, jak wiele zmieniło się na lepsze w ciągu roku. Zeszłego lata nikt nie mógł nawet pomyśleć o wyjeździe gdzieś - nieśmiałe pierwsze wyjazdy na własne ryzyko i ryzyko dla niezależnych podróżników (w rzeczywistości wszystko okazało się nie tak trudne, jak sądzono), pierwsze zorganizowane wycieczki najodważniejszych zorganizowanych turystów. I teraz? Można powiedzieć, że z mocą i głównym - no tak, gdzie można, z pewnymi kłopotami, ale z mocą i głównym :) Taki skok w rok!
Tyle, że jeśli porównujesz stan rzeczy każdego dnia lub tygodnia, nie jest to tak zauważalne. Więc wszystko wyjaśni się gładko, zapewniam :)

I kolejna myśl. Po prostu mózg potrzebuje trochę czasu, aby sformatować go do sytuacji. Wcześniej była staer, a nawet maraton podróży (bilety na pół roku lub rok, planowanie długoterminowe), a teraz sprint (szybko poczytaj fora, aby dowiedzieć się, jaka jest sytuacja, szybko kupione bilety, a nie ma ograniczeń w podróży do danego kraju, zostawił rzeczy w walizce, odleciał). Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego - przyzwyczaja się do tego)) To po prostu nowy format wycieczek i przygotowania do nich, to wszystko - ani gorsze, ani lepsze.
Jeśli ty, zastrzegając sobie, że to dla ciebie niby nierealne, to jednak sam poszedłeś do Koloseum - nie ma co do tego wątpliwości, że to dla ciebie nierealne, JUŻ zacząłeś :) Bariera językowa nie jest tak straszna, jak ją malują (z wszelkimi względami szacunek dla biur podróży, ale propagują tę rzekomą prawdę wśród mas, aby nie podróżowały bez nich - oczywiście w interesie handlowym))). Nie znając portugalskiego, poleciałem do Brazylii (trudny, kryminalny, sam), byłem zdezorientowany z wolnym angielskim i pomocniczym kiepskim hiszpańskim - Brazylijczycy nie są belmezami ani na jednym, ani na drugim. Więc co? I nic :) Nawet tego nie poczułem. Tam na chwilę jest mini-teatr, tu podobieństwo słów, ale tam po prostu wskazał palcem menu, magnes lub punkt na mapie. Ogólnie powtarzam, nie ma przeszkód do samodzielnego podróżowania, przez co nie odważą się ich rozpocząć.
Tak, trzeba się przygotować - i znowu powiem: to wszystko :) Przygotowanie to takie oczekiwanie, że jeszcze nie jesteś na wycieczce, ale już się z nią rozpalasz, a cała rutyna jest na boku.

Apyatka przepraszam, już schodzę z podium, porwał mnie wykład, ale mam dobre intencje)))

Wed, 04 Aug 2021, 19:42
аватар c.conka2014
c.conka2014

in.ki dzięki za wsparcie. Podróżowanie na własną rękę jest oczywiście ciekawsze, zdałem sobie z tego sprawę już podczas mojej pierwszej podróży zagranicznej, kiedy byliśmy w pobliżu Koloseum i Forum Romanum, i było to obraźliwe do łez być blisko i nie wchodzić, a było to 1,5 godziny w Muzeum Watykańskim horror i następnym razem poszliśmy sami i zostaliśmy na cztery godziny, chyba spowolnieni barierą językową, choć z trzema angielskimi słowami, a często jakoś daliśmy radę gestami. Same bilety krajowe, hotele nie stanowią problemu. A potem wybuchła pandemia i wszystko stało się zupełnie niezrozumiałe.

Wed, 04 Aug 2021, 21:35
аватар in.ki
in.ki

„kiedy byliśmy w pobliżu Koloseum i Forum Romanum, a bycie blisko i nie wchodzenie było wstydem do łez, a gdy było 1,5 godziny w Muzeum Watykańskim, przerażenie i następnym razem pojechaliśmy sami i zostaliśmy na cztery godziny. "
Bardzo wyraźna ilustracja tego, co napisałem powyżej. Daj ją każdemu, kto nie chce czytać samturystyki.

Ta pandemiczna sytuacja sama się rozwiąże - niech wirus pozostanie, ale wszyscy się dostosują. Wiesz, przyłapałem się na myśleniu, jak wiele zmieniło się na lepsze w ciągu roku. Zeszłego lata nikt nie mógł nawet pomyśleć o wyjeździe gdzieś - nieśmiałe pierwsze wyjazdy na własne ryzyko i ryzyko dla niezależnych podróżników (w rzeczywistości wszystko okazało się nie tak trudne, jak sądzono), pierwsze zorganizowane wycieczki najodważniejszych zorganizowanych turystów. I teraz? Można powiedzieć, że z mocą i głównym - no tak, gdzie można, z pewnymi kłopotami, ale z mocą i głównym :) Taki skok w rok! Tyle, że jeśli porównujesz stan rzeczy każdego dnia lub tygodnia, nie jest to tak zauważalne. Więc wszystko wyjaśni się gładko, zapewniam :)
I kolejna myśl. Po prostu mózg potrzebuje trochę czasu, aby sformatować go do sytuacji. Wcześniej była staer, a nawet maraton podróży (bilety na pół roku lub rok, planowanie długoterminowe), a teraz sprint (szybko poczytaj fora, aby dowiedzieć się, jaka jest sytuacja, szybko kupione bilety, a nie ma ograniczeń w podróży do danego kraju, zostawił rzeczy w walizce, odleciał). Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego - przyzwyczaja się do tego)) To po prostu nowy format wycieczek i przygotowania do nich, to wszystko - ani gorsze, ani lepsze.
Jeśli ty, zastrzegając sobie, że to dla ciebie niby nierealne, to jednak sam poszedłeś do Koloseum - nie ma co do tego wątpliwości, że to dla ciebie nierealne, JUŻ zacząłeś :) Bariera językowa nie jest tak straszna, jak ją malują (z wszelkimi względami szacunek dla biur podróży, ale propagują tę rzekomą prawdę wśród mas, aby nie podróżowały bez nich - oczywiście w interesie handlowym))). Nie znając portugalskiego, poleciałem do Brazylii (trudny, kryminalny, sam), byłem zdezorientowany z wolnym angielskim i pomocniczym kiepskim hiszpańskim - Brazylijczycy nie są belmezem ani na jednym, ani na drugim. Więc co? I nic :) Nawet tego nie poczułem. Tam na chwilę jest mini-teatr, tu podobieństwo słów, ale tam po prostu wskazał palcem menu, magnes lub punkt na mapie. Ogólnie powtarzam, nie ma przeszkód do samodzielnego podróżowania, przez co nie odważą się ich rozpocząć. Tak, trzeba się przygotować - i znowu powiem: to wszystko :) Przygotowanie to takie oczekiwanie, że jeszcze nie jesteś na wycieczce, ale już się z nią rozpalasz, a cała rutyna jest na boku.

Apyatka przepraszam, już schodzę z podium, porwał mnie wykład, ale mam dobre intencje)))

Wed, 04 Aug 2021, 22:42
awatara