Hakuna Matata. Część 12. W nirwanie. Chuini
Kontynuacja. Zacznij tutaj >>>
11 dni. 10 marca
Kiedy mó j mą ż ś pi, badam teren. Jak mi się tu podoba! Wł aś nie tego zawsze szukam i oczekuję od wakacji. Cał kowity relaks.
Obok restauracji znajduje się duż y salon z ł ó ż kami z baldachimem. Są fotele, stó ł , regał y w formie ł ó dek.
Okoł o sió dmej zaczynam terroryzować mę ż a)
Jak poprosił em go, ż eby poszedł ze mną na plaż ę ! I w ż aden sposó b nie jest:
– Jestem chory, nie rozumiesz? Wczoraj temperatura wynosił a 37 i 2. Bez zapachu, bez smaku, wszystkich tam zarazię .
- Kogo wszyscy? Widział eś tu kogoś ?
- Nie widział em tego, nigdzie nie wychodził em.
- Wię c wyjdź , i tak nikogo nie zobaczysz! Nie ma ludzi! Moż esz wyjś ć , kiedy chcesz.
Ś niadanie tutaj jest cudowne! To nie jest bundy w Ayia Beach i nie samotny (ale pyszny! )) naleś nik w Hakuna Matata, a nie talerz gotowego mini posił ku w Miramonte. To Ś NIADANIE! ) Otwierasz pokrywki, wdychasz zapach, rozważ asz opcje… Ale wybierasz to samo, co ś niadanie w innych hotelach).
Jajecznica jest przygotowywana na zamó wienie.
Herbata, kawa, woda – bez ograniczeń przez cał y dzień .
Co jest najważ niejsze w ś niadaniu?
Najważ niejszy jest widok! Oczywiś cie nie jest to widok w Aya Beach, też fajny.
I dopiero gdy zjedliś my ś niadanie sami (chł opcy z są siedniego hotelu jedli ś niadanie w swoim hotelu)), dopiero wtedy pozwolił sobie na wyjś cie na plaż ę . I nie ma nikogo! W ogó le nie ma urlopowiczó w! Niewidzialny barman gdzieś za barem spokojnie drzemie, podczas gdy pracownik kopie mał y otwó r na jakiś wą ż .
Tylko my i morze. A cień jest taki gruby. A bryza jest taka orzeź wiają ca. A morze jest takie niebieskie! I namorzyny po pas w wodzie! A to wszystko tylko dla nas!
Cał y dzień jesteś my nigdzie. Kł amiemy i kł amiemy.
Jeś li na ś wiecie istnieje raj, to jest to hotel Mangrove Lodge.
Kiedy woda zaczę ł a się podnosić , rzucił em się do morza. A mą ż bez kapci! A kamienie nie został y jeszcze dobrze pokryte, tylko trochę . Mó wię - przyniosę ci kapcie. Wymamrotał , ż e jest zmę czony i zgrzany, i poszedł spać do pokoju. Wię c się nie ką pał em.
Ale przez cał y dzień klapiliś my w basenie. Kiedy jesteś cie we dwoje w raju, jest bardzo fajnie! Prywatna plaż a)
Tam pracownik pokazał nam baobab. Có ż … drzewo jest jak drzewo. Na zdję ciach baobaby są jakoś okrą gł e i beczkowate, a to drzewo jest cienkie i ma cienkie gał ę zie. Podobno są ró ż ne.
Najlepiej pł ywać w morzu, gdy namorzyny są w wodzie po szyję . Ale po prostu przychodzi upał i nie pozwala dł ugo przebywać w wodzie.
Wspinam się w cieniu i pró buję odpoczą ć sama, ale bez mę ż a nudzę się (no có ż , sama na cał ej plaż y).
Udaję się do jakiegoś opuszczonego miejsca w pobliż u naszego hotelu.
Na począ tku myś lał em, ż e to takż e ruiny zamku, ale potem stał o się jasne, ż e to opuszczony hotel.
Trochę przeraż ają ce.
Ale atmosferyczne)
Widzą c mojego mę ż a – „Chcesz iś ć ze mną ? ” – przebieram się i idę do są siedniego hotelu Chuini Zanzibar Beach Lodge, aby zobaczyć ruiny pał acu suł tana Bargasha ibn Saida i jego wyznawcy Alego ibn Saida. W 1914 roku pał ac, podobnie jak wiele innych w okolicy, spł oną ł .
Zdję cie pokazuje, ż e zabudowa pał acu, a raczej jego pozostał oś ci, znajdują się po ró ż nych stronach zatoki. Nadal uważ am, ż e ta zatoka pojawił a się tutaj w wyniku jakiegoś kataklizmu.
(Zdję cie z internetu)
W zatoce nie ma teraz wody. Ł odzie stał y nieruchomo, czekają c na przypł yw. Przechodzę przez most, myś lą c, gdzie są goś cie tego drogiego hotelu, wypoczywają cy na plaż y. Gdzie jest tu plaż a?
Do hotelu prowadzą wysokie schody. Przed nią straż nik woł a mnie, mó wią , doką d idziesz, pokazuję mu nazwę hotelu. Ponieważ go nie rozumiem (czasami jest to bardzo wygodne), idę dalej, a on podą ż a za mną . Na gó rze spotyka nas kolejna osoba, oczywiś cie szef, któ ry też stara się zdobyć to, czego potrzebuję . Piszę w tł umaczu, ż e chcę zobaczyć pozostał oś ci pał acu. Pozwala mi patrzeć , ale wszę dzie za mną podą ż a. Hotel nie jest tani, nie pozwolisz nikomu zdać się na przypadek)
Z zamku niewiele został o i nie są to ruiny. Bardzo dobrze zachowana wież a.
A obok ś ciana nie wyglą da jak ruina. Ś ciana jest pię knie pobielona, albo dla urody, albo w oryginale był a biał a) Pytam straż nika, czy jest stary, czy przerobiony.
Mó wi – oryginalna ś ciana, nie starzeje się )
To nie wyglą da na XVIII wiek)
W drodze powrotnej jest zachó d sł oń ca.
Nie Bó g wie co, ale ł adne)
Oboje jedliś my kolację z deserem) Mą ż zdecydował , ż e Dolce Vita powinna być dzisiaj we wszystkim)
Ale tym razem deser był dziwny - kilka bezsmakowych kulek ciasta i skondensowane mleko w mał ym talerzyku.
Potem zacią gną ł em mę ż a do salonu (w hotelu jest kilka salonó w) i zawiesiliś my tam nasze telefony.
A potem w pokoju nie tylko nie był o Wi-Fi, ale prawie nie był o mobilnego Internetu. A my dopiero negocjujemy z dystrybutorem. Faktem jest, ż e nawet z domu zamó wiliś my auto tylko na 12 dni, ż eby nie mę czyć się w Stone Town z parkingiem. Wszystko jest blisko, wię c nie potrzebujesz samochodu. Myś lę , ż e taniej jest wzią ć taksó wkę na lotnisko niż zapł acić jeden dzień wię cej za samochó d. Ale test wprowadził poprawki. Musimy zadzwonić na badanie i lepiej odebrać go rano, bo obiad jest w szpitalu do drugiej, ao trzeciej musimy być na lotnisku. Jakiekolwiek opó ź nienie nie da nam szansy.
Wypoż yczalnia przez dł ugi czas nie chce pł acić za dodatkowy dzień . Chcemy za darmo, bo przegraliś my na benzynie, ale dystrybutor chce za peł ną cenę i moż na go też zrozumieć . Zgadzam się w koń cu za 15 dolaró w.
Kiedy wszystko jest postanowione, mą ż udaje się do swojego domu. Ja też dł ugo nie siedzę , po prostu nie oszczę dzam przed komarami.
Szkoda, ż e wakacje dobiegają koń ca. Jutro przenosimy się do Stone Town.
Cią g dalszy tutaj >>>