Długa droga Dar es Salaam do Nairobi w Kenii. Podróż do Afryki 2018
Chł opiec z kierowcą autobusu.
Nadszedł jednak czas, aby wyjechać z Tanzanii do Kenii, o któ rej też czytał em wiele ciekawych rzeczy. Prawie wszyscy chwalą ten kraj. Przyjdę i zobaczę .
Nasza trumna na kó ł kach.
Przed wyjazdem do Afryki skontaktował em się z rosyjskim przewodnikiem mieszkają cym w Kenii z ż oną i dzieć mi. Zaproponował mi wycieczki po rezerwatach Kenii i Tanzanii za opł atą.1200-3200 dolaró w za dwa lub trzy dni. Zadał em mu serię pytań dotyczą cych wyjazdu do Afryki. Odpowiedział mi kilka razy, a kiedy zdał sobie sprawę , ż e tak naprawdę nie chcę kupować od niego wycieczki, przestał mi odpowiadać . Stracić zainteresowanie. Teraz zdał em sobie sprawę , ż e postą pił em sł usznie, nie doł ą czają c do grupy innych turystó w, któ rej był przewodnikiem. Wyrazę też swoją opinię na temat safari w rezerwatach Afryki.
Nasz autobus.
Trzy dni przed wyjazdem z Tanzanii kupił em bilet autobusowy z Dar es Salaam, Tanzania-Nairobi w Kenii, zał atwiają c lokalne zlecenie w recepcji hotelu, w któ rym się zatrzymał em. Nie mogł em znaleź ć informacji o autobusie na tej trasie. Przeczytał em dziesią tki stron i autoró w. Wszystko ogó lnie i nic konkretnego. Nie chciał em lecieć samolotem, bo autobus jechał trasą przez rezerwaty Tanzanii i Kenii, przez miasto Arusha, ską d nie był o daleko od sł ynnego Kilimandż aro. Pracownik hotelu pomó gł mi kupić bilet autobusowy. Zapł acił em poś rednikowi 5000 TZS (okoł o 2.2 USD) i 7.000 TZS (31 USD) za bilet Dar es Salaam (Tanzania)-Nairobi (Kenia). Cztery godziny pó ź niej facet przynió sł mi bilet autobusowy, mał ą kartkę z wypisanymi numerami. Jakoś to rozgryzł em. To prawda, bał em się podró bki i postanowił em to sprawdzić . Poszedł em do punktu odjazdu autobusu w rejonie Ubungo na obrzeż ach Dary. Ledwo czekał em na autobus miejski.
Bilet kosztował nieco ponad 50 centó w amerykań skich. Kiedy przyjechał autobus, był przepeł niony. Ogó lnie zauważ ył em, ż e autobusy w każ dym kraju w Afryce są zawsze zatł oczone. W autobusie nie moż na się trzymać , bo zagę szczenie stoją cych pasaż eró w nie pozwolił oby na upadek. Jechaliś my okoł o godziny. To był a ekstremalna jazda. My, Europejczycy, rozpieszczani transportem publicznym, nie rozumiemy tego. Gdy wysiadł em z autobusu, od razu otoczyli mnie mocno opaleni faceci, któ rzy mieszkają na tym dworcu przez cał ą dobę . Ich wyglą d był onieś mielają cy. Wydawał o mi się , ż e są gotowi rzucić się na mnie z powodu beznadziei i braku pienię dzy. Nie był o sensu odpowiadać na nie i milczeć , ponieważ nic nie rozumieli, z wyją tkiem sł ó w „daj pienią dze”. Tak zwany obszar dworca autobusowego był okropny. Rowy, doł y, strumienie ś mieci, nieznoś ny brud, zapachy jedzenia i opró cz mnie setki mieszkań có w.
Biali zwykle tu nie przychodzą , chyba ż e w mał ych grupach. O tej godzinie był em jedynym biał ym wś ró d wszystkich ś niadych. Szedł em, a wokó ł mnie był potró jny pierś cień oferują cy coś mę ż czyznom w ró ż nym wieku. Upał powyż ej czterdziestu stopni i kurz. Trudno był o oddychać , a nawet te irytują ce muchy. Z trudem znalazł em mał y kurnik, w któ rym siedział a jasno pomalowana pani. Pokazał em jej swó j bilet na autobus SAI-BABA EXPRESS, ten sam napis na jej chatce, gdzie pię kne autobusy pysznią się i bł yszczą . Z pogardą wzię ł a mó j bilet, odwró cił a go, wzruszył a ramionami i zaczę ł a do kogoś dzwonić . Jakieś dziesię ć minut pó ź niej cztery osoby, któ re chciał y mi pomó c, stł oczył y się w kurniku i wszyscy zaczę li krę cić się i sprawdzać mó j bilet. Potem jeden z nich zabrał mnie do innej budki, gdzie rozpoznał mó j bilet i kazał być na parkingu o 05:30 rano. Cieszył am się , ż e w koń cu opuszczę to miasto, w któ rym już trzeci dzień gryzł y mnie robale.
Ostatni raz ugryzł y mnie pluskwy w Ameryce Ł aciń skiej. Dlaczego opisuję to wszystko w tej formie, ale ponieważ w rzeczywistoś ci wszystko jest znacznie gorsze. Rezerwować . com, nie raz mnie zawodzi z wyborem hoteli. Wybieram przyzwoity, ale okazuje się , ż e jest gorszy niż europejskie kurniki, chociaż przyzwyczaił em się już do tej sytuacji w Afryce i krajach sł abo rozwinię tych.
Po potwierdzeniu, ż e mó j bilet jest waż ny, od razu pomyś lał em, ż e taksó wkarze bę dą pobierać wię cej pienię dzy za tak wczesną godzinę , niż kosztuje bilet autobusowy do Nairobi. Widział em w pobliż u trzy hotele. Poszedł em tam, gdzie w jednym z nich zapł acił em za pokó j na dzień . Nastę pnego dnia przeprowadził em się do tego hotelu, któ ry okazał się bardzo dobry, podobnie jak mó j pokó j. Wieczorem wyszedł em zjeś ć w okropnej knajpce. Zamó wił em kurczaka z frytkami i suró wką . Kiedy go przynieś li, przeraził y mnie zwę glone kawał ki kurczaka i ziemniakó w.
Nie był o nic do zrobienia i szybko wszystko poł kną ł em. W Tanzanii kurczaki są jak nasze kurczaki.
O 05:00 poszedł em na parking dworca autobusowego. Już zbliż ają c się do niego usł yszał em nieustanny huk, krzyki pasaż eró w podnoszą cych autobusy we wł aś ciwym kierunku, ryk silnikó w i sygnał y autobusowe. Kiedy zbliż ył em się do zepsutego otworu wjazdowego na parking autobusowy, zobaczył em setki autobusó w i tysią ce biegają cych z kuframi ludzi. Nie był to widok dla zwykł ych ludzi. Taki koszmar mó gł być tylko snem. Zaczą ł em szukać miejsca na mó j autobus. Z pomocą specjalnych krzykaczy znalazł em swó j autobus jadą cy trasą Dar-Arusha-Nairobi-Kampala (Uganda). Widok autobusu z zewną trz nie był przeznaczony do codziennej jazdy po drogach Afryki. Moje miejsce był o pod numerem 10. Ledwo przecisną ł em się mię dzy siedzeniami. Zaniepokoił mnie fakt, ż e autobus był zwyczajny. Wewną trz bardzo brudny i odrapany.
Przycię te siedzenia, tapicerka wytarta do dziur z brudnymi smugami. Jak rozumiem, najlepsze autobusy tu nie jeż dż ą . Przed sobą zobaczył em bardziej wolne miejsce i usiadł em na nim, ale od razu krzyknę li na mnie, ż e to niemoż liwe, te miejsca są dla obsł ugi autobusu. Naliczył em siedem takich miejsc. Faktem jest, ż e agenci, któ rzy sprzedawali im bilety, wsadzali do tego autobusu swoich pasaż eró w, a był o ich aż pię ciu. Autobus był straszny, od razu zapomniał em o klimatyzacji, przecią ł em wystają ce z ekranó w telewizoró w przewody do oglą dania filmó w. Wszystko, co moż na był o mu ukraś ć , został o skradzione dawno temu. Dokł adnie o szó stej rano nasz autobus odjechał , jeś li mogę tak powiedzieć . Niemal jednocześ nie dziesią tki autobusó w rzucił y się na otwarcie, aby zjechać z drogi. Trzeba to był o zobaczyć . Cią gł y korek autobusó w, któ re starają się wyjechać jako pierwsze. Dziwię się , ż e na nikogo nie wpadliś my.
Jednorazowo na drogę wjechał o okoł o dwudziestu autobusó w, któ rych kierowcy urzą dzali wyś cigi z niebezpiecznymi manewrami. Droga do Nairobi był a wą ska, z jednym pasem ruchu w każ dym kierunku. Duż e samochody ledwo się poruszał y, ale nie zwalniał y. Mniej wię cej co dziesię ć kilometró w lokalni policjanci chowali się w cieniu. Każ dy z naszych kierowcó w odpinał najbrudniejsze wcześ niej przygotowane banknoty. Rosyjscy policjanci drogowi, to bajka w stosunku do ich kolegó w z Afryki. Faktem jest, ż e ograniczenie prę dkoś ci wynosi 80-50 kilometró w, a kierowcy jeż dż ą wszystkie 100-120 kilometró w na godzinę . Okazuje się , ż e w Tanzanii są radary. Po okoł o trzystu kilometrach zostaliś my zatrzymani na postoju, gdzie nasz kierowca został obcią ż ony duż ą grzywną . Wszedł do autobusu oburzony, mó wią c, ż e oddał wszystkie zarobione pienią dze. Potem jechaliś my, nie przekraczają c dozwolonej prę dkoś ci, i przekrę cił em migawkę aparatu przez otwarte okno autobusu.
Przez ponad tysią c kilometró w w Tanzanii obraz wzdł uż pobocza był jeden: gliniane chaty lokalnych mieszkań có w, bieda i nę dza ich domostw. Po drodze kilka razy zatrzymywaliś my się na kró tko, odbierają c pasaż eró w pomię dzy osiedlami. Nazywa się to mię dzynarodowym autobusem ekspresowym. Zatrzymaliś my się też w miejscach, gdzie sprzedawano ananasy i mango. Są tu cał e zaroś la i są bardzo tanie. Pasaż erowie pró bują je kupić do swoich domó w. Kiedy spró bował em tych nijako wyglą dają cych mango, był em oszoł omiony. Nigdy nie jadł am tak sł odkich i soczystych, z wyją tkiem Bahrajnu. Do miasta Arusha wjechaliś my w deszczu. Chciał em tu zostać na wycieczkę przez park na sł ynną gó rę Kilimandż aro, ale wyjaś niono mi, ż e padał o od kilku dni, a sama gó ra był a pokryta chmurami. W ogó le nie jest widoczna. Musiał em przenieś ć się do Kenii. Wyjechaliś my z Dary o 06:00 i dotarliś my do granicy z Kenią o 21:13.
W tym samym budynku w pobliż u znajdują się okna rejestracyjne Tanzanii i Kenii, co jest bardzo wygodne. Cał a procedura dla cał ego naszego autobusu trwał a pó ł torej godziny. Dobrze, ż e byliś my sami. Na punkcie kontrolnym w Kenii został em zmuszony do wyrzucenia wszystkich plastikowych toreb zawierają cych mango, ananasy i jedzenie z wodą . Kiedy zaczę liś my poruszać się po terytorium Kenii, poboczem drogi, jak w Tanzanii, leż ał y te same paczki, któ re odebrano mi na granicy.
Okoł o 00:18 dotarliś my do Nairobi. Miasto jest duż e, ale tak brudne i odrapane jak Dar es Salaam. Nastró j gwał townie się pogorszył . Myś lał em, ż e przynajmniej Nairobi to przyzwoite miasto. Biegnij do hotelu, weź prysznic i ś pij.
Dorastają do stu lat.
Niebezpieczne wyprzedzanie na spotkanie.
Wszelkie pienią dze są mile widziane.
Gwarny handel w pobliż u autobusó w.
Nigdy nie widział em suszy w Afryce.
Ż yją najlepiej, jak potrafią .
Dlatego tak bardzo chcą mieszkać w Europie.
Tak ż yje prawie cał a Afryka.
Najsmaczniejsze i najsł odsze mango w Tanzanii.
Droga do szkoł y jest dla nich dł uga.
Tanzania. Dzieci w wieku szkolnym wracają do domu, a dziewczynka jest boso. Ż al mi dzieci Afryki, ale ich prezydenci ż yją dla wł asnej przyjemnoś ci, nie myś lą c o ludziach.