Rapsodia tajska. trzecia piosenka

22 Listopad 2019 Czas podróży: z 04 Listopad 2019 na 15 Listopad 2019
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Rozpocznij tutaj >>>

Nie spał em dobrze w nocy. Na począ tku zmę czył o mnie to, ż e wiatrak wieje prosto na mnie. Wstał em i go wył ą czył em. Wł aś nie wtedy wleciał komar. A ja naiwnie wierzył em, ż e pł ynny fumigator przywieziony z domu ratuje nas przed komarami. I figi dla ciebie! Nad ł ó ż kiem był a siatka, ale był o zbyt leniwe, ż eby ją wyprostować . Zakrył a gł owę . O trzeciej nad ranem gdzieś w pobliż u zapiał kogut. Wtedy obudził się meczet. Ś piewają c do niej, gdzieś pohukiwał y mał py. Potem drugie koguty. Nie czekał em na trzecią . Wstał em. Budzą c się Wadik zapytał : „Co, Verka do nas trafił a? ” Poł oż ył a się . Czy jet lag dogonił mnie pó ź no?


Dzisiaj zaplanował em wycieczkę na jedną z wysp. Wedł ug recenzji okazał o się , ż e ks. Poda jest najzabawniejsza z cał ej tró jki (Poda, Chicken, Tub). Oczywiś cie chciał bym wszystko odwiedzić , ale okazuje się , ż e jest drogo. Opró cz opł aty za przejazd w obie strony 300 bahtó w musisz ró wnież uiś cić opł atę za wysył kę w wysokoś ci 400 bahtó w. Razem 700 na osobę . A wycieczka po 4 wyspach, wedł ug opinii, nie ma nic wspó lnego. Siebie, siebie, siebie!

Doszliś my do nasypu za pię ć minut przed ó smą . Kasa był a nadal zamknię ta. Usiadł i czekał . Podszedł mę ż czyzna w niebieskiej koszulce z napisem „Staff” i zapytał , doką d idziemy. Powiedział em. Odszedł . Otworzył y się kasy. Kasjer uczciwie ostrzegł , ż e na wyspie trzeba bę dzie jeszcze zapł acić za wejś cie i ż e trzeba poczekać , aż zbierze się co najmniej 6 osó b. Có ż , wiem!

W pobliż u kasy ciocia sprzedawał a jedzenie. Kupiliś my dwie plastikowe miski z ryż em i jakieś dziwne ś mieci za 50 bahtó w. Uznaliś my, ż e wystarczy na trzy. Mieliś my też ze sobą duż e mango. I oczywiś cie wodę .

Ludzie przybyli, ł odzie odpł ynę ł y. A gdzie oni wszyscy idą ? Verka, nie mogą c tego znieś ć , poszł a do sklepu, w któ rym wisiał y dł ugie czapki w koszulkach z numerami identycznymi jak na ł odziach. Ale wysł ali ją z powrotem, ż eby poczekał a.

Musieliś my czekać pó ł torej godziny. Naostrzony, czekają cy, jedna z umywalek. Nie mogli zidentyfikować niezrozumiał ych ś mieci. Albo skrawki jajek lub coś innego. Ale cał kiem satysfakcjonują ce.

Wreszcie ł ó dź został a wyposaż ona w wystarczają cą liczbę pasaż eró w. I pł ywaliś my.

Był o spokojnie, dzię ki Bogu! Niebo jest stosunkowo czyste. Wyspę Poda widać dobrze z plaż y Ao Nang.

Przepł yną ł . Hej, sł odziutka! Jest mał o ludzi. Piasek jest biał y, morze pł ytkie. Raj Verkin.

„Na morskim piasku spotkał em Marusię …”

Po pł ywaniu i robieniu zdję ć wyszliś my jak zwykle Verkę opalają cą się pod pł ynnymi jodł ami i pilnują cą rupieci, a my sami uzbrojeni w aparat i telefon poszliś my w prawo. Na mapie widział em w tym kierunku coś w rodzaju „sekretnej laguny”. Jeś li wierzyć tej mapie, przed nią nie był o nic - 300 m. Postanowiliś my spró bować dostać się tam wzdł uż skalistego wybrzeż a, a jeś li nam się nie uda, wró ć , zostaw sprzę t i popł yń .


Kamienie na brzegu są ostre. Szliś my po wodzie, stą pają c po piaszczystych terenach. Kiedy już przenieś liś my się doś ć daleko, nie był o trudu jechać - wysepek piasku był o coraz mniej. I był em zbyt leniwy, ż eby wró cić . Nastę pnie Vadik zszedł na brzeg i ukrył aparat z telefonem mię dzy kamieniami. Potem popł ynę liś my. Nie wiem jakie są.300 metró w? Oto skał a. Prawdopodobnie za nim bę dzie już laguna. Bał ał ajka! Kolejna skał a. I kolejny. Ten stał osobno, a my przepł ynę liś my mię dzy nim a kolejną skał ą na brzegu. Fale bił y, odbijają c się najpierw od jednej, potem od drugiej. Pod skał ą morze miał o niesamowicie pię kny kolor. Przypominał o mi jedno miejsce na Krymie, poza Nowym Ś wiatem i Karaul-Oboi. W wodzie są też skał y. Nazywa się to w zwykł ych ludziach „Trzech pijanych mnichó w”. Ach, Krym, Krym!

Plaż a w koń cu pojawił a się za rogiem. Ale nadal jest przyzwoicie do niego dopł yną ć . Spanikował em i zaczą ł em krzyczeć do Vadika, któ ry pł yną ł naprzó d, ż e musi wracać . Nie chciał . Dobra, popł ywajmy. Oto wybrzeż e. Cał kowicie opuszczony. Plaż a jest mał a. Dwa ptaki przyzwoitej wielkoś ci z biał ym brzuchem i czarnymi skrzydł ami (lub odwrotnie) krą ż ył y i krzyczał y na niebie. W wodzie otoczył o mnie stado pasiastych ż ó ł tobrzuchó w (lub pł etwali karł owatych), pró bują cych odgryź ć kawał ek polę dwicy. Cholera! Odejdź cie paskudne!

Patrzą c wstecz, już zamkną ł em oczy. Pię kno! Wejś cie do zatoki przykryte był o skał ą . I nie ma co fotografować ! Gł upcy! Moż na był o wsadzić pod czapkę a la „Siemion Semenych” telefon lub fotkę i tak pł ywać .

Wydawał o mi się , ż e na mapie widział em inne jezioro lagunowe w gł ę bi wyspy. Czy to nie tutaj widział em? Stwardnienie nasila się . Ale na wszelki wypadek przeszliś my kilka metró w ś cież ką w gł ą b lą du. Nigdzie nas nie zabrał a, a my popł ynę liś my z powrotem. Nikt nie ukradł aparatu telefonem. I nie mą dry. Cumowanie tam jest problematyczne. A wś ró d ostrych kamieni nie był o innych idiotó w. Nadal bał em się przypł ywu. Ale to nie nadeszł o.

Nie był o nas przez dwie godziny. Verka zniosł a to ze stoickim spokojem i nie odezwał a się do nas sł owem. Skoń czył em drugą miskę ryż u. Gdzie umieś cił byś ś mieci? Wszę dzie mó wi, ż eby zabrać ze sobą . Oto kolejny! Za co pł aci się te pienią dze? Vpadlu, czy co, wyrzucają ś mieci? Za budką straż nika zauważ ył em worki z gruzem budowlanym i ukradkiem zerkają c w stronę ochroniarza (lub kasjera ratowniczego) siedzą cego plecami do mnie, przyczepił em do jego torby kosz na ś mieci. Kasjer-ratownik nawet nie obejrzał się . Wyglą da na to, ż e telewizor oglą dał .

Wcią ż jest czas, ale musisz mieć czas, aby odwiedzić drugi koniec plaż y. I nie zaszkodzi trochę prychną ć .


Poszliś my ś cież ką prowadzą cą w gł ą b wyspy na drugą stronę , odcinają c ró g.

Poznany przez nas Chiń czyk zapytał , gdzie jest toaleta. Powiedział em im: „Wszę dzie! ”.

Czytał em, ż e ktoś tutaj znalazł zaró wno ananasy, jak i dzikie mango. Gdzie? Co? Znalazł em tylko kilka niejasnych gadż etó w.

Przed dotarciem do brzegu plaż y ś cież ka skrę cał a w stronę morza. Verka odmó wił a pó jś cia na cał oś ć . Wzię liś my mango i poszliś my zobaczyć , co tam jest. I był o pandemonium!

Podobno przywoż ono tam zorganizowane grupy, a niezorganizowane - na mał ą przylą dek, gdzie pł ywaliś my. Znajdował się tam ró wnież punkt gastronomiczny. Zjedzenie po drodze mango okazał o się sł usznym pomysł em. Udał o nam się dostać sok do uszu, nie moż na rzucić skó ry i koś ci. Vadik zjadł to dobrze ze skó rą . Potem znalazł em miejsce, aby wyrzucić pestki i skó rkę z mojego mango. W pobliż u zorganizowanego punktu gastronomicznego był y worki na ś mieci.

Po zmyciu soku poszliś my obejrzeć punkt orientacyjny niewidoczny z naszego regionu – skał ę o ł ebku wystają cą z wody. Po dotarciu do krawę dzi i zrobieniu jej zdję cia wró cili.

Powiedzieliś my Verce, jak tam jest pię knie, i zaproponowaliś my, ż e tam pojedziemy. Idź bzdury! Naprawdę ! Odrzucony. Potem poszliś my na snorkeling. Nawet coś widzieliś my. Kilka tridacnidó w, ryby nemo w glonach, kilka ż ywych koralowcó w. Nie Egipt. A im dalej od wybrzeż a, woda z jakiegoś powodu jest bardziej bł otnista. Dziwne...dziwne! Ale potem zobaczył em rogatą muszlę i Vadik wycią gną ł ją z dna. Sam bym to zrobił , są tylko 2 metry, nie wię cej, ale nie lubię nurkować - mó j tył ek wycią ga się na powierzchnię .

Po zrobieniu zdję cia zlewu umieś ć je tam, gdzie wyrosł o.

Wkró tce nasza ł ó dź popł ynę ł a za nami z resztą pasaż eró w, któ rzy wylą dowali dalej. Rura. Odpł ynę li nie bez ż alu. Wielka wyspa. Ale przed Bounty jednak nie wytrzymuje. Nie kł adź dł oni na bank!

I w morzu padał o. Nie trafiliś my, ale piasek na Ao Nang był mokry.

Czy widzisz deszcz?


Gdy wylą dowaliś my, nie był a jeszcze godzina szesnasta. Piwo zatem nie jest jeszcze w sprzedaż y. Wró ciliś my do domu, przebraliś my się i wró ciliś my na nabrzeż e na spotkanie zachodu sł oń ca. Verka jak zwykle został a.

Po drodze kupiliś my piwo. Zachó d sł oń ca był dobry. Pocią gnie z piwem. Punkty Sam-vosem.

Na obiad, tak jak wczoraj, pili pina coladę . Trochę sang-som (lokalny rum), trochę mleka kokosowego z torebki, reszta to sok ananasowy.

Zauważ ył em, ż e ś wiatł o moich oczu okresowo rozmazuje się po prawej stronie. Zapytał a, co to jest? Trzymaj się z daleka, mó wi. To mnie zaniepokoił o. I nie przestał em, dopó ki mi nie pokazał . Bliii! Dlaczego milczał? !

Chodzi o to, ż e dwa miesią ce przed podró ż ą pojawił a się ucią ż liwoś ć . Vadik dostał przepukliny pachwinowej. Najwyraź niej noszenie cię ż kiej ł odzi przyniosł o efekt. Wiesz, jesteś my rybakami! Zdecydowaliś my, ż e potrzebujemy operacji. Wyczytał em w internecie, ż e za 2 miesią ce wszystko bę dzie ok. Lekarz zapewnił to jeszcze wcześ niej.

Zrobiliś my laparoskopię . Wł oż yli siateczkę , ż eby jelita nie wypadł y. I wszystko wydawał o się być w porzą dku. Do dziś . Jednak Vadik powiedział , ż e wyszedł na dwa dni przed podró ż ą . Jak zwykle przed wakacjami trzeba zacisną ć ogony, wię c praca był a przytł aczają ca, a on nie znalazł czasu na pó jś cie do lekarza. I nie powiedział , ż ebym mnie nie denerwował . A co by to zmienił o? To by się zmienił o, mó wię . Przynajmniej nie kazał bym nosić obu plecakó w, kiedy meldował am się w hotelu. Są oczywiś cie lekkie, ale razem waż ą.12-13 kilogramó w. Tak, i nie pozwolę ci wejś ć na gó rę . Ohhohonyushki!

Jak się przestraszył em! Na Vadiku, na uzbrojonym w kosę kherurge, na zł ym losie. Bł yskotliwa, z krystalicznie czystą karmą , znó w zachmurzył a się i stał a się czarna. Nie był o sł ó w. Tylko maty.


Nocą sł yszę , jak Vadik poszedł do ł azienki, a potem zaczą ł coś mieszać , po czym znó w pobiegł . Sł yszał em, ż e nie wymiotuje jak dziecko. W ś rodku zrobił o mi się zimno. Kiedy wró cił , powiedział , ż e nasikał na swó j ł up, po czym postanowił zjeś ć ł yż kę suchego pioł unu (to nasz super lekarstwo na wszelkie dolegliwoś ci jelitowe). Ale nie poszł a, a zatem wymiotował a. O mó j Boż e, nie jeden, a wię c inny! Ciekawe, co to spowodował o? A potem przypomniał em sobie, ż e nie zawracał em sobie gł owy myciem mango, a Vadik zjadł je dobrze ze skó rką . I z jakiegoś powodu miał em pina coladę na gardle. Moż e dał a swoje? X.

Cią g dalszy tutaj >>>

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Видите дождик?
Podobne historie
Uwagi (30) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara