Rapsodia tajska. Piosenka pierwsza

20 Listopad 2019 Czas podróży: z 04 Listopad 2019 na 15 Listopad 2019
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Rozpocznij tutaj >>>

Dokowanie w Doha trwał o tylko pó ł torej godziny. Lotnisko jest doś ć duż e. Ale zrobiliś my to bez ż adnych problemó w. Nastę pny samolot był trochę wię kszy i bardziej gwał towny niż poprzedni. Monitory są wraż liwe na dotyk. Tutaj już wymyś lił em, jak obejrzeć film. Opró cz kocykó w i poduszek dostaliś my też indywidualne zestawy, w skł ad któ rych wchodził y zatyczki do uszu, maska ​ ​ nasenna, maleń ka tubka masł a kakaowego do ust, szczoteczka do zę bó w z tą samą maleń ką pastą do zę bó w i jednorazowe skarpetki. Cał e to gospodarstwo był o zapakowane w ł adne torby z wizerunkami ró ż nych miejsc. Ja dostał em Plac Czerwony, Verka jaką ś niewyraź ną Europę , a szczę ś liwy Vadik dostał Malediwy.


Tym razem samolot był spakowany, wię c nie mogł em się poł oż yć . I był oby mił o, bo nadchodził a noc. Po obiedzie pró bował em spać na siedzą co, ale nie mogł em tego zrobić dobrze. Niemniej o 7 rano galopował em już jak mł ody konik polny - kró tkie dokowanie, na 1 godzinę.15 minut, był o obowią zkowe. Lotnisko w Bangkoku był o jeszcze wię ksze niż Doha. Musieliś my pokonać okoł o kilometra. Dobrze, ż e proces przemieszczania się nieco przyspieszył y „bież nie” – schody ruchome. Tak i kontrola paszportowa. Ale minę liś my go bez najmniejszego opó ź nienia. I nadal muszę zmienić pienią dze. Ale normalny kurs moż na był o uzyskać tylko na niż szym poziomie. Był y specjalne automaty do wymiany, któ rych kurs wynosił.29, 97. A na wyż szych pię trach - tylko 28.35. Za pię ć dolaró w okazał y się duż e oszczę dnoś ci! Wyjazd był z 4. pię tra.

Nie dostaliś my ż adnych miejsc przy oknie w trzecim samolocie, co bardzo mnie zdenerwował o. Bardzo chciał em zobaczyć Krabi z powietrza. Tutaj dostaliś my tylko trochę wody i kanapkę z dziwnym zielonym nadzieniem. W samolocie w ogó le nie był o Sł owian.

Po przybyciu do przejś cia nie spotkał nas ż aden autobus i musieliś my iś ć do budynku lotniska. To prawda, ż e ​ ​ tam jednak pró bowali wepchną ć nas do autobusu. Pracownik, któ ry stał przy drzwiach do budynku, z jakiegoś powodu nie chciał nas wpuś cić i wysł ał nas do autobusu. Nie od razu zrozumiał em, co to za autobus. Ale przy wejś ciu do niego inny wujek zaż ą dał okazania biletó w. Pokazaliś my. Ale nas też nie wpuszczono do autobusu. Bo to był autobus do samolotu. Mieliś my bilety na zł y samolot. Najwyraź niej ten pierwszy wujek uznał , ż e jesteś my zbyt opaleni na nowo przybył ych i już chciał nas odesł ać do domu.

Przy drugiej pró bie udał o nam się dostać do budynku stacji. Tam znaleź liś my kasę biletową , w któ rej kupiliś my bilety do Ao Nang za 150 bahtó w od osoby. Usiedliś my w mikriku, już prawie peł nym, po wcześ niejszym zapytaniu, do któ rego hotelu nas zabrać . Ponieważ nie wiedział am, jak odczytać nazwę hotelu, w któ rym planował am się zatrzymać , zapisał am ją na kartce. Kierowca nie wiedział , gdzie to jest. Potem powiedział em mu, ż eby wysadził nas pod meczetem, ską d, jak widział em na mapie, niedaleko naszego przyszł ego schronienia. Nauczył em się wcześ niej sł owa „meczet” po angielsku, uważ nie sł uchał em, jak ono brzmi i nauczył em się , jak je poprawnie wymawiać . Przynajmniej tak mi się wydawał o. Kierowca mnie nie zrozumiał . Powtó rzył em ponownie: „Mosk”. Nie cześ ć ! – Twó j koś ció ł – mó wię . Nie rozumie. Już miał em zaś piewać „Allah Akbar”, ale zmienił em zdanie i powiedział em nazwę pierwszego duż ego hotelu, któ ry przyszedł mi do gł owy w pobliż u – „Ibis Style”. O tak! Styl Ibisa! (Kemska volost) W koń cu zrozumiał em.


Siedział em na ostatnim siedzeniu. Za mną był a gó ra chumodanó w i plecakó w. Jeden z chumodanó w oparł się pod ką tem o moje kolano. Reszta gó ry, ostrymi zakrę tami, groził a, ż e ​ ​ pogrzebie mnie pod nią . Kiedy przejechaliś my obok meczetu, zaczą ł em krzyczeć , ż ebyś my zostali zrzuceni na spadochronie. Ale najwyraź niej mó j delikatny gł os nie był na tyle donoś ny, by dosię gną ć uszu kierowcy z tylnego siedzenia. I przejechaliś my obok. OK, chodź my.

Po wysadzeniu wszystkich innych pasaż eró w w pobliż u tak przyzwoitych hoteli, poszliś my szukać , gdzie nas wysadzić . Powiedział em mu, ż e pokaż ę mu, gdzie ma się zatrzymać . Jak się okazał o, to wcale nie był ten sam meczet. Zatoczyliś my koł o, jadą c ulicą ró wnoległ ą do gł ó wnej ulicy Ao Nang, nabrzeż a i wyjeż dż ają c na gł ó wną ulicę Ao Nang. W pobliż u już wł aś ciwego meczetu poprosił em o wysadzenie.

Wł aś ciwy meczet

Sprawdzają c Mapy Ja co sekundę zaczę liś my gonić wzdł uż pasa, któ ry miał nas doprowadzić do upragnionego mieszkania. Był o ciepł o. Hotel miał być gdzieś w pobliż u, ale tak nie był o. Wszyscy inni byli, ale tak nie był o. Gadish mapa wskazywał a, ż e ​ ​ był tutaj, ale w rzeczywistoś ci był y tam tawerny. Zostawiają c Verkę z plecakami na werandzie domu, przeszliś my na ró wnoległ ą ulicę . Nie moż na był o iś ć bezpoś rednio. Na ró wnoległ ej ulicy w koń cu znaleź liś my znak z wł aś ciwą nazwą .

Skrę ć do naszego hotelu

Zwinię ty. Oni przyszli. Có ż , nic takiego, malownicze!

Obszar hotelu

W recepcji zadzwonił em i wyszł a do nas sł odko uś miechnię ta muzuł manka. Po upewnieniu się , ż e ma wolne bungalowy i ustaleniu ceny, wysł ał em Vadika po Verkę i inne rzeczy, podczas gdy sam został em, ż eby to zał atwić . Wynają ł em dwa bungalowy za 350 bahtó w za noc. Baht jest nieco tań szy niż hrywna, wię c pó ź niej policzył em jeden do jednego. W dolarach koszt okoł o 12 za noc z bungalowem.

Co wię c zaoferowano nam za te pienią dze? Ł ó ż ko z dobrym materacem. Biał a poś ciel o przyjemnym zapachu ś wież oś ci. Siatka na komary. Mał a lodó wka z zamraż arką . Toaletka, wieszak, suszarka. Prosta ł azienka, ale z dobrym japoń skim grzejnikiem. Papier toaletowy, ż el pod prysznic, butelka wody. Wi-fi w domkach, nie tylko w recepcji. I wentylator. Co jeszcze jest potrzebne do szczę ś cia? Dwukrotnie droż sze był y domy z konduktorem. Powiedział em gospodyni, ż e myś lę , ż e moż e być zimno, i zapł acił em za 3 noce na począ tek.


Nasza chata (przepraszam za bał agan)

Verka, widzą c pokó j, powiedział a, ż e ​ ​ nasza tró jka cał kiem nieź le się do niego zmieś ci. Uznał em ten moment za odpowiedni i wreszcie wyraził em jej wszystko, co się gotował o. O jej szelest nisvetnizaryashnye, chrapanie i tak dalej. 12 dolcó w to prawie nic. Moż e sobie pozwolić . Gdybyś my zarezerwowali pokó j trzyosobowy, kosztował oby ją to mniej wię cej tyle samo. Poł kną ł em to.

Po wzię ciu prysznica poszliś my na spacer i lunch. Do nabrzeż a Verkin dotarliś my w 20 minut.

Podejrzewają c, ż e był już odpł yw, nie zabrali nawet strojó w ką pielowych. Na ulicy spojrzał em na kurs walut. Wszę dzie inaczej. Z reguł y pod lotniskiem. Ale jeden z nich był wyż szy! Za 5 kopiejek, ale i tak!

Idą c wzdł uż nasypu, szliś my trochę w gó rę ró wnoległ ą ulicą , wierzą c, ż e są tań sze kawiarnie. Wylą dowaliś my w jednym z nich. Zamó wił em Tom Yam, Vadik - zupę pomidorową , a Verkę coś jeszcze. Kawiarnia był a muzuł mań ska, wię c wlewano tam tylko soki. Wybrał em z liczi. Duż o lodu i trochę posiekanego liczi. Bzdura za 80 bahtó w. Zupa też nie jest lodem. Lepiej jadł em na Sri Lance.

Tom yum z owocami morza za 180 bahtó w

Po obiedzie chciał em piwo, ale co za zasadzka! W okresie od 14 do 17 alkohol nie jest sprzedawany w sklepach. Jednak był o już prawie 5. Verka poszł a odpoczą ć po nieznoś nym posił ku, a my zostaliś my, ż eby czekać X godziny. Na razie szliś my ulicą . Ale potem zaczą ł padać deszcz, któ ry szybko przerodził się w ulewny deszcz. Pospieszyliś my do nastę pnego 7/11. Na szczę ś cie kukuł ka zapał a już.17 razy, a upragniona lodó wka był a otwarta.

Przy kasie stał a wysoka, szczupł a dziewczyna w kró tkiej, obcisł ej czerwonej sukience i rzadkim zarostu na brodzie. I gł os miał rację . Wię c tym wł aś nie jesteś , reniferze! Transseksualistó w widział em tylko w telewizji. Kucanie pod baldachimem sklepu piją c piwo, obserwują c ulewę .

Gdy skoń czył o się pić , skoń czył o się . Niebo wypeł niał a tę cza. Pię kno!


Chcieliś my kupić rum, ale był o to tylko 0.3 litra. Có ż , to powinno wystarczyć na dzisiaj. Dzień nie był ł atwy. A jutro nie groził o, ż e bę dzie ł atwiejsze. "Zdecydował em. Szynszyla! " (c)

Cią g dalszy tutaj >>>

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Закат
Аэропорт в Дохе
Рассвет
Рецепшн
Рецепшн
Территория отеля
Наша хатка. пардон за бардак
Наш ужин
Поворот к нашему отелю
Улица, где поворот к отелю
Том ям с сифудом за 180 бат
Видите сквозную дырочку?
Правильная мечеть
Podobne historie
Uwagi (20) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara