Czym jest „pech” i jak sobie z nim radzić - 2

20 Luty 2018 Czas podróży: z 02 Luty 2018 na 10 Luty 2018
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Zacznij tutaj

https://www.turpravda.ua/ru/dombay/blog-289377.html

W domu Vadik z radoś cią oznajmił , ż e najwyraź niej ma pę knię te ż ebro! Na leś nej drodze udał o mu się na ś lepo wjechać do zagł ę bienia, gdzie autostrada przecina strumień . Pę knię ty podczas upadku na kij narciarski. Ohohohonyuszki! Mam 37.5. Gosha ró wnież skarż ył się na bó l gł owy i klatki piersiowej. Dziś wyprowadził się tylko trzy razy i wró cił do domu. Dał em mu termometr - też.37, 5. Biorą c pod uwagę , ż e jego normalna temperatura to 35.5, te 37.5 to absolutnie za duż o! Kiedy temperatura Goshina wzrosł a do 39.5, Vika pobiegł a do karetki znajdują cej się w tym samym domu z drugiego koń ca. Tam powiedziano jej, ż e dzisiaj był a jakaś zupeł nie nierealistyczna liczba wezwań z wysoką temperaturą . Dali mi tabletki i obiecali zrobić zastrzyk, jeś li sytuacja się pogorszy.


Dzię ki Bogu, nie pogorszył o się , ale też nie polepszył o się . Gauchera. A rano czuł em się tak dobrze, ż e nawet nie zał oż ył em kaptura. Tylko kapelusz. Pogoda po prostu bombardował a! Ż ebro Vadki bolał o cał kiem znoś nie i zakopaliś my go w kolejce linowej. Dwó ch kalek! Ale subskrypcje muszą zostać wprowadzone - nikt nie zwró ci ż adnych pienię dzy. A Gosha został a dzisiaj w domu - 1200 rubli. do ś cieku!

Na niebie nie widać ani ś ladu chmury! Nie bryza. Postanowiliś my wspią ć się na sam szczyt. Jeś li chodzi o narciarstwo, nie ma tu absolutnie nic ciekawego – po prostu wą ska droga, a czteromiejscowy wznosi się tak wolno!

Wszyscy przychodzą tu wył ą cznie po to, by zrobić sesję zdję ciową .

Có ż , fani freeride czasami wychodzą z toru.

Oszał amiają ce krajobrazy otwierają się ze wszystkich czterech stron.

Po przejrzeniu jakiegoś magazynu natkną ł em się na niesamowite zdję cie - pię kny szczyt gó rski.

W peł nym przekonaniu, ż e to Dombay, przeczytał em podpis – Matterhorn! Czy są cał kowicie analfabetami? To Belalakaja!

Tak wię c lokalne krajobrazy nie są gorsze od alpejskich. Nawet Elbrus był dzisiaj widoczny!

Tym razem udał o nam się zejś ć aż.9 razy. Ale moje nogi już się ugię ł y. A kiedy powalił mnie jakiś czajniczek bez pał eczek, uznał em, ż e na dzisiaj wystarczy. To już telefon! A był o jeszcze doś ć wcześ nie. I przyszedł mi do gł owy pomysł - wró cić do domu, zmienić buty i już bez nart, jako pł aszcze, wspią ć się z powrotem, tylko po to, ż eby zrobić zdję cie zachodu sł oń ca. Tylko barszcz już się skoń czył i trzeba by był o ugotować nowy!

Wchodzą c do mieszkania, prawie zakrztusiliś my się ś liną ! Boski aromat ś wież o parzonego barszczu uderzył w nos! Biedny, schorowany Gosh znalazł w sobie sił ę i spartaczył ten cud, któ ry pozwolił nam wę drować z czystym sumieniem. Ale wcześ niej ufortyfikowane.

Dziwnie jest czuć się jak marynarz! Ż adnych cetnarnych kajdan na nogach, ż adnych nart nie obcią ż ają cych delikatnych, dziewczę cych ramion! Jakoś to jest nie tak! Ale to takie proste!

Nie udał o nam się dotrzeć na sam szczyt – czteromiejscowe krzesł o wydawał o się krę cić , jednak kabló wki krzyczał y do ​ ​ ustnika, aby wszyscy schodzili na dó ł . Deptaliś my po terenie - sł oń ce wcią ż jest doś ć wysoko.

Wię c moż esz zamrozić ! Postanowiliś my zejś ć . Zachó d sł oń ca i z krzesł a moż na zdją ć .


Nigdy nie zjechał em na dó ł sześ cioosobowym!

Zachó d sł oń ca.

Wieczorem w naszym ambulatorium był o wię cej pacjentó w - Misha też ź le się czuł i miał gorą czkę . Tak, trzeba był o mnie natychmiast wykoń czyć lub ewentualnie odizolować . Tylko wszyscy obecni, w tym ja, wedł ug ich oś wiadczeń , nie byli przezię bieni od stu lat. Jak radzić sobie z pał eczkami udał o się zapomnieć , kto wiedział . Tylko Wasia miał a przy sobie jakieś lekarstwa, a ponadto prawie nie zachorował - tylko trochę smarkó w. Teraz doskonalił swoje umieję tnoś ci jako pielę gniarz na Mishce.

Rano Wasia poszł a odebrać nastę pną partię trzydniowych karnetó w narciarskich. Ale kupił em już tylko dwa - Vadik i ja nadal byliś my waż ni, Gosha i Misha wypadli z liczby narciarzy, a Vika postanowił a jeź dzić na nartach przez pó ł dnia. Szczerze mó wią c, to wystarczył o!

Nieważ ne, jak bardzo nam się dzisiaj spieszył o, nie dotarliś my ponownie do Velvet – ktoś wstaje przed nami! Zatrzymał em się na skraju drogi.

W tym roku ś nieg jest w idealnym stanie, z tą ró ż nicą , ż e ratraki wychodzą na pola tylko raz dziennie.

Pojechaliś my nowym torem. Wczoraj był zamknię ty - strzelano lawiny. Có ż , jest niebiesko-niebieski. Uczą się na nim dzieci.

Ale malowniczy. Co wię cej, uł oż yli cał y parapet ś niegu.

Dzisiaj udał o nam się zejś ć aż.12 razy. Chodź my na rekord! Szkoda, ż e ​ ​ niedł ugo wyjeż dż amy. Na jutro przewidywane jest zachmurzenie, wię c nie bę dziemy jeź dzić na ł yż wach.


Biedna Misha nadal choruje, opuszczają c sypialnię tylko po to, by napić się herbaty i przepł ukać gardł o. Wedł ug niego w cią gu tych kilku dni wypił tyle herbaty, ile w cał ym swoim poprzednim ż yciu. Olegowi zaczę ł o boleć gardł o, ale posypał je moim pro-ambasadorem i wszystko odeszł o. I tylko Vadik i Vika byli absolutnie zdrowi. Jaki jest sekret? Vika w ogó le nie pije alkoholu, ale uprawia jogę . Vadik, przeciwnie, podnió sł sztandar alkoholizmu z osł abionych rą k Miszki i pił wię cej niż ktokolwiek inny. I nigdy nie ć wiczył jogi, bez wzglę du na to, jak bardzo o niego walczył am. Musiał wł aś nie wytworzyć na mnie odpornoś ć .

Co dziwne, prognostycy mieli rację i był o naprawdę pochmurno. Vasya i Oleg poszli na ł yż wy, Misha został a w domu, ż eby zachorować , a nasza czwó rka poszł a na spacer. Nie ma tu wielu miejsc do zabawy. Byliś my już po rosyjsku, wię c pojechaliś my do Diabelskiego Mł yna. Ale potem ciotka, któ ra wyszł a z domu, oszukał a nas za 100 rubli, a nawet kazał a iś ć tylko na most.

Po dziesię ciu metrach ponownie zostaliś my zatrzymani, tym razem przez pogranicznika, któ ry zapytał , doką d jedziemy? Powiedział em mu, ż e nam pł acą ! Och, jaki on był uraż ony! Pytał o pienią dze? I w ogó le pienią dze pł aciliś my leś nikowi, a on jest pogranicznikiem!

Rozmowny Gosha interweniował w naszej rozmowie. Był oby lepiej, gdyby milczał ! Bę dą c z nim najbliż szym znajomym, Oleg natychmiast ostrzegł nas, abyś my w ż adnym wypadku nie zaczynali rozmawiać o polityce. A w drodze, na jednym z postojó w technicznych, Wasia ze ł zami w oczach bł agał a nas o dokonanie wymiany za któ regokolwiek z czł onkó w naszej zał ogi. O rany, wedł ug niego, po prostu wstrzą sną ł nim niewiarygodną iloś cią przeraż ają cych historii o wypadkach drogowych, gliniarzach drogowych itp.

A teraz Gosha z jakiegoś powodu zaczą ł mó wić straż y granicznej, ż e jesteś my z Ukrainy. Postanowił być czujny, strzelił telefon Goshina i obiecał przyjś ć wieczorem sprawdzić jak i gdzie mieszkamy. I pomyś lał em sobie radoś nie: „Chodź ! Dosyć pał eczek dla każ dego! »

Wreszcie udał o się go pozbyć . Zapł ać pienią dze, a oszukają twoją gł owę ! I iś ć na most - po prostu nic. Szliś my znacznie dalej w gł ą b wą wozu i nikogo to nie obchodził o. Wię c co to jest ryzyko lawinowe? To jest pię kne!


Zadowoliwszy się doś ć kró tkim spacerem do zaś nież onego mostu, wró ciliś my. A czas jest jeszcze doś ć wczesny. Gdzie jeszcze byś poszedł ? Nie pozostał o już nic innego jak spacerować po wiosce i jechać autostradą w kierunku Teberdy. Vadik pamię ta jeszcze czasy, kiedy był tylko jeden hotel „Dombay” i obó z namiotowy. A teraz tyle zbudowano! Po co? Spacerują c wieczorami zauważ yliś my, ż e w hotelach jedno lub kilka okien jest oś wietlonych. W kawiarniach sytuacja jest podobna – jeden lub dwa stoliki są zaję te. Doką d idą wszyscy ludzie ze stoku? Są dzimy, ż e jest ich sporo. Mó gł by być mniejszy. Tras wydaje się być wiele, ale cokolwiek by powiedzieć , rozwinię cie jest tylko jedno – wszystkie trasy zbiegają się w koń cu w jedną – do dolnej stacji sześ cioosobowego. Wię kszoś ć ludzi tu jeź dzi. Są oczywiś cie stare wycią gi krzeseł kowe, któ re są tań sze, ale jeź dzi nimi niewiele osó b. Nadal moż na jeź dzić po lesie, ale to tylko w ś nież ne lata. Nie był o broni i nie!

Ogó lnie rzecz biorą c, mieszkań i kawiarni powstał o tak duż o, ż e narciarzy bę dzie za mał o! Ale ludzie pró bowali! Są takie eleganckie domy!

I z każ dej kawiarni pachnie tak obł ę dnie kaukaską kuchnią ! Ale nie ma ludzi! A moż e wszyscy są tak biedni jak my, któ rzy mieszkają w pię ciopię trowych budynkach? A oni gotują ? Nie wiem. W najstarszym hotelu we wsi „Dombay” zobaczył em cenę - 500 rubli za osobę . Wyglą da na to, ż e jest tani!

Ogó lnie rzecz biorą c, wioska ma raczej zaniedbany wyglą d. Wiele niedokoń czonych budynkó w z napisami „Na sprzedaż ”. Istnieje podejrzenie, ż e nikt nigdy ich nie skoń czy, nie mó wią c już o zakupie. Tutaj wznosi się odorobalo, zbudowane w czasach unii jednej z republik zwią zkowych.

Unia upadł a, republika nie był a w stanie sprostać Dombayowi. Budynek został opuszczony. Wystaje wię c, psują c krajobraz. Demontaż jest teraz droż szy niż budowa. I wieczna warstwa lodu na chodnikach! Ale gó ry są niesamowite. Nie zepsujesz ich!

Opuszczają c wioskę , pojechaliś my serpentynami. Ostatnio szliś my prawie tą samą drogą . Tylko czasami był y palmy. A oto zamarznię te wodospady.

I oto i oto! Motyl na asfalcie! To prawda, ż e ​ ​ jest zimno. Ale ską d się wzię ł a?

Wracają c do wsi, spotkaliś my dziś naszą najbardziej chorą - Miszę . Poszedł na targ, aby kupić jeszcze kilka skó rek za zaoszczę dzone pienią dze. Zł y przykł ad jest zaraź liwy - my też kupiliś my.

Sobota. Dzień wyjazdu. Ale to jest po obiedzie. A rano - jedź ! Tym razem zrobiliś my to z aksamitu.


Pierwsze trzy razy wyprowadzaliś my się prawie cał kowicie sami. Potem się obudzili, przybyli licznie! Na windzie utworzył a się straszna linia, do któ rej wlatuje się wą ską rolką . Dosochnicy, trzymają c w rę kach muszle, kł ó cą się z narciarzami, któ rzy nie spieszą się do zdejmowania nart. Nie był o wolnego miejsca na nogi - coraz wię cej nowych nart był o wciskanych w każ dą szczelinę . Co wię cej, pę kł jeden z koł owrotó w. Musiał em przegrać w kolejce (jeś li moż na to nazwać chaotycznym tł umem ludzi) przez 10-15 minut. Udał o nam się jednak zrobić.10 zjazdó w przed godziną.13. 00.

W domu szybko popijali barszcz i ł adowali samochó d Olega w rekordowym czasie. Vasya i jego firma postanowili wyjechać nastę pnego dnia. Nie muszą pracować . No dobrze! Jest ktoś , kto zrzucił by sprzą tanie mieszkania! I nie musisz na nikogo czekać .

No có ż , odpoczę liś my! Jak zauważ yli wszyscy uczestnicy wyś cigu, nigdy wcześ niej to się nie zdarzył o! Có ż , czego naprawdę chcesz? Był em najmł odszy w grupie. Reszta był a starsza ode mnie od 6 do 12 lat. Spotkanie senioró w. Zbliż a się wiek, któ ry moż na opisać trzema sł owami - kefir, klistir, toaleta. A my wcią ż się ś miejemy.

Cokolwiek to był o, ale droga do domu był a wielokrotnie ł atwiejsza.

Nocą minę liś my odcinek w Rostowie. Być moż e dlatego udał o nam się unikną ć korkó w. A moż e po prostu wyczerpał a się granica pecha. Po 24.5 godziny byliś my w domu. W zeszł ym roku wydawał o się , ż e tak bardzo! Ale w poró wnaniu z 31-godzinną podró ż ą to już drobiazgi!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
 Домой!
 Мечеть в Черкесске (а может, в Карачаевске)
Podobne historie
Uwagi (44) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara