Jezioro Garda w skrócie!
Ż egnają c się z hotelem Olioso, udaliś my się do naszego kolejnego celu - koś cioł a Santuario Madonna della Corona, któ ry znajduje się w miejscowoś ci Spiazzi, okoł o 40-45 minut jazdy w gł ą b lą du. Znajduje się na wysokoś ci 770-800 metró w, na paś mie gó rskim Monte Baldo, a raczej koś ció ł znajduje się na tej wysokoś ci, a miasteczko jest jeszcze wyż ej, bo do koś cioł a trzeba jeszcze zejś ć . Nie moż na podjechać pod sam koś ció ł , moż na przejś ć okoł o 1 km w jedną stronę lub skorzystać ze specjalnego autobusu za 3.00 euro w obie strony od osoby. No my oczywiś cie jeź dzimy autobusem, ż eby zaoszczę dzić czas, a tam fajnie, tylko +9. To naprawdę wyją tkowe miejsce, koś ció ł wykuty w skale, to jak jaskó ł cze gniazdo, to jak balkon w murze/kamie, nawet nie wiem jak iz czym poró wnać.
Droga do koś cioł a to cią gł a serpentyna w jednym aucie, wię c nie moż na tam podjechać , a ż eby nie był o nadjeż dż ają cych, bo nie ma wyjś cia, jeź dzi autobus.
Aż do koś cioł a, na każ dym zakrę cie znajdują się figury z brą zu w rzeczywistych rozmiarach, np. na
W 1 turze są.2 postacie, kiedy Jezus Chrystus zostaje skazany na ś mierć...
Skrę ć.4, kiedy niesie krzyż i spotyka swoją matkę...
7 z kolei, gdy po raz drugi upada na kolana z nieznoś nego cię ż aru krzyż a. .
10 tur, kiedy jego ubranie jest zdarte...
15 tur, kiedy zmartwychwstał...
Nie opisał em każ dego zakrę tu i znajdują cych się na nim posą gó w, wszystko moż na znaleź ć w Internecie, ale mogę powiedzieć jedno: robi wraż enie. Nigdy czegoś takiego nie widział em.
Wychodzą c z autobusu, usł yszeliś my przyjemny ś piew, któ ry był sł yszalny w gó rach, wą wozach, nad dolinami z doś ć mocnym echem. W koń cu był a to niedziela, w sam raz na katolicką Wielkanoc, wię c w koś ciele odbył o się naboż eń stwo. Z przystanku trzeba trochę zejś ć , tutaj widzieliś my jednego bł agają cego. Wszyscy sł uż yli i my też , bo w taki dzień wszyscy powinni się radować.
(mieszkają c w Niemczech ś wię tujemy 2 Wielkanoc, 2 Boż e Narodzenie, poza tym nic. ) Podejś cie do koś cioł a też jest wykute w skale, jest kawiarnia, kiosk z pamią tkami, potem moż na postawić ś wiece...po lewej stronie - skał a, po prawej stronie wysoki ruszt, ż eby nikt nie wpadł do wą wozu. Dalej po schodach wznosimy się wyż ej, nie przestają c fotografować wszystkiego dookoł a. Wchodzimy do ś rodka, koś ció ł jest peł en ludzi, nie moż na tam robić zdję ć , no tak aparat wisiał mi na szyi, wię c cicho przeklikną ł em 2 klatki. Nie ma tam ż adnej specjalnej dekoracji i bogactwa, a lewa ś ciana to generalnie czysta skał a, nawet nie wypolerowana, bo wyrzeź biono w skale miejsce, gdzie jest ró wno, gdzie nie jest nawet, gdzie są ostre rogi… wię c wszystko został o zachowane do naszych czasó w.
Kiedy mieliś my już wyjeż dż ać , a naboż eń stwo wł aś nie się skoń czył o, wszyscy po cichu ruszyli w stronę przystanku autobusowego. Pierwszy autobus odjechał , nie mogliś my do niego wsią ś ć - był o tł oczno. I zaczę ł o padać...coraz wię cej...
oczywiś cie mamy parasole...w aucie ż ycie nas niczego nie uczy, znowu nie zabraliś my go ze sobą . Grad spadł z duż ym groszkiem, ale nie ma baldachimu, w ogó le nic. Niektó rzy, któ rzy byli z parasolami, pró bowali okryć starszych Wł ochó w… te 10-15 minut, któ re czekaliś my na nastę pny autobus, wydawał o mi się wiecznoś cią . Co godne pochwał y, organizatorzy szybko zorientowali się w pogodzie i nie jeden autobus przyjechał , a 3 na raz.
I mimo wszystko, ani zimna, ani deszczu, ani gradu, byliś my bardzo zadowoleni z wizyty w tym niezwykł ym, wyją tkowym miejscu.
Nastę pnie kierujemy się do miejsca Prada, któ re znajduje się na wysokoś ci 1000 metró w, znajduje się kolejka linowa, któ rą moż na wspią ć się na gó ry do i ponad 2000 metró w. Lekki deszcz nie ustaje, a kolejka tam jest typu krzeseł kowego, czyli pod goł ym niebem. Prawie przyjechał , deszcz nie ustaje, atrakcja odwoł ana.
Có ż , teraz nad brzeg jeziora, do Brenzone, kolejna kolejka w rezerwie w innym miejscu, ale pó ki jeszcze wspinamy się po gó rach, coraz wyż ej i wyż ej...Jest już -5 za burtą , a pada ś nieg, my są już prawie na samym szczycie gó r. Wokó ł nikogo nie ma, jesteś my sami, droga bardzo wą ska, no, bardzo zł a, podobno nie ma gdzie się wspinać , zaczyna się powolny, mę czą cy zjazd. Nie ma już myś li o nadjeż dż ają cych samochodach, inne myś li: jak nie uszkodzić kó ł ! Są sę ki i ostre kamienie, a czasem w ogó le nie ma asfaltu...Gdzieś po 20 serpentynach w kabinie ś mierdział o spaleniem. Musiał em się zatrzymać , ż eby auto trochę ostygł o, bo cał y czas na hamulcach...
Myś lał em, ż e tam jesteś my sami, ale teraz obejrzał em wideo, a tam zobaczył em 2 kolarzy, któ rzy jechali w naszą stronę , w peł ni wyposaż eni, chyba sportowcy, trenują cy...
Ale przy tym wszystkim, z peł ną uwagą i skupieniem, nadal nie zapomnieliś my podziwiać okolicznych krajobrazó w.
A potem pojawił o się jezioro i wyszł o sł oń ce, a w mojej duszy zrobił o się zupeł nie radoś niej. W momencie, gdy robiliś my przymusowy postó j, zobaczyliś my zza zakrę tu pod gó rę pę dzą cego jeepa, po prostu pę dzą cego. Wł och rozmawiał przez telefon komó rkowy i zdawał się trzymać kierownicy. Przeleciał obok nas na 30-40 cm, a potem zdaliś my sobie sprawę , ż e droga jest w obie strony, aż strach pomyś leć , co by się stał o, gdybyś my spotkali ją podczas jazdy...Trochę niż ej, pierwsze budynki mieszkalne i cał e ulice. Ale jak bardzo jest wą ski, jak się rozdzielają ? Jak samochody są zaparkowane na zewną trz domó w? A w dó ł i pod gó rę , prawie mm na mm, jednym sł owem wirtuozi. No, wreszcie zejś cie się skoń czył o, jesteś my w Brenzone. Mimo wysokich, pię knych gó r i krajobrazó w, któ re zachwycają oko, nie polecam tego zejś cia nikomu, ani jednej zdrowej nauce!
Najpię kniejszą drogą wzdł uż jeziora jedziemy do Malcesine, tu mamy nasz ostatni przystanek.
Jest też kolejna kolejka, nowocześ niejsza, bardziej zaawansowana. Skł ada się z 2 odcinkó w: pierwszy odcinek ś cież ki, któ rą wspinasz się w kabinie do S. Michele (swoją drogą , moż na tu ró wnież dojechać samochodem i wspinać się po gó rach tylko na 2 odcinku ś cież ki), nastę pnie przesią ś ć się do gondello, któ ry moż e pomieś cić do 60 osó b, obraca się podczas wznoszenia o 360 stopni, wraż enia są po prostu nie do opisania. I tu znowu jesteś my w gó rach Monte Baldo, miejscami pada ś nieg, raczej fajnie, ale już to ostatnio przeż yliś my, wię c ubieramy się ciepł o. Nie widzieliś my cał ej pię knej panoramy jeziora, gó r na przeciwległ ym brzegu ze wzglę du na pochmurną pogodę , ale to, co był o widoczne, był o ró wnież nieopisanie pię kne. Mimo to, jak radzą „doś wiadczeni” ludzie, wspinać się tutaj trzeba tylko przy dobrej, sł onecznej pogodzie.
Nastę pnie w programie lunch, wybraliś my przyzwoitą restaurację na plaż y, tak, ceny! Powiem jednym sł owem wszystko jest przeznaczone dla turystó w.
Nastę pnie zwiedzamy fortecę Skaligerburg, któ ra zachował a się od XIII wieku, nie wzbudza wię kszego entuzjazmu, ale skoro jesteś my w tym miejscu, widzimy wszystkie zabytki. Samo miasteczko jest ł adne: kawiarnie-restauracje-pamią tki-winiarnie-sklepy z serem i oliwą z oliwek i, i, i...I na koniec oczywiś cie ucztujemy na pysznych wł oskich lodach.
Resztę drogi jedziemy jak najwolniej do Torbole, ostatnie zdję cia z jeziora, potem wspinamy się na gó ry, pł atna droga, naszym kolejnym celem jest Innsbruck, gdzie mamy zarezerwowany hotel. Droga do miasta jest niezwykle pię kna, wś ró d skał , gó r i wą wozó w, na zboczach winnice, gó rskie potoki, ś wierkowe lasy wcią ż pokryte są ś niegiem... pię kne, pię kne, pię kne. Dotarliś my do hotelu, ż eby teraz odpoczą ć , bo dziś deszcz na nas lał , grad „walił ”, padał na nas ś nieg, wiał najsilniejszy wiatr i w Innsbrucku nie był o gorą co, tylko +4.