Trójka w łodzi, bieda i psy (c)
Nie zdą ż yliś my wró cić z Krymu, po któ rym spacerowaliś my z mę ż em naszej przyjació ł ki, bo sama przyjació ł ka zaczę ł a mi kapać na mó zg, kiedy pojedziemy kupić wycieczkę do Goa? Widzisz, nadeszł a jej kolej na wakacje. Razem z mę ż em nie odpoczywają – w koń cu ktoś musi pilnować psa pilnują cego domu! Po pierwszej podró ż y do Indii poważ nie myś lał em, ż e na Goa nie mam już nic do roboty. Naiwny! Pocią gną ł ! A nawet w zeszł ym roku. Ale z powodu koleż anki, któ ra nie pasował a do jej wakacji, musiał a lecieć do Egiptu. I w tym roku zdecydowali - tylko Goa i bez Egiptu! Miał em znowu wzią ć ten sam tani hotel w okolicach Kolvy, a potem udać się do Palolem, któ re mi się podobał o ostatnim razem, i tam wynają ć chatę na brzegu na noc lub dwie w celu zwiedzania okolicy. Jednak gdy wszedł em na stronę TPG, zobaczył em, ż e poprzedni hotel Alagoa wcale nie był najtań szy. Stó ł zaczą ł się od domu wakacyjnego Agonda w jakimś Canacone. Grzebią c w mó zgach, przypomniał em sobie, ż e byliś my tam w drodze do Palolem. Po przeszukaniu Internetu dowiedział am się , ż e plaż a Agonda, przy któ rej znajduje się hotel, wedł ug niektó rych przewyż sza urodą Palolem, któ re tak bardzo mi się podobał o, jednak jest ciszej i spokojniej. Wię c to tylko prezent! Bę dziemy mieli okazję zwiedzić poł udniową czę ś ć Poł udniowego Goa bez wynajmowania dodatkowego noclegu na Palolem! Zdecydowany! Bierzemy. Co wię cej, cena był a bardziej niż atrakcyjna - 1500 USD za trzy. To prawda, bez jedzenia. Ale to nie jest przeraż ają ce. Jakoś przeż yjemy. Najważ niejsze, ż e rum kosztuje 3 dolary. A Verkę bę dziemy trenować , nie musisz duż o jeś ć !
Po podję ciu decyzji udał em się do biura podró ż y prawie pó ł tora miesią ca przed planowaną podró ż ą , myś lą c, ż e wczesna rezerwacja powinna być tań sza. Powiedział em wł aś cicielce agencji Anechka, ż e chcę jechać do Goa. Zaczę ł a oglą dać , ale z jakiegoś powodu nie w TPG, a w Join, o czym nawet nie pomyś lał em. Okazał o się , ż e Joins miał bezpoś redni lot Kijó w-Goa. Kuszą cy! Ale kiedy zobaczył em, ż e przewoź nik lotniczy UIA, o któ rym dzień wcześ niej czytał em wiele przykrych rzeczy na forum, uznał em, ż e Fly Dubai jest jakoś bardziej niezawodny. Nawet z przeszczepem. Ponadto Joins miał wyż sze ceny, a Agonda nie był o w zasię gu wzroku. I już zakochał em się w niej zaocznie!
Hotel Agonda Holiday Home zaoferował swoim goś ciom kilka opcji zakwaterowania - chaty bez klimatyzacji, standard w kamiennym budynku bez klimatyzacji, standard z klimatyzacją , studia z klimatyzacją i bez, chatki deluxe z klimatyzacją i bez, plaż a chaty i willa. Ja wybrał am standard z klimatyzacją , ale po spojrzeniu na pogodę na listopad (32 w dzień i 22 w nocy) pomyś lał am - po co nam klimatyzacja na takie zimno? My w domu w wieku 38 lat jakoś przeż yliś my bez tego. Wybrał em najtań szą opcję – chatkę z wiatrakiem, co pozwolił o mi zwię kszyć liczbę noclegó w z 9 do 10. Dodatkowo tak jak myś lał em gospodarz nie miał by powodu, ż eby nam wrzucić gorszy pokó j, bo tam jest nigdzie gorzej!
Dni oczekiwania cią gnę ł y się dalej. Brak opinii o hotelu ani w TP, ani w Tophotels. Recenzje na Tripadvisor był y dobre. To był o zadowolone. Ale zdziwił o mnie, ż e w opisie pokoi nie był o ani jednej tró jki. Jednak na stronie TPG był o to wyraź nie napisane – potró jne. Podczas gdy inne hotele miał y podwó jne plus dodatkowe ł ó ż ko. Dziwne...dziwne! Gdzieś znalazł am informację , ż e w tutejszych hotelach trzecie ł ó ż ko to czę sto materac na podł odze. Mam Verkę ! J Kiedy powiedział em jej, ż e bę dzie spał a na dywaniku przy drzwiach, wcale się nie zdenerwował a. Zgodził a się na wszystko, o ile ją zabraliś my.
Czekanie stawał o się nie do zniesienia. A potem przeczytał em na forum Goa, ż e Fly Dubai odwoł ał wszystkie loty z Moskwy iz innych miejsc. Ludzie są w szoku. Okazuje się , ż e ten przewoź nik nie jest aż tak niezawodny. Zdenerwował em się . Potem przeczytał em też recenzje o TPG na TP, któ re był y bardzo niepochlebne. Chrzan nie jest sł odszy! Dziesię ć dni przed wyjazdem cena naszej wycieczki był a o 300 dolaró w tań sza niż ta, któ rą kupiliś my! A cena też spadł a! Kto by wą tpił ! Nasze ż ydowskie szczę ś cie, jak zawsze, nas nie zawiodł o! Oto Twoja wczesna rezerwacja! A w cią gu kilku dni ogó lnie moż na był o latać kawał ek za trzy. Ech, moja ropucha oszalał a!
I wreszcie nadszedł ten dzień ! Pocią g Mariupol przyjeż dż a do Kijowa pó ź no, nie mamy czasu na samolot. Musiał em wzią ć bilet na pocią g do Zaporoż e, przyjeż dż ają cy do stolicy o 6 rano, a wcześ niej spę dził em w autobusie prawie 5 godzin.
Nie spał em dobrze w pocią gu, pomimo cię ż kiej, koniakowej kolacji. O pią tej rano zostaliś my już obudzeni, aby wszyscy mogli odś wież yć się przed strefą sanitarną . Do wyjazdu mieliś my sporo czasu, pogoda był a doś ć paskudna. Postanowili spę dzić czas w garnuszkowej chacie. Mimo wczesnej godziny był wypeł niony po brzegi. Rodzaj oddział u poczekalni. Ludzie, któ rzy jedli, drzemali, kł adli gł owy mię dzy na wpó ł pustymi talerzami, ł adowali swoje gadż ety, siedzą c na mię kkich kanapach. Ś niadanie jedliś my powoli. Czas wcią ż pł ynie. Pomyś leliś my o tym i zjedliś my ś niadanie po raz drugi, jeszcze wolniej. Chociaż nikt nas nie wyrzucił , jakoś nieprzyjemnie był o siedzieć dalej, a ludzie cią gle przychodzili i przychodzili. Postanowiliś my już przenieś ć się do Ż ulian. Przeszedł em przez ulicę . Na przystanku taksó wkarze zaczę li dokuczać nam ofertą , ż e zabiorą nas za jedyne 80 UAH. Naprawdę potrzebne! Przyjechaliś my idealnie minibusem za 4 UAH. z nosa. Autobus był prawie pusty, a podró ż trwał a okoł o 15 minut.
Wesoł y samolot spotkał nas w pobliż u lotniska.
Musieliś my poczekać jeszcze kilka godzin na rozpoczę cie rejestracji. Lotnisko mi się podobał o, w przeciwień stwie do Boryspola. Mał y, przytulny. Wodę przemyciliś my w bagaż u podrę cznym przez odprawę celną (dzię ki Matveyka! J) Był o ciepł o, a ja przebrał em się w klapki. Wakacje rozpoczę te! Szampan Artyomovsk został znaleziony w lokalnym dutik, ale nie był o brut. Musiał em się udł awić na pó ł suchy. Cena jednak był a przygnę biają ca. Zapł aciliś my w hrywnach, a szampan kosztował tu wię cej niż w sklepie, przynajmniej 20 hrywien! To samo dla mnie, bezcł owy! I z jakiegoś powodu wepchnę liś my do bagaż u jednorazowe kubki. Dlatego tradycyjnie trzeba był o pić z gardł a. A mó j przystojny mę ż czyzna bł agał o piwo Grantis. Do lą dowania był o jeszcze wystarczają co duż o czasu, a druga butelka szampana został a zuż yta. Verka i ja dobrze się bawiliś my. Najwię kszą jednak frajdą był a lalka baby, od któ rej zabrał em prawie pustą butelkę . Jego twarz dosł ownie zamazał a się szczę ś ciem, a on poufnie nam zaś piewał : „Ś piewał em Grigory Leps coraz gł oś niej, a trzy stewardesy podeszł y do mnie od razu…”. Dobrze, ż e cicho ś piewał . W tym celu zdobył em kolejny przydomek Polygraph Sharikov.
Spał w samolocie, sł uchał em „Shantaram”, Verka się trudził a. Sześ ć godzin do Dubaju to oczywiś cie trudne! Dokowanie był o jednak kró tkotrwał e. Zanim zemdlał em z powodu cen perfum w lokalnym deutiku, zostaliś my zaproszeni na pokł ad. Jeszcze trzy bolesne godziny i jesteś my w Dabolim. Na lotnisku spę dziliś my stosunkowo kró tki czas. Nie musieliś my wydawać ż adnych dodatkowych dokumentó w, poza kartą migracyjną wypeł nioną w samolocie, jak ostatnim razem. Po oddaniu palcó w i otrzymaniu pieczą tek w paszportach zabrali bagaż e i wyszli na ulicę .
Dziewczyna, któ ra nas spotkał a, przedstawicielka „Concord coś tam” (tak nazywał się nasz gospodarz), dał a nam ksią ż eczkę , w któ rej wskazano czas spotkania z naszym przewodnikiem Aleksandrem. Pojawił o się wię cej ludzi. Dziewczyna „zadowolił a” jednego z przychodzą cych, mó wią c, ż e w jej hotelu nie ma miejsc, a zamieszka w innym. Kobieta zaczę ł a się kł ó cić . Nadal bę dzie! Zarezerwował a hotel na pierwszej linii i osiedlił a się na zupeł nie innej plaż y, a nie na pierwszej linii. Nie czekają c na zakoń czenie wystę pu, wskoczyliś my do Toyoty, któ ra przyjechał a za nami i odjechał a. Był a z nami ró wnież mł oda para. Zapytał em ich, na któ rą plaż ę jadą ? Ludzie nie mieli poję cia i znali tylko nazwę hotelu - Nanu Resort. Dają ! Po rozmowie z nimi zachichotał em w duchu. Myś lę , ż e bę dą zszokowani. „Nanu” to dobry hotel, ale wcale nie jest na pierwszej linii, jak powiedziano w agencji. Do morza jest kilometr. Ostatnim razem mieszkaliś my w są siedniej trojce i poszliś my na plaż ę przez jej terytorium, ponieważ mają jednego wł aś ciciela. Opowiedział em im trochę o okolicy i gdzie wymienić dolary. Mam nadzieję , ż e przynajmniej coś pomogł o.
Po wył adowaniu chł opakó w zabrano nas dalej na poł udnie. Już ś wit. Po dojechaniu do wę zł a Agonda-Palolem pojechał em, z jakiegoś powodu zwró cony w kierunku tego ostatniego. Był em zaskoczony, ale postanowił em milczeć . Jest lokalny, wie lepiej. Zaprowadził nas do doś ć obskurnego pensjonatu, zwanego czymś w rodzaju „Zamek”, w pobliż u któ rego nie był o zapachu morza i patrzył na nas pytają co. Powiedział em mu: „Ale-ale-ale! Dom wakacyjny Agonda! Pogrzebał w telefonie, odwró cił się i odjechał . Na rozwidleniu skrę cił w prawo. Jazda! Po doprowadzeniu nas do bramy, znanej mi już ze zdję ć z rezerwacji i tripadvisor, zostaliś my wył adowani. Powiedziawszy kierowcy zapamię tane „Bohat bhanyavat! ”, zapytał a „Wright? ”. Uś miechną ł się . W lewo.
Poznał nas chł opak, któ remu wrę czył em bon. Ale najwyraź niej nigdy nie był piś mienny. Ciotka mó wią ca po angielsku pobiegł a za nim, pró bują c coś z niego wycią gną ć . Chł opiec nie jest cześ ć . Wtedy moja ciocia zwró cił a się do mnie. Powiedział em, ż e mó wię tylko po rosyjsku. Za. Facet zabrał nas, ż eby pokazać pokoje w budynku. Otwarty jeden. Có ż , nic takiego, pokó j. Nie mam nic przeciwko. Nasza chata jest w każ dym razie tań sza. Ale jest tylko jedno ł ó ż ko, chociaż jest to ł ó ż ko typu king size. Zaczą ł em mu tł umaczyć , ż e jest nas trzech i jedno ł ó ż ko. Jest mał o prawdopodobne, ż eby zrozumiał , o co mi chodził o, ale otworzył inny pokó j z klimatyzacją . Potem trzeci, z kuchnią . Jest tylko jedno ł ó ż ko. Widzą c, ż e wcią ż jestem niezadowolony, zaczą ł em gdzieś dzwonić . Wł aś ciciel Agnelo rzucił się na motocykl (znalazł em jego nazwisko na tripadvisor). Biorą c nasz voucher, zaprowadził em do chat. Oczywiś cie był o tylko jedno ł ó ż ko. Bardzo duż y, ale jeden. Zapytał a, gdzie bę dzie spać Verka. Big Boss powiedział , ż e umieś ci ją osobno, w są siedniej chacie. Jasne, nie ma problemu! Verka jednak nie wykazał a się tym entuzjazmem. Przyglą damy się dekoracji naszych domó w. Nie wiem, czy musiał eś ż yć w tak „nieludzkich” warunkach. Typowa chata a la Melekino. Ale ł ó ż ko z moskitierą , któ re w Melekino przydał oby się bardzo. Ale wcześ niej o tym nie myś leliś my. I co najważ niejsze indywidualna ł azienka wewną trz lokalu. Bardzo biedny, ale jednak. Umywalka, muszla klozetowa, wą ż do mycia miejsc intymnych oraz prysznic wystają cy z sufitu. Podł oga i czę ś ć ś cian był y obite ceratą lub linoleum. W podł odze znajduje się otwó r do odprowadzania wody. Warunki są spartań skie, jednak w wielu pensjonatach na wybrzeż u Azowskim udogodnienia są reprezentowane przez toaletę typu toaleta, jedna dla wszystkich ze wszystkimi tego konsekwencjami. A takż e wpł ywy. . .
To jest cud myś li architektonicznej!
Nie chciał em spać . Po przebraniu się ruszyliś my na zwiedzanie okolicy. Wł aś ciciel zabrał nas na plaż ę , któ ra okazał a się dwuminutową kaczką . Okazał o się , ż e jest dokł adnie taki sam jak na zdję ciach, ale oczywiś cie wielokrotnie pię kniej! Gdzie są Colva i inne Benaulims!
Agnelo pokazał nam rzą d chatek na plaż y, mó wią c, ż e one ró wnież należ ą do niego. Chaty był y w remoncie, a nawet budowie. Zastanawiam się , czy zarezerwował em jeden z nich? Zapytał a, gdzie mogę wymienić dolary? Agnelo zapewnił mnie, ż e moż e to dla mnie zrobić . Potem zapytał em, ile rupii wycenia dolara? 65 mi nie odpowiadał o. Powiedział , ż e wymieni tylko dla mnie 66. Uś cisnę li sobie rę ce, ale nie miał gotó wki - bank nadal był zamknię ty. Postanowiliś my na razie po prostu spacerować i zwiedzać wioskę , a takż e poczekać trochę z plaż ą , ponieważ mamy umó wione spotkanie z przewodnikiem o 10.45.
Opuszczają c hotel, kieruj się w prawo. Wyglą da na to, ż e sezon jeszcze się nie zaczą ł . Nasz hotel był prawie pusty. Na ulicy jest bardzo mał o turystó w. Poł owa sklepó w jest jeszcze zabita deskami. Ale krowy są na miejscu.
Rozglą dają c się , poś lizgną ł em się na podpł omyku i prawie się przewró cił em. Dobrze, ż e już kilka razy udał o im się na nim jeź dzić . W przeciwnym razie wszedł bym w to jak dorosł y J Nie przejmuj się klaskaniem w uszy!
Nie przeszliś my nawet kilkuset metró w, gdy dogonił nas wł aś ciciel. Szczerze mó wią c był tak niepozorny, ż e nie od razu zrozumiał em, czego ten ł ysy mę ż czyzna na motocyklu ode mnie chce. Pienią dze dostał , najwyraź niej boją c się , ż e zdą ż ymy wymienić dolary gdzie indziej. Dokonawszy wymiany setek, chcieliś my ruszyć dalej, ale Agnelo zaczą ł mamrotać coś innego. Intuicyjnie zrozumiał am, co myś li, i zdecydował am, ż e dwie chaty są dla nas za grube, wię c musimy przenieś ć się do jednej. To ł atwe! Wró ć my i ruszajmy.
Agnelo wyszedł , a my szliś my dalej, nieustannie odpowiadają c na pozdrowienia wł aś cicieli sklepó w, kawiarni, taksó wkarzy, tuk-tukeró w i odrzucają c ich oferty. Po przejś ciu w ten sposó b kilku kilometró w zobaczyliś my kawiarnię , któ rej nazwa wydawał a mi się znajoma. Ktoś gdzieś to polecił . Nazywał się Maya.
Zdecydowaliś my się tam zjeś ć . Chł opaki, któ rzy prowadzili kawiarnię , byli lekko pochylni, z czego uznał em, ż e są Nepalczykami. Dlatego zaczę li szukać w menu dania nepalskiego, trochę przypominają cego nasze pierogi i zwanego „momo”.
Czytał em o nich, ale nigdy ich nie pró bował em. Natychmiast zanurzyć się w kuchni indyjskiej, nie odważ ył em się . Niech bę dą pierogi. Z nadzienia wybraliś my szpinak z paneer (lokalna odmiana sera). Wcześ niej pili ś wież y sok. Do momosó w doł ą czono ostry sos, któ ry Verka odrzucił a, trochę uż ył em, a Vadik jadł z mocą i gł ó wnym. Jednak bardzo smaczne!
Wracają c do hotelu, nie znaleź liś my Agnelo. W pobliż u są siedniego domu, recepcjonista na pó ł etatu, krę cił się facet z dziewczyną , któ rą już znaliś my, któ ra miał a szeroki zakres obowią zkó w, od sprzą tania po dyż ur recepcyjny. Pytali, gdzie jest szef? I nie! Facet powiedział , ż e moż emy z nim rozwią zać wszystkie problemy. Otworzył em usta, ż eby okreś lić istotę problemu (chcemy, a raczej nie chcemy, ale musimy się spotkać w jednym domu). Ale spó jna mowa angielska z jakiegoś powodu nie wylewał a się z jego ust. Zamykają c usta, wymamrotał am w myś lach. I znó w zapytał a, gdzie jest Agnelo? Nie musi nic wyjaś niać . Facet ponownie powiedział , ż e jest menedż erem i moż emy rozwią zać wszystkie problemy bez Agnelo. Napią ł em się i jakoś okreś lił em istotę sprawy. Facet, któ ry okazał się synem wł aś ciciela, pospieszył z rozwią zaniem naszego problemu. Przede wszystkim trzeba był o rozwią zać problem z trzecim ł ó ż kiem. Zupeł nie niezrozumiał e był o dla mnie, gdzie go przykleić w bardzo ograniczonej przestrzeni pokoju. Facet, któ rego imię brzmiał o przynajmniej-zabić -nie pamię tam-jak, ale jakoś w hebrajsko-biblijnym, prawdopodobnie Aaron, zaczą ł odsuwać nasze ł ó ż ko od okna i przenosić je do wejś cia do ł azienki. Potem rzucił to zaję cie, coś go rozproszył o. Potem po rozmowie telefonicznej powiedział nam, ż e Papik powiedział , ż e jeś li chcemy, to druga chata zostanie z nami. Có ż , podą ż aj za nami, wię c podą ż aj za nami. To zamieszanie prawie nas przytł oczył o i usiedliś my na werandzie. Dokł adniej, ci dwaj, moi towarzysze, usiedli, a ja musiał em usią ś ć na porę czy, ponieważ trzeciego krzesł a nie był o.
Tatuś przybył . Znowu zaczę ł y się tarki o naszym przesiedleniu. Alya-balya, tyry-piry. Z jego strumienia sł ó w wył awiam subtelną (a moż e grubą ) wskazó wkę , ż e za tę chatę trzeba dopł acić . Jestem tym zmę czony. Mó wię , ż e teraz przyjedzie nasz przewodnik, niech rozwią ż e wszystkie problemy. Myś lę , ż e ma coś z angielskim, kompletnie niezrozumiał y.
Cią g dalszy tutaj >>>