Trzy w łodzi, bieda i psy. Część 6
Rozpocznij tutaj >>>
Plaż a był a pię kna! Widzieliś my wiele pię knych plaż , ale ta był a najpię kniejsza ze wszystkich najpię kniejszych!
I opuszczony, ale jednocześ nie nie opuszczony. Mał y i przytulny. Absolutnie ż adnych fal. Uspokajają co spokojny. Widzą c ludzi na leż akach w cieniu, zapytali, jak nazywa się ta plaż a? Jeś li wierzyć mapie, nazwano ją cał kowicie niewymawialną - Dhakol. Ale ludzie mó wili, ż e przybyli dopiero wczoraj i nie znają nazwy plaż y. I pomyś lał em, ż e tylko nasi ludzie mogą iś ć , kto wie doką d. Okazuje się , ż e zagraniczni idioci nie ró ż nią się od naszych. Dziewczyna powiedział a, ż e adres moż esz zobaczyć na voucherze. Czyta - Canacona. Nie, mó wię . Canacona to nazwa regionu jako cał oś ci. Nie mają c od nich ż adnego sensu, szli wzdł uż plaż y i trzymali się tego pytania do ratownika. Musi wiedzieć , czego tu strzeż e. Ratownik powiedział Cola. Byliś my zaskoczeni - czy jest tam Cola i Cola też ? Pokiwał gł ową , potwierdzają c i doprecyzował „Seven Kol”. Nie smoł a, nie trochę , czyli „sió demka”. Zastanawiam się , jak to jest? „Semi”, jak rozumiem, oznacza „poł owę ”. Na przykł ad pó ł wytrawny jest pó ł wytrawny (wino). A „siedem coli” – pó ł coli? Dziwne. No tak, niech Bó g mu bł ogosł awi, tym imieniem. Ale plaż a jest niesamowita! Nie zwlekaliś my, decydują c, ż e przyjedziemy tu jutro wszyscy razem. Jutro jest nasz ostatni dzień , musimy wreszcie oddać się relaksowi! Co wię cej, ta plaż a był a dla niego idealna.
Kiedy wró ciliś my do Verki, minę ł o pó ł godziny. Pan czytał dalej. Powiedział em mu, ż e za wzgó rzem jest najlepsza plaż a. Skiną ł gł ową , ale nie przestał czytać . Od tego samego OK ludzie dziwni! Przyjdź na krań ce ziemi, aby przeczytać ! Postanowiliś my wró cić do Agonda starą drogą na piechotę . Na sawannie był o duszno. Po wczorajszym ustą pieniu fal zrobił o się zauważ alnie cieplej. Wcześ niej był o mi absolutnie wygodnie, ale teraz jakoś nie za bardzo. Kobiety siedział y na moś cie nad rzeką i sprzedawał y ryby. Jeden miał krewetki w misce z lodem. Ach, krewetki! Prawdopodobnie taniej niż na rynku w Chaudi. Kto wiedział , ż e moż na je kupić bez jazdy gdziekolwiek? Nastę pnym razem musisz wzią ć.2 kotł y!
Chodź my na lunch do Mai. Tam ogrodzili bar i ś mierdział farbą . Rozpoczą ł się sezon, a cał a wioska wypeł nił a się ró ż nymi dź wię kami i zapachami budynkó w. I tak postanowiliś my zostać . Czekają c na zamó wienie, przeszł am przez ulicę w celu zapoznania się z asortymentem winiarni. Był to drugi, jaki znaleź liś my we wsi. Ale był cią gle zamknię ty, a telefon wł aś ciciela afiszował się na zamknię tej migawce. Zadzwonił a do niego jakaś dziewczyna i sklep został otwarty. Okazał o się jednak, ż e sprzedawcą był dzieciak w wieku okoł o dziesię ciu lat. Zapytał em go: „Czy masz pokó j Black Horse? ” Odpowiedział mi: „Mam pokó j! ” i wskazał na sufit. Spojrzał em tam z oszoł omieniem. N-tak! Rozmawialiś my! Kupił em od niego wodę i wró cił em. Dopiero pó ź niej zrozumiał em, co miał na myś li! Zapytał em go o rum i z jakiegoś powodu uznał , ż e interesuje mnie jego pokó j!
Zjadł em zupę z owocó w morza z warzywami i szerokim makaronem, Verka zamó wił a sislera, któ rego zjedliś my w kawiarni na plaż y, a Vadik wzią ł biryani. To (lub to) biryani, w przeciwień stwie do tego, co jedliś my na Palolem, był o przyrzą dzane z kolorowego ryż u i smakował o inaczej.
Siesler też był inny. Każ da kawiarnia gotuje inaczej. Ż ycie nie wystarczy, aby wszę dzie spró bować wszystkiego. Wtedy przypomniał em sobie, ż e mamy darmowe ogó rki. Po umyciu pod bież ą cą wodą ugryzł y… Och, mamo! Gorzko-kwaś no-sł ony! Tak, to nie są ogó rki, ale jakiś rodzaj ogó rkó w! A krowa z przyjemnoś cią je rozgryzł a! Wię c je nakarmimy!
Zapomniał em wspomnieć o jeszcze jednym zabawnym momencie. Drugiego lub trzeciego dnia naszego pobytu w hotelu Agnelo zaczą ł mi coś opowiadać o wannie (tak go zrozumiał em). Z czego wywnioskował em, ż e w chacie nie był o ciepł ej wody. W ogó le tego nie potrzebował em, w takim upale zimno jest lepsze. Mimo to Verka chciał a umyć wł osy gorą cą wodą i poprosił a mnie, abym dowiedział się , gdzie znajduje się ta ł aź nia. Zadał em to pytanie dziewczynie w recepcji. Patrzył a na mnie bez zrozumienia. Powiedział a, ż e w domu mamy ciepł ą wodę . Nie wiedział eś ? Nie wiedzieliś my. Wchodzą c do naszego mieszkania wskazał a na wł ą cznik znajdują cy się obok wł ą cznika ś wiatł a w ł azience. I zastanawialiś my się , po co to był o? Wł ą czyliś my, ale ciepł a woda nie wypł ynę ł a. Pomyś leliś my, ż e kocioł trzeba grzać przez co najmniej kilka godzin. Spojrzeliś my na dach, ale tam nie był o kotł a.
Dziewczyna weszł a i poczuł a zimną wodę wylewają cą się spod prysznica. Powiedział a, ż e jutro przyjdzie elektryk (lub hydraulik) i to naprawi. Ale kiedy przyszedł , nie wpuś ciliś my go, mó wią c, ż e ló d ś pi. Wyczerpana marszem Verka poł oż ył a się już na materacu. Potem ś mialiś my się , ż e nie wpuś ciliś my ich na pró ż no – dlaczego nie fabuł a do porno „Verka i hydraulik”?
W koń cu wspó lnym wysił kiem wł aś ciciela z synem i elektrykiem naprawiono prysznic. Okazuje się , ż e grzał ka był a przepł ywowa, indywidualna dla każ dej chatynki. W ciemnoś ci nawet nie podejrzewał em ich istnienia.
Na obiad kupiliś my papaję i whisky. A potem wszystko jest rumem, tak rumem! Whisky był a nieco droż sza niż rum, ale i tak duż o tań sza niż Dutik i wedł ug konsumentó w niewiele!
Zadzwonił em do mojego syna i zapytał em, czy przypadkiem pamię ta te sto rupii, któ re mi wypadają ? Nie pamię tał , ale z rezygnacją wyją ł go z kieszeni i dał mi.
I czuł em się nieswojo. Jadł eś Ogó rek? Czy wyczuł eś kolory? Wypił em ł yk whisky, był em chory. Poszedł em do domu, po raz pierwszy wł ą czył em wentylator i padł em na ł ó ż ko. Nudnoś ci nie ustą pił y. Musiał em brną ć do ł azienki i wezwać Ichthyandera po pomoc. Po pó ł godzinie leż enia wydawał o się , ż e wró cił o do normy. A co to był o? Nie jadł em ani nie pił em – w ogó le nie miał em na to ochoty.
Przyszedł pies. Wypił a wodę z miski na stopy i poł oż ył a się na progu. Przychodził a niezmiennie każ dego wieczoru, chociaż nic jej nie raczyliś my. Wł aś ciciel począ tkowo pró bował ją odpę dzić , ale absolutnie nie reagował a na jego machanie rę kami. Powiedzieliś my, ż e nam nie przeszkadza. A syn wł aś ciciela powiedział , ż e to „ochrona”.
Rano, zabierają c nasiona na drogę , pojechaliś my ponownie na Kolę . Kiedy skrę ciliś my w wyboistą wiejską drogę , wyprzedził o nas dwó ch kierowcó w z rosyjskoję zyczną mł odzież ą . Przywitali nas mó wią c „Cześ ć ”. Byliś my bardzo podobni do angielskich, obierają cych nasion! Chociaż zdarzył o mi się mylić co do narodowoś ci niektó rych osó b. Kiedy szliś my wzdł uż Rajbag (gdzie znajduje się fajny hotel Lalit), zobaczył em z daleka grupę cennerskich Poké monó w. Kobiety był y w strojach ką pielowych, a mę ż czyź ni w szortach. Wzią ł em je, to był o, dla braci sł owiań skich. Ale kiedy podeszli bliż ej i zobaczył em ich twarze. . . Nasze twarze nie mają takich twarzy! I nie ma tatuaż y na cał ym udzie kobiety. A w Agonda zobaczył em ł ysą kobietę . Tutaj nie miał em wą tpliwoś ci. Rosjankę ł ysą widział em tylko w filmie „Brat-2”. Có ż , Dasha Astafieva się nie liczy - moż e sobie na to pozwolić . Pojawił y się we mnie wą tpliwoś ci innego rodzaju - czy to kobieta? Był w spó dnicy, któ ra z ł atwoś cią mogł aby uchodzić za przepaskę na biodra, a Aleksander Salnikow zazdroś cił by mu ramion. Jej gł os był jednak doś ć kobiecy!
Mijają c nas, kierowcy zniknę li za rogiem. Minutę pó ź niej rozległ się ryk. Jeden z roweró w poś lizgną ł się na ż wirze i poleciał w krzaki. Facet i dziewczyna wysiadali lekko - kilka otarć . Nie! Sam w sobie jest bardziej niezawodny! I taniej! I bardziej przydatne!
Nie zatrzymują c się przy duż ej Kolii, udaliś my się prosto do mał ej. Plaż a był a pusta, a w nadmorskim hotelu grupa ludzi wykonywał a asany prowadzone przez guru, senseia, czy jak to się nazywał o.
Wspię liś my się do morza, tak jak wczoraj, absolutnie spokojni. Woda w Morzu Arabskim jest doś ć sł ona, nie tak bardzo jak w Morzu Czerwonym, ale wcią ż doskonale utrzymana.
Leż ał em na brzuchu, lekko grabią c ramiona, a fala koł ysał a mną w przó d iw tył . Kaaaaaif! Jogini, po ukoń czeniu gimnastyki, ró wnież wylewali się na plaż ę . Sł yszał em mowę niemiecką i angielską . Potem wyszli na ś niadanie. W koń cu postanowił am trochę się opalić . W ostatnich dniach przestał am nawet nosić czapkę , ż eby moja twarz mogł a się trochę opalić . Tylko najbardziej widoczna czę ś ć mojego ciał a, nos, opalał a się . Pró bował em też zdją ć okulary. Wszystko jest bezuż yteczne! Blady muchomor z czerwonym nosem! Poł oż ył em się na piasku nad wodą .
Ale nie moż na tak kł amać przez dł ugi czas - ciał o zaczę ł o pachnieć . Odł oż ył a rę cznik. Leż ał am na brzuchu przez pię ć minut. Przewró cił . Poł oż ył a się na plecach. Nie ma rzeczy niemoż liwych! Nudzę się ! Jogini po ś niadaniu udali się popł ywać w akwenie ograniczonym bojami. Zostawiliś my Verkę w cieniu i dopł ynę liś my do odległ ych skał . Gong jogi wzywał do medytacji. Przył apał em się na myś leniu, ż e prawdopodobnie bę dę tu mieszkał przez tydzień . To był oby interesują ce. Muszę nauczyć się wytrzymał oś ci i cierpliwoś ci, inaczej jestem zbyt niespokojny. Zastanawiam się , ile czasu zaję ł oby mi zrobienie wszystkiego na gwizdek?
Bą dź cierpliwy, niewiele został o!
Cią g dalszy tutaj >>>