Nowy Rok w Budapeszcie

24 Styczeń 2007 Czas podróży: z 24 Grudzień 2006 na 31 Grudzień 2006
Reputacja: +62.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Chciał bym podzielić się wraż eniami z noworocznej trasy na Wę grzech "Real New Year's Hungary", któ ra odbył a się w dniach 29.12. 2006-03.01. 2007, tournee zorganizował a firma "Accord-Tour".

Wszystko zaczę ł o się od spotkania na dworcu kolejowym we Lwowie 29 grudnia, nas po prostu nie spotkali (choć obiecał to nasz przedstawiciel). Zabierają c walizki poszliś my szukać prawdy na plac przed dworcem. Na ganku dworca zobaczyliś my duż ą grupę ludzi, jak się okazał o, byli to turyś ci z jednym z przedstawicieli firmy Accord Tour. Zaczę liś my zastanawiać się nad naszymi dalszymi dział aniami, bo rano czekał o nas jeszcze zwiedzanie Lwowa.


Przedstawiciel firmy powiedział nam, ż e nasz autobus czeka na nas na placu, zbieranie wczasowiczó w odbę dzie się na „patch”, gdzie wszystkie autobusy bę dą o 9:30. Nie był o autobusu o 9.30, 9.40 i 9.50. Wszyscy szli razem ulicą przez 40 minut i wypatrywali, w któ rym autobusie nagle pojawi się nasz numer wycieczki, czyli 704. Okoł o 10.00 jednak autobus się pojawił i pojechaliś my na wycieczkę .

Podobał a mi się wycieczka prowadzona przez lwowskiego przewodnika, miasto jest pię kne, z wielowiekową historią i zabytkami. Dzię ki!

Wycieczka zakoń czył a się o godzinie 3, a my mieliś my jeszcze czas na spacer po starych ulicach miasta, a takż e na odwiedzenie lokalnego cateringu.

Zbió rka wczasowiczó w, któ ra odbył a się o 17:30, odbył a się bez autobusu i nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, kiedy przyjedzie; nasz „cenny” autobus przyjechał po godzinie 18:00, choć odjazd był zaplanowany na 18:00. Ale już wszyscy byli zadowoleni z samego faktu jego przybycia, zał adowali do autobusu w 10 minut i „bezpiecznie” pojechaliś my na Wę gry.

Przeprowadzka na granicę nie zaję ł a wiele czasu i wysił ku. Ludzie zatankowali koniak i spokojnie odpoczę li. Jedyne, co przeszkadzał o, to pł yną ca woda na szybach autobusu, bo. okna z podwó jnymi szybami był y pojedyncze i na oknach gromadził a się silna kondensacja (już mieliś my doś ć wycierania, a rę kaw koż ucha był przemoczony do granicy), plus ci siedzą cy z przodu leż eli na kolanach, bo odległ oś ci mię dzy krzesł ami nie był y liczone nawet dla mojego wzrostu 168 cm, na krzesł ach też nie był o skł adanych stolikó w.

To prawda, ż e ​ ​ musimy oddać hoł d kierowcom, prowadzili nas bardzo dobrze, bez sportó w ekstremalnych i ekscesó w. (Kierowcy 5 plus).

Lider naszej grupy Pavel, mę ż czyzna okazał się bardzo mł ody, jeszcze niedoś wiadczony, ma wszystko przed sobą , umieję tnoś ci organizacyjne wynoszą.0. Ale po co eksperymentować na wczasowiczach. Rzadko otrzymywał od niego jasną odpowiedź na postawione pytania, a ci, któ rzy siedzieli po drugim wejś ciu, nie mogli na niego krzyczeć . Wydawał o się , ż e w ogó le wszystko sł yszy, ale po prostu nie chce odpowiadać , bo. Mó j gł os jest donoś ny i dź wię czny, jeś li krzyczę , to są siadom zastawia się uszy, ale wtedy nawet ja nie mogł em się do niego dodzwonić .

Granica został a przekroczona dobrze, szybko, bez incydentó w.


Nastę pnym przystankiem był y Termy w Miszkolcu-Tapolca. Bardzo podobał y mi się same wanny, tylko ż e są przeznaczone tylko dla 100 osó b, pod warunkiem, ż e do szatni wchodzi jednocześ nie 20 osó b, bo. jest tylko 20 przebieralni. Ale przywiozł o nas tam okoł o 20 autobusó w - to po 40 osó b w każ dym.

A ten tł um jednocześ nie wbiega do mał ej szatni, a potem do niezbyt duż ych ł aź ni, przypomina plaż ę Primorsky w Jał cie w szczycie sezonu.

Wszystko był oby dobrze, gdyby powiedzieli nam system szafek i przebieralni, kiedy stoisz w koż uchu i butach, a wokó ł ciebie biegają ludzie w strojach ką pielowych i ką pieló wkach, to nie czujesz się zbyt dobrze, chociaż nie był am sama , był o nas setka.

Na Wę grzech nie ma oddzielnych szatni damskiej i mę skiej – jest to jeden duż y pokó j z szafkami i przebieralniami, wię c bez darmowej kabiny przebierasz się jak na dworcu w holu centralnym. Z samych ł aź ni wraż enia są bardzo dobre, ale po co zabierać wszystkich w jedno miejsce jednocześ nie, nie wierzę , ż e na Wę grzech nie moż na znaleź ć innych ł aź ni, choć prostszych, ale z mniejszą liczbą osó b. Co wię cej, wszyscy wyjechaliś my w tym samym czasie, wię c przynajmniej zaplanowaliś my ró ż ne godziny zwiedzania autobusó w. A gdy już się szykowaliś my, przebieraliś my się już nie w szatniach, ale tam, gdzie trzeba, zaczę li przychodzić porzą dni Niemcy z dzieć mi w szlafrokach jak biali, a my jak zwykle wszyscy w tł umie i biegani.

Po bezpiecznej wizycie w Termach nasz bus pojechał do Budapesztu.


Jechaliś my cicho i spokojnie, ale nie dotarliś my do 20 km. do Budapesztu nasz autobus się zepsuł i nie był a to awaria bł aha, a raczej poważ na. Dobrze, ż e zepsuli się dokł adnie przy przystanku technicznym na autostradzie. Kierowcy pracowali dobrze, dwa kolejne Accordy od razu się zatrzymał y, kierowcy zgodzili się i po 30 minutach przyjechał po nas autobus (innej grupy), wszyscy razem zał adowali, ale potem interweniował sam Accord i jego organizatorzy we Lwowie. Otrzymano polecenie, ż e odjechał już dla nas inny autobus, a my musimy z tego wysią ś ć . Nieustraszeni ludzie przyjaź nie wył adowali się z autobusu z powrotem na parking iz optymizmem zaczę li oczekiwać nastę pnego autobusu, a ten naturalnie zawró cił i odjechał . Tak minę ł o 30 minut, ludzie zaczę li marzną ć i dostać coś na ogrzanie, po kolejnych pó ł godzinie zaczę li rozpalać ognisko. A na ulicy jest mroź no, choć nie mocno, ale gdzieś -3 C, -5 C.

Pavel wytrwale odpowiadał na wszystkie pytania, doką d jedzie autobus, ale w Budapeszcie w centrum są duż e korki, nie moż e przejś ć . Przez cał y czas po pobycie w Budapeszcie nie widział em ani jednego korka, drogi są tu szerokie i przystosowane do duż ego ruchu samochodó w. Ale Pavel zaczą ł trzymać się z dala od grupy, ponieważ . zaczę li rzucać na niego z ukosa spojrzenia. Po kolejnej godzinie (w sumie 2 godzinach) przebywania na ś wież ym powietrzu optymizm zaczą ł zanikać . Gdybyś my wiedzieli, ż e autobus przyjedzie dopiero po 3.5 godzinach, nikt nie wyszedł by nigdzie z poprzedniego autobusu, ale kto o tym wiedział . W sumie szliś my ulicą.3, 5 godziny. W tym czasie doł ą czył a do nas lokalna policja, bo na autostradzie nie moż na rozpalać ognia, a nasi ludzie (nie daj Boż e, zrobili ś wietną robotę i poż ar był godny pozazdroszczenia, ale to już był o jedyne miejsce, gdzie moż na był o się ogrzać ). I chociaż był am w ciepł ym swetrze, koż uchu i po wypiciu wina, dreszcze już zaczę ł y mnie walić .

Pavel skontaktował się z kimś lub udawał . Ale z jakiegoś powodu nie wyszł o mu to dobrze. Grupa sama zaczę ł a dzwonić na wszystkie telefony, ale Lwó w uparcie milczał . Organizatorka wycieczki w Budapeszcie był a cią gle poza strefą i komunikacja z nią został a utracona. Gdy ludziom udał o się dodzwonić do Lwowa, nie mogli nic z nich powiedzieć nic zrozumiał ego, usł yszeliś my tylko: „Ile godzin jesteś na dworze, a ile masz stopni na zewną trz”. Nikt nie wiedział , kiedy przyjedzie autobus. Musimy też wzią ć pod uwagę , ż e byliś my po Ł aź niach.

Na począ tku czwartej godziny naszego ś wię ta Paweł skierował sakramentalne zdanie na pytanie „Gdzie jest autobus? ” odpowiedział : „Có ż , nie mogą nas tu zostawić na chwilę , kiedyś przyjdą ! ”. Wszystko, to był kompletny brak. Jedyną nadzieją był a miejscowa policja, któ ra ró wnież szł a z nami przez pó ł torej godziny. I nagle Pavel krzyczy, ż e autobus nadjeż dż a, ale go tam nie był o, nie był nasz. Ale po okoł o 20 minutach autobus nadal się pojawiał .


Tego dnia musieliś my jeszcze wybrać się na wycieczkę po Peszcie i rejs statkiem po Dunaju. Oczywiś cie po przejś ciu autostradą nikt już niczego nie chciał , a wszyscy, raczej zmarznię ci i zmę czeni, odmó wili wejś cia na Dunaj. A Pavel powiedział , ż e jutro rano zwiedzimy Peszt. Wszyscy się zgodzili i byli zachwyceni, ale tego nie był o. Okazuje się , ż e agencja nie ma prawa zmieniać programu, nawet za zgodą cał ej grupy. I proszę udaj się dzisiaj na wycieczkę . Moż esz wię c zamrozić ludzi na 3.5 godziny na ulicy, a nastę pnie przecią gną ć ich na kolejną wycieczkę . Oczywiś cie moż na był o do niego nie iś ć , ale Pesztu wtedy byś my nie widzieli.

Hotel "Stadion", w któ rym zostaliś my zakwaterowani, w peł ni speł nił nasze oczekiwania - duż e, przestronne, pokoje, normalne, porzą dnie odż ywione, był basen, sauna, to był o wliczone w cenę naszego pobytu.

Nastę pny dzień miną ł bez incydentó w. Odwiedziliś my Budę i lokalny supermarket i poszliś my przygotować się do ś wię towania Nowego Roku.

Osobna opowieś ć o programie noworocznym! Byliś my nie tylko zaskoczeni, ale i zszokowani. Typ „bankiet” kosztował nas 80 euro. Jeś li za te pienią dze musieliś my pokonywać przeszkody, „walczyć ” o rosyjską sał atkę i jaką ś inną przeką skę , a takż e o szampana z okazji Nowego Roku na Ukrainie, to organizatorzy osią gnę li swó j cel. Wszystkie autobusy Porozumienia został y zebrane w „pał acu”, moż e był jeszcze ktoś , kogo nie znano. Wię kszoś ć turystó w pochodził a z Ukrainy, choć byli też Rosjanie, same lokale nie są przewidziane dla takiej liczby odwiedzają cych.

Obiecany program kulturalny tań có w narodowych i latynoamerykań skich był na poziomie „Klubu Kultury i Wypoczynku wsi Zashchepino gdzieś w roku, jak 88”.

Na począ tku był bufet, a mianowicie bó jka przy stole o sał atkę Oliviera, któ ry ją dostaje. Egzotyczne jednak, gdzie byś cie towarzysze nadal walczyli w sylwestra dla Oliviera. To samo stał o się z szampanem, ponieważ . jeś li jeszcze tam był na rosyjski Nowy Rok, to skoń czył się już przed ukraiń skim. I nawet nie myś lał em, ż e znajdę szampana na nasz Nowy Rok, ale miał em szczę ś cie - wł aś nie w tym czasie ludzie wykoń czyli barmankę , a ona wcią ż podzielił a się na kilka butelek, w sumie dostał em swoje 50 gramó w . Po obchodach ukraiń skiego Nowego Roku nie był o tam nic do roboty i wyruszyliś my w poszukiwaniu najlepszych na ulicy. Był oby lepiej, gdybyś my natychmiast wyszli, ale pienią dze został y opł acone. Byliś my już w hotelu o 1.30 czasu lokalnego, spojrzeliś my na ś wiatł o i poszliś my spać . Tak miną ł Nowy Rok i „Kró lewska Noc” za 80 euro.


01.07 Jak zawsze wyszliś my z hotelu pó ź no, chociaż wszyscy byli w autobusie o okreś lonej godzinie.

"Oceanarium" się podobał o, ale znowu wszystko jest bardzo szybkie.

Potem przywieziono nas do fabryki biż uterii, choć był o to w programie po Szentendre, i straciliś my tam nie mniej niż trzy godziny.

Do 18:00 dotarliś my do Szentendre, muzeum marcepanu oczywiś cie zrobił o wraż enie, przewodnicy innych grup udzielili swoim podopiecznym niezbę dnych informacji, my jak zawsze zdobyliś my je sami. Zwiedzanie miasta odbywał o się nocą , wię c trudno nam był o docenić pię kno starych uliczek, mał ych koś cioł ó w, muzeó w. A potem przeznaczono 30 minut na zakup pamią tek, wię kszoś ć sklepó w był a już zamknię ta, wię c udał o im się kupić nasze.

02.07 Ostatni dzień pobytu na Wę grzech. Wymeldowanie z hotelu wydawał o się przebiegać bez problemó w, ale znowu z jakiegoś powodu czekaliś my okoł o 40 minut. czasu był o mał o, wpadliś my do pierwszej restauracji, na któ rą natrafiliś my i udał o nam się zjeś ć tylko zupę gulaszową (przynajmniej coś ). A potem pojechaliś my do Valley of Beauties, gdzie odbył a się degustacja wina, zaproponowali 5 rodzajó w do wyboru, a potem w tej samej piwnicy kupili ten, któ ry im się podobał .

Ludzie zbuntowali się , a mimo to usiedli w kawiarni i zjedli, jak ludzie, po raz pierwszy w cał ym pocią gu.

Jednocześ nie przewodnik starał się na wszelkie moż liwe sposoby wypę dzić stamtą d ludzi, powoł ują c się na fakt, ż e lunch nie był przewidziany w programie. A fakt, ż e ludzie nie mogli skosztować narodowej kuchni przez 4 dni i ogó lnie chcieli jeś ć , trochę go niepokoił .

Przeprowadzka Debreczyna. Park wodny "Akvatikum" - dobry park wodny, cał kiem darmowy, tam zwiedzili ź ró dł a termalne, oczywiś cie za dodatkową opł atą . A w drodze powrotnej cał y czas się spieszyliś my, Pasza bał się , ż e spę dzimy 8 godzin na odprawie celnej, odprawa celna przebiegł a bardzo szybko. Reszta drogi minę ł a bez przeszkó d.

03.07 Przyjechaliś my do Lwowa bardzo, bardzo wcześ nie. Wszyscy wył adowani z autobusu poż egnali się jak rodzina.


Szliś my przez kolejne 2 godziny, aż otworzą się kawiarnie.

Ż yczymy mił ego wypoczynku:

- bieg z przeszkodami przez 5 dni.

- a to dziwne zdanie "Program wycieczki nie przewiduje" jest odpowiedzią na proś bę , ż eby gdzieś się zatrzymać i zjeś ć .

- nie ma też przystankó w technicznych

- pó ź ny wyjazd na wszystkie wycieczki

- szokują cy nowy rok

- niedoś wiadczony przewodnik

Dzię kuję zaradnej i zabawnej grupie, któ ra uratował a to ś wię to.

Istnieje cudowna firma „Akkord-tour”, któ ra ma najlepsze wycieczki na Wę grzech.

A motto: „Gwarantowane wyjazdy + wysoka jakoś ć obsł ugi = doskonał a organizacja wycieczki” – to oczywiś cie nie dotyczy Ciebie.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Uwagi (6) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara