Horrory i uroki wycieczki autobusowej „Najlepsze chwile we Włoszech” z trasy Accord
Jeden gł upiec wyruszył w trasę .
Wszyscy chcemy dobrze wypoczą ć latem i zebrać sił y do przyszł ych osią gnię ć , chcemy odwiedzić morza lub miejsca, któ rych wcześ niej nie widzieliś my. Kirillovka-Turcja-Egipt - to trochę banalne, ale wycieczka do Europy - tak, jest fajnie.
Wię c diabeł pocią gną ł mnie na wycieczkę autobusową po Europie. Wycieczkę nazwano bardzo atrakcyjnie - "Najlepsze chwile we Wł oszech", trasa - Lwó w-Eger-Budapeszt - Padwa - Rzym - Wenecja, bez przesiadek nocnych, opis wycieczki oferował wiele wycieczek.
Wystartowaliś my ze Lwowa okoł o 10 rano, bez problemu przekroczyliś my granicę UE. Nasz przewodnik - urocza blondynka Tanechka - przekazał nam programy i mapy tras z podanym przebiegiem. Na począ tku nie zwracał em uwagi na tę kartę , ale na pró ż no. Lepiej był oby pokazać go turystom przed zakupem wycieczki…
Ale już wyjeż dż amy.
Do pierwszego przystanku - wę gierskiego miasta Eger - od Lwowa 500 km.
Po drodze dwukrotnie wypuszczano ich do toalety z napisem: „Przystanek sanitarny 15 minut, nie spó ź nij się ”. 29 osó b prowadził o swoje sprawy ż ał obne w „pokojach szczę ś cia”, a takż e biegał o po jedzenie i picie w zupeł nie nic nie znaczą cych sklepach na stacjach benzynowych. Wyczerpani i zmę czeni dotarliś my do Egeru - Doliny Pię knoś ci - okoł o godziny 17-30. Cał a wycieczka trwał a okoł o 5 minut, przewodnik szybko podzielił się z nami ską pymi informacjami o okolicy oraz poprowadził degustację wę gierskich win i gulaszu.
Gulasz przyniesiono w duż ej ż elaznej misce, to zupa pomidorowa z mię sem i fasolą . Nastę pnie odbył y się degustacje i konkursy win - kto wypije wię cej wina, któ re chł opak cienkim strumieniem wlewa do ust zawodnikó w ze specjalnego naczynia.
Wino normalne, w zasadzie zrelaksowane, gulasz - no có ż , dodał bym cukru, a sama impreza za 13 euro no có ż , nie cią gnę ł a. Doili, pobiegli do toalet - i znowu w autobusie, na noc w Budapeszcie.
Z Egeru do Budapesztu wedł ug danych z trasy -140 km, a do naszego hotelu pojechaliś my o godzinie 4. Sił y. Bardzo chciał em zjeś ć , a przynajmniej napić się gorą cej herbaty lub kawy, ale restauracja był a już zamknię ta. Moja wspó ł lokatorka zabrał a ze sobą wrzą tek i sł oik, a to uratował o nas od gł odu)) Hotel "Budapeszt" jest bardzo przyzwoity, spaliś my dobrze. Ś niadanie ró wnież zadowolił o swoją obfitoś cią i smakiem, nawet udał o się wycią gną ć na torze kilka jajek, buł kę i kilka torebek herbaty.
Zadowolony ze zwiedzania Budapesztu.
Katedra ś w.
Po wycieczce był o jeszcze kilka wycieczek, ale je zignorował em.
Był o gorą co, bardzo chciał em się wyką pać , zwł aszcza ż e w Budapeszcie jest na to miejsce - w sł ynnych na cał ym ś wiecie ł aź niach Sechenó w. W programie wycieczki nie był o wizyty w ł aź ni, wię c zdecydował am się tam pojechać sama. Nasz przewodnik bardzo się starał mnie odwieś ć , ale w koń cu wrę czył mi mapę metra i sam wybrał em się na spacer po stolicy Wę gier. Oczywiś cie przeszedł em się po butikach, kupił em nowy przedmiot i kilka pamią tek i poszedł em poszukać metra.
W metrze dł ugo pró bował em kupić bilet w automacie (oj moja ignorancja i nieznajomoś ć angielskiego!!! ).
Krę cił am się wokó ł nich, z zazdroś cią przyglą dają c się ró ż nym kolorowym ludziom, któ rzy robią to ł atwo i prosto, aż nadeszł a pomoc - rosyjskoję zyczna kobieta pokazał a mi, jak wybrać rosyjski na maszynie. Poczuł em się jeszcze nudniejszy, ale kupił em bilet. Potem zaczę ł a się moja wę dró wka metrem. Gł upio usiadł em na czerwonej gał ę zi zamiast ż ó ł tej - gdzie ona szukał a?
Dojechał em do wł aś ciwej stacji (nazwy, nawiasem mó wią c, są podobne i oba są przedostatnie), wysiadł em - a tam jest tylko plac, ludzie, trolejbusy, autobusy i ani ś ladu ką pieli. Pró bował em kogoś zapytać - nikt mnie nie rozumie. Pod drzewem stał y trzy ciotki z transparentami z napisem „Pokonać barierę ję zykową ”, ale nic nie rozumiał y. Po pó ł godzinnych bezskutecznych pró bach dowiedzenia się , gdzie zniknę ł a ł aź nia, ze wstydem postanowił em wró cić na miejsce zbió rki grupy, aw metrze zdał em sobie sprawę , ż e jechał em w zupeł nie innym kierunku.
Moja gł upota i ignorancja skradł y pó ł torej godziny mojego cennego czasu, a mimo to znalazł em ką piel!
"Cał y ś wiat ką pie się w ł aź niach Secheny" - tak mó wią miejscowi i wcale tam nie jeż dż ą . To zrozumiał e - turyś ci są tam ciemno. Ludzie wszystkich narodowoś ci i koloró w skó ry pluskają się w okrą gł ych, ciepł ych basenach z okrzykiem zachwytu, a grubi mę ż czyź ni, stoją c po pas w wodzie, grają w szachy.
Ł aź nię zbudowano w stylu modern renesansu w latach 1909-1913. Na ulicy znajdują się.3 baseny, aw pomieszczeniu kolejne 14 z ró ż nymi temperaturami wody leczniczej. Koszt wizyty - 18 euro, jedzenie moż na kupić w kawiarni, cał kiem nieź le przygotowane, ale uważ aj, sprawdź dostawę - oblicz i nie mrugaj.
Po ką pieli w ciepł ych i zimnych basenach wybrał em się na spacer po Dunaju.
Kupił em buł kę w metrze, znowu zgubił em się na placu, kupił em w locie czysto wę gierską pamią tkę , wyhaftował em serwetkę na poduszce lub stole. Dlaczego - nie wiadomo, ale ciocia-sprzedawca pobiegł a za mną dwie przecznice, prawdopodobnie nagroda za jej wytrwał oś ć .
Rejs po Dunaju - po prostu ś wietna, dobra muzyka, ciekawa historia przewodnika i - szampan bez limitu!
Dzień trzeci. Padwa. Sortowanie tragedii i biegają cych szczuró w.
Po spacerze po rzece nasza grupa został a zabrana na noc do miasteczka o sł ynnej nazwie Nagykanizsa, 210 km od Budapesztu. Po drodze opowiadali o leczniczych wodach, bł ocie i jeziorze Baloton, pokazywali strasznie przyzwoite filmy. Noc spę dziliś my normalnie, zjedliś my dobrze (wyrwaliś my buł kę , oliwę i dż em) i pojechaliś my do Wł och, do miasta Padwa. 530 km od Nagykanizsy.
Do Wł och pojechaliś my przez terytorium Sł owenii, 2 razy chodziliś my do toalety i jedliś my.
Miał em spó ź nienie z toaletą - musiał em wrzucić.50 centó w do automatu, kupić bilet „do toalety”, „kupować ”, ż e tak powiem, i okazać bilet w kasie, aby odebrać kwotę toalety po pó ź niej zakup. Nie miał am ż adnej reszty, a gdy ją dostał am iz Boż ą pomocą poradził am sobie zaró wno z sortowaniem, jak i wymianą , okazał o się , ż e spó ź nił am się.10 minut na autobus. Był em już poszukiwany przez gę si, a już w autobusie czuł em się „spó ź niony”.
Na przykł ad - każ de opó ź nienie kradnie nam godzinę na wycieczkach.
Zegar za 2 dni w koń cu dotarliś my do Padwy. Nasz autobus był zaparkowany na 10 minut, zgodnie ze wszystkimi opó ź nieniami pó ź nego przewodnika Tulia. Upał był niewiarygodny, sł uchanie wstę pnej czę ś ci trasy był o nie do zniesienia, nawet stoją c w cieniu pod drzewem. Nastę pnie galopowaliś my przez pię kny plac z posą gami, fontannami i kanał em. Tych, któ rzy mieli czas, sfotografowano.
Przewodniczka wbiegł a saiga w zauł ek, a entuzjaś ci selfie biegali za nią jak szczury za Nielsem (Niels to chł opiec z fajką , któ ry utopił szczury). Ulice w Padwie są z pewnoś cią pię kne, ale nie ma czasu, by się zatrzymać ani spojrzeć wstecz. Nie wspominają c o chodzeniu do sklepu i dbaniu o coś tam.
Pobiegliś my do koś cioł a ś w. Antoniego, staliś my 5 minut. Na zewną trz katedra taka sobie, w ś rodku bogata dekoracja, eleganckie rzeź by, zł oto i zł oto i tak dalej.
Fotografowanie jest zabronione, nie moż na mó wić gł oś no. Nasza Tulia Saigakowna coś szepnę ł a, ale bolał o mnie ucho i nic nie sł yszał em. Fajna katedra jest pię kna i fajna.
Potem biegaliś my przez alejki, jakieś uniwersytety, tablice, kagań ce i monogramy na ś cianach.
Z desperacji zrobił em zdję cie z bardzo kolorowym tył kiem i ś winią na wystawie sklepowej. Nasza wycieczka zakoń czył a się na pię knym placu, wię c wszyscy byli zadowoleni. Na poż egnanie Tulia wskazał a nam drogę do supermarketu, gdzie mieliś my „kupić jedzenie i pamią tki dla bliskich”. W sumie dostaliś my 25-30 minut, wliczają c w to drogę powrotną do autobusu. „Bardzo blisko do autobusu, 10 minut na piechotę ” – zapewnił a nas nasza urocza pani Tanechka i cał a grupa pobiegł a do sklepu po zakupy.
Droga Gospodyni, ile czasu spę dzasz w supermarkecie? Czy naprawdę inwestujesz w „15 minut”? A jeś li to dla Ciebie nowy sklep, a nawet w innym kraju? Szaleni turyś ci, popychają cy się koszami, pospiesznie pakowane buł ki, sosy, woda, owoce i wino, pró bują c zrozumieć , ile to kosztuje i jak opł aca się w przeliczeniu na hrywny.
Ludzie byli coraz bardziej niezadowoleni z upł ywu czasu i bezsensownej organizacji programu wycieczki. „Za co zapł aciliś my? Niech stoją i czekają na nas ”- padł y uwagi.
Był em ską py i poszedł em do autobusu z czę ś cią grupy. Szliś my bardzo szybko, nasza Tanechka przebiegł a obok nas jak wś ciekł a koza - prawdopodobnie po to, by spotkać nas w pobliż u autobusu z niedź wiedziami i bał ał ajkami. Ludzie podjeż dż ali powoli, wykazują c oznaki gorą ca, zmę czenia, a cię ż kie paczki „pamią tek i jedzenia” nie dodawał y prę dkoś ci.
Tanechka zadzwonił na bał ał ajkę - Spó ź niliś my się , spó ź niliś my się ! ”, I zaczą ł dzwonić do czł onkó w grupy, któ rzy zostali zatrzymani. Kierowcy krzyczeli na niedź wiedzie: „Autobus musi odpoczywać.9 godzin zgodnie z prawem Unii Europejskiej, zapł acimy mandat!
Spó ź nieni spó ź nili się.40 minut i wywoł ali skandal po przybyciu, przypominają c przewodnikowi o wszystkich „urokach” wycieczki, tym, któ rzy przybyli na czas, otrzymali ró wnież nagrodę pocieszenia – nie wolno był o biec do toalety: „Poczekaj na Ciebie ! „W koń cu wszyscy się uspokoili i autobus ruszył – do hotelu pod Rzymem trzeba przejechać kolejne 500 km.
Zabawna wycieczka. Turyś ci wyję li z paczek wino i likiery i zaczę li ł agodzić stres. Po okoł o kilku godzinach autobus się zepsuł i zatrzymał się na naprawę tuż przy torze. Padał o. Pijani turyś ci zaczę li wyciekać na ulicę - palić itp. Miauczenie Tanechki - nie wysiadaj z autobusu, bę dzie duż a grzywna!
„- nikt nie zwracał uwagi, a sama Tanya jakoś się nudził a i siedział a cicho na krześ le.
Wyczerpani ludzie znaleź li dla siebie „ł azienkę ” - znaleź li dziurę w ogrodzeniu drogi, a do tego fakt, ż e był y kable elektryczne (dzię ki Bogu i europejska jakoś ć , doskonale zaizolowane), wszyscy się tym nie przejmowali i… no wiecie )) / p>
Do hotelu dotarliś my bliż ej 23-00. W rzeczywistoś ci spę dziliś my w Padwie 3 godziny, resztę czasu byliś my w drodze. Naprawdę - nie myś l o sekundach powyż ej! To był y naprawdę minuty we Wł oszech, chociaż nie mogę powiedzieć , ż e te minuty był y najlepsze.
Chociaż miasto Padwa jest bardzo pię kne, chę tnie bym po nim ponownie przespacerował a się bez poś piechu)))
Dzień czwarty. Wieczne Miasto - Rzym.
Nadszedł poranek czwartego dnia i wszyscy nasi szczurzy turyś ci zebrali się w stoł ó wce, aby odś wież yć się przed kolejnym wyś cigiem krajoznawczym.
Ś niadanie był o skromne - trochę szynki i sera, a do buł ek trzeba był o stać w kolejce.
Poł owa grupy cierpiał a na kaca, ale sokó w i wody mineralnej w stoł ó wkach nie zaobserwowano.
Do Rzymu moż na był o dojechać komunikacją miejską - 20 minut autobusem, 15 minut metrem. Poszedł em tuż obok Koloseum. Szybko pojawił a się ekskursistka Yana, rozdał a kró tkofaló wki ze sł uchawkami i ruszyliś my oglą dać lokalne atrakcje. Zwiedziliś my Koloseum, Ł uk Triumfalny, ruiny staroż ytnego zamku, zwiedziliś my Panteon, podziwialiś my Fontannę di Trevi, mosty na Tybrze i inne atrakcje. Tempo „spaceru” był o zwykle wysokie, ze wzglę du na chę ć robienia dobrych zdję ć , turyś ci cał y czas pozostawali w tyle za grupą . Ż elazna Yana nie czekał a specjalnie na nikogo, jednoznacznie delegował a wą tpliwą radoś ć z jazdy tył em naszej Tanyi: „Zawoł aj ich, niech się spieszą ! Tanya krzyknę ł a: Och, to 10 euro za telefon!
”, Ale zaczą ł em pilnie wysył ać sms-y.
Tylko kto je tam zobaczy w takim galopie i upale? Zwł aszcza gdy jesteś zaję ty pozowaniem do selfie?
Och, te kije do selfie, podł y wynalazek obskurantystó w! W koń cu i nieodwoł alnie pokonali normalne kamery i rozdzielili ludzi. Jeś li wcześ niej moż na był o podejś ć do jakiegoś turysty i poprosić o zrobienie zdję cia, to teraz osoba-selfie-stick na taką proś bę najpierw spojrzy na ciebie jak na idiotę , w najgorszym wypadku okaż e się , ż e nie zrozumiał lub nie zrozumiał nie usł yszysz proś by, w najlepszym wariancie zrobi ci zdję cie, ale zrobię to z tak kwaś ną miną , jakbyś pró bował a zał oż yć mu buty na gł owę lub nakarmić go mydł em. Pobiegł em wię c, przytulają c się do wszystkich z moim nieszczę snym aparatem i niepalnym telefonem, aż ludzie zaczę li na mnie otwarcie drż eć.
Do tego czasu wszyscy czł onkowie naszej grupy kupili te patyki, a ja musiał em zbankrutować za to podł e potomstwo kolczatek, koszt emisji - 3 euro. Potomstwo kolczatki nie chciał o normalnie pracować , nie robił em selfie. Po pó ł godzinnej udrę ce wł oż ył em nieszczę sny kij do torby, podobnie jak aparat. Czł onkowie mojej grupy martwili się moim problemem i już nie parskali, gdy zwró cił em się do nich z proś bą o zrobienie mi zdję cia na tle innej rzymskiej pię knoś ci. Widać , ż e znowu przebiegliś my obok sklepó w i kawiarni, choć przewodnik pozwolił nam zjeś ć lody w pobliż u Fontanny di Trevi. Dzię ki Bogu!
I tak zakoń czył się mega wyś cig w Rzymie. Iron Jana przywió zł nas na Plac Ś w. Piotra i dał nam godzinę wolnego czasu – na odpoczynek, jedzenie, kupowanie pamią tek i nie tylko. Nie chciał em jeś ć , pamią tki był y pię kne, ale te, któ re mi się podobał y - luksusowe bransoletki ze szkł a Murano - wyszł y z kieszeni (110 euro).
W piwnicy sklepu z pamią tkami znaleź liś my ekspres do kawy i luksusową toaletę . Ach, nie masz poję cia, jaka to przyjemnoś ć pluskać się w umywalce w toalecie na Placu ś w. Piotra! Wię kszoś ć naszej grupy spę dzał a wię kszoś ć swojego „odpoczynku” w tej toalecie. Miał em też szczę ś cie – w koń cu nawią zał em relację z selfie stickiem, okazał o się , ż e ź le go podł ą czył em. I tak skoń czył a się godzina magicznego odpoczynku i pojechaliś my do Watykanu (warto napisać osobny post).
Ogó lnie rzecz biorą c, podobał a mi się wycieczka krajoznawcza po Rzymie. Iron Yana nie pomylił a się – cał y materiał przedstawił a jasno, ciekawie, z humorem, opowiedział a wiele ciekawostek o mieś cie i jego mieszkań cach. Oczywiś cie nie wspominają c o wszystkim, zwł aszcza gdy galopujesz w upale, ale mam nadzieję , ż e w przyszł oś ci uda mi się ponownie odwiedzić Wł ochy i spacerować po Wiecznym Mieś cie nie w takim klaczym tempie.