Aktualne problemy zrównoważonego rozwoju strefy rekreacyjnej Półwyspu Synaj w kontekście pandemii
Gady i dobrzy ludzie umierają ,
Umierają chorzy i lekarze,
Koty umierają , myszy umierają
Robaki giną w kupie gó wna. . .
(Agatha Christie)
W ś wietleW ciemnoś ci ostatnich wydarzeń coraz wyraź niej sł yszę budzą ce grozę „Memento Mori! ”. A jeś li tak, to należ y pilnie dokonać ulepszeń duszy, aby pojawiają c się przed Stwó rcą , nie tracić twarzy. W koń cu czł owiek jest nie tylko ś miertelnikiem, ale czę sto nagle ś miertelnym, jak sł usznie zauważ ono negatywny charakter znanego dzieł a. Najważ niejsze jest, aby nadrobić zaległ oś ci przed...
I ś rodki został y podję te przeze mnie. Pilnie pozbył em się kilku poważ nych grzechó w i wzią ł em na siebie grzechy i grzechy. Ale rę ce nigdy nie był y pijane.
Kiedy wró cił em z Czarnogó ry, zdał em sobie sprawę , ż e nie moż na już tak ż yć . I przestał a pić . W ogó le. Ale Vadik nie był gotowy na tak kardynalną decyzję i pił sam. Czuł em, ż e to też nie jest moż liwe i wymyś lił em rozwią zanie kompromisowe. Jest jasne, ż e są to machinacje o tym samym negatywnym charakterze i wł aś nie mu uległ am po raz n-ty. Ale mam nadzieję , ż e jest to tymczasowe i bę dę miał czas, aby wszystko naprawić .
Z rę ką na sercu, wiedział em, ż e wycofał em się nie z powodu Vadika, ale z powodu mojej ukochanej. Jak mogę pojechać do Egiptu i nie poddać się ogó lnym bachanaliom? Mimo to all-inclusive jest diabolicznym wynalazkiem. Musisz się z nim poł ą czyć . Ale nie teraz…
Jesteś my w drodze. W zwykł ym skł adzie. Ja, Vadik i Verka (gdzie bylibyś my bez niej). Wycieczkę wykupiono 2 tygodnie przed wyjazdem. Trochę się spó ź nił em i musiał em wybrać najlepsze z najgorszych, ponieważ normalne hotele był y już w stosie. Partia spadł a na Hilton Sharks Bay. 7 nocy dla dwó ch kosztuje Vadik i ja 26 kopiejek tysię cy hrywien. Verke jest odpowiednio droż szy, ponieważ w Sharm nie ma singli. Prawdopodobnie.
Proszę bardzo. Po opł aceniu wycieczki, Verka i ja opuś ciliś my TA i zadowoleni z siebie poszliś my na kró tki spacer. Po drodze zupeł nie przypadkowo spotkaliś my dziewczynę Verkiny, Nadię . Zatrzymaliś my się , ż eby porozmawiać . Zapytał em koleż ankę , dlaczego nie jedzie z Verką ? Wię c nikt nie zaproponował ! Ze zdziwieniem spojrzał em na wspomnianą Verkę . Wzruszył a ramionami. Trochę zabawne!
Prawie sił ą zacią gną ł em ich obu z powrotem do TA i zaż ą dał em, aby Nadież da został a przył ą czona do Very. Niech się opiekują i nie oszukują Vadika i mnie. A Verke bę dzie tań szy. Jednak wycieczka w cią gu ostatniej godziny podroż ał a już o tysią c. Ale mimo wszystko Verka pozostał a tylko zwycię zcą . Vadik i ja po pierwsze dł ugo pł ywamy, a po drugie znowu idziemy na gó rę Mojż esza. Pomyś lał em wię c, ż e sł uż ę im obojgu, ponieważ Nadia nie był a jeszcze za granicą , a to był a jej pierwsza podró ż .
Przybywają c na lotnisko w Zaporoż u, Wierze, Nadież dzie, a nie Mił oś ci w twarz, od razu udał em się do dutik. Kupiliś my cztery butelki szampana. Dwa na razie, a dwa na pó ź niej - by obmyć inicjację turystom po przybyciu Nadino. Kupili Vadikowi butelkę rumu. Poprosiliś my sprzedawczynie o wł oż enie dwó ch szamponó w do lodó wki. To prawda, ż e nie mogliś my dł ugo czekać i kilka minut pó ź niej zabraliś my jeden.
W trzech osieroconych plastikowych kieliszkach, któ re przezornie podnieś liś my, ż eby napić się z nich hotelowego piwa, po prostu zgubił a się butelka szampana. Pusty pojemnik beztrosko ustawiliś my na podł odze obok krzesł a. Ale nie zdą ż yliś my porzą dnie kopną ć , przed nami wyró sł straż nik i zapytał , kto nam powiedział , ż e moż emy tu pić ? Wskazują c palcem na pustą butelkę , kazał ją usuną ć groź nym gł osem. Nie ma.
Nie, ale co? Nigdzie nie jest napisane, ż e nie ma mowy? Jeś li jest to zabronione w samolocie, jest to wyraź nie zaznaczone w matyukalniku. Ale nie kł ó ciliś my się . Butelkę wyrzucił em do kosza i dalej zakł ó cał em zamieszki. Po opró ż nieniu szklanek udaliś my się do lodó wki po drugą porcję . Sprzedawczyni nas skarcił a, dlaczego jesteś my tacy niechlujni! Mogą też sporzą dzić protokó ł ! Uś miechają c się z poczuciem winy, obiecaliś my zachować wię kszą ostroż noś ć w przyszł oś ci.
Zapakowaliś my butelkę do torby i poszliś my z nią do toalety. Zamkną wszy się z Nadią w budce i gł upio chichoczą c, nalali szampana. Ja z kieliszkiem w pogotowiu poszedł em po Verkę , a Nadya czekał a na nią , trzymają c w rę kach dwie pozostał e. Vadik, jak porzą dny, pił z gardł a, owijają c butelkę w torebkę . Nie, przecież picie jest szkodliwe! Ale fajnie.
W ostatnim artykule skarż ył em się , ż e nigdy nie widział em Dneproges z iluminatora. Tym razem się udał o.
Widział em też Rasa Mohammeda z gó ry. Rozpoznał em to po kamiennych blokach w postaci bram.
Wyglą da na to, ż e nie był o problemó w, ale zostaliś my przewiezieni na lotnisku przez pó ł torej godziny.
Ale najpierw przywieziono nas do hotelu, ponieważ znajduje się on bardzo blisko.
Na przyję ciu dziewczyna o sł owiań skim wyglą dzie zapytał a, czy chcemy mieszkać w pobliż u? Chcemy. Przynajmniej nie daleko od siebie. (Och! Uważ aj, czego sobie ż yczysz! )
Dziewczyna zaprowadził a mnie i Nadię do dwupokojowego apartamentu, niedaleko recepcji, obok stoł ó wki, przy któ rej coś już smaż ył o. Zapytał a, czy pokó j nam odpowiada? Na pierwszy rzut oka wszystko był o w porzą dku. Mał y hol wejś ciowy, dwa pokoje, dwa minibary, dwa telewizory plazmowe. Był a tylko jedna ł azienka. Duż y, ale sam. Ale z jacuzzi. To jacuzzi robił o mi pranie mó zgu. Spojrzał em pytają co na Nadię . Ale na co miał a patrzeć ? W cią gu swoich czterdziestu sześ ciu lat był a w najlepszym razie w Berdiań sku. Verkę trzeba był o zabrać ze sobą na inspekcję . Ale ten miał dziki bó l gł owy, albo od szamponu, albo od lotu. Lub z ich cał oś ci.
W skró cie! Wyprawa do innych pokoi został a zezł omowana. Bierzemy!
Dziewczyna, uszczę ś liwiona, ż e udał o nam się sprzedać nam gó wniany (jak się pó ź niej okazał o) numer, szybko nas otoczył a i dał a nam dwie karty-klucze. Był y też tylko dwie karty na rę czniki plaż owe. Dziewczyna jakoś wyjaś nił a przyczynę braku, ale nie posł uchał em. Zapytał em, kiedy mogę je zdobyć ? Rankiem. No dobrze.
Po odebraniu portiera poszliś my do naszych mieszkań .
Po rozł oż eniu ś mieci okazał o się , ż e w pobliż u pokoju znajdują się tylko dwa zestawy rę cznikó w ką pielowych i krzesł a. Co to jest, pokó j dwuosobowy? Jednak nieź le! Ale jest nas czterech! Poszedł em do recepcji domagać się satysfakcji. Obiecali natychmiast wszystko zgł osić . Nie oszukiwali.
Gdy tylko się zadomowiliś my, nadeszł a pora obiadu. W kantynie był y dzikie kolejki. Verka odmó wił a kolacji, był a bardzo chora. Tak, a ja, przyznaję , znudził o mi się jedzenie, podczas gdy oni zaję li się wszystkimi naczyniami. Musiał em się zmusić . Na jedzeniu spę dziliś my prawie godzinę . Ponieważ opuś ciliś my Mariupol jeszcze ciemno, dzień okazał się dł ugi. Wszystko, co musisz zrobić , to wczoł gać się do ł ó ż ka.
W pokoju czuć był o kanalizację . Wył ą czono kondora. Smró d ustał . Zasnę li oglą dają c telewizję . Zarzą d odmó wił pracy. Baterie był y wgniecione. Podobno ktoś je gryzł , starają c się , ż eby dział ał y. Bawił em się palcem, obracają c je wokó ł osi. Udał o się .
Pró bował em zasną ć przed wesoł ym Aram Tsam Tsam z gł ó wnego basenu za rogiem. Có ż , obiecali, ż e w hotelu jest cichy zaką tek! Jakoś udał o się rozł ą czyć .
Obudził em się przed ś witem i zacią gną ł em Vadika na spotkanie ze sł oń cem.
Co zaskakują ce, plaż a był a już doś ć zatł oczona! Robią c zdję cia o ś wicie zauważ ył em, ż e ludzie w ogó le nie przyjeż dż ali tu po pię kne zdję cia (któ re, muszę powiedzieć , był y takie sobie). Ich celem był y ł ó ż ka leż aki. Rozglą dają c się , zobaczył em, ż e wszystkie atuty był y już pokryte rę cznikami lub czymkolwiek. Zostawiają c Vadika do pilnowania czterech leż akó w, rzucił em się do pokoju po to wł aś nie, bo rę cznikó w jeszcze nie mieliś my, a budka do ich wydawania otworzy się dopiero o 8.00. Wzią wszy od znajomych kilka pareo, wró cił em na plaż ę i zaznaczył em nasze miejsce do opalania. Tak! Widział em to, ale jeszcze nie widział em!
I nigdy nie widział em takich kolejek w stoł ó wce! Ciemnoś ć ! Dobrze, ż e był o nas czterech i zmienialiś my się , gdzie się dał o. Musisz jakoś dostosować się do okolicznoś ci!
Verka przeczytał a w Internecie, ż e Hurghada i Mars został y zalane deszczem. Figaza! Dzię ki Bogu, ż e czegoś takiego nie widzieliś my. I prawie kupił em Marsę , ale w ostatniej chwili zmienił em zdanie.
O 9.30 zaplanowano spotkanie z przewodnikiem hotelowym o dumnym futbolowym nazwisku Zidane. Tak, a FIG wie gdzie - w recepcji drugiej linii hotelu. Prawdopodobnie moż na był o nie jechać , ale nigdy nie wiesz co? Zdecydowaliś my się pojechać .
W mię dzyczasie pł ywaliś my z Vadikiem, aby obejrzeć lokalną rafę na lewo od hotelu, w kierunku Melton. Woda nie był a specjalnie ciepł a i niezbyt przejrzysta, rafa niezbyt kolorowa, a ryby niezbyt ró ż norodne. A moż e po prostu nie jestem tak entuzjastycznie nastawiony do ż ycia. W zeszł ym roku rafa był a ł adniejsza, woda był a cieplej wilgotna, a w stoł ó wce nie był o kolejek. A na brata był y trzy puste leż aki. A basen jest cał kowicie pusty. Kró tko mó wią c, Galya jest zepsuta.
Nie dotarliś my do Melton – Vadik był zmarznię ty i nadszedł czas, aby pobiec na spotkanie z przewodnikiem.
Przyjechali pó ź no. Był o wielu ludzi. Mogł o zostać skoszone i nikt by tego nie zauważ ył . Być moż e. Wypeł niliś my ankietę , w któ rej odmó wiliś my drogich wycieczek z przewodnikiem i podpisaliś my, ż e zdejmujemy z Zidane wszelką odpowiedzialnoś ć . Moż e na pró ż no. Ale podpisali.
W zeszł ym roku wybrał em się na wycieczki z firmą Nil Voyage, aw tym roku postanowił em wypró bować usł ugi innej firmy - Quest. Powodem wyboru był raport irinka_gladiolus https://www.turpravda.com/eg/blog-476501.html
Udali się z tej firmy do kanionu ze sł odką wodą . Odwiedził em Egipt już.6 razy, ale nigdy o czymś takim nie sł yszał em. Oczywiś cie istnieje moż liwoś ć , ż e woda został a specjalnie wpuszczona do kanionu dla turystó w. Stanie się z nich. Ale był oby ciekawie zobaczyć .
Przewijają c listę wycieczek z misją , https://kvest-voyage. com. ua/egypt/sharm, uwiedziony zdję ciami biał ej wyspy. Na jachcie VIP. Za 29 dolcó w. Wycieczka nosił a nazwę „VIP YACHT BIAŁ A WYSPA I REZERWAT RAS MOHAMMED”. Nigdy nie pł ywaliś my jachtem w Egipcie.
I znowu, z jakiegoś powodu, chciał em udać się na gó rę Mojż esza. Gdybyś my jechali na wię cej niż.7 nocy, wszę dzie mielibyś my czas. Dlatego nie zaleca się robienia wię cej niż dwó ch wycieczek. Po naradzie z Vadikiem postanowili woleć jacht od jeziora. Gó ra Mojż esza jest poza konkurencją . A jezioro poczeka.
Dziewczyny ró wnież skusił jacht i wzię ł y wię cej czterokoł owcó w na przeką skę o zachodzie sł oń ca. Jeden za dwoje. Pamię tam ten ż art. Podczas pierwszej wizyty w Egipcie moja có rka i ja odbyliś my podobną wycieczkę . Moż esz o tym przeczytać w mojej staroż ytnej historii https://www.turpravda.com/eg/blog-62030.html
Dla tych, któ rzy są zbyt leniwi lub nie są zainteresowani przeczytaniem cał ej historii, napiszę fragment:
„…Znowu ustawiamy się w kolumnie i idziemy. Od dawna był o ciemno. Ponieważ z przodu jest duż o kurzu, staramy się jechać trochę w bok. Ale potem zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Gdy wcisnę gaz, reflektor gaś nie, puszczam – znowu się zapala. W ż art! Na począ tku pró bowaliś my obejś ć się bez reflektora, skupiają c się na ś wiatł ach kolumny, ale bez ś wiatł a nie da się zajś ć daleko. Kró tko mó wią c, wszyscy wyszli, ale my zostaliś my. W nocy. Na ś rodku pustyni Ale z jakiegoś powodu nie pamię tam uczucia paniki. Moż e skleroza? Niemniej jednak, w ś limaczym tempie posuwaliś my się mniej wię cej w kierunku, w któ rym zniknę ł a kolumna. A moż e tak nam się wydawał o? Ciemnoś ć jest nieprzenikniona. A potem przed nami pojawił y się dwa ś wiatł a. Zbliż ali się szybko. Wró cili po nas! Jesteś my zbawieni! Na dwó ch czterokoł owcach przyjechał o trzech dobrych ludzi narodowoś ci egipskiej. Dowiedziawszy się o co chodzi, kazali nam zamienić się miejscami - ja z jednym facetem, a moja có rka z drugim. Trzeci siedział na naszym cudzie techniki. Ogó lnie rzecz biorą c, dostarczyli nas do bazy cał y i zdrowy. Co prawda drugi czterokoł owiec z dzieckiem na pokł adzie okresowo znikał z mojej strefy widocznoś ci, co jako porzą dna (ale bez fanatyzmu) matka trochę mnie mę czył o. Zapytał em ją wtedy, czy ją molestowali? Nie najmniejsza pró ba! A mó j chł opak to palant! Kiedy już jechaliś my po asfalcie, pozwolił mi sterować , ruszył em do przodu, a on zaczą ł otwierać rę ce pod tą ł awką , jakby w ż artach. Nacisną ł em gaz do koń ca - zatrzymał się . No dobrze – dzieciak się trzymał , w koń cu zbawca!
Wię c nie chciał em ponownie kusić losu. Tak, a Vadik nie był chę tny. A Nadia był a jeszcze stosunkowo mł oda, niedoś wiadczona, wię c był a zainteresowana. Poszł aby z nami na gó rę Mojż esza, ale nie miał a ze sobą odpowiednich butó w. Nie ostrzegał em jej!
Zamó wiliś my jacht przez Viber na jutro. Napisali do nas - ż eby zapł acić.116 dolaró w. za cztery. Kazano im zabrać ze sobą kopie paszportó w (moż liwe na telefon), pł etwy, maski, rę czniki, a takż e wodoszczelne pudeł ko na telefon. Ostatni punkt nie był dla mnie jasny.
Wieczorem postanowiliś my wybrać się na zakupy. Naszym gł ó wnym celem był y maski na twarz dla Vadika i Nadyi. Rano pł ywali w starych, zwykł ych maskach bez fajek, ale jutro popł yniemy na pię kną rafę Ras Mohammed. Dlaczego mieliby cierpieć ?
W pobliż u hotelowego baru na plaż y znajdował się sklep z ró ż nymi rzeczami. Wł aś ciciel poprosił o maseczki na twarz za 13 dolcó w i nie chciał oddać ani grosza. Ale wiedział em na pewno, ż e kosztują nie wię cej niż dziesię ć . Kupił em go za tę cenę w zeszł ym roku.
Wyszliś my z hotelu o zachodzie sł oń ca.
Chodziliś my po okolicznych sklepach. Tutaj poprosili o maski, w najlepszym razie, te same 13 dolaró w. Postanowił em udać się na Stary Rynek. Tł umią c powolny opó r Verki, wcią gnę ł a cał y gang na tor.
Ł apiemy niebieski minibus i cicho siadamy. Pomyś lał em, ż e powinienem zapł acić dwa dolary za każ dego. Ludzie z przodu kł ó cili się z kierowcą , domagają c się zmiany. Zapytał em, dlaczego dali pienią dze z gó ry? Có ż , nie zdawali sobie sprawy! Jechali z Nabq. Uzgodnił em z kierowcą za dolara. Có ż , to znaczy, ż e mam rację . Nie warto dawać wię cej niż dolara za parę z naszej okolicy (Soho). Zostawiają c minibusa na Starym Mieś cie, wrzucił em kierowcy dwa dolce. Nie miał nic przeciwko.
Był o już zupeł nie ciemno, a Stary Rynek wyglą dał bardzo elegancko.
Po zrobieniu zdję cia zabytkó w poszliś my opró ż nić lokalne sklepy.
Nadia zasmakował a handlu. Jej dane zewnę trzne (duż a blondynka z rzę sami), w miarę moż liwoś ci, przyczynił y się do komunikacji z lokalnymi khabibami. A potem szepczę mi do ucha, ż e nie powinnam dawać wię cej niż dwadzieś cia za worek. Sprzedawca, podobnie jak stary czarnogó rski sprzedawca okularó w, nazwał mnie mafią . Mam nadzieję , ż e przynajmniej w Sharm oznacza to tylko to, co oznacza, a nie to, co Dusik powiedział w komentarzu do mojej historii : ))))))
https://www.turpravda.com/me/blog-483502.html
W rezultacie maski został y kupione za 12 dolaró w. Niewiele wygraliś my, ale jednak! Sprzedawca, któ ry nazwał mnie mafią , się gną ł do zamknię tej szafki nocnej po drobne. Uzasadniają c podaną mi definicję , zaczą ł em się wyś miewać : „Aha! Dowiedzmy się , gdzie są pienią dze! Mafia przyjdzie jutro rabować ! ” Wydawał o mi się , ż e sprzedawca był trochę przestraszony.
Kupiliś my kilka ogromnych owocó w mango w sklepie warzywnym. Jednak drogie! Aż.2, 5 dolara za kg! W zeszł ym roku był o to pó ł tora dolara.
Opuś ciliś my rynek. Autobus podskoczył wł aś nie tam. Powiedział em, ż e hasł o to Soho. Kierowca powiedział z pyska dolara. Aha! Schaz! Przeszliś my przez plac na przeciwną stronę drogi. Podjechał ten sam autobus. Tutaj zaplanowano już dwa dolary dla wszystkich kierowcó w.
Przybywają c do hotelu, w zamian za wandala, zamiast zwykł ych ł abę dzi dostaliś my taką kreatywnoś ć od sprzą tacza
Nastę pnego ranka o 8.00 zostaliś my odebrani z hotelu. Zabrali mnie do portu peł nego jachtó w i usiedli na ł awkach pod baldachimem wraz z tł umem tych, któ rzy ró wnie chcieli zobaczyć cudowną wyspę . Z jakiegoś powodu dane z naszych paszportó w został y wbite w komputer. Czekanie z zatkaniem trwał o doś ć dł ugo. Cał y tł um został podzielony na jachty. Nasz nazywał się Manta-2. Pod baldachimem na ł awce, czekają c na zał adunek, rozmawialiś my z są siadami - mł odą parą z dwó jką dzieci. Jedno dziecko był o bardzo mał e i bardzo niegrzeczne w minibusie, któ ry przywió zł nas do portu. Okazał o się , ż e chł opaki wybierają się na tę trasę już po raz drugi - tak im się spodobał o. Ale ostrzegali nas, ż e nie wszystko jest takie proste - przyzwoita odległ oś ć bę dzie musiał a dopł yną ć na wyspę od jachtu. Okazuje się , ż e wł aś nie do tego sł uż y hydrobox – aby zabrać ze sobą telefon i zrobić niesamowitą sesję zdję ciową .
Pł ywanie z Vadikiem nie stanowi problemu. Najwyraź niej Nadia też . Ale oto Vera! I nikt nie ostrzegł . W opisie wycieczki nic o tym nie powiedziano, a Andrey, u któ rego zamó wił em wycieczkę via Viber, nie powiedział ani sł owa. Verka musiał a wypoż yczyć kamizelkę ratunkową za 3 dolce. Chociaż , szczerze mó wią c, mocno wą tpił em, czy jej pomoż e.
Chł opaki wybrali się na wycieczkę z innej firmy i trochę taniej - za 28. Zastanawiam się , ile to naprawdę kosztuje?
Nareszcie nadeszł a nasza kolej na zał adowanie.
Jako grupa, okoł o 30 osó b, doś ć swobodnie osiedliliś my się na gó rnym pokł adzie. Popł ywajmy.
Nasz odważ ny kapelusz, któ ry potrafi sterować lewą nogą
Ci, któ rzy wybrali się na wycieczkę nie od przewodnikó w hotelowych na zasadzie przedpł aty, zaczę li zbierać denyuszki. Z jakiegoś powodu, zamiast zadeklarowanych 116 dolaró w, zdecydowali się zabrać od nas tylko 106 dolaró w. A moż e zrobili zniż kę za to, ż e zamó wiliś my aż trzy wycieczki? Nie zawracał em sobie gł owy wyjaś nieniem. Zachowywał a się niechrześ cijań skie. Tak naprawdę z niechrześ cijanami. Ale w każ dym razie. No tak, co tam jest? Na każ dym kroku pró bują nas oszukać . Ogó lnie czuł em, ż e się mylił em, ale nic nie zrobił em.
W trakcie ż eglugi czasami wyprzedzaliś my inne jachty, a potem pozostawaliś my w tyle.
Naiwnie pomyś lał em, ż e skoro Ras Mohammed jest w nazwie wycieczki, bę dziemy nurkować w jego pobliż u. Ale figurki - przepł ynę ł y. Zatrzymaliś my się wraz z innymi doś ć daleko od brzegu. A bryza na otwartym morzu wiał cał kiem ś wież y i silny. Nie chciał em wchodzić do wody. Ale musisz pobić pienią dze!
Morze peł ne ludzi przypominał o scenę z Titanica tuż po powodzi.
Po wysił ku wpadł em do wody. Vadik i Nadia poszli za mną . Verka pozostał a na pokł adzie.
Rafa był a zwyczajna. W pobliż u naszego Hiltona nie jest gorzej. Bardziej interesował o mnie patrzenie z gó ry na nurkó w niż na ryby. Wycią wszy kilka kó ł ek wokó ł krzaka, szczę kają c zę bami, wsiadł em na pokł ad. Na dziobie jachtu znajdował się szlachetny rookery. Ale był o prawie cał kowicie zaję te przez dwie pozytywne pod wzglę dem ciał a Wł oszki, któ re, leż ą c tam na począ tku podró ż y, leż ał y tam cał y dzień .
Ja, na rę czniku, musiał em iś ć wzdł uż strony, któ ra rzuca cień . Nadia jest na drugim. Jakoś udał o się rozgrzać . Vadik też jakoś znalazł swoje miejsce pod sł oń cem i osiadł . Verka owinię ta kocem siedział a pod baldachimem.
Czas na lunch. Na dole w domku dostawaliś my sł abe porcje jedzenia, któ re szybko pokonaliś my.
Nasz nastę pny przystanek był tuż obok Biał ej Wyspy. Jeś li moż esz to tak nazwać . Nie był o tam ż adnej wyspy. Przynajmniej w momencie naszego przybycia. Był a tam ł awica, po kolana w wodzie krę cił y się tł umy.
Ale nadal musiał eś tam pł ywać . We tró jkę bez problemu dotarliś my, a Verka pró bował a zejś ć do wody w wypoż yczonej kamizelce i przytulić się do osoby towarzyszą cej z bojką ratunkową . Ale szybko zdają c sobie sprawę , ż e numer nie zadział a, wró cił a na jacht. Wł osi nawet nie pró bowali. To ludzie relaksują cy!
Na mieliź nie spę dziliś my tam nie wię cej niż.15 minut. Szybko zrobiliś my zdję cia i ponaglani przez eskortę odpł ynę liś my z powrotem. I to wszystko!
Dł uga droga z powrotem do portu. Zachó d sł oń ca.
Niesamowita wycieczka! Cał y dzień bł agaliś my w morzu o sł abe nurkowanie i nie mniej sł abą sesję zdję ciową . Nie wiem o nikim, ale mi się to nie podobał o. Za drugim razem zdecydowanie nie zakochał bym się w ż adnym jachcie.
Przystań był a zatł oczona dziesią tkami statkó w wysiadają cych jeden po drugim.
Przypomniał o mi się parking pod supermarketem. Gdy tylko jeden jacht odpł yną ł , kilka innych natychmiast rzucił o się na jego miejsce, czę sto zderzają c się ze sobą . Smró d diesli był poważ ny. Oddychaj morskim powietrzem!
Verka zwró cił a kamizelkę ratunkową . Nieprzydatne!
Ale cał y dzień spę dziliś my w cał kowitej trzeź woś ci. Chociaż gdybyś my byli mą drzejsi, zabralibyś my ze sobą butelkę szampana. Ale ku-ku nie dział ał o. I nie jest faktem, ż e moglibyś my.
Dlatego w minibarze nadal leż ał y dwie butelki. I trochę się pociliś my w barze przy basenie pod księ ż ycem.
Cią g dalszy tutaj >>>