Chwalebne miasto Jerozolima
To tak naprawdę pielgrzymka okazał a się … prosto z Egiptu.
Zaczą ć od nowa. Odbył em wycieczkę w agencji ulicznej. Okazał o się prawie dwa razy tań sze niż moja wycieczka. operator. Ten ostatni się o tym dowiedział i bardzo się obraził . Zaczą ł opowiadać , jak ryzykował em (jak bez ubezpieczenia) itp. Tak naprawdę jechaliś my razem 3 autobusami przez terytorium Egiptu: Luna Rosa, TezTour i jakaś inna agencja (nie pamię tam). Na terytorium Izraela zostaliś my przyję ci przez agencje spotkań (ró ż ne), ale nawet tam podró ż owaliś my razem tą samą trasą , jedliś my w tej samej restauracji i kupowaliś my towary w tych samych sklepach ...Tak wię c dla mnie, wszystko był o takie samo. Ró wnie ciekawie.
Waż ny punkt! Na tę wycieczkę wydawana jest grupowa jednodniowa wiza izraelska. Koszt to 20 dolaró w za osobę . Kupują c wycieczkę nie zapomnij sprawdzić , czy wiza jest wliczona w cenę . Agencja potrzebuje 2-3 dni na rozpatrzenie wniosku wizowego.
Pamię taj o tym podczas planowania wycieczek. Chodzi mi o to, ż e jeś li wybierasz się do Sharm na tydzień , to od razu powinieneś zają ć się wycieczką , inaczej fizycznie moż e nie wystarczyć czasu (wycieczki 2 razy w tygodniu plus rezerwa 3 dni na wizy).
Wię c. Wyjeż dż amy pó ź nym wieczorem. Wprawdzie odebrano nas z hotelu o 20-30 wieczorem, ale duż e autobusy formował y się dopiero o pó ł nocy. Formacja ta ma miejsce na terenie stacji benzynowej gdzieś pomię dzy lotniskiem a Naama Bay. Przez 2 godziny oczekiwania i formowania grup udał o im się wdychać opary benzyny, spaliny diesla; zdą ż yliś my wypić kawę (sklep na stacji benzynowej) i wbiec do toalety za 2 geni (funty egipskie). Wł aś nie tam naprawdę ich potrzebowaliś my! te funty! Bez nich nie moż esz iś ć do toalety! Oczywiś cie moż esz dać dolara, ale otrzymywanie reszty bez znajomoś ci arabskiego jest nierealne. Mó j mał y zasó b sł ownictwa i „bezczelna” presja pomogł y wyrobić pienią dze nawet z dolara!! ! a nawet w tempie 5! Wielkie kreatywne szczę ś cie.
Wię c wyjechaliś my okoł o pó ł nocy. Kierowcy jechali tak, ż e o 2-30 rano byliś my już na przejś ciu granicznym w Tabie. Wtedy stał o się dla nas jasne, dlaczego tak się spieszymy...Kiedy spę dziliś my 3 godziny w kolejce po stronie izraelskiej. Strona egipska został a ominię ta bardzo szybko. Ale zatrzymali się na izraelskim… I nic dziwnego: Izraelczycy bardzo poważ nie traktują kontrolę granic. Zwł aszcza z Egiptem. Pamię taj o wojnie siedmiodniowej.
W rzeczywistoś ci przejś cie graniczne wyglą da tak. Noc. W strefie neutralnej (od strony egipskiej) ustawili się turyś ci. Okoł o 200-300 osó b: od razu podjechał o kilka autobusó w. Pierwsza izraelska poczta. Jest mł oda, ł adna dziewczyna w kamizelce kuloodpornej, z kró tkofaló wką i USG. Podawane w mał ych partiach. Mę ż czyzna 7-8. Jest jasne, dlaczego: pokó j jest mał y.
Wchodzimy do pokoju kontroli celnej. 2 korytarze: zielony i czerwony. Jedna mł oda dziewczyna na każ dy korytarz.
Osobiś cie każ demu zadaje się pytania: doką d idziesz, na jak dł ugo, czy wszystkie rzeczy z tobą są twoje, czy ktoś przekazał rzeczy z tobą twoim znajomym w Izraelu, czy masz broń , materiał y wybuchowe, narkotyki. To zrozumiał e, dlaczego kolejka przesuwa się tak wolno. Nawiasem mó wią c, ż artowanie przy odpowiadaniu na pytania nie jest zalecane. Celnicy traktują wszystko bardzo poważ nie. Ż art moż e wię c zamienić się w dodatkowy pokaz i opó ź nić cał ą kolejkę . Wedł ug niektó rych znakó w, któ rych nie rozumiemy, dziewczyny rozdzielają turystó w: jedne mogą przejś ć zielonym korytarzem bez sprawdzania, a niektó re czerwonym. To znaczy rzeczy przez aparat rentgenowski, same przez kadr, w ogó le wszystko jest tak, jak powinno być ...Osobiś cie miał em szczę ś cie: dostał em się do zielonego korytarza. Ale dla jego ż ony - nie: poczerwieniał a. W efekcie - w kolejnej jeź dzie przed kontrolą paszportową czekał em na nią pó ł godziny.
Nastę pnym krokiem jest kontrola paszportowa. Kilku funkcjonariuszy pracuje na raz, ale i tak powoli się to okazuje, bo
pytają wszystkich o nazwę agencji, sprawdzają z listami, poró wnują kserokopię paszportu z oryginał em, a dopiero potem przybijają pieczą tkę . Wszystko to z uś miechem, ale niektó rzy turyś ci byli kilkukrotnie sprawdzani...W efekcie spę dzili 2.5 godziny na przekraczaniu granicy. To normalne...To dzieje się znacznie dł uż ej. Wię c nie zapomnij o toaletach! Wskazane jest, aby pierwszy raz udać się przed egipską kontrolą paszportową (nie wiadomo, kiedy traficie na stronę izraelską ), a nastę pnie w jazdę przed paszport izraelski (nastę pna toaleta bę dzie w najlepszym razie dopiero po 3 godziny). Jednocześ nie poczujesz ró ż nicę mię dzy toaletami egipskimi i izraelskimi.
Wreszcie o 6 rano jesteś my już w autobusie po izraelskiej stronie: miasto Ejlat. Spotkasz się z rosyjskimi przewodnikami. Bardzo przyjacielski. Wszyscy nasi eks są...Pewnie znudzeni, bo są przyjaź ni. Wyruszamy nad Morze Martwe (w każ dym razie przechodzi przez nie droga do Jerozolimy).
Dopiero ś wit, kiedy przyjechaliś my. Oglą daliś my wschó d sł oń ca nad Morzem Martwym. Pię kna. Nawet bardzo pię kne. Co wię cej, Jordania znajduje się po drugiej stronie morza: ich wybrzeż e jest doskonale widoczne. Chociaż wydaje się , ż e jest to ten sam Synaj, co w Egipcie.
I tu od razu zostajemy wcią gnię ci w obieg: centrum SPA, szatnie, pł ywanie, sklep kosmetyczny oparty na minerał ach tego morza (tu macie zniż ki, upominki i inne przyjemnoś ci „specjalnie dla Was”). Nawet ja, któ ry jest odporny na techniki marketingowe, został em podekscytowany za 50 dolaró w… Kawiarnia też dział a wł aś nie tam. To prawda, ż e ceny po prostu odlatują : filiż anka kawy to okoł o 7.5 dolara. Dlatego nie bą dź cie leniwi i bierzcie ze sobą jedzenie z Egiptu. Kto to wzią ł , zjadł to w kawiarni. To nie jest zabronione. A po przekroczeniu granicy na pewno zgł odniejesz!
Po okoł o godzinie pobytu nad Morzem Martwym opuś ciliś my centrum SPA i pojechaliś my w kierunku Jerozolimy.
Tu zaczę ł a się najciekawsza rzecz: zanurzyliś my się w historię i przewieziono nas okoł o 6 tysię cy lat temu (dzię ki naszemu przewodnikowi). Pamię tasz biblijną legendę Sodomy i Gomory? A wię c wszystko to był o na wybrzeż u Morza Martwego, mniej wię cej tam, gdzie pł ywaliś my ...
Ogó lnie wraż enia z cał ej podró ż y są niesamowite! Ż ywa historia...A jak był o to wszystko (mam na myś li przyrodę ) wtedy, tak jest teraz, tak bę dzie pó ź niej. I tu się krę cimy, biegamy jak karaluchy po pł ytach wiecznoś ci...Dobra, to był a liryczna dygresja.
W drodze do Jerozolimy zobaczyli fortecę Mosadu zbudowaną przez kró la Heroda (rozumiesz, ską d wzię ł a się nazwa izraelskiego wywiadu? ). Widzieliś my też obozy Beduinó w. Dokł adnie tak samo jak w Egipcie. Cywilizacja najwyraź niej nie wpł ywa na ich sposó b ż ycia. Rozumiem, ż e zaró wno w Egipcie, jak iw Izraelu jakoś się wyró ż niają . Rzą dy ich nie dotykają , nie ingerują w ż ycie. Wedł ug plotek przez Beduinó w przepł ywa duż o pienię dzy.
Wydaje się , ż e ich gł ó wnym zaję ciem jest transport narkotykó w. Mogą kł amać lub nie. W przeciwnym razie, dlaczego nikt ich nie dotyka i nie kł ó ci się z nimi?
Przyjechaliś my do Jerozolimy. Przede wszystkim zabrali nas na taras widokowy w pobliż u Uniwersytetu Hebrajskiego. Miasto jest w zasię gu wzroku. Gdziekolwiek spojrzysz - staroż ytna historia: kamień wę gielny wszechś wiata, koś ció ł "rosyjskiego oł ó wka", Ogró d Getsemani, Wzgó rze Ś wią tynne...Nie moż esz wymienić wszystkiego...To tak, jakbyś sam dostał się do Biblii.
Za tarasem widokowym - raczej pod ś cianę pł aczu (dopó ki nie przybiegną inni turyś ci). To miejsce jest niesamowite. Chociaż nie jestem Ż ydem, ale pod tym murem wylał y się ł zy. Prawdopodobnie taka energia jest skoncentrowana przez 5 tysię cy lat...
Nastę pnie wycieczka piesza (prawie biegną ca) po starych galeriach handlowych staroż ytnej Jerozolimy. Moim zdaniem galerie te są poniż ej poziomu gruntu (takie wraż enie). To jak miasto pod miastem.
I wydaje się , ż e przez ostatnie 2 tysią ce lat nic się nie zmienił o: dzielnice arabskie, ż ydowskie, chrześ cijań skie...Staroż ytne pasaż e handlowe. Oni handlują teraz.
Ogó lnie odnosi się wraż enie, ż e w Jerozolimie mieszkają ludzie wszystkich narodowoś ci i bardzo dobrze się dogadują . Przył apał em się na tym, ż e czuję się bardzo komfortowo i spokojnie w tych staroż ytnych miejscach. To jak powró t do domu po cię ż kim dniu. Potem zapytał em innych: prawie każ dy ma to samo uczucie ...
Potem był koś ció ł Grobu Ś wię tego. Niestety wszyscy biegli...I to pomimo tego, ż e turystó w tego dnia był o niewielu. W tej ś wią tyni jest tyle miejsc, któ re chciał byś zobaczyć ! A czas jest bardzo ograniczony. Jeś li chcesz mieć czas, aby duż o zobaczyć , polecam przy najmniejszej przerwie w zwiedzaniu zobaczyć są siednie nawy i nisze. Ś wią tynia jest bardzo duż a mimo pozornej zwartoś ci. I ma nawy ró ż nych wyznań (wydaje się , ż e jest nawa muzuł mań ska). Chociaż ogó lnie ś wią tynia jest prawosł awna.
Wewną trz Ś wią tyni znajduje się tylko 1 klatka.
Po grobie Pań skim udaliś my się do Betlejem, czyli do miejsca narodzin Chrystusa. Jak się okazał o, Betlejem zaczyna się zaraz po Jerozolimie, ALE! już na terytorium Autonomii Palestyń skiej. To znaczy za murem (teraz zbudowali tam mur typu berliń skiego: odgrodzili się przed Palestyń czykami). A wjazd na terytorium autonomii jest zabroniony dla obywateli Izraela. Oznacza to, ż e przewodnicy wymyś lają kilka sztuczek i bardzo boją się sprawdzania dokumentó w w palestyń skich punktach kontrolnych. Na przykł ad w 2. pró bie weszliś my do strefy palestyń skiej. Najpierw podjechaliś my do punktu kontrolnego i był o kilka pojazdó w wojskowych, a dokumenty wszystkich był y sprawdzane. Kierowca szybko zawró cił autobus i wjechał przez kilka wą wozó w na miejskie wysypisko. I tam, mię dzy gó rami ś mieci, udaliś my się do sektora palestyń skiego. Prawdopodobnie mur tam jeszcze nie został zbudowany, albo w ogó le nie zostaną wybudowane (zapewne wspó lne skł adowisko).
W sektorze palestyń skim, w Betlejem, zjedliś my obiad w restauracji, a potem kupiliś my trochę towaró w w sklepie z pamią tkami. Wszystko to, a hotel obok jest wł asnoś cią jednego wł aś ciciela. Nazywa się Nissan. Pewnie mają bardzo szanowaną osobę , bo nasz przewodnik czę sto opowiadał miejscowym, ż e jesteś my goś ć mi Nissana. Wtedy nie przyszli do nas.
Po obiedzie udaliś my się do koś cioł a Narodzenia Pań skiego. Stoi nad samą jaskinią , w któ rej Najś wię tsza Maryja Panna urodził a Chrystusa. Koś ció ł nie jest tak sł awny jak ś wią tynie jerozolimskie, ale nie mniej staroż ytny i interesują cy. Był a pod ochroną krzyż owcó w. W każ dym razie aura jest niesamowita. Każ dy kamień tchnie ś wię tą staroż ytnoś cią . Czujesz to fizycznie. Jest nawet zapach staroż ytnoś ci, nie kadzidł a. Chociaż cerkiew należ y obecnie do prawosł awnej społ ecznoś ci ormiań skiej, gromadzą się w niej wszystkie wyznania. I jest nawet mał y ikonostas należ ą cy do rosyjskiej cerkwi, z rosyjskimi ikonami.
Tam wł aś nie w jaskini, w któ rej narodził się Chrystus, oddaliś my nasze pamią tki, wodę , ś wiece i ogó lnie - to, co ktoś miał.
Po wizycie w tym koś ciele udaliś my się do domu do Egiptu. Znowu za Morze Martwe. Zatrzymaliś my się tam na 40 minut. Ktoś inny wzią ł ką piel. I znowu w drodze – do Ejlatu: do granicy. Dotarliś my tam okoł o 19:00. Cał kowicie zmę czeni i oszoł omieni iloś cią informacji i iloś cią odwiedzonych ś wię tych miejsc.
Odwrotne przejś cie graniczne był o 3 razy szybsze, ao 21:00 jechaliś my już do Sharm. W rezultacie przed pó ł nocą zmę czeni, ale usatysfakcjonowani pionierzy wró cili do domu. Zjedli nawet pó ź ną kolację , któ ra został a dostarczona bezpoś rednio do naszego pokoju (nie zapomnij zamó wić go w recepcji, gdy wybierasz się na wycieczkę . Jest to bezpł atna usł uga hotelowa).
Uś wiadomienie sobie tego, co zobaczył na tej wycieczce, nastą pił o dopiero nastę pnego dnia. A my sami byliś my zdumieni wł asnym bohaterstwem i tym, ż e staliś my się jak prawdziwi pielgrzymi.