Podróż do Andory. Część 2.

23 Styczeń 2019 Czas podróży: z 07 Styczeń 2019 na 14 Styczeń 2019
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

To był o plus 11. Sł oneczko. Autobus był w poł owie pusty, wi-fi był o przyzwoite, a sceneria za oknem nie był a tak wspaniał a. Dlatego udał o mi się porozmawiać ze znajomymi na forum.

Po prawej stronie pojawił się jakiś ł ań cuch gó rski. Podobno był to sł ynny Montserrat. Doś ć interesują ce. Coś mię dzy Demerdzhi a Kapadocją .

Kiedy wjechaliś my do wą skiego wą wozu, w koń cu się zainteresował em. Uwielbiam dzikie krajobrazy. Ale nie ma ś niegu i blisko! Doką d idziemy?


Granica hiszpań sko-andorska został a przekroczona bez opó ź nień . A oto stolica! Pamię tasz ekipę filmową ? Mał e miasteczko w gó rach, zmyte bł otem? Kiedy po raz pierwszy zobaczył em Andorra la Vella, otoczoną nawisami skalistymi gó rami, poczuł em niepokó j. Wszystkie te domy są tak niebezpiecznie poł oż one. . . Siatki rozcią gnię te na skał ach uratują tylko bardzo mał e kamyki. Nie martwił am się o siebie, ze mną bę dzie hokej. Przybył em i odejdę . A tu mieszkają mieszkań cy. W ogó le zaczą ł em się o NICH martwić . Jakby siedział a w filmie.

Na dworcu autobusowym kierowca wrę czył mi resztę i bilety. Wskazywali nazwę naszego hotelu i godzinę , o któ rej mieliś my nas odebrać - 6.45. Nastę pnie wraz z cał ym dobytkiem przeniesiono nas do mniejszego autobusu i zawieziono do hotelu. Wyglą dał ś wią tecznie i elegancko, zaró wno na zewną trz, jak i w ś rodku.

Kierownik w recepcji dał mi polecenie zapł aty, któ re wskazał o kwotę do zapł aty 704 euro, ale z jakiegoś powodu minus 92. W ten sposó b zapł acił em 612. Nie mogł em zrozumieć , co to był y te 92 darmowe euro. Rezerwacja prezentu? A moż e odwoł aliś my ś niadanie? Kiedy rezerwował em hotel, kosztowali 6 euro, a kiedy wszedł em na ich stronę przed wyjazdem, cena wynosił a już.8. Dobra, dowiemy się pó ź niej!

Weszliś my do windy. Oleg, któ ry w gł ę bokiej mł odoś ci był za granicą tylko raz, mó wi: „Prawdopodobnie nie zobaczysz tu ani jednej znajomej twarzy! ” Drzwi windy otworzył y się , a przed naszymi oczami pojawili się Masza i jej mą ż . Oto jesteś , mó wię , aż dwie twarze! Och, taka niespodzianka się nie powiodł a! Musiał y pojawić się tak nieodpowiednio! Oleg był trochę zaskoczony, ale jeszcze nie rozumiał , ż e wszystko został o ustawione. Myś lał , ż e to zbieg okolicznoś ci.

Wcią gnę li wszystkie ś mieci do pokoju. Có ż , nic takiego jak ta liczba. Dla nas trzech był y 4 ł ó ż ka - dwa osobne plus koja. I ogromna ł azienka z oknem.


Narty był y wepchnię te pod ł ó ż ko. W hotelu był a przechowalnia sprzę tu narciarskiego, ale na razie zdecydowaliś my się z niej nie korzystać . W jakiejś recenzji przeczytał em informację , ż e nie moż na wejś ć do autobusu wiozą cego narciarzy na teren narciarski w butach narciarskich !! ! ! Dlatego widział em tylko jedno wyjś cie - pierwszego dnia zał oż yć trampki i wozić cał y sprzę t w walizkach, a na gó rze wynają ć schowek. Ale to bę dzie jutro. W mię dzyczasie wybiegnij na zewną trz! Có ż , niezupeł nie na ulicy. W pobliż u, kilka metró w dalej, jak wiedział em, był mał y sklep spoż ywczy. Tam poszliś my. Po viskarik w samolocie z mię sem starannie przygotowanym dla nas przez Verkę , naprawdę chcieliś my piwa.

Po drodze zajrzeliś my do pokoju Nastii. Ponieważ niespodzianka już nie dział ał a, nie ukrywaliś my ich obecnoś ci tutaj przed Olegiem.

Pokó j Nasta był mniejszy, a ł azienka odpowiednio mał a i bez okna. Ale mieli balkon!

Po okoł o 5 minutach rozmowy z nimi wyszliś my. Do przerwy pozostał o niewiele czasu. Musimy jutro wcześ nie wstać . Jeś li Oleg pasuje do nas pod wzglę dem rytmu ż ycia, mamy absolutną niezgodnoś ć z rodziną Nastyi. Idą spać po pó ł nocy, có ż , odpowiednio wstają .

Zł apawszy w sklepie paczkę Estrelli i paczkę smaż onej kukurydzy, z trudem cią gną c Vadkę , któ ra unosił a się nad pó ł ką z tragarzami, wró ciliś my do pokoju. Szybko zaspokoiwszy pragnienie, wybraliś my się na zwiedzanie lokalnych atrakcji.

Chodź my. Z pokoju. Czy kluczyk pozostał w stacyjce, czy jak to się nazywa? Có ż , rozumiesz. Musiał em iś ć do recepcji. Sam jakoś poradził bym sobie z tym zadaniem, ale zdecydował em się zaangaż ować Nastię , któ ra w swoim czasie ukoń czył a angielską szkoł ę specjalną . Bezwarunkowo dostaliś my klucz i po podzię kowaniu naszemu przyjacielowi, chł opcy i ja poszliś my na spacer.

Ś ciemnia się . Miasto był o pię knie oś wietlone.

Wcią ż był.7 stycznia, nasze Ś wię ta Boż ego Narodzenia. Nie wiem, czy ktokolwiek wcześ niej się tu przejmował , ale był o doś ć uroczyś cie.

Nagle ską dś bardzo gł oś no zaczą ł grać „Show Mast Go On”. Usiadł em zaskoczony. Có ż , bardzo ś wią tecznie! A ulica to solidny dutik! Ceny był y mił e dla oka. Có ż , przynajmniej

Ten produkt, na przykł ad, kupiliś my w maju w dutik Borispol za 35 euro. Jednak w Antalyi kosztował już.30. Coś w tym stylu.

Ale dzisiaj nie planowaliś my duż o robić zakupó w – musimy się rozejrzeć . Dlatego w supermarkecie kupiliś my tylko butelkę portugalskiego porto i brie z bergaderem. Dlaczego nie wypijemy dzisiaj drinka?


Rano poszliś my na ś niadanie. Był a 8:00, ale na zewną trz był o ciemno. W domu zatem jest już.9. Ale w tej chwili jest już dla nas doś ć lekko. Nie był am do koń ca pewna, czy ś niadanie był o dla nas bezpł atne. Ale po pokazaniu pracownikowi (a moż e wł aś cicielowi) restauracji numeru mojego pokoju, nigdzie nie podpisał em. Wię c prawdopodobnie wliczone w cenę .

Był o wiele ró ż nych kieł basek jamon i chrupią cych buł eczek.

Jogurt owocowy. Pł atki z mlekiem. Ekspres do kawy z sokiem. Có ż , moż e to wszystko. Począ tkowo niezdrowe, a wrę cz przeciwnie zdrowe dla naszej mentalnoś ci, był o nabijanie kieł basek do butikó w na stoku. Ale na począ tku był o to trudne. Byliś my prawie sami w hali, a dwó ch pracownikó w stoł ó wki krą ż ył o tam iz powrotem. A po drugie, nie zjedliś my jeszcze kawał kó w, któ re zabraliś my z domu. Generalnie postanowili nie hań bić się , ale zachowywać się w cywilizowany sposó b, jak pieprzony burż uj.

Po zjedzeniu kieł basek wró cili do pokoju, każ dy wzią ł swoją uprzą ż i wyruszył na zapoznanie się z miejscowym ś niegiem, któ rego jednak nigdzie nie zaobserwowano. Ale dokł adnie wiedzieliś my, co to był o! Przyjaciele jeż dż ą od dwó ch dni. Nawiasem mó wią c, do tego czasu już się obudzili. Ale Nastya i jej mą ż nie planowali dzisiaj jeź dzić , a mł odzi mieli pojechać pó ź niej wynaję tym samochodem, w któ rym wedł ug nich nie był o dla nas miejsca. Có ż , pomyś l o tym, sami tam dotrzemy.

W Andorze, jak wiecie, są dwa tereny narciarskie - Grandvalira i Vallnord. Pierwsza, mó wią , nagle. Có ż , jesteś my fajni! Przeszliś my przez ulicę i przeszliś my 100 metró w w lewo. Tam był przystanek skibusa. Do Vallnord przyjechał autobus - pomijamy go. Nastę pny jest nasz. Narty i plecaki z butami wkł adamy do bagaż u. Przy wejś ciu pł acimy 1.85. Fotel kierowcy wyposaż ony jest w kasę fiskalną oraz stojak z monetami o ró ż nych nominał ach. Dyrygenci zostali bez pracy.

Wejdź , usią dź . Spó jrz, ludzie pę dzą spokojnie w butach narciarskich! Och, te recenzje w Internecie! Był aby! W tym ż yciu nikomu nie moż na ufać . Swoją drogą , w jednej z recenzji na Bookingu przeczytał am, ż e hotel (moż e nawet nasz) znajduje się obok stacji metra i bardzo wygodnie jest stą d dojechać do Barcelony. Jak to jest?


Dobrze, schrzaniliś my buty! Niektó rzy przy wejś ciu kł adą tam jakieś karty. Coś jak karnety narciarskie na wycią gach. Jak się okazał o, są to karty podró ż ne. Ską d je biorą , nie wiem. Ci, któ rzy przyjechali z biur podró ż y, otrzymywali je za darmo. Dopiero teraz są czerwone i zielone. Podobno z ró ż nych firm autobusowych. Jedna para przył oż ył a swoje, przył oż ył a, ale nie toczą się ! musiał em zapł acić .

Dotarliś my do Encamp, gdzie znajduje się stacja funicamp - wycią g na teren narciarski.

Istniał o kilka okienek kasowych, nad któ rymi wisiał a elektroniczna tablica wynikó w z taryfami.

Tylko informacje na ten temat zmienił y się tak szybko, ż e nie mieliś my czasu, aby to rozgryź ć . Tak dobrze. Postanowiliś my wzią ć aboniki na 2 dni. I zobaczymy. Okazał o się , ż e to 47 euro dziennie. Teraz trzeba był o wynają ć celę do przechowywania sprzę tu. Zapytał em ludzi rosyjskoję zycznych, jak to zrobić ? Wyjaś nili mi, ż e muszę iś ć do pobliskiego sklepu sportowego. Tylko teraz nie ma mał ych ogniw za 9 euro, ale są tylko duż e za 18! Dopasować ? A czy to dzień ? Capeeeee!

Ale nie ma nic do zrobienia. Nie noś przy sobie butó w do biegania. Chociaż … Ale chł opcy nie chcieli. Oligarchowie są niedokoń czeni! Poszedł em do sklepu. Bardzo mił a dziewczyna zapytał a ile osó b i na ile dni? Powiedział em jeden na jednego. I o cud! Dostał em komó rkę za 9 euro. Aby go otworzyć , trzeba był o wykonać kilka manipulacji - wpisać kod i przymocować karnet narciarski do specjalnego skanera na koń cu stojaka z ogniwami. Dziewczyna pró bował a mi pó ź niej wytł umaczyć , jak to otworzyć , ale ja oczywiś cie nic nie zrozumiał em i powiedział em, ż e jutro zwró cę się do niej o pomoc. Nawiasem mó wią c, cela do naszej dyspozycji nie bę dzie jednego dnia, ale trochę wię cej - od dzisiejszego ranka do jutrzejszego wieczora. Umieś ciliś my w nim plecaki i trampki.

Kabina funicampu znacznie ró ż nił a się od tego, co widzieliś my na Kaukazie. Tam narty musiał y być wsunię te w specjalne otwory na zewną trz kabiny, ale tutaj został y wniesione do ś rodka i podwieszone pod sufitem. I pomieś cił o dwa razy wię cej osó b.

Wstań my. I nie widać normalnego ś niegu! Krajobraz jest raczej nudny.

Oto stacja. Prawie wyszliś my, ale to nie był a ostatnia. Ś niegu też nie był o. I pojechaliś my dalej.


Na samej gó rze był o fajniej. Był ś nieg. Na torach. Okoliczne gó ry wyglą dał y ró wnie nudno. Po naturalnym pię knie Dombai jakoś nie był o to imponują ce. Rę ka nawet nie się gnę ł a do kieszeni po jakieś urzą dzenie, za pomocą któ rego moż na by sfotografować tę hań bę .

Nawiasem mó wią c, w ostatnim opowiadaniu o SHL pisał em, ż e baterie w moim aparacie się rozł adował y. Kup nowy, nie kupił em. Ale nadal miał em baterie kupione w Lanochce. Wzią ł em je. Ale mó j Boż e! Mieli jaką ś dziwną cechę - kategorycznie odmawiali pracy na mrozie. Nawet mał y. Po naciś nię ciu przycisku zasilania skrzydł a fotika zamknę ł y się , gdy tylko się otworzył y. Podobno został y zaprojektowane wył ą cznie z myś lą o ciepł ym klimacie. A w ogó le nie lubię robić zdję ć telefonem, a tym bardziej w gó rach. Dopó ki nie zdejmiesz rę kawiczki, do tego i tamtego, a rę ka zamarznie. Tak wię c, przepraszam za jakoś ć i iloś ć zdję ć .

Có ż , nie rozpraszajmy się krajobrazami, ale skupmy się na nartach. Wydaje się , ż e szlakó w jest duż o. Jak kamyki na nich. Ale po przejś ciu trzech lub czterech kolejek byliś my już w Pas de la Casa, gdzie pierwotnie planował em mieszkać .

Tak! Chyba dobrze, ż e zmienił em hotel. Trzy domy, dwa podwó rka. Wydaje się , ż e po nartach nie ma tu absolutnie nic do roboty.

Szczerze, po prostu marnowaliś my czas na tych skrzyż owaniach, wię c wybierają c kilka toró w z minimalną iloś cią kamieni, jechaliś my gł upio.

Zorganizowaliś my przeką skę , skł adają cą się z wł asnych butikó w, whisky i herbaty z czekoladą , przy ulicznym stoliku w jednej z kawiarni. Na nim (stó ł ) był a raczej postrzę piona naklejka „ale piknikowa”. Na począ tku nie zwracał em na to uwagi, ale potem zdał em sobie sprawę , ż e to jakby zakaz spoż ywania wł asnego jedzenia. Jednak nikt nas nie wypę dził . Nie bardzo interesował y mnie ceny w kawiarniach, wiedzą c z doś wiadczenia, ż e ​ ​ na gó rze są niebotyczne. Wprawne oko wycią gną ł tylko cenę sł oiczka 0.33 Estrelli – 3.3 euro, któ ra w mieś cie kosztował a 50 centó w. Pij sam!


Po obiedzie, wcześ niej bezchmurnie, niebo zaczę ł o się zwę ż ać . O 3:30 uznaliś my, ż e to wystarczy. Chciwa mł odoś ć minę ł a jakoś niepostrzeż enie, a ja nie chciał em już zostać do zamknię cia kolejki linowej. Chodź my na dó ł . Z trudem wepchnę liś my do pudeł ka trzy pary nart i butó w i spokojnie poszliś my do domu.

Wieczorem znowu piliś my pyszne porto, podjadają c spleś niał y ser i oliwki. W domu pozwalamy sobie na to tylko w pią tki, ale tutaj - chodź Wasia! Nawiasem mó wią c, w pokojach nie ma lodó wki. Ale jest szeroki parapet, na któ rym wszystko trzymaliś my. Ale już pierwszego dnia, nie zapoznawszy się jeszcze z lokalną specyfiką , opuszczają c hotel, wszystkie produkty schowano w szafie. Wieczorem, gdy otworzył em szafę , nie mogł em zrozumieć , a co ś mierdzi? Kto był tak spocony dzień wcześ niej? Wtedy zidentyfikowano tylko zapach. Ambre został o wydane przez jedno z papierowych opakowań brie (wzię liś my kilka ró ż nych typó w). A smak - bardzo nawet nic!

Chodź my na spacer. Tym razem pojechaliś my dalej niż wczoraj i zobaczyliś my drzwi do supermarketu. Weszł a. Rozglą dają c się , pomyś lał em, ż e umarł em i trafił em do raju dla pijakó w! Co tam był y smakoł yki! I w dowolnym opakowaniu! A ceny to bzdury! Wczoraj w lokalnym bezcł owym - był o bardzo drogo!

Zwró ć uwagę na opakowanie - 4.5 litra.

Nastę pna był a sekcja czekolady. Duż a Tobleronka kosztował a tam 3.7 euro. I kupiliś my go na dutik, albo Sharjah, albo Colombo za 12 dolcó w! Niesamowite! To wł aś nie zrobiliś my dobrze! Hipermarket nazywał się „E. Leclerc”.

Po zakupie czegoś na przeką skę (przepicie) wró ciliś my do hotelu, gdzie opowiedzieliś my znajomym o naszym znalezisku. A oni, jak się okazał o, cał y czas tam kupują . Có ż , czyż nie wy dranie? I trudno nam był o o nim opowiadać ?

Przy okazji, Masza i jej mą ż jechali dzisiaj na Grandvalirze, ale nigdy ich nie spotkaliś my.

Przed pó jś ciem spać Vadik spojrzał na prognozę . Był trochę dziwny. No có ż , oczywiś cie obniż ają c temperaturę . A jaki jest wiatr 5-35 m/s? Prognozy pogody, jak zwykle, najwyraź niej jeż dż ą .

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Обратите внимание на расфасовку - 4,5 литра.
Podobne historie
Uwagi (22) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara