Podróż do Andory. Wniosek
Nie był o już sił y do cią gnię cia cię ż kich pokryć , wię c odepchnę liś my je stopami, zbliż ają c się do linii lą dowania. Jakaś dziewczyna zapytał a co tam mamy, instrumenty muzyczne? Ż artował em z lekkich karabinó w maszynowych. Czy kopnę libyś my stopami delikatne instrumenty muzyczne! Mę ski przedstawiciel linii lotniczej miał do nas tylko jedno pytanie: „Czy lecimy w tranzycie? ” Na co stoją ca nieopodal kobieta, najwyraź niej bardziej inteligentna (a moż e znają ca się na rzeczy), ś mieją c się powiedział a do niego, jak: „Tak, z Andory”. Natychmiast wydrukowaliś my dla nich przywieszki bagaż owe i pokwitowania. Waga naszego bagaż u i bagaż u podrę cznego już nikogo nie interesował a. Co wię cej, worek z butami, któ ry miał być spakowany razem z walizką , został podczas oglę dzin rozpakowany i nie był o do czego go skleić . Wię c zacią gnę liś my ją do salonu. A narty zostawiono w rę kawie przy wejś ciu do samolotu. Zupeł nie jak zostawianie wó zkó w dziecię cych.
Dlaczego zabrali cał e nasze porto? I tak nie dostał by się do salonu. Wiem wiem! Za to, ż e pojechaliś my z wizytą , wiesz kogo. Có ż , wszystko w porzą dku! Porto upijał o się przez kilka lat naprzó d. Na co cierpiał a Verka? Ostatni raz był a na Krymie jakieś.8 lat temu! Przeznaczone był y dla niej dwie butelki.
Mamy miejsca, moż na powiedzieć , elitarne. Pierwsze trzy rzę dy zajmował a najwyraź niej klasa biznesowa lub jakiś rodzaj premii ekonomicznej. Był y odgrodzone kotarą . Czwarty rzą d był pusty, a my siedzieliś my w pią tym. Podejrzewam, ż e nie byliś my jedynymi, któ rzy nie mogli przejś ć przez rejestrację online, dopó ki nie interweniował Andrey. Ale o tym, co już jest moż liwe, dowiedzieliś my się od niego tej samej godziny i najwyraź niej byliś my jednymi z pierwszych, któ rzy mogli wykonać tę procedurę .
Siedzą c na krzesł ach, w koń cu zrobiliś my wydech!
Dowó dca przeprosił za opó ź nienie lotu o pó ł godziny, spowodowane tym, ż e czekali na niektó rych pasaż eró w tranzytowych w Kijowie. Dzię kuję UIA za czekanie na nich! Niech cię Bó g bł ogosł awi!
Jednak termos whisky pomyś lnie przeszedł przez zabezpieczenia. Ale był w plecaku Olega, któ ry odmó wił jego zdobycia. Co za obrzydliwe stworzenie! Dobra, jeszcze dł uga droga do domu. Gdybyś my się nie spó ź nili, samolot wylą dował by o 18.00. Pocią g do Mariupola odjeż dż a okoł o sió dmej wieczorem. Nie bylibyś my w stanie tego uchwycić nawet w najkorzystniejszym scenariuszu. Zakupiono wię c bilety na nastę pny dzień . A my musieliś my jeszcze nocować w Kijowie. Nastya i jej mą ż nie mieli tego problemu. Ich dzieci mają już.6-7 lat, odką d przenieś li się do Kijowa, a nawet kupili mieszkanie. Ale po pierwsze, ich samolot przyleciał pó ź no w nocy, a w mieszkaniu nie był oby wystarczają co duż o miejsca dla nas wszystkich.
Pamię tam, ż e miał em w rę ku teczkę z dokumentami - wydruki biletó w, rezerwacje i kilka innych kartek. Zastanawiam się , gdzie to poł oż ył em? Podobno w biegu wyjechał gdzieś na lotnisku Barç a. Ze wszystkich wymienionych dokumentó w potrzebował em tylko biletó w kolejowych. Ups! Jak mogę je teraz usuną ć z poczty? Ale pamię tam, ż e to nie ja je kupił em, ale Nastya. Dobra, wymyś lmy to.
Lot był w porzą dku, ale nudny.
Pojawił o się pytanie, gdzie moż emy odebrać narty? W tym samym miejscu, w któ rym przekazali, czy już na lotnisku? Vadik zasugerował , ż e tuż przy wyjś ciu z samolotu, jak wó zki dziecię ce (mieliś my doś wiadczenie). Tylko nie spiesz się z wyjś ciem. Dopó ki nie wycią gną ich z bagaż nika! Ale jestem niecierpliwy! Powiedział a, ż e pó jdę rzucić okiem i był a jedną z pierwszych, któ re wyszł y. W rę kawie stał o dwó ch pracownikó w lotniska, mę ż czyzna i kobieta. Powiedzieli mi, ż e dostaniemy narty na taś mie. Pró bował em wró cić do samolotu, ale stewardesy grzecznie, ale mocno mnie otulił y - wysiadł a, wysiadł a! Potem poprosił em ich, aby powiedzieli tym dwó m, ż eby wyszli i nie czekali na pogodę znad morza. Obiecali dostarczyć . Odsuną ł em się i staną ł em obok robotnikó w. Z samolotu wyszedł ł ysy Jewgienij Koshevoy. Uś miech rozcią gną ł moje usta aż do uszu!
Odwracają c się , pytam pracownikó w: „Czy to on? Nie rozpoznał em tego? Potwierdzili. To on!
W koń cu wyszli moi towarzysze. Poszliś my na poszukiwanie nart. Zostawił em Vadika, by pilnował plecakó w, a Oleg, na wszelki wypadek, w pobliż u taś my, poszedł szukać miejsca, gdzie rozdają ponadwymiarowy bagaż .
Z trudem, ale znalazł em. Zaczę ł o się pojawiać coraz wię cej ludzi. Czekali doś ć dł ugo, aż zaczę li partiami rozł adowywać torby z deskami narciarskimi z windy. Dlatego w oczekiwaniu wielu podzielił o się swoimi wraż eniami z innymi. Moją uwagę zwró cił jeden facet o boleś nie znajomej, uroczej sylwetce. Z entuzjazmem opowiedział grupie gapió w, jak nie mieli szczę ś cia z pogodą . Tylko dwa dni z sześ ciu był y dobre. Andora był a za niego bardzo chwalona!
Nie mogł em się oprzeć , by wsadzić mó j pię ciocentó wkę . Proszą c o sł owa, podnoszą c rę kę , jak na szkolnej lekcji, opowiadał a im, jak nie mamy szczę ś cia z pogodą . Potem zapytał em, gdzie oni byli? Facet odpowiedział - w Cervinia. Gdzie w ogó le go widział em? Pokaż Diesel? Klub komediowy?
Czekaliś my na nasze narty. Wsiedliś my do skybusa i dotarliś my na stację kolejową . Jedna z koleż anek powiedział a mi, ż e spę dził a tam noc w jakimś toalecie za 200 UAH za ł ó ż ko. Tak, a ciotki z tabliczkami o wynajmie mieszkań zwykle spę dzają czas na stacji. Zostawiają c chł opcó w z bagaż ami w Już nym, pospieszył em do Tsentralnego, uważ nie czytają c po drodze znaki. Ale nie znalazł em ż adnej toalety, chociaż zatoczył em krą g wokó ł budynku dworca, któ ry na wskroś ś mierdział kiepskim wę glem drzewnym, uż ywanym od jakiegoś czasu do ogrzewania pocią gó w. Wyjś ć na dwó r. Był o już wpó ł do ó smej wieczorem, ale dzię ki Bogu ciotki ze znakami stał y.
Nadchodzi. Ciotki oż ywił y się . Mó wię , ż e potrzebuję mieszkania w zasię gu spaceru. Jeden z nich, chwytają c mnie za ramię , mó wi: „Mam to za 600”. Drugi zaatakował ją : „Kobieta zwró cił a się do mnie, dlaczego ją przechwytujesz? ” I z kolei chwyta mnie za drugą rę kę . Mam, mó wi, za 800, ale z naprawą europejskiej jakoś ci. Ten pierwszy nie jest gorszy - ma też renowację w stylu europejskim! Jednocześ nie cią gną mnie w ró ż nych kierunkach. Ś miech mnie dusił . Od ciotki, któ ra ma ponad 600 lat, wyraź nie pachniał a alkoholem. Drugi był bardziej przyzwoity z wyglą du. Ale wybrał em pierwszy, czują c najwyraź niej pokrewnego ducha. Uwolniwszy rę kę , powiedział a do drugiej ciotki: „Przepraszam! ” I ramię w ramię z pierwszym odeszł a. Potem nagle, przypominają c sobie, mó wię jej: „O któ rej nas wyrzucisz? Mamy pocią g o sió dmej wieczorem. Powinniś my mieć do sześ ciu lat! ” Ciotka zatrzymał a się . Nie, có ż , okazuje się , ż e za pó ł tora dnia! Mają wymeldowanie, widzisz, do 12! Zapł ać.800, jeś li przed wieczorem!
Nie, nie, nie! Pró buję wró cić . Druga ciotka już ś wię tował a zwycię stwo, ale pierwsza tupią c nogą ogł osił a - 600 przed wieczorem! W porzą dku! Pojechaliś my na poł udnie, gdzie czekał y na mnie dzieci. Po drodze gospodyni powiedział a mi, ż e druga ciocia jest jej ojcem chrzestnym, a dziś się pokł ó cili. A ich mieszkania są absolutnie identyczne i znajdują się w tym samym budynku. Kiedy zeszł a z ruchomych schodó w, upadł a. Musiał em podnieś ć . Powiedział a, ż e teraz zadzwoni do mę ż a, spotka się z nami i wró ci. Jak się okazał o, ma inne mieszkanie.
Nie musieliś my podchodzić bardzo blisko. Po okrą ż eniu Ekomarketu przeszliś my oblodzonym chodnikiem 350 metró w (jak mó wi mapa Google), ale z duż ym cię ż arem wydawał o się , ż e to cał y kilometr. Na rozdroż u spotkał nas mą ż , pasują cy do ż ony - z wyraź nym zapachem, z tatuaż em w kształ cie liś cia klonu na nadgarstku i brakiem przednich zę bó w. Sł uż ył , widzisz, dla mł odzień ca. Ale dobrze ubrany. I zachowuje się normalnie. Zastanawiam się , jaki rodzaj chaty tam jest?
Mieszkanie okazał o się cał kiem znoś ne. Jak na mieszkanie jednopokojowe - bardzo przestronne! Stosunkowo duż y korytarz, wspó lna ł azienka i duż a kuchnia. I kolejny balkon. Ze szklanymi drzwiami. Podwó jne ł ó ż ko i rozkł adana sofa. Parkiet. Zasł ony z draperią . Ż yrandol. Potę ż ny telewizor, ale wcią ż z tamtych czasó w, a nie plazma. To prawda, znał a mieszkanie i lepsze czasy. Podobno kupili go 10 lat temu, dobrze go naprawili, a potem w peł ni zuż yli. Ale jesteś my bezpretensjonalnymi ludź mi, cał kiem nam to odpowiadał o.
Po otrzymaniu swoich 600 hrywien wł aś ciciel powiedział , ż e jeś li ż ona nie przyjdzie po klucz jutro o 18.00, zostaw je pod dywanikiem. I zostawił nas. Oleg ostroż nie wydał : „Czy nie okradną nas tutaj? ” Szczerze mó wią c, ja też wpadł em na taki pomysł – widział em takie horrory w telewizji. Ale to jest w telewizji! Czy moż esz mu zaufać ?
Po kolacji w chacie z brzuchatym garnkiem spaliś my jak martwi. Otwierają c oczy zobaczył am, ż e jest prawie 9 rano! Wow!
Ranek był sł oneczny, a od tego radosny! Jako najmł odsza pojechał a do „Rodzinnej Piekarni” na ptysie, w któ rej zjedliś my ś niadanie z symboliczną mewą , parzoną z jednego worka na trzy. I poszliś my na spacer. Na wszelki wypadek zakł adam nowe buty, ż eby nie został y skradzione. Jest mał o prawdopodobne, ż e ktoś bę dzie poż ą dał jazdy na nartach. Có ż , moż e dla duchó w! Vadik ró wnież zał oż ył nową kurtkę . Sł oń ce, sł oń ce, ale był o doś ć zimno.
Zadzwonienie do Nastii był o już cał kiem moż liwe. Voldemar odebrał telefon. "Jak się masz? " On pyta. Có ż , jestem na emocjach, mó wię , prawie spó ź niliś my się na samolot! Mó wi, ż e my też ! Ups! Dobrze, to powiedz mi! Co ja woł am! Zgubione bilety na pocią g! Obiecał go rozwią zać .
Wychodzą c z metra do Chreszczatyk, szliś my ulicą . Mó j Geoffrey pocią gną ł za nogę . Wczoraj przysporzył jej kł opotó w z tym bieganiem. Ale kategorycznie odmó wił pozostania w domu.
Na Majdanie przebrany kot przylgną ł do nas z propozycją zrobienia z nim zdję cia. Ledwo walczył em. W pobliż u katedry ś w. Zofii demontowano choinkę . Smutny widok. Rozbierano też namioty ze sł odyczami. A grzane wino był oby wł aś nie teraz! Mimo sł oń ca był o bardzo niewygodnie. Wę drowaliś my po katedrze ś w. Michał a, a potem - do alei krajobrazowej. Vadik usiadł , by odpoczą ć w pysku zą bkowanego kota, a ja zaproponował em, ż eby Oleg poł oż ył się na ł awce dla bezdomnych z poduszką i kocem, ż ebym mó gł zrobić mu zdję cie. Ale odmó wił – widok przykrytego ś niegiem koca przyprawił mnie o dreszcze.
A dzieci ś wietnie się bawił y!
Vadik powiedział , ż e pracował i pojechaliś my do chaty Puzata na Chreszczatyku. Towarzysz broni starego przebranego kota szedł w naszą stronę w towarzystwie policjanta. Przechodzą c obok nich, usł yszał em z ust tego ostatniego zdanie: „Wystarczy pó ł tora”. Najwyraź niej tyle kosztuje licencja na molestowanie przechodnió w. Jednak to tylko moje przypuszczenie, a on miał na myś li coś zupeł nie nieszkodliwego.
Po obiedzie Oleg i ja odesł aliś my Vadika metrem do domu, a my sami poszliś my dalej na spacer. Wę drowaliś my ulicami ró wnoległ ymi i prostopadł ymi do Chreszczatyka. Nigdy tu nie był em! Zaskakują co przypominał mi Odessę . Szliś my wzdł uż klifu, poszliś my do teatru lalek, potem do Zł otej Bramy i Uniwersytetu Szewczenki. Namioty wcią ż tam stał y, a my dostaliś my dwa kieliszki grzanego wina i grog po 50 UAH za sztukę . Grzane wino był o gorą ce, ale z wyraź ną przewagą kwasu cytrynowego. Grog był dobry, ale trochę ciepł y. Niemniej jednak trochę się rozgrzaliś my (przepraszam, rozgrzaliś my się ).
Z tego miejsca, aby dostać się na stację , dotarł em tam, ale nie pamię tał em dokł adnie, jak, na cał e ż ycie. Mapy wymagał y ode mnie zał adowania mapy Ukrainy. Mam mapę Sri Lanki, ale nie mam Ukrainy! I ż adnej pamię ci! Musiał em uż yć staromodnego sposobu i zapytać o drogę z nadchodzą cego poprzecznego. Pewien czł owiek, taki jak my, któ ry popijał coś ze szklanki, potrzą sną ł gł ową i powiedział , ż e nie moż e się zorientować . Inny, bardzo korpulentny, w towarzystwie tego samego psa, powiedział , ż e to bardzo dł uga droga! Moż esz tylko tam dotrzeć . Bardzo pouczają ce!
Chodź my na chybił trafił . I udał o nam się zgubić !
Widzą c trolejbus z zaznaczonym na przedniej szybie koń cowym przystankiem dworca kolejowego, usiedliś my. Dobrze, ż e zgadł em, ż e znowu zapytam dyrygenta, czy naprawdę idzie tam, gdzie musimy? Konduktor wybał uszył oczy - jaka kolej? Jedziemy w przeciwnym kierunku! Wyszliś my na nastę pną i wracają c do punktu wyjś cia, zgodnie z zaleceniami przenieś liś my się na ró wnoległ ą ulicę . Był Stadion Olimpijski. Nie weszliś my na przyczepę , ale gdy zobaczyliś my literę „Ja”, zeszliś my na dó ł – mieliś my ż etony. Wyglą da na to, ż e stacja jest gdzieś tutaj, niedaleko, ale musiał em jechać z przesiadką ! Kto tak buduje!
Przyjechaliś my do chaty. Vadik zdoł ał zasną ć . Zadzwonił em do przyjació ł . Mą ż samochodu z powodzeniem wydrukował nasze bilety na pocią g. Nie czekają c na wł aś cicieli, wł oż yli klucze pod dywan i pomaszerowali na dworzec. Widziano zbliż ają cą się grupę funkcjonariuszy organó w ś cigania. Mó wię chł opom: „Zwolnią nas, myś lą c, ż e cią gniemy bazooki”. Nie zwolnili. Czujnoś ć przytę piona.
Zał adowaliś my się do naszego przedział u. Nastya, kupują c bilety, zdoł ał a kupić nie cał y przedział plus jeszcze jedno miejsce, ale 2 + 3. Nasz biedny są siad! Jednak do 21.00 udał o się . Wię c. Najbardziej interesują cy. Kiedy emocjonalnie opowiedział em Nastii i mojemu mę ż owi historię naszych nieszczę ś ć , w odpowiedzi wydali wł asne.
Przyjeż dż ają c wynaję tym samochodem w Barcelonie, nie znaleź li miejsca parkingowego w pobliż u hotelu i zostawili gdzieś samochó d z rzeczami. Gdy jechali do hotelu, zostali okradzeni - rozbili szyby i ukradli plecaki z mnó stwem gadż etó w i nie tylko. Wtedy jednak podrzucono jeden z plecakó w. Okazał o się , ż e był to plecak mę ż a Maszy, za któ ry został bardzo zabity, ponieważ kiedyś wspią ł się z nim na Elbrus. W ś rodku znajdował y się dokumenty do osady, dzię ki któ rym znalazł się plecak, tablet chroniony hasł em i drogi produkt do pielę gnacji wł osó w Maszkino. Nadal się ś miał a, co najwyraź niej nie pasował o do rodzaju wł osó w rabusió w. Chł opaki oczywiś cie poszli na policję . Ale oni tylko wzruszyli ramionami i powiedzieli: „To jest Barcelona, kochanie! ” i pokazał am kilka plecakó w - wybierz dowolny! Wię c w poró wnaniu z nimi wyszliś my z niewielkim rozlewem krwi. Tak, a za potł uczone szyby samochodowe oszukali 150 euro. Takie zdarzenie nie był o obję te ich ubezpieczeniem.
Ale mimo to Nastya był a bardzo zadowolona z podró ż y! Barcelona po prostu ją zafascynował a, choć uderzają co kontrastował a z Andorra la Vella.
Có ż , po jej historii był em jeszcze bardziej przekonany o sł usznoś ci mojej decyzji, by tam nie jechać . Nie znoszę duż ych miast. A im dalej, tym silniejszy.
W domu znaleź li w bagaż u drugą butelkę whisky – celnicy ją przeoczyli. Sł odki goś ć z lotniska, w koń cu się zidentyfikował em. Jego anielski wyglą d sł uż ył jako wskazó wka - był to Angel Pedan. A brakują ce 92 euro zabrano z mojej karty. Jak - nie rozumiem! Nie podał em tajnego kodu do rezerwacji. Coś w tym stylu!
Dzię kujemy za przeczytanie.
Specjalne podzię kowania dla mojego anioł a stró ż a i konsultanta AllOverTheWorld!
Bardzo się cieszę , ż e wszystko przebiegł o dokł adnie tak, jak się stał o. Nieczę sto odczuwasz tego rodzaju emocje. Zdobył bezcenne doś wiadczenie. A co najważ niejsze, jest coś do powiedzenia.
Po co do cholery jest nasza podró ż ?