PRZYJEMNE I NIESPODZIEWANE ODKRYCIE!

Pisemny: 9 może 2012
Czas podróży: 7 — 9 kwiecień 2012
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; W przypadku podróży służbowych; Dla rodzin z dziećmi; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
10.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 9.0
Usługa: 10.0
Czystość: 9.0
Odżywianie: 9.0
Infrastruktura: 10.0
Zostaliś my „zawiezieni” do tego hotelu dzię ki konkursowi recenzji i opowiadań o Turpravdzie. Szczerze mó wią c, nie mieliś my poję cia, gdzie skoń czymy. Wiedzieliś my tylko, ż e jedziemy w gó ry (nieco ponad 900 m n. p. m. ), gdzie jest duż o rozrywki dla wczasowiczó w, noclegi w domkach i trochę informacji od turystó w, któ rzy byli tam wcześ niej (choć w innym czasie roku) i pozostawili swoje recenzje tutaj, Online. Czas, w któ rym zdarzył o nam się tam dotrzeć , delikatnie mó wią c, to nie pora roku, bo na urodziny mę ż a. No dobrze, ż e dano nam tylko trzy dni i dwie noce - w tym momencie nie obchodził o nas, gdzie jechać , tylko po to, ż eby zmienić sytuację . Udał o nam się w peł ni!
A teraz w porzą dku.
1. DROGA.

Do wspaniał ego Stryja pognał nas szybkim pocią giem i jak się okazał o, ten charkowski pocią g jedzie zwykle do Truskawca, ale tego dnia, w zwią zku z pracami remontowymi w kierunku tego uroczego kurortu, Stryj był miejsce docelowe naszego pocią gu. Kiedy zadzwonił em do hotelu, aby powiedzieć im, na któ ry pocią g zabrano bilety, recepcjonista był zaskoczony. Nie był o wiadomo o permutacjach w kierunkach, a administrator zapewniał , ż e znają wszystkie pocią gi w lokalnym kierunku - był o to trochę denerwują ce, bo nie chcieli ż adnych problemó w. Mimo tego nieporozumienia wyraź nie spisał a wszystkie dane na naszych biletach i zapewnił a, ż e ​ ​ transfer dotrze do naszego samochodu na czas. I nie potrzebowaliś my wię cej.
O 5 rano rzeczywiś cie spotkał nas uprzejmy mę ż czyzna w pobliż u samochodu i zaprowadził do samochodu. Pierwsza czę ś ć drogi zaskoczył a nas przyzwoitym stanem (przed wyjazdem wiele sł yszeliś my o jej ekstremalnym charakterze). To, czym pospiesznie podzieliliś my się z kierowcą , na co otrzymaliś my wyczerpują cą odpowiedź : „Zobaczysz wszystko dalej”. Rzeczywiś cie, gdy tylko zjechaliś my z autostrady Kijó w-Czop, rozpoczą ł się rajd - biedny Ż yguli. Jak się okazał o i nie był a to najgorsza opcja. We wsi Oriv przeniesiono nas do innego, bardziej przejezdnego samochodu - UAZ (typu minibus). Tutaj zobaczyliś my, czym mogą być „drogi”. Jakieś.5 km jechaliś my przez pó ł godziny po wybojach, ogromnych kamieniach i pł ynnej glinie - prawdziwa ekstremalna! Stary UAZ warczał , sapał , ale uparcie czoł gał się na wzgó rze. Jak się pó ź niej okazał o, na UAZ spotkał nas sam kierownik hotelu, któ ry osobiś cie przynió sł nasze rzeczy do pokoju.
2. TERYTORIUM.
Hotel przywitał nas poranną mgł ą i morzem wspaniał ych przebiś niegó w, któ rymi usiana był a cał a gó ra i teren - wspaniał y widok! Tego pię kna w przyrodzie jeszcze nie widzieliś my. Chciał em sfotografować każ dy kwiat. A kiedy spadł ś nieg, te najdelikatniejsze kwiaty znalazł y się pod ogromną koronkową narzutą - pię kna! Jak ludzie mogą je rozerwać , nie mam poję cia.

Teren hotelu jest bardzo interesują cy i dobrze zaplanowany. Wolnostoją ce, solidne drewniane domki są rozproszone po zboczach gó ry i są bardzo sł ynnie wpisane w otaczają cą wspaniał ą przyrodę , tak bardzo, ż e ich mieszkań cy nie odczuwają dyskomfortu ze strony są siadó w. W tym samym czasie posadzono takż e nowe drzewa, krzewy i kwiaty. Wszystko jest bardzo harmonijne. Przy każ dym domku znajduje się kocioł ek i „drwal” z gotowym posiekanym drewnem opał owym. Przy wejś ciu widzieliś my nawet urzą dzenie do polerowania butó w. Sklepy wokó ł .
„Punkt posił kó w”, zwany „Kawiarnią ”, znajduje się w oddzielnym budynku. Cał kiem przytulne miejsce - latem czę ś ciowo "przenosi się " na otwarty taras. Jest też pokó j zabaw dla dzieci – jest to bardzo wygodne, gdy przy stolikach siedzą rodzice, dzieci mają co robić . W razie potrzeby pomieszczenie to moż e zostać przekształ cone w salę kinową z projektorem i ekranem. Niedaleko tego budynku znajduje się plac zabaw i miasteczko gimnastyczne.
W hotelu jest też sauna, ale nigdy do niej nie dotarliś my, wię c nie bę dę mą dra o jej jakoś ci.
Na terenie „Karpackich Ł ą ek” znajduje się przepię kne oczyszczone jezioro (raczej mał e) z przepię knie przejrzystą wodą o wspaniał ym bł ę kitu, w któ rym moż na pł ywać i ł owić pstrą gi. Bardzo przypominał a nam bajkę „Dwanaś cie miesię cy”, a przebiś niegi i niekoń czą ce się zmiany pogody podsycał y te skojarzenia. Powstał tam chodnik, a wokó ł jeziora znajdują się ł awki i przytulna altana.
Zaraz poza terytorium znajduje się tzw. dzikie jezioro, w któ rym moż na zł owić karaś . Oczywiś cie tam też pojechaliś my - pię kna! A w nim woda jest turkusowa i czysta, a samo jezioro jest jak spodek. Po drodze do niego garaż e, stajnie i „gospodarstwo” hotelu. Na farmie ż yją krowy, cielę ta, kozy, ś winie, kury i kró liki, a ich pilnują oczywiś cie psy.

Muszę was ostrzec, ż e hotel został zbudowany dosł ownie na gó rze i niezbyt ł agodny, wię c trzeba tam chodzić w gó rę iw dó ł . Chociaż myś lę , ż e dla aktywnych to tylko plus! Ś cież ki wył oż one są kamieniem i ogrodzone drewnianymi porę czami. Teren jest bardzo zadbany, mimo przyzwoitych rozmiaró w. Ogó lnie wszystko jest jakoś w domu.
3. NUMER.
Mieszkaliś my w budynku administracyjnym, gdzie na drugim pię trze znajdował y się tzw. „pokoje” (osobne wejś cie). Na począ tku wstydził się fakt, ż e w samym pokoju nie ma ł azienki - ona, a raczej one, znajdują się na korytarzu. Wtedy pomyś leliś my, ż e w naszym domu też ł azienka nie jest w sypialni i wszystko nam pasuje, wię c dlaczego miał oby to być tutaj uważ ane za minus? Ogó lnie rzecz biorą c, w koń cu wszystkim nam się to podobał o. Nasz pokó j miał wszystko, czego potrzebujesz do komfortu, zwł aszcza, ż e ​ ​ nie potrzebujesz wiele, bo na terenie i w jego okolicach jest co robić . Ró wnież na korytarzu znajduje się , choć nie duż a, ale cał kiem peł nowartoś ciowa lodó wka. W pokoju znajdują się : ł ó ż ka, szafki nocne, komoda, lustro, sofa, stolik, telewizor, czajnik, naczynia. Od akcesorió w do ką pieli szampon i mydł o. Rę czniki są zapewnione. Z pokoju z jednej strony widok na wejś cie do hotelu, „parking” roweró w i budynek „Kawiarni”, az drugiej wyjś cie na balkon, z któ rego moż na zobaczyć wszystkie uroki otoczenia i jezioro.
A w naszym pokoju udał o nam się zł apać Wi-Fi jednak tylko z jednego miejsca - na szafce nocnej przy prawym ł ó ż ku. Ogó lnie rzecz biorą c, Wi-Fi jest w „Kawiarni”. Szybkoś ć to nie ló d, oczywiś cie nie bę dziesz mó gł obejrzeć filmu, ale cał kiem moż liwe jest sprawdzenie poczty i grzebanie w witrynach.
Wszę dzie czysto, bez zarzutó w.
4. PERSONEL.

Przede wszystkim pochwał y! Czujesz się , jakbyś odwiedzał starych znajomych. Co wię cej, wszyscy są uważ ni i sympatyczni - od pana mł odego po kierownika hotelu. Stworzenie takiego zespoł u jako jednej rodziny to kolosalna praca. Dla 60 urlopowiczó w (maksymalnie) - 40 pracownikó w, podczas gdy wszyscy robią wszystko, co jest w tej chwili potrzebne, absolutna wymiennoś ć . Nie mam wą tpliwoś ci, ż e to ogromna zasł uga w tym kierowniku hotelu. Byliś my mile zaskoczeni, ż e na Ukrainie są takie miejsca - po prostu przytulam je wszystkie! Dzię kuję Ci! Jestem pewien, ż e nie odnieś liś my takiego wraż enia po tym, ż e byliś my tam na wygranym losie i ż e zostaliś my potraktowani w szczegó lny sposó b – jest tam po prostu tak akceptowane, ż e pozostawia bardzo przyjemne wraż enie.
5. JEDZENIE.
To najniebezpieczniejsze wydarzenie w hotelu, bo chce się jeś ć , a jeś li nie chce się jeś ć i tak. Wszystko jest takie pyszne, cudowne i swojskie, proste, nie da się przestać ! A jeś li weź miesz ró wnież pod uwagę , ż e wszystko jest tam cał kowicie wł asne - mleko, mię so, ser, konserwy, grzyby, jagody, herbata itp. , Myś lę , ż e wszystko rozumiesz. Menu jest bardzo urozmaicone - są sał atki i dania pierwsze, i drugie dania, a na grillu i desery.
Zostaliś my uraczeni przeró ż nymi karpackimi "stravami", nawet specjalnie przepisał em niektó re nazwy:
„Skrobie”;
„Czakluni”;
„Benderiki”;
„kiszeń ski huculski”;
„Banosz”;
„Tertiuchi”;
„Bomby”;
„Goverla” i inni.
Należ y pamię tać , ż e są też porcje „jak na kosiarkę ”! Pamię taj wię c, ż e moż esz albo zrezygnować z trzech posił kó w dziennie, albo przyją ć jedną porcję na dwa, albo zabrać dzieci (takie jest). W przeciwnym razie przy dł ugiej jeź dzie moż esz mieć problem z dodatkowymi kilogramami. Wszystko podawane jest ś wież e - po prostu ugotowane. Ceny są bardzo humanitarne.
Bar też jest doś ć zró ż nicowany – myś lę , ż e każ dy urlopowicz znajdzie coś dla siebie.
Nie ma miejsca na gotowanie wł asnego jedzenia, poza tym, jak gotować na grillu - nie jest to akceptowane. To zrozumiał e - domki są drewniane, a przede wszystkim bezpieczeń stwo goś ci.
I radzę kupić lokalną herbatę w domu - jest bardzo szczera, tym bardziej, ż e jest zbierana przez personel wł asnymi rę kami, suszona i sortowana przez ich kwiaciarnię .
6. ROZRYWKA.

Są na każ dy gust i na każ dą porę roku, wię c moim zdaniem nie ma tam ró wnież „poza sezonem”. A jeś li, zdaniem innych turystó w, istnieje, to ma swoje zalety – osó b jest mał o (jak trafiliś my) i cena jest przyjemna.
Dla rozrywki jest strzelnica, na któ rej moż na strzelać z ł uku, i prawdziwej, sportowej (ja jako nieprzygotowana nie mogł am nawet nacią gną ć cię ciwy), a takż e z broni pneumatycznej (tu wyszł o mi najpeł niejszy - kocham ten biznes od dzieciń stwa). Jest kuź nia, w któ rej nauczysz się wykuwać (przynajmniej podkowę ) i ceramikę , w któ rej moż esz, tak jak ja, wyrzeź bić wł asne „arcydzieł o” - glechik, figurkę . Istnieje ró wnież bilard i tenis stoł owy, a takż e rowery gó rskie. Dla mił oś nikó w jazdy konnej – „Klondike”! Wł asna stajnia z siedmioma pię knymi zadbanymi koń mi. Ja też po raz pierwszy w ż yciu "osiodł ał em kł usaka" - wytrzymał em tylko pó ł godziny. Uś wiadomił em sobie, ż e to nie moje, ale za to teraz mogę się pochwalić , ż e jeź dził em konno (a raczej oni jeź dzili na mnie).
Dla mił oś nikó w przyrody istnieje moż liwoś ć wę dkowania, zbierania grzybó w, jagó d lub zió ł , a w razie potrzeby Twó j poł ó w bę dzie marynowany lub ugotowany, a do suszenia grzybó w zostanie wyposaż ony w specjalne "urzą dzenie" do tego celu - drewno lub elektrycznoś ć . Tak wię c wszystko jest przemyś lane i nie moż e się nie radować . A moż liwoś ci poznania okolicy jest tak wiele! Trzeba tylko być czujnym, bo miejsca są tak dzikie, ż e zaró wno dziki, jak i wilki podchodzą bardzo blisko (podczas jazdy konnej obserwował em ł ą kę ś wież o zaoraną przez dziki). Ale w tym celu sarny czę sto udają się nad tutejsze jezioro.
Mił oś nicy gó rskiej jazdy na nartach bę dą mieli ró wnież okazję „odbić się od krawę dzi” i zjechać z gó ry – jest tam jarzmo. Oczywiś cie doś wiadczonym narciarzom nie warto planować tam celowego wyjazdu „na nartach” – bę dzie raczej sł abo. Chociaż dyrekcja hotelu ma w planach zwię kszenie zejś cia - broń Boż e! To tylko "plusanet" to miejsce. Należ y ró wnież zauważ yć , ż e istnieje wypoż yczalnia sprzę tu narciarskiego, a takż e kaloszy i wszelkiego rodzaju odzież y wierzchniej. Moż na jeź dzić na ł yż wach, są ró wnież dostę pne do wynaję cia.

Bardzo ucieszył nas tam miejscowy kot ze zł amanym ogonem, któ ry wszę dzie i wszę dzie chodził za nami na pię tach (a raczej wlazł nam pod nogi). Dawał nam cał e wystę py z saltami i saltami. Z wdzię cznoś ci i zachę ty musiał am go karmić domowej roboty gotowaną wieprzowiną , zabraną w drogę . Pewnego razu ś pią c w duż ej „drewnie” i wyczuwają c, ż e jego mą ż wyszedł na ganek, zbiegł z gó ry tak bardzo, ż e baliś my się , ż e zostanie zabity – tak wpadł w poś lizg na zakrę tach. Bawił nas swoją jazdą na nartach. Nie wydaje mi się , ż eby tam gł odował - to jego hobby, nę kanie nowo przybył ych goś ci. Ponieważ w dniu naszego wyjazdu do hotelu przyjechał a rodzina, kot szybko doł ą czył do nowych goś ci.
7. DOM.
Kierownik odwió zł nas z powrotem do Stryja, tylko innymi samochodami - najpierw mał ym UAZem (jak Bobby), a potem wł asnym starym, odrestaurowanym mercedesem wł asnymi rę kami. To ró wnież dodał o trochę ciepł a i szczeroś ci wszystkim już przyjemnym wraż eniom. Po ekstremalnym podejś ciu miał em jakiś podś wiadomy lę k przed zjazdem (narciarze alpejscy mnie zrozumieją ), ale wszystko okazał o się znacznie spokojniejsze, choć daleko od autostrady…
Ż egnajcie Karpaty!

* * *
Oczywiś cie nasz kilkudniowy pobyt w hotelu miną ł w mgnieniu oka, wię c chcieliś my go jeszcze gł ę biej poznać i szerzej go poznać . Myś lę , ż e na pewno jeszcze tam wró cimy – takie miejsca na to zasł ugują ! Jestem pewna, ż e ​ ​ o każ dej porze roku i przy każ dej pogodzie jest urok. Cieszę się , ż e w tak przypadkowy sposó b udał o nam się odkryć tak wspaniał y hotel. Dla mnie to miejsce został o przeł oż one nie jako hotel, ale jako "eko-wioska" - w mojej koncepcji tak wł aś nie powinno być . I powietrze! I czystoś ć ! Moż esz pić wodę z kranu. Najlepsze miejsce na ucieczkę z wielkiego miasta! A jednak istnieje jakaś wyją tkowa aura - po prostu odczuwa się ją fizycznie!
Oczywiś cie, jeś li chcesz, moż esz znaleź ć tam wiele drobnych wad, ale uwierz mi, nie musisz tam jechać . Jeś li jesteś fanem szukania wad i czegoś do narzekania - nie trać czasu i pienię dzy. A jeś li jesteś fanem aktywnoś ci na ś wież ym powietrzu w poł ą czeniu z najpię kniejszą dziewiczą przyrodą , a nawet ekologiczną czystoś cią - na pewno TUTAJ!

OGROMNE WITAJCIE DLA WSZYSTKICH PRACOWNIKÓ W! WIELKIE DZIĘ KI! ! !
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał