Recenzje piszą nie pisarze, ale turyści.Spróbuj, to inspirujące!
Dodaj opinię teraz Przypomnij mi przez e-mail ×

Jak świętujesz Nowy Rok, spędzisz go ...

20 Styczeń 2017 Czas podróży: z 30 Grudzień 2016 na 05 Styczeń 2017
Reputacja: +15129
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

To nie jest mó j pomysł . Jednak na wł asnej skó rze był em przekonany, ż e coś w tym stwierdzeniu jest. Spotkaliś my się i odbyliś my wiele nowych lat w Jał cie. Pamię tam moją pierwszą podró ż . Przyjaciele, któ rzy pojechali tam samochodem, zadzwonili do nas, ż ebyś my z nimi pojechali. Ale ja, uzasadniają c wysoki tytuł Kozioroż ca, opierał em się o ten ró g i w ż aden sposó b! Mó j argument to „Co tam robić zimą ? Tak, przyjedziemy zmę czeni jak psy, a jak bę dę wyglą dać w sylwestra? I nadal muszę coś ugotować ! (a ja nienawidzę gotować ). Muszę powiedzieć , ż e wcześ niej nie był em zimą w Jał cie. I nie był o to też latem. I generalnie w tamtym czasie nie był em zbytnio gdzie. Moż na powiedzieć , ż e nigdy nigdzie nie był em.

W tamtym czasie nie dał o się mnie przekonać . A rok 2001 poznaliś my w peł nej zgodzie z moimi ó wczesnymi ideami szczę ś cia - w tawernie!


W nastę pnym roku nie pamię tam jak, ale zrezygnował em i pozwolił em im zabrać mnie do Jał ty. Podobno wpł ynę ł o to na to, ż e już zdą ż yliś my tam pojechać na majowe ś wię ta i zaczą ł em rozumieć , czego był em pozbawiony przez wszystkie poprzednie lata. A kiedy pewnego dnia kolega po raz pierwszy zabrał nas do Aj-Petri, gdzie ugrzę zliś my w pó ł metrowych zaspach ś nież nych, a Tatarzy pomogli nam pchać samochó d, a potem zszedł w tropiki Nikitskiego Ogrodu Botanicznego, moja sł abo rozwinię ta wyobraź nia był tak poruszony tym kontrastem, ż e znikną ł em! Co w . opu, tawerny? Jakie umywalki z Olivierem pod „Niebieskim Ś wiatł em”? Tylko Jał ta!

Od tego czasu mamy tradycję , któ rej ś ciś le przestrzegamy. Stał o się inaczej. Taką pogodę jak w tamtym roku (+15 oraz powietrze i woda) rzadko spotykaliś my. Na ś niegu rosł y palmy, deszcz i wiatr. W drodze do domu zdarzył się wypadek z naszym udział em. Nie wpł ynę ł o to jednak na nasze pragnienie, aby przyjeż dż ać tam raz za razem.

Ale wszystko poszł o nie tak i przez ostatnie dwa lata z ró ż nych powodó w musieliś my spotykać się z przyjació ł mi (w Verce). Najwyraź niej dlatego, choć nie da się powiedzieć na pewno, mieliś my z reguł y wspó lne wakacje przez oba poprzednie lata. Teraz z jednym z mał ż onkó w, a potem z obydwoma na raz. Nie powiem, ż e jest ź le. Ale na NG byliś my szalenie znudzeni. Bez poczucia ś wię towania, bez radosnego przypł ywu. Nadszedł czas, aby przerwać to bł ę dne koł o i przywró cić wszystko na wł aś ciwe tory.

Miesią c przed nadchodzą cym NG zdaliś my sobie sprawę , ż e wszystko powinno rosną ć razem, i od samej myś li o tym stał o się ł atwe i radosne w naszych duszach. Ale kiedy zaczę li przebijać ceny mieszkań , byliś my nieco obniż eni. Wł aś cicielka taniego apartamentu, w któ rym nocowaliś my i przedwczoraj napisał a, ż e ​ ​ nasza chata jest już zarezerwowana i moż e nam zaproponować inną opcję nawet za 1500 r/noc! A to, wedł ug niej, jest nadal boskie. Byliś my trochę zniechę ceni. Poszukiwanie alternatywnych opcji niewiele dał o – nie widzieliś my tań szych niż.1200. Ale przygnę bienie nie trwał o dł ugo. Myś lisz! Bę dziesz musiał znaleź ć tylko dodatkowe 3000 r. Jedzmy i pijmy mniej! Ale nie negocjowali z nikim z gó ry. Babcie ze znakami na dworcu autobusowym chyba nikt nie odwoł ał . Czy wymyś lą coś tań szego? Na tym się uspokoili.

Ale los obdarzył nas prezentem - odnaleziono naszą starą gospodynię , z któ rą zwią zek zaginą ł w wirze wydarzeń . Zgodził a się nas wpuś cić za 1000 rubli.

Prognoza pogody w Jał cie nie był a zachę cają ca - deszcz i zimno. Ale jaka to dla nas ró ż nica?


Trzedziestego ranka wyjechaliś my. W drodze zał oż ył em starą puchową kurtkę z obszernymi kieszeniami, w któ rej bardzo wygodnie leż ał y bakł aż any z koniakiem i chrzanem. Vadik miał ró wnież ukrytą kontrabandę w jego ł onie w postaci starego mnicha Goa. Granica spotkał a nas dzikim wschodnim wiatrem i tł umem chę tnych do przedostania się na pó ł wysep. Ponieważ zaró wno przy wejś ciu, jak i przy wyjś ciu był tylko jeden celnik, kolejka przesuwał a się w ś limaczym tempie. Ale z drugiej strony moż e wł aś nie z tego powodu inspekcja był a przeprowadzana wybió rczo i udał o nam się przemycić wszystko ukryte bez strat i nawet nie musieliś my kł amać (a to mi się nie podoba).

Ogromny tł um zebrał się przed kontrolą paszportową . Dobrze, ż e betonowa ś ciana dawnego targu rybnego osł aniał a nas od wschodniego wiatru. Ale kilka godzin stania na grzą skim betonie sprawił o, ż e wszyscy tań czyli, niezależ nie od ubioru i butó w. Z naszego miejsca nie mogliś my zobaczyć , ile okien jest otwartych, ale odnieś liś my wraż enie, ż e jest tylko jedno, zaró wno przy wejś ciu, jak i przy wyjś ciu. W tym samym czasie towarzysze w mundurach krą ż yli tu i tam, jeden po drugim iw grupach, zamiast siedzieć przy komputerze i przyspieszać proces. Najwyraź niej mieli inną konfigurację .

Turyś ci z dzieć mi, któ rych był o wiele, przeszli bez kolejki. Jedna ciotka stracił a nerwy i zaczę ł a krzyczeć na tych samych ludzi z dzieć mi. Chociaż trzeba był o w ogó le krzyczeć , a nie na nich. Szykował y się zamieszki. Tł um już sł yszał okrzyki „Wolnoś ć papugom! ”. Poprosili o infolinię . Towarzysze mundurowi, albo z wł asnej inicjatywy, albo na polecenie z gó ry, cią gnę li duż ą puszkę z czymś gorą cym (przypuszczalnie herbatą ) i jednorazowymi kubkami. Ale pieluchy nie był y doł ą czone do napoju, wię c odmó wiliś my ich picia. Zamiast tego wyją ł em z kieszeni bakł aż ana z koniakiem i nie piliś my ze wzglę du na pijań stwo, ale dla zdrowia popiliś my. Stoją ca obok nas dziewczyna wskazał a palcem na kamerę skierowaną dokł adnie na nas. Ale wujek są siad autorytatywnie stwierdził , ż e to nie dział a.


Albo poł ą czenie z infolinią pomogł o, albo byliś my już blisko upragnionego okna, ale wydawał o nam się , ż e proces przebiegał trochę przyjemniej. Kiedy przyszł a moja kolej, mę ż czyzna przy oknie zapytał o cel mojej wizyty. Odpowiedział em zwię ź le „Odpoczynek”. Na co zadano mi pytanie, któ re wywoł ał o we mnie burzę emocji: „Co, nie ma gdzie odpoczą ć ? ” Powstrzymał em się . Opowiadanie mę ż czyź nie w mundurze o naszej tradycji był o czymś w rodzaju dialogu mię dzy Ł ukaszinem a Ippolitem, któ remu trudno był o zrozumieć , dlaczego ludzie chodzą do ł aź ni w sylwestra. I dlaczego mam komuś tł umaczyć , ż e ś ledź jest dla mnie o wiele smaczniejszy niż czekolada?

To był anty-nagranie – staliś my przez dwie godziny i trzydzieś ci pię ć minut. Po stronie rosyjskiej procedura trwał a dokł adnie dwanaś cie minut. Kiedy Vadik został poproszony o lekkie otwarcie walizki, postanowił em zrobić to sam, ponieważ tym razem sam spakował em walizkę . Jak to ustawił eś ? Zostawił a rupiecie, z wielkim trudem zamknę ł a zamek, a zapomniane drobiazgi wepchnę ł a do szczeliny uchylonego zamka. Dlatego bał em się , ż e przy nieautoryzowanej autopsji wszystkie te trichomudia po prostu wypadną w bł oto. Ale kiedy lekko otworzył em zamek, o dziwo nic stamtą d nie wypadł o. Najwyraź niej rzeczy skurczył y się z zimna i przymarzł y do ​ ​ siebie.

Kiedy w koń cu wsiedliś my do autobusu po drugiej stronie granicy, był o już po czwartej. W tym czasie zawsze byliś my w Symferopolu. Zaczę li rekrutować wł aś ciciela mieszkania. Ale to nie wyszł o. Niegrzeczna pani przez telefon mó wił a, ż e ​ ​ nie moż emy zadzwonić z jakiegoś powodu, któ rego nie rozumiemy. Musiał em poż yczyć telefon od kierowcy autobusu. W koń cu zadzwoniwszy i upewniwszy się , ż e gospodyni nie wynaję ł a naszego mieszkania nikomu innemu, ustaliliś my, ż e zostawi klucze są siadom, ponieważ przyjedziemy doś ć pó ź no.

Symferopol spotkał nas zaspami ś nież nymi. Najbliż sze wolne miejsca do Jał ty okazał y się już pó ł godziny pó ź niej, z któ rych korzystaliś my w toalecie dworcowej. Na dworcu jak poprzednio praktycznie nie był o ludzi, ale był o sporo strojó w policyjnych i stelaż z jednostką na pó ł przezroczysty bagaż , jak na lotnisku (nie bę dę się dowiadywał , jak to się nazywa).


Po uwolnieniu ciał a od nadmiaru pł ynó w, któ ry uniemoż liwiał nam peł ne cieszenie się szczę ś ciem ponownego poł ą czenia się z naszymi ukochanymi przestrzeniami, wsiedliś my do naszego autobusu i zaczę liś my rozkoszować się tym szczę ś ciem, wraz z koniakiem pozostają cym w bakł aż anie. Ostatni odcinek drogi do Jał ty jest naszym ulubionym. Ale tylko wtedy, gdy tam. Stamtą d mi się to nie podoba. Przygnę biają ce.

Za przeł ę czą nie był o ś niegu. Do Jał ty dotarliś my okoł o dziewią tej wieczorem. Oczywiś cie nie był o tam babci z tabliczkami. Był oby zabawnie, gdybyś my się nie zgodzili z gó ry!

Po drodze poszliś my do supermarketu, ż eby kupić artykuł y spoż ywcze na obiad. O wpó ł do dziesią tej zał omotał em do drzwi są siada. Nikt nie otworzył drzwi. Nadal nie moż na był o zadzwonić do wł aś ciciela „naszego” mieszkania. Na szczę ś cie spotkaliś my kolejną są siadkę , któ ra nie spał a i zadzwonił a do niej. Zadzwonił a do są siada i drzwi w koń cu się otworzył y. Upragniony klucz został zdobyty.

Rano 31 byliś my zadowoleni ze sł oń ca. A kto pisze te prognozy pogody? Prowadzi do myś li. Chodź my na spacer wzdł uż nabrzeż a. Po drodze udaliś my się do kiosku z telefonem komó rkowym, aby dowiedzieć się , co jest nie tak z naszą kartą SIM. Okazał o się , ż e ró wnowaga poszł a na minus. Dziwne, we wrześ niu był o okoł o 50 r, z któ rych nie korzystaliś my. Wstaw sto. Poł ą czenie został o przywró cone.

Na nasypie pojawił a się innowacja - wyburzony został szklany budynek z butikami, zbudowany stosunkowo niedawno. Butiki przeniosł y się do nowego centrum handlowo-rozrywkowego, nieco zagł ę bionego w stosunku do gł ó wnego rzę du budynkó w. Rynek z pamią tkami nie miał czasu na rozbió rkę , ale już został zamknię ty. Có ż , przynajmniej aleja artystó w nie został a jeszcze rozproszona. Spacer po nim jest bardzo przyjemny. Prace miejscowych Aiwazowskich zachwycają nasze skromne spojrzenie znanymi i ukochanymi krymskimi krajobrazami.

Na nasypie jest niewiele osó b. Olivier prawdopodobnie jest cię ty. Albo już ś wię tują . Pomimo prawie cał kowitego braku wiatru, morze był o doś ć wzburzone. Surfowanie nie był o grzechem do usunię cia.

Proces krę cenia był bardzo ekscytują cy. Po usunię ciu jednej fali czekasz, aż nadejdzie jeszcze bardziej okazał a.

I tak dalej w nieskoń czonoś ć . Czasami musiał em odskoczyć , aby nie zszargać swojej reputacji.


Zmusił em się do opuszczenia nasypu. Musisz kupić coś innego na stó ł noworoczny.

Listonosz Pechkin uważ ał , ż e gł ó wną ozdobą noworocznego stoł u jest telewizor, ale my mieliś my inne zdanie. Najważ niejsze jest szampan! Nie wynieś li Artemovskoe z domu - nie mieś ci się na piersi, ale mogą go wyją ć z walizki. A gdzie i kiedy jeszcze pić Novosvetsky, jeś li nie na Krymie na Nowy Rok? Jeszcze dzień wcześ niej w supermarkecie, kupują c jedzenie na obiad, zapytał am o cenę mojego ulubionego napoju. Cena był a po prostu szalona! Jeś li we wrześ niu kupiliś my go w Nowym Ś wiecie za 550, to tu i teraz był o już.680! Duś się ! Artemovsky brut natychmiast kosztował okoł o 500 rubli. Jednakż e! Po obejrzeniu kilku sklepó w znaleź liś my to, czego szukaliś my w 590. Có ż , w porzą dku! Po zebraniu ponad czterech tysię cy sł odyczy, co odpowiadał o prawie poł owie naszego ż arł ocznego, pijanego budż etu, poszliś my do domu przygotować .

W ogrodzie od frontu pod palmą u naszych drzwi leż ał a gał ą zka sosny usiana szyszkami. Ską d to się wzię ł o, nie mamy poję cia. Moż e wł aś ciciel go wł oż ył . Ale w tym momencie nigdy jej nie poznał em. Ogó lnie był a to niespodzianka.

Nakryliś my do stoł u, ubraliś my gał ą ź , ubraliś my się trochę sami. Czas zaczą ć odpę dzać stary rok. Pod Goań skim rumem z przyjemnoś cią oglą daliś my tradycyjną Irony of Fate na jednym z rosyjskich kanał ó w. „Niebieskie ś wiatł o” był o peł ne znajomych twarzy - Breż niewa, Lorak, Povaliy, Rotaru, Meladze. A inni już zapomnieli. Zeł enski kró lował na ukraiń skich kanał ach. Był dobry koncert na Interze, ale pasek informował , ż e 30 grudnia 2016 r. gł ó wny aktor miał zakaz pokazywania, w zwią zku z czym program został pilnie przerysowany, a teraz pokazano nam skró coną wersję . Kto tym razem uderzył i za co nie został zgł oszony. Viva, szaleń stwo!


Coś , z czym zostaliś my zbyt dł ugo. Czas zaczą ć ś wię tować Nowy Rok! Chcieli też najpierw dostać wodę do pijalni, rano na trzeź wo. Chwytają c szampana, kieliszki, migdał y i mandarynki, udaliś my się na nasyp. Prawie dochodzą c do jego począ tku przypomnieliś my sobie, ż e zapomnieliś my wzią ć kawior, któ rego zjedzenie ł yż ką ze sł oika był o czę ś cią naszego scenariusza uroczystoś ci. Pah ty! Jest trzydzieś ci pię ć minut po dwunastej. Uznaliś my, ż e Vadik wraca do domu po kawior, a ja biegnę do pijalni w Primorsky Park. Spotykamy się w koś ciele. Uciekli. Podchodzą c do choinki, zobaczył em, ż e terytorium był o otoczone ogrodzeniem, na obwodzie któ rego byli gliniarze, i wpuszczono ich do ś rodka przez ramę . Wokó ł niej zebrał się wielki tł um. Ale nie musiał em iś ć na choinkę , obszedł em tł um ludzi po prawej stronie i truchtał em wzdł uż domó w w kierunku pijalni.

Biegają c do Oreandy, zdał em sobie sprawę , ż e nie zdą ż ę na czas. Zawró cił . W koś ciele nie był o Vadika. Dziesię ć minut do pó ł nocy. Przyszł a mi do gł owy myś l, ż e mó gł by na oś lep przejś ć przez ramę . Przeklinają c się za idiotyczny pomysł kawiorem, pobiegł a do choinki. Vadika też nie był o w kolejce. Mó gł obejś ć obwó d wzdł uż morza! Wró cił a do koś cioł a. Nie ma Vadika! PKB już pcha. Nie ma Vadika! Dzwonki już zaczę ł y uderzać ! Nie ma Vadika! Przyszł a myś l, ż eby otworzyć butelkę i samemu ją wypić . Zmienił em zdanie. Lepiej spotkać się za godzinę czasu ukraiń skiego, ale razem, niż teraz samemu! W mojej gł owie brzmi zł owieszcze powiedzenie „jak poznasz Nowy Rok, to spę dzisz go! Hahaha! " Dzwonki wcią ż biją . Sześ ć , siedem… Wadik kł usuje. Z rę kami trzę są cymi się z poś piechu zaczynam odrywać folię i odkrę cać korek. Technikę otwierania butelek szampana opanował em do perfekcji. Ale to w spokojnym otoczeniu. A teraz, na szczę ś cie, korek uparcie nie szedł . Wsunę ł a butelkę Vadikowi, któ ry podbiegł . Otwó rz się ! W silnych mę skich rę kach korek w koń cu ustą pił i ostatnim ciosem wylano szampana. poł knię ty. Zaczą ł em otwierać sł oik kawioru. Zerwał a pierś cionek. Tak co to jest? Vadik zdoł ał skoń czyć dostawać przeką ski. Rozpoczą ł się rok zabawy! Moż na to oczywiś cie interpretować na ró ż ne sposoby. W tym przypadku jestem optymistą . Jednak zobaczymy za rok.

Stoją c na parapecie (nie był o czasu szukać wolnej ł awki), prawie na werandzie dopiliś my szampana, zjedliś my kawior ł yż ką . Có ż , abyś my ż yli w nowym roku! Szampan jednak taki nie jest. Jakoś wypiliś my to w poś piechu i nie delektowaliś my się nim. Ale mimo to musi być przynajmniej trochę przyjemnoś ci? Ale nie! Coś jest nie tak.

Salute, w poró wnaniu z poprzednimi latami, był raczej sł aby.


Ale był . Dawno zapomniany widok. Poszliś my do pijalni po wodę i poszliś my spać do domu. Wycią gnę ł a z kieszeni korek od szampana i dokł adnie go obejrzał a. Zamiast zwykł ego pó ł księ ż yca gó rny koniec korka zdobił herb NS Champagne Winery. Oho-honyuszki! Nie inaczej, ponieważ uruchomili produkcję sody po obniż onych cenach. A kiedy miał eś czas? Nic takiego nie zaobserwowano we wrześ niu.

Ranek 1 stycznia był nie mniej sł oneczny niż poprzedni. Ai-Petri lś nił (la, lo) ś niegiem. Naprawdę chciał em tam pojechać . Ale droga jest droga, a dzisiejsze zdrowie nie wystarczy, aby się wspią ć . Sł oneczna ś cież ka na dziś wystarczy. Na podwó rku, na placu zabaw mę ż czyź ni grali w pił kę . Dają ! Dlaczego ludzie mają tyle zdrowia? W pobliż u pojemnikó w na ś mieci stał komputer. Mał y, ale pł aski monitor, nigdy nie zepsuty. Podniesiono jednostkę systemową - nie pustą . Ciał o jest doś ć nowoczesne. Vadik powiedział , ż e w pracy bę dzie gorzej. Rozł ą czyć się . Có ż , co z tym zrobić ? Czy tak to przyjmujesz i odchodzisz? Nie zabierzesz go do domu. Zadzwoń do wł aś cicielki - moż e potrzebuje? Wię c prawdopodobnie jeszcze raczy odpoczą ć . Raz, o wpó ł do jedenastej rano, udał o nam się ją obudzić . Moż e sobie pozwolić . Miejscowoś ć uzdrowiskowa ma swó j wł asny rytm ż ycia. Po deptaniu poszliś my dalej. Ktoś tego bardziej potrzebuje.

Po minię ciu nasypu i Parku Nadmorskiego autostradą dotarliś my do Liwadii. Znajomy twierdzi, ż e wzdł uż wybrzeż a moż na spacerować , ale kiedyś już szukaliś my drogi, ale nigdy jej nie znaleź liś my. Nie chciał em znowu szturchać . Dlatego idź w drogę . Na szczę ś cie prawie nie był o samochodó w i nie był o potrzeby oddychania spalinami. W Liwadii zawsze zapominamy, któ rą ulicą iś ć do pał acu. I zawsze pytali przechodnió w. Ale tym razem nikogo nie spotkaliś my, w wyniku czego przegapiliś my i ruszyliś my drogą prowadzą cą na plaż ę Dolphin. Po dł ugim czasie, wraz z drogą biegną cą wzdł uż sierociń có w, udaliś my się na plaż ę . Mę ż czyzna pł ywał w morzu. Nie wzię liś my rę cznika. Goonies! OK, innym razem.


Wzdł uż morza dotarliś my do schodó w prowadzą cych do parku Livadia. Park, jak został zabity, pozostał . Z ję zykiem na ramieniu, czują c, ż e jego zdrowie już się koń czy, poszli na gó rę . Gdzieś w tej okolicy musi być pał ac i począ tek Sł onecznej Ś cież ki. Chciał em już trochę pospacerować dla przyzwoitoś ci, znaleź ć sklep z mniej lub bardziej pię knym widokiem i poprawić swoje zdrowie z zakupionym poprzedniego dnia bestardo draftem. Pę tlamy przez park. Nie ma pał acu! Znaleź liś my stoł ó wkę sanatorium, za któ rą znaleź liś my pomnik trzech mę ż czyzn, któ rych wcześ niej nie widzieliś my, z któ rych jeden ja, ze starej pamię ci ://my. turpravda. ru/Iren48/gallery/140555/513594.html upadł a na kolana. Okazał o się to trudne. Co za ś liski typ, ten Churchill!

Ale gdzie u diabł a jest pał ac? Zburzony, czy co pod przykrywką ? Znakó w był o duż o - toaleta, koś ció ł , kawiarnia. . . Ale pał acu nie ma! Ledwo znaleziony.

Chodź my na szlak. Po przejś ciu kilkuset metró w w koń cu usiedliś my na ł awce z widokiem na morze i nalaliś my sobie szklankę . Po zjedzeniu migdał ó w wę drowaliś my dalej. Tak, dawno nie miał em takich trudnoś ci.

Kiedy dopiero zaczynaliś my doskonalić naszą tradycję , pojechaliś my do Jał ty z przyjació ł mi, czasem z niektó rymi, czasem z innymi. Nasze poranki niezmiennie zaczynał y się od jakiegoś muscatel, no, albo bastardo. Nie wę drowaliś my wtedy po gó rach. Ograniczyli się do wycieczek samochodowych, spotkań w sali degustacyjnej Nikitskiego Ogrodu Botanicznego czy spokojnych spaceró w Sł onecznym Szlakiem z przystankami na prawie każ dym stoisku libacji. Có ż , Park Woroncowski z ł awką nad stawem, winem i migdał ami. Ogó lnie rzecz biorą c, normalna rozrywka dla przecię tnych urlopowiczó w. I za każ dym razem, gdy marzyliś my, ż e w przyszł ym roku nie bę dziemy kwaś no, zaczynaliś my biegać rano i pić wył ą cznie ś wież o wyciś nię ty sok z granató w, kupiony od Azeró w na targu warzywnym.

I co z tego? Stare chiń skie (moż e japoń skie) przysł owie mó wi: „Uważ aj, czego chcesz! Mogą się speł nić ! Po wielu latach speł nił a się już pierwsza poł owa tego ż yczenia. Nasze wakacje na Krymie stał y się bardziej niż aktywne. My jednak nie uciekaliś my. Moim zdaniem kompletnie gł upi zawó d. I to też szkodzi stawom. Innym razem wzruszają Cię biegacze, intensywnie wdychają c spaliny. Konie mają tendencję do biegania. A ludzie mają tendencję do chodzenia. Najlepiej w gó rach, z dala od zapachó w, któ re towarzyszą bł ogosł awień stwu cywilizacji. Co wł aś ciwie robimy.


Druga czę ś ć ż yczenia już zaczę ł a się speł niać . Prawie zrezygnowaliś my z picia na Krymie. To boleś nie trudne. A przyjemnoś ć jest daleka od tego samego. Pani, któ ra niedawno prowadził a jednocześ nie obie nasze ulubione roś liny - Massandrę i Novyi Svet, już je praktycznie zrujnował a. I to nie są moje domysł y (mamy znajomych pracownikó w Massandry, któ rzy opowiadali dziwne rzeczy). Generalnie nie jest ź le (ż e pijemy mał o). Zł ą rzeczą jest to, ż e okazał o się , moż na powiedzieć , na sił ę . Nie przestawiliś my się jeszcze na sok z granató w. Kupowaliś my go czasami. Nawet wtedy był o drogo, ale teraz nawet przeraż ają ce jest pytanie. Ale myś lę , ż e to wcią ż tań sze niż wino. Wię c moż e nastę pnym razem….

O tak, zupeł nie zapomniał em. Wybierają c drinki w sklepie zauważ yliś my, ż e wina Massandra okazał y się stosunkowo niedrogie (300 rubli każ de) z nowymi etykietami. Postanowiliś my być ciekawi i przeczytać , co to za ś mieci? I zobaczyli napis WINE DRINK. Tak! Wypij się . Ale podnoszą c kosztowną butelkę , znaleź li ten sam odraż ają cy zestaw bukafó w. Oż ył o! Nie wypiję tego! Poszliś my do monopolowego i kupiliś my bestardo z beczki. Przynajmniej na metce z ceną nie był o sł owa „napó j”. Zawsze ś miał em się z ludzi, któ rzy przynajmniej pię ć lat temu mó wili, ż e Massandra to już nie to samo (przypuszczam, ż e kupili ją w kijowskim supermarkecie). Nabazgrał y! Teraz zdecydowanie nie jest taka sama! Oczywiś cie są rezerwy rozlane przed 2014 rokiem, ale warto. . .

Nie tak dawno degustowaliś my rodzimą markę Cahors i bastardo „Bolgrad”. Jeś li nie docierają do analogó w Massandry (nawet tych, któ re są ), to cał kiem sporo. Ale kosztuje okoł o 50 UAH. Poczuj ró ż nicę - 600 r i 50 UAH.

Ale doś ć smutnych rzeczy. Po nieznacznej poprawie stanu zdrowia kontynuujemy ć wiczenie na Sł onecznej Drodze. Dziś w peł ni uzasadnia swoją nazwę .

Nastę pny sklep z widokiem, nastę pna szklanka. . . Wychodzenie pę ka, ale trzeba. Na kolejnym znaku jest napisane, ż e przeszliś my już.2100 m. Ale czytam mię dzy wierszami: „Piolaki, pijacy! Masz jeszcze cał e 4600 m do przejechania! ” Có ż , jakoś się dogadywaliś my. Wsiedliś my do autobusu Simeiz 115 i pojechaliś my do Parku Woroncowskiego. Skleroza ponownie się pokrył a i wysiedliś my nie na przystanku, na któ rym zwykle wysiadaliś my, ale na poprzednim. Okazał o się jednak, ż e stą d do parku jest jeszcze bliż ej! Ż yj sto lat, ucz się stulecia - i tak umrzesz gł upcem!

W parku jak zwykle był o szczerze i pię knie.


Nastą pił y pewne zmiany. Drzewo, któ re rosł o nad lustrzanym stawem prawie ró wnolegle do wody, przewró cił o się , nie mogą c wytrzymać nacisku wielu ton tusz, któ re wspinał y się na nie podczas sesji zdję ciowych.

I kilka kaczek został o umieszczonych w stawie dla ł abę dzia, któ ry zachował swoją ł abę dzią lojalnoś ć wobec zmarł ego przyjaciela.

Wybraliś my ł awkę na sł oń cu i usiedliś my, ż eby dokoń czyć picie wina. Bez trudu poradził em sobie z tym zadaniem i szedł em jeszcze trochę , doczoł gał em się do dolnego przystanku autobusowego. Z jakiegoś powodu prawie nie był o ludzi. Dwie kobiety powiedział y, ż e czekał y ponad pó ł godziny. Kobiety był y miejscowe. Z rozmowy z nimi dowiedzieliś my się , ż e tutejsze autobusy zaczę ł y jeź dzić obrzydliwie i skarcił y nowego burmistrza. Zaproponowano nam taksó wkę dla czterech osó b. Ale ten artykuł nie był przewidziany w naszym budż ecie i odmó wiliś my. Kobiety wyszł y, a my depczą c podeszliś my do straż nika przy barierce. Powiedział , ż e te dwa autobusy, któ re tu stoją , nie pojadą samolotem, bo ich kierowcy są tu kwaś ni. Moż e inny autobus przyjedzie o szó stej. Wow! Jest dopiero wpó ł do czwartej. Bał agan! Straż nik poradził nam, abyś my udali się na gó rną drogę i spró bowali wyjechać tą samą.115, któ rą przyjechaliś my. Pogalopowaliś my przez park. A ską d wzię ł y się sił y? Robił o się ciemno. . . Ku naszemu wielkiemu szczę ś ciu autobus był już na przystanku i udał o nam się do niego wskoczyć .

Cią g dalszy.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
 Ялта, набережная
 Ялта, набережная
 местный Остап Бендер что-то втюхивает прохожим
 фотограф был пьян :))) На самом деле, я еще не научилась фоткать в темноте :(((
 Вид на Ялту из Приморского парка
 Полянка возле Ливадийского дворца
 химера (или как ее там), украшающая крыльцо Ливадийского дворца
 мушмула цветет и пахнет
 Солнечная тропа
 вид с Солнечной тропы
 Солнечная тропа
 вид на Ай-Петри с Солнечной тропы
 Солнечная тропа
 Зеркальный пруд в Воронцовском парке
 Воронцовский парк
 Воронцовский парк
 Воронцовский дворец
 Воронцовский дворец
 Елка у Воронцовского дворца
 Воронцовский дворец
 Воронцовский парк
 Воронцовский дворец
 Воронцовский дворец
 Воронцовский дворец
 Вид на Ай-Петри от Воронцовского дворца
 Воронцовский парк
 Воронцовский парк
 Воронцовский парк
 Воронцовский парк
 Воронцовский парк
 Два
Podobne historie
Uwagi (15) zostaw komentarz
аватар ennpoltava
ennpoltava

Jakie jest hiszpańskie słowo oznaczające „podaj dobry numer”?
Z góry dziękuję.
Bo cenne rady!

Sun, 19 Sep 2021, 10:48
аватар ennpoltava
ennpoltava

Jakie jest hiszpańskie słowo oznaczające „podaj dobry numer”?
Z góry dziękuję.
Bo cenne rady!

Sun, 19 Sep 2021, 13:48
awatara