„Ukraińska Wenecja”
Takie przytulne, spokojne miasteczko!
Jest nad Dunajem, tuż przy granicy.
Kto przebywał w nim przynajmniej jeden dzień ,
Na pewno bę dę chciał wró cić .
Tam zamiast ulic pł yną eryki,
Domy stoją na bielonych stosach,
Wiosną kwitną wczesne jabł onie,
A w Dzień Majowy ś piewają ż aby.
Wysoko w gó rach, w niemieckim Schwarzwaldzie, ł ą czą się dwa gó rskie strumienie Breg i Brigach. Tak zaczyna się Dunaj, jedyna rzeka w Europie, któ rej dł ugoś ć mierzy się nie od ź ró deł , ale od ujś cia. Krajobraz i oryginalnoś ć delty Dunaju, a takż e chroniona flora i fauna sprawił y, ż e te miejsca są naprawdę interesują ce dla turystó w. Od bardzo dawna chciał em odwiedzić ten region i wreszcie się udał o - pogoda na weekend okazał a się nie upalna, moi towarzysze wycieczki byli wolni od kł opotó w rodzinnych, moje zdrowie stabilnie unormowane, a program weekendowy był ciekawy. Tak wię c bardzo wcześ nie w sobotę rano wyruszyliś my w ekscytują cą podró ż przez rozległ e przestrzenie Besarabii. Mó wią , ż e Grecja ma wszystko. Mogę ś miał o stwierdzić , ż e na Ukrainie mamy to samo „wszystko”. Nawet moja wł asna Wenecja. To wyją tkowe miasto na wodzie – Wilkowo, któ re jest gł ó wnym ujś ciem do ukraiń skiej delty Dunaju. Dosł ownie na wyspach, 19 km. znad Morza Czarnego.
Najpierw popł yniemy ł odzią wzdł uż ramion lub, jak się je tutaj nazywa, ramion Dunaju. W porcie morskim wsiadamy do ł odzi, któ ra widział a wszystkie morskie i rzeczne elementy o ł agodnej nazwie „Lebedinka”.
Zajmujemy miejsca wedł ug mistrzostw w wyś cigu, ponieważ nie są one wskazane na biletach, i jedziemy w rejs na tzw. „Kilometr Zero”, gdzie Dunaj wpada do Morza Czarnego. Tutaj moż esz zobaczyć cenną liczbę.19, któ ra oznacza liczbę kilometró w, któ re musimy pokonać , aby zobaczyć morze. (to kapitan statku i starszy oficer o imieniu Rex)
W pobliż u inny statek, najwyraź niej powracają cy z wojny japoń skiej, delikatnie koł ysze się na falach. Ale zdecydowanie nie popł yniemy nimnie popł yniemy, ponieważ istnieje duż e ryzyko, ż e nie dopł yniemy do morza.
Stacja morska jest doś ć mał a, raczej jest to tylko molo, na któ rym zacumował bezpretensjonalny lokalny transport.
Wyczarterowanie duż ej ł odzi nie jest konieczne, pł ywanie tam ł odzią jest cał kiem moż liwe, ale tylko lekka bryza otoczy Cię rozpryskami czegokolwiek innego niż szampan, a opró cz zabiegó w wodnych, antycellulit program zostanie dodany, biorą c pod uwagę sztywnoś ć siedzeń podczas pó ł toragodzinnego spaceru.
Jest to oczywiś cie moż liwe na motoró wce, ale mał a pojemnoś ć ł odzi nam nie odpowiada.
Dlatego najlepszą opcją , aby nie rezygnować z komfortu, jest wybó r ł odzi.
I zaraz z portu morskiego, w któ rym zbudowano pomnik Lipovanina, zaczynam poznawać historię tych miejsc.
Okazuje się , ż e Lipowianie to staroobrzę dowcy, któ rzy pojawili się tu w XVIII wieku w wyniku reformy księ dza Nikona, któ ra doprowadził a do rozł amu w Koś ciele prawosł awnym. Staroobrzę dowcy, prześ ladowani przez nowych ortodoksó w, nie mogli nigdzie znaleź ć schronienia i zostali zmuszeni do zatrzymania się na nieprzejezdnych terenach zalewowych na terenach bagiennych. Istnieje kilka wersji pochodzenia terminu „Lipowanowie”. Ale najbardziej podobał a mi się wersja miejscowych: „Nazywają nas Lipovanami, bo Vanekó w był o tu duż o, przybiegli do nas z lipowych lasó w i wszyscy byli fał szywi”. Faktem jest, ż e w Wilkowo mieszkają nie tylko staroobrzę dowcy, ale takż e potomkowie Kozakó w ostatniej Siczy. A ponieważ mają ró ż ne nurty w religii i ró ż ne poglą dy na ż ycie, tak naprawdę nie szanują się nawzajem. A nawet gdyby ktoś z przeciwległ ego obozu zawę drował do innej czę ś ci miasta i poprosił o wodę , to kubek, z któ rego pił , nazwano by „wstrę tnym”.
Ską d pochodzi nazwa Vilkovo? A wszystko jest bardzo proste. Tutaj rzeka dzieli się na trzy potę ż ne odnogi, któ re tworzą rozwidlenie. Są to oddział y Kiliya, Ankudinovsky i Ochakovsky. Najwię kszym jest Ankudinovsky.
Po prawej dziewczyna jedzie do Rumunii
I skrę camy w lewy rę kaw i jedziemy do malowniczej Delty Dunaju Ukrainy.
Po obu stronach rę kawa, na wyspach znajdują się domki i ogró dki warzywne. Niektó re mają po prostu chatę na udkach z kurczaka, kruchą ł ó dkę i ró w do nawadniania.
Inni wyglą dają bardziej reprezentacyjnie i mają już motoró wkę
Ponadto w ostatnim czasie coraz wię kszą popularnoś ć zyskuje turystyka zielona.
Wielu mieszkań có w Wilkowa przekształ ca swoje daczy i ogrody w obozy turystyczne, z któ rych jeden zatrzymamy się w drodze powrotnej, aby skosztować pysznej zupy rybnej przyrzą dzonej wedł ug starych przepisó w Lipovana. Chociaż przepis na gotowanie dowolnej ryby jest prosty - musi być ś wież o zł owiony. To, co obserwujemy, to proces czyszczenia karpia dunajskiego do naszej zupy rybnej.
Obszar mokradeł należ y do Rezerwatu Biosfery Dunaju – siedliska ptactwa wodnego. A jest ponad 250 typó w!
Jest tu nawet ró ż owy pelikan, szczegó lnie dobry jest pelikan kę dzierzawy. Udał o mi się je zdją ć tylko z daleka
Ale znalazł em w Internecie zdję cie kę dzierzawego pelikana
Rezerwat jest oczywiś cie wyją tkowy. Roś nie tu 950 gatunkó w roś lin, a w sumie naliczono ponad 5 tys. gatunkó w zwierzą t, w tym dzikich mustangó w. Ale spotkanie z nimi nie wró ż y dobrze podró ż nikowi, dlatego fakt, ż e ich nie spotkaliś my, jest dobrym znakiem.
Ale najważ niejszymi mieszkań cami chronionego obszaru są ryby. Dlatego ryboł ó wstwem zajmują się prawie wszyscy mieszkań cy miasta. Szczegó lnie znany jest sł ynny ś ledź naddunajski. Wczesną wiosną , w sezonie poł owowym, rybacy pracują dzień i noc, pozyskują c z gł ę bin morskich zł oto Dunaju, któ re nastę pnie przez cał y rok wyż ywi ich rodziny. Czę sto ż ony chodzą z mę ż ami na ryby, wykonują c z ich punktu widzenia najł atwiejszą z ich punktu widzenia pracę , czyli wiosł owanie (ta wiadomoś ć wprawił a mnie w osł upienie), bo mę ż czyź ni mają cię ż szą pracę , muszą się rozł oż yć , a potem zbierać cię ż kie siatki z zaczepem. Wiosł o do wiosł owania jest zabawnie nazywane „babyka”. Dlatego jeś li mą ż ź le się zachowuje, ż ona grozi mu babayką . Ale miejsca te sł yną nie tylko ze ś ledzia, w wodach Dunaju wystę puje wiele ryb wpisanych na Europejską Czerwoną Listę – ł osoś , kolec, jesiotr atlantycki. A wszyscy rybacy czekają na swoje szczę ś cie - aby zł apać nie zł otą rybkę , ale prawdziwego jesiotra, wtedy bę dzie moż na kupić nową ł ó dź i poprawić ich ż ycie. A ł ó dź dla Wilkovianina to nie tylko ś rodek transportu, to ż ywiciel rodziny, któ ry jest pielę gnowany, naprawiany i pielę gnowany.
Woda w Dunaju ma mę tny brą zowawy kolor, ale nie jest to spowodowane zanieczyszczeniem przyrody, jest to po prostu wynikiem obecnoś ci bł otnistego dna. Wszę dzie rosną trzciny rzeczne, przez nas bł ę dnie nazywane trzcinami, któ re sł uż ą jako pokrycie dachó w domó w. Ta laska jest zbierana lokalnie, a nawet eksportowana do Europy.
Docieramy do najcenniejszej strefy.
Po wylą dowaniu na wyspie, na któ rej Dunaj wpada do Morza Czarnego, idziemy wzdł uż wybrzeż a pokrytego najdelikatniejszym piaskiem z masy perł owej. A potem, wychodzą c z dż ungli bujnej roś linnoś ci, otwiera się przed naszymi oczami, punktem kulminacyjnym programu jest symbol „O km” – zero kilometra Wilkowo. em>
Miejscowi z uś miechem mó wią , ż e znak „okoł o km” został już kilkakrotnie przesunię ty w stronę morza, ponieważ rzeka co roku powoduje duż o lą du, wydł uż ają c wyspy. Ale to nie ma dla nas znaczenia. Obowią zkowym rytuał em jest wspinanie się przez „zero” od strony morza, jednocześ nie skł adają c ż yczenie i unieważ niają c swoje grzechy.
Ogó lnie rzecz biorą c, do tej pory nie wymyś lono nic nowego dla turystó w odwiedzają cych ró ż ne atrakcje, czy to po to, ż eby sobie ż yczyć , czy też otrzepać kurz. Ogó lnie rzecz biorą c, idą c w kierunku morza jedenaś cie razy nurkują c do zera z ró ż nych stron, wracamy do Lebedinki, gdzie starszy asystent kapitana imieniem Rex sprawdza dokumenty.
Po pokazaniu Rexowi wą só w i ogonó w, udajemy się na obó z Green Harbor, aby odwiedzić Lipovanó w w uchu. Wita nas, ukryta na rozlewiskach Dunaju, zielona oaza ciszy i chł odu.
W garnku pali się pachną ca zupa rybna. Po ś wież ym powietrzu, ż ywych wraż eniach natury masz gwarancję doskonał ego apetytu!
Zacznijmy posił ek od prawdziwych smakoł ykó w Lipovan. Najpierw serwowany jest ogromny talerz sł odko-pikantnego, gotują cego się na parze karpia dunajskiego z mł odymi ziemniakami
Warto zauważ yć , ż e samo ucho przelewa się nie do talerzy, ale do miseczek. Najpierw rybę należ y obficie polać sosem salamurowym, a nastę pnie zjeś ć , popijają c zupą rybną .
Na obiad podawane jest wytrawne wino z szczepu Novak, któ ry wszę dzie roś nie tutaj. Jest to odpowiednik francuskiej odmiany „Noah”, ale ponieważ sł owo „novak” jest zgodne z Lipovanami, odmiana winogron został a przemianowana z ich lekką rę ką .
Posił ek przecią gał się , najwyraź niej ś wież e powietrze i pyszne wino speł nił y swoją rolę , a nasze mł ode panie chciał y kontynuować bankiet. Na stole pojawił się szaszł yk, kaptur i inne jedzenie. Zdał em sobie sprawę , ż e tak był o przez dł ugi czas i poszedł em zbadać terytorium. Rex zgł osił się na ochotnika, aby mi towarzyszyć , albo bał się , ż e się zgubię , albo postanowił pracować jako przewodnik. Ale i tak cieszył em się , ż e mam takie towarzystwo.
W porcie znajduje się duż y teren zielony do relaksu
Istnieje nawet dziedziniec klasztorny z mał ym drewnianym koś ció ł kiem (czynny)
Rex zaprowadził mnie na pole truskawek. Dobra robota! To jest pię kno! Podczas gdy moje mł ode panie cieszył y się grillem, ja delektował am się pachną cymi, przyjaznymi dla ś rodowiska truskawkami
A na zakoń czenie posił ku gospodarze czę stowali nas pyszną aromatyczną herbatą zioł ową , parzoną wedł ug specjalnych zakonnych receptur. Nie wiem, jaki jest sekret tej herbaty, ale nie mogł em się upić , nalał em wszystko i nalał em sobie kolejną filiż ankę z samowara.
Có ż , odpoczynek jest z pewnoś cią dobry, ale nadszedł czas i zaszczyt wiedzieć . Zwł aszcza, ż e wcią ż chcieliś my zobaczyć miasto. Wchodzimy ponownie do naszej „Lebedinki” i podą ż amy do Wilkowo, bo tylko w ten sposó b moż emy zobaczyć jego twarz. Okazał o się jednak, ż e oblicze miasta nie jest zbyt atrakcyjne. Wcześ niej, w czasach sowieckich, Wilkowo sł ynę ł o z przemysł u rybnego na cał ym ś wiecie, a na jego terenie znajdował o się pię ć duż ych zakł adó w przetwó rstwa rybnego. Teraz gł ó wny zakł ad, a raczej jego pozostał oś ci wyglą dają jak powojenne ruiny.
Miasto podupada. Aby mieć mniej lub bardziej twardą ziemię pod stopami, trzeba kopać kanał y, któ re tutaj nazywane są eriki, aby uchronić się przed powodziami. Eriki należ y stale pogł ę biać , pokrywają c dno nowym muł em. Jest to ż mudna i ż mudna coroczna praca, wię c miasto się przerzedza, pozostają tylko starzy ludzie, a mł odzi ludzie aktywnie przenoszą się na stał y lą d, bliż ej wygó d cywilizacji.
Tutaj do dziś domy budowane są z trzciny, pokryte gliną . Obudowa wychodzi ciepł a i lekka, ogrzewana gł ó wnie drewnem lub wę glem. A miara wę gla jest okreś lana nie w tonach, ale w ł odziach. Okresowo konstrukcje są wznoszone, fundamenty są budowane i odkł adane. W starej czę ś ci miasta spacerujemy wą skimi uliczkami. Raczej nie ma tu ulic, tylko kanał y i mury.
Ziemia tutaj ma szczegó lną wartoś ć , dlatego roś liny są sadzone na trzech poziomach: truskawki poniż ej, winogrona i gruszki na szczycie jabł oni. Wszystko to pię knie dojrzewa. I sprzedaż - ł odziami do Odessy. Ponieważ nie ma piwnic, musisz mieć czas na sprzedaż wszystkich towaró w przed zimą .
Populacja ż yje raczej sł abo. Jak już wspomniał em, gł ó wnymi zaję ciami są ryboł ó wstwo, uprawa wczesnych truskawek, gruszek, jabł ek i wyrabianie domowego wina Novak. Có ż , zimą zbierają trzcinę na eksport. Goś cie tutaj ró wnież pł ywają wył ą cznie ł odzią .
Ponieważ po jednej stronie zawsze jest woda, a po drugiej lą d, do domó w ukł ada się tak zwane murowane lub mosty.
W czasach sowieckich, ze wzglę du na bliskoś ć granicy, Wilkowo był o miastem zamknię tym. Tutaj dopiero przyzwyczajają się do turystyki. Staroobrzę dowcy bardzo czczą swoje tradycje i regularnie odwiedzają ś wią tynię . Warto zauważ yć , ż e w mieś cie znajdują się dwa koś cioł y staroobrzę dowcó w, a tylko jeden jest prawosł awny.
I na koniec kilka informacji o tym, gdzie się zatrzymać . Na nasz parking wybraliś my wioskę Lipovans - Staroobrzę dowcy "Primorskoye", poł oż oną zaledwie 20 km. z Wilkowo. Baza „Ukraiń ska Wenecja” wita nas swoim kolorowym terytorium i przytulnymi domami.
Na terenie znajduje się plac zabaw
Wszę dzie pachną ce kwiaty
Rano podano nam ś wież e ś niadanie na tarasie. Naleś niki balijskie z konfiturą porzeczkową są po prostu magiczne.
Cał y personel w strojach ludowych, co dodaje uroku i koloru.
Po gruntownym odś wież eniu podą ż amy kursem do kolejnego celu naszej podró ż y - do miasta Bieł gorod - Dniestru, aby zobaczyć najstarszą fortecę Ukrainy - Akkerman. (cią g dalszy). Z cyklu opowiadań „Niesamowita Ukraina”.