Mały, wredny i niezależny. Transportem publicznym
Tak miał o być .
Urodził em się podró ż nikiem.
Poł oż na przyję ł a mnie z plecakiem i sandał ami trekkingowymi. Rodzice widzą c taki cud westchnę li i zaczę li oddawać się mojej pasji w każ dy moż liwy sposó b. Z dzieciń stwa pamię tam wiele dró g, któ re toczył y się pod naszymi koł ami. Drogi, drogi, drogi. . . wę drował em.
W jednym roku szkolnym trzy lub cztery razy zmieniał em szkoł ę
Na pytanie: „Co lubisz? ” Zawsze odpowiadał em:
- Kocham drogę .
Wydaje mi się , ż e pytali mnie o sł odycze, ale kocham drogę .
Lubię jeź dzić konno, latać , pł ywać , a nawet chodzić , jeś li nie przez bardzo dł ugi czas.
Kocham tę drogę tak bardzo, ż e bę dą c bardzo mał ą , obudził em się o trzeciej nad ranem, aby zobaczyć mojego ojca w podró ż y sł uż bowej i jechać z nim do najbliż szego skrzyż owania na ogromnym traktorze, któ rego koł a był y wyż sze niż on. Potem moja matka i ja wylą dowaliś my i poszliś my do domu. Pł onę ł y latarnie, rzucają c dł ugie cienie na drogę , trochę mnie przeraż ał y, gdy nie spał am. Mocno trzymał em mamę za rę kę , kiwał em nosem i mocno wiedział em, ż e bę dę się budzić raz za razem, tylko po to, by odejś ć . To był a moja przygoda - ekscytują ca, balansują ca na granicy rzeczywistoś ci i baś ni.
Pró bna pierwsza samotna podró ż
Uciekł am z przedszkola w wieku pię ciu lat. Zrobił a tunel i zabierają c jeszcze dwoje dzieci, przywiozł a je do domu. Zapytana przez mamę , dlaczego uciekł am, po zastanowieniu odpowiedział am, ż e w przedszkolu jest nudno.
- Dlaczego przyszedł eś do naszego domu? zapytał a mama.
- Inni rodzice przyjmą nas z powrotem.
Mama znalazł a się w niewygodnej sytuacji) Ale oczywiś cie musiał a nas zabrać z powrotem. Nie wiedział em wtedy, co to był o porwanie, ale moja mama prawdopodobnie wiedział a.
Oficjalna pierwsza samotna podró ż
Moja pierwsza samodzielna podró ż jest uważ ana za wyjazd do Azji w 2014 roku. Singapur, Lombok, Bali. I trochę Bangkoku.
Wtedy wszystko zaplanował em sam i wszystko się udał o.
18 dni, 8 lotó w, 6 hoteli, 5 wysp, 3 kraje, 2 noce w samolotach, najbardziej ekstremalny punkt lą du Eurazja, pokazy, atrakcje, ś wią tynie, zakupy, masaż e, snorkeling, wysokoś ć , prę dkoś ć , jazda…
Kró tkie historie o tej podró ż y moż na przeczytać pod linkami:
Na Bali na wł asną rę kę . Czę ś ć.1
Na Bali na wł asną rę kę . Czę ś ć.2
Na Bali na wł asną rę kę . Czę ś ć.3. Techniczne
Na Bali na wł asną rę kę . Czę ś ć.4
Na Bali na wł asną rę kę . Czę ś ć.5. Ubud
Na wł asną rę kę na Bali. Czę ś ć.6. Ostatnia.
Bangkok. Jak szybciej znajdować wł asne przygody
Ale moja prawdziwa niezależ na podró ż nie był a wtedy. Nie mają c przedszkoli, po raz pierwszy podró ż ował am sama w wieku dziesię ciu lat.
Prawdziwa pierwsza samotna podró ż
Kiedyś mieliś my straszną kł ó tnię z moją siostrą . Był a znacznie starsza ode mnie, był a już wtedy mę ż atką , miał a dwoje dzieci i mieszkał a na wsi w są siednim regionie. Rodzice wysł ali mnie do niej na lato, podobno w celu wyzdrowienia i jakiejś pomocy przy dzieciach. Nie powiem, ż e tak ź le się czuł am u siostry, ale chę ć zmiany miejsca i romantyzm mojej duszy (a takż e ó wczesne filmy fabularne) zainspirował y mnie do ucieczki. Uraził em się , wyzywają co wrzucił em swoje rzeczy do walizki i zatrzasną ł em drzwi. Najpierw siostra powiedział a w swoim sercu: „No idź ! ”. Potem pobiegł a za mną , ale nie mogł a dogonić . Potem wró cił a do domu do dzieci i wysł ał a mę ż a, by schwytał .
Mają c jasny plan i nie tracą c czasu, pobiegł em na dworzec autobusowy. Nie miał em pienię dzy, ale był y dwie nowe ksią ż ki z lokalnego sklepu. Wymyś lił em, jak po drodze wymienić ksią ż ki na pienią dze. Zakł adają c najbardziej ż ał obną minę , podszedł em do sprzedawczyni.
- Wczoraj kupił em od Ciebie ksią ż ki.
– I co z tego?
- Moja matka czę sto mnie skarcił a.
– I co z tego?
- Nie mamy nic do kupienia mleka dla mł odszego brata. Mama wysł ał a mnie po mleko, a ja kupił em ksią ż ki.
Wą chają c kilka razy, stał em ze spuszczoną gł ową . Cał a moja postawa wyraż ał a bezgraniczny ż al, wstyd i wyrzuty sumienia. Gł odne oczy mojego brata spojrzał y w duszę sprzedawczyni.
Nie mogę cofną ć ksią ż ek” – zaczę ł a.
Pł akał em.
- Có ż , pozwó lcie, ż e na nie popatrzę , - w koń cu nie mogł a tego znieś ć .
Ksią ż ki był y nowe, chociaż nie został y wczoraj kupione. Zawsze był em ostroż ny z ksią ż kami.
Sprzedawczyni pomyś lał a o tym. Znowu szlochał em. Samotna ł za. . . Jednak tym razem nie udał o się wycisną ć ł zy. Ale lody pę kł y, biedna kobieta westchnę ł a, wyję ł a pienią dze i wrę czył a mi je.
Bracie, to jest ś wię te.
Pierwsza czę ś ć planu został a zakoń czona, pozostał o kupić bilet.
Zamó wienie został o zamknię te
„Zasadzka”, pomyś lał em ze zł oś cią i poszedł em mię dzy autobusami, zaglą dają c przez otwarte drzwi.
Do Kijowa? Do Kijowa? Pytam każ dego kierowcę .
Nie, nikt nie jeź dzi do Kijowa, wszystkie loty są lokalne. Jeden z kierowcó w radzi, ż ebym wracał do kasy, niedł ugo bę dzie przejeż dż ają cy autobus, bilety bę dą sprzedawane dopiero, gdy autobus przyjedzie, ale lepiej już teraz ustawić się w kolejce.
Oczywiś cie, ż e się spó ź nił em. Kiedy przyjechał autobus, był o na nim tylko jedno miejsce. Kobieta, któ ra stał a przede mną , otrzymał a upragniony bilet. Ale nie zrozumiał em.
– Proszę , muszę już iś ć !
– Brak wolnych miejsc pracy.
Pł akał em. To był taki wstyd! Taka niesprawiedliwoś ć ! Nie był o mowy, có ż , absolutnie nie był o mowy, ż ebym wró cił do mojej siostry.
Naprawdę muszę iś ć do domu! Moja mama spotka mnie z tego autobusu! Bę dzie się martwić , nie mamy telefonu i nie bę dzie mogł a dowiedzieć się , ż e nie był o biletó w!
Rozumiem, ż e opowiadam bzdury. Ale ż ał oś nie wyje:
- Moja babcia jest stara, nie moż e mnie podwieź ć , ale mama mnie spotka!
Nagle obok mnie pojawił się kierowca, najwyraź niej przez cał y czas był w kasie.
- Chodź my. Nie ma miejsc i bę dziesz musiał stać , ale na nastę pnym przystanku wysią dzie jeden pasaż er.
Z radoś cią galopował em za kierowcą , ocierają c ł zy. Druga czę ś ć planu zadział ał a!
- A bilet? – pytam z opó ź nieniem, już przy autobusie.
– Na nastę pnym przystanku udamy się do kasy biletowej i tam kupimy bilet.
Usadowiwszy się w przejś ciu, nagle przez okno zobaczył am, ż e mą ż mojej siostry spaceruje po dworcu autobusowym. Z szarą myszką podbiegł am do koń ca kabiny i przysiadł am na walizce. Autobus kichną ł , warkną ł z zadowoleniem i powoli wyjechał z dworca autobusowego. „Bę dziesz wiedział , jak mnie obrazić ” — pomyś lał em mś ciwie. - „Wię c potrzebujesz tego! Szukaj teraz, gwizdnij! ”.
Okoł o pię tnaś cie minut pó ź niej autobus się zatrzymał , kierowca i ja poszliś my po bilet. Kasjer spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Ską d to masz? Gdzie są rodzice?
- Rodzice się spotkają . Babcia odjechał a.
To wszystko. Albo rozumiał dosł ownie moje sł owa o mojej babci, albo sam już zdał sobie sprawę , ż e dziecko jest cał kowicie bezdomne i teraz musi odpowiedzieć . Dostaliś my bilet, zapł acił em, po otrzymaniu reszty - 5 kopiejek.
Po godzinie lub trochę dł uż ej dotarliś my do Kijowa. Niedaleko od dworca autobusowego - ostatni tramwaj. Szybko chwytam walizkę i pę dzę tam jak kula.
Gdzie jest mama? kierowca krzyczy za mną .
Ona jest! - Macha rę ką w kierunku przystanku.
Kierowca kiwa gł ową . Czujny)
Na przystanku nagle uś wiadamiam sobie, ż e nie pamię tam, któ rego numeru potrzebuję . Wybieram kobietę o najmilszej twarzy, pytam, któ ry tramwaj jedzie do pocią gu. Okazuje się , ż e jest tu tylko jeden tramwaj i dowiezie mnie tam, gdzie muszę . Kupuję bilet, został y mi 2 kopiejki wolnych pienię dzy.
Nie mogę już kupić biletu kolejowego. Musisz iś ć jak kró lik. Siadam bliż ej wesoł ego towarzystwa Cyganó w. Nigdy nie sprawdzają biletó w.
Robi się coraz zimniej. Wyją ł em z walizki pognieciony pł aszcz przeciwdeszczowy i zaczą ł em cał kowicie zlewać się z obozem)
Moja mama pracował a jako kasjerka i tego dnia musiał a być na zmianie. Wysiadam na jej stacji, ale matki nie ma w oknie! Jej zmiana dział a.
Gdzie jest mama?
- Ś ledził a cię . A jak tu trafił eś ?
O mó j Boż e! Siostra nie ma telefonu, nie ma jak mi powiedzieć , ż e jestem już w domu. Mama jest teraz z siostrą ! I wszyscy mnie szukają ! Przez co powinna przejś ć mama, kiedy dowie się , ż e mnie brakuje? ! Jak mogę latać ! Zabiją mnie! Co robić ?
Nie przychodził o mi do gł owy nic mą drzejszego niż po powrocie do domu schowanie walizki pod ł ó ż kiem i wzię cie roweru. Do wieczora jechał em w psychicznym zamę cie. Potem wró cił a do domu w pakiecie szczerej skruchy.
Mama już przybył a. Dał a mi pierwszy numer i wysł ał a telegram do siostry, ż e mnie znaleziono. Pas był cię ż ki i moja mama był a bardzo przekonują ca, ale nie zranił y mojej chę ci zmiany miejsca i romantyzmu mojej duszy. Nadal kocham drogę )
Wszystko przed nami.
Pierwszy to liczba magiczna. Staramy się być pierwsi, cenimy nasze pierwsze doś wiadczenia, pamię tamy pierwszy pocał unek i pierwszą mił oś ć . Pierwsza podró ż jest dla nas tak samo waż na jak pierwsze kroki. Ale pomyś lał em: skoro miał em już trzy pierwsze podró ż e, to moż e wię cej? ) Nadal mam szansę odbyć swoją pierwszą podró ż - dookoł a ś wiata!
Podziel się swoją pierwszą samotną podró ż ą ! Jak był o?