Velichka..Europejska wycieczka. Część 2
Nastę pnego dnia mieliś my w planach pojechać do Wieliczek i zwiedzić Kopalnię Soli. Ż adnych oznak kł opotó w. Wstaliś my wcześ nie, zjedliś my ś niadanie i poszliś my na poszukiwanie autobusu. Na podstawie danych na stronie, minibusy jadą prosto do Wieliczek z dworca autobusowego.
Dojechaliś my na dworzec autobusowy. Patrzymy na tablicę odlotó w, ani sł owa o Velichkach. Patrzymy na znak „Informacje”. O! Idziemy tam! Chodź - jest zamknię te. Przy jedynej kasie jest ogromna kolejka. Ł apiemy jakiegoś kierowcę autobusu, macha rę kami i mó wi „nie rozumiem”. Zastanawiamy się , co robić . Otwieramy przewodniki na naszych telefonach i jest napisane „minibusy odjeż dż ają z Poczty Gł ó wnej”. Liczba Pi***…. Gł ó wna poczta znajduje się w pobliż u naszego hotelu. Wracamy tam. Niespodzianka! Są dzą c po rozkł adzie jazdy na przystanku autobus do Wieliczek jeź dzi tylko w nocy. Siedzimy na przystanku i drapiemy się po rzepach. Ale jak tam trafiają turyś ci? Postanawiamy wró cić na stację w nadziei, ż e biuro informacji już się obudził o. Znowu Dotopali - blisko. Idziemy na dworzec w nadziei, ż e wsią dziemy do pocią gu. Podchodzimy do Informacji na stacji, bo zadział ał o i jest nakł adka. Pocią g odjechał , nastę pny za godzinę . Nie wiedzą , ską d pochodzą *ł adskie autobusy. Zaczynamy się denerwować . Wracamy na dworzec autobusowy. Dzię kuję za korzystanie z Wi-Fi. Google podaje, ż e do Wieliczek jedzie regularny autobus nr 304. Mijamy Galerię Krakowską , jedziemy na przystanek autobusowy i tu dostrzegamy niepozorny parking busó w typu Mercedes. Mó wią WSPANIALE! Nie był o kaplicy ku naszej radoś ci, a nie minę ł y dwie godziny, odką d znaleź liś my minibusa. Zrozumieliś my, dlaczego wł aś nie Polska wraz z Ukrainą spotyka EURO-2012.
Wieliczka oddalona jest od Krakowa o 10 km. Jedź nie dł uż ej niż pó ł godziny. Kierowca wysadził nas gdzieś przy wjeź dzie do miasta, a potem kierują c się znakami (przynajmniej za to dzię ki) dojechaliś my do samych Kopalni.
Wszyscy turyś ci indywidualni są zgrupowani iz przewodnikiem już schodzą do kopalń . Wejś cie dla grupy z polskoję zycznym przewodnikiem – 49 zł od osoby, wejś cie na wycieczki w ję zykach obcych – 68 zł /os. +10 zł za aparat. Grupa rosyjska poza sezonem odbywa się raz dziennie. Nie staliś my się oryginalni i pojechaliś my z polską grupą ! .
Natychmiast zostaliś my sprowadzeni o jeden poziom w dó ł po ogromnej liczbie schodó w, a potem niż ej i niż ej, wysokimi korytarzami wykutymi w solnej skale, obok wyreż yserowanych scen z gó rnikami i koń mi, ogromną sł awą soli, zeszliś my na najniż szy poziom. 130 metró w gł ę bokoś ci. Cał a wycieczka był a doś ć ciekawa, niezbyt wysoka ł adna Polka ż artował a i opowiadał a o ró ż nych ciekawych miejscach. Czasami nawet to rozumiał em. Zaproponował a wszystkim, któ rzy chcieli „wylizać ” ś cianę . Moim zdaniem niektó rzy nawet skorzystali z jej oferty. Byliś my pod ziemią przez trzy godziny. Przez cał y ten czas wspinaliś my się po ró ż nych kopalniach niemal bez przerwy. Gdy tylko zeszliś my do kawiarni na niż szym poziomie, opadliś my na ogromne krzesł a. Nogi szumiał y i odmawiał y kontaktu. Co ciekawe, telefonia komó rkowa dział ał a na takiej gł ę bokoś ci i (jak wszę dzie indziej) był dostę p do internetu.
Od dawna oddychaliś my uzdrawiają cym powietrzem, ale okrzyk „Wszyscy turyś ci indywidualni wynocha” wyrwał nas z relaksu. Musiał em stać w kolejce do windy. Ponownie zebrali grupę i poprowadzili ich nowymi korytarzami do wind. Winda, och ta winda! ! ! Powalona metalowa prostoką tna rama z prę tami, podzielona na 4 poziomy. Wejś cie z ró ż nych stron, od doł u iz gó ry. Wpadasz w tę puł apkę na myszy, jest z tobą jeszcze dziesię ć osó b w ciemnoś ci od tył ka do tył ka, a takż e nad tobą i pod tobą . A winda zaczyna jechać w gó rę . Modlił em sie! Nie kł amię ! Bał em się , ż e rozpadnie się do piekł a! Jak tylko krata się otworzył a, wszyscy od razu wypadliś my.
Wieczorem postanowiliś my pospacerować po mieś cie. Velichka to bardzo spokojne miasto. Skromne koś cioł y, mał y fort z restauracją w ś rodku, sklepy, park. Cisza i ł aska.
Chciał em zjeś ć i wzią ć prysznic. Był o gorą co wbrew wszelkim prognozom. Znaleź liś my przystanek nieszczę snego autobusu 304 i zaczę liś my czekać . Oczywiś cie nie czekaliś my na niego i wskoczyliś my do pierwszego minibusa jadą cego do Krakowa.
zdję cie w kopalniach autorstwa Gudika)