Odkrycie stulecia - Gdańsk!

22 Wrzesień 2016 Czas podróży: z 10 Wrzesień 2016 na 13 Wrzesień 2016
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Odkrycie stulecia - Gdań sk!


Drodzy pasaż erowie nasz samolot wykonał nieudaną pró bę lą dowania, pojedziemy na drugi krą g i spró bujemy ponownie wylą dować . Co oznacza „spró bujmy”? Lą dowanie na drugim okrą ż eniu jest niedozwolone. Kiedy pilot zaczyna uspokajać pasaż eró w, przekonują c ich, ż e nie powinni się martwić , robi się naprawdę gł upio. Począ tkowo lot był cichy, bez turbulencji, aż do lą dowania. Chowają c klapy, przeł ą czają c turbiny w tryb dopalania, otulony chmurami samolot gwał townie zmienił ką t lotu z lą dowania na start. W kokpicie moż na był o usł yszeć , jak zmienia się cią g w turbinach i prę dkoś ć pionowa zaczę ł a gwał townie rosną ć , na szczę ś cie dla pasaż eró w oznaczonych jako „dodatni”. Przez ciał o wyczuwał o się narastają ce przecią ż enie, a za iluminatorem pę dził y z duż ą prę dkoś cią ukoś ne chmury. Zgodził em się wró cić do Kijowa, ale bez powtó rnych pró b lą dowania. Chmury okazał y się mgł ą nad pasem startowym, dobrze, ż e nasz pilot zorientował się w tym na czas, a lą dowanie z podniesionym nosem pozwolił o samolotowi bez problemu wykonać niebezpieczny manewr. Po 40 minutach dali zielone ś wiatł o do kolejnej pró by. Naprzeciw nas był mę ż czyzna filmują cy swó j pierwszy lot telefonem komó rkowym. Czuł się lepiej niż ktokolwiek inny, ponieważ prawdopodobnie nie wiedział , ż e dzieje się coś niezwykł ego. Kiedy pilot wykonał udane lą dowanie, wszyscy szczerze mu klaskali, myś lał em, ż e nawet ktoś zaniesie mu teraz bukiet kwiató w. Kiedy zszedł em z rampy, cieszył em się , ż e jestem na ziemi. ; border-width: 0px; margin: 0px" />

Kwiaty dla pilota!

Po przyjeź dzie czekaliś my na niekoń czą cą się kontrolę wizową , byliś my okoł o pią tej w kolejce i staliś my przez okoł o 50 minut. Funkcjonariusz z wyraź nie niedział ają cym skanerem linii papilarnych skanował każ dą rę kę przybyszó w przez pię ć minut. Co wię cej, czę ś ć z nich został a ostatecznie wysł ana do dodatkowej tablicy w osobnym pomieszczeniu. Funkcjonariusz nie chciał pogodzić się z faktem, ż e skaner po prostu nie dział ał . Mieliś my też przed sobą babcię , któ ra poleciał a odwiedzić syna i nie strzelał a do dziupli jak dł ugo i gdzie dokł adnie leciał a. Został a przetł umaczona przez pobliską dziewczynę , któ ra najwyraź niej widział a angielski tylko na zdję ciach. Chciał em pomó c, ale wyglą dał oby to jeszcze gł upiej. Po kilkudziesię ciu powtó rzeniach frazy „Przyjechał em do syna” oficer w koń cu uwierzył a w swó j cel. Skanowanie moich dł oni trwał o kilka minut, ale odciski Dashy był y skanowane przez ponad 10 minut. Nastę pnie wysł ano nas do osobnego pokoju na dodatkowe skanowanie. Starszy oficer, przeglą dają c paszport Daszy, podziwiał liczbę naszych podró ż y i pobierał odciski palcó w.

Nasz hotel znajdował się na obrzeż ach, a podczas rezerwacji dowiedział em się , ż e nie ma recepcji i trzeba był o wcześ niej poprosić o kod dostę pu. Po napisaniu wiadomoś ci do hotelu, aby przesł ał mi kod, udaliś my się prosto do centrum. Trzeba był o rozwią zać problem z plecakami, ż eby ich nie cią gną ć . Chociaż są lekkie, stanowią jednak dodatkowe obcią ż enie. Oczywiś cie przyszł o rozwią zanie.

Po jedzeniu w restauracji, przed spł atą , poprosiliś my o pozostawienie naszych rzeczy do przechowywania do wieczora. Kelner z radoś cią się zgodził i daliś my jej napiwek. Wszyscy są szczę ś liwi! Co wię cej, mamy teraz zachę tę do powrotu do kawiarni na kolację . Nastró j był podniesiony. Chciał em też porozmawiać o kuchni. Siedzieliś my w vareniki, któ re miał y asortyment vareniki na każ dy gust.


Postawiliś my sobie za cel spró bowanie wszystkich rodzajó w tego przysmaku w cią gu trzech dni. W Gdań sku lody sprzedawane są dosł ownie na każ dym rogu, na co jest aktywnie poszukiwane. Nasz deser był z gó ry ustalony.

Oczywiś cie nie nasz Smakosz, ale porcja jest spektakularna.

Na naszym tablecie zaznaczono wiele miejsc, któ re trzeba odwiedzić na starym mieś cie, ale kiedy się do niego wejdziesz, twoje oczy dosł ownie biegną , gdzie iś ć najpierw. Mapę z trasą odkł adamy na bok. Tutaj nawet bez trasy był o jasne, ż e bę dziemy musieli dobrze iś ć . Był o uczucie, gdy widzisz pię kną boczną uliczkę , chcesz do niej iś ć , po drodze skrę casz do innej atrakcji, z niej na trzecią , a w gł owie coraz wię cej jest lista miejsc, któ re Ci się podobał y po drodze.

Pierwsze 30 minut wystarczył o, aby Gdań sk stał się jednym z trzech najpię kniejszych miast w Europie, któ re odwiedziliś my. Szczerze mó wią c, przed wyjazdem wyobraż ał em sobie mał e miasteczko. I tutaj powstaje dzieł o sztuki.

Nie dotarliś my jeszcze do gł ó wnego kanał u, z któ rego zdję cie znajduje się we wszystkich przewodnikach, ale miasto już nam się podoba. Poza tym cią gle mieliś my coś do jedzenia, uwielbiam wycieczki kulinarne. W mię dzyczasie kierownik hotelu opamię tał się i wysł ał mi SMS-a z kodem do drzwi, ale nie spieszył o nam się , moż na by się zameldować w hotelu w nocy. Przez pierwsze dwie godziny szliś my z otwartymi ustami, odkrywają c dla siebie coraz wię cej nowych ulic. Szczegó lnie ucieszył a mnie jedna z nich, Mariacka.

To chyba najpię kniejsze miejsce w Europie. Kamienne smoki zawieszone, by odprowadzać deszczó wkę z ró ż nych ozdobnych balkonó w, wszę dzie aż urowe balustrady, mnó stwo kwiató w i uroczych detali.

Jeś li chodzi o kwiaty, to miasto cał kowicie zmienił o mó j ś wiatopoglą d na temat tego, jak kwitną ce moż e być miasto. I setki przytulnych, stale wypeł nionych kawiarni.


Jak w ogó le trafiliś my do Gdań ska, skoro kilka miesię cy temu nie miał em poję cia o jego istnieniu. W pewnym momencie zauważ ył em w porę wiadomoś ć o nowej trasie Vizeira z Kijowa. Odką d trasa został a wł aś nie otwarta, pierwsze bilety sprzedał y się bardzo tanio. Musiał em podją ć pilną decyzję o nieplanowanej podró ż y. Podczas gdy Zayets i ja przeglą daliś my zdję cia i recenzje Gdań ska w okoł o dziesię ć minut, bilety na aukcje na sierpień był y już wyprzedane. Zaczą ł em je rezerwować na wrzesień , Dasha w tym czasie szybko przejrzał a inne dostę pne terminy. Wpisał em dane rejestracyjne do zakupu w rekordowym tempie. Najwyraź niej nie tylko ja ś ledził em nowoś ci w ś wiecie podró ż y lotniczych. Wciskają c przycisk „Zapł ać ” otrzymujemy nasze najtań sze bilety w historii podró ż y lotniczych – 996 UAH (36 euro) dla dwojga w obie strony. Taniej w hrywnach, mieliś my tylko Budapeszt, ale w tym tempie był droż szy.

Po ostatniej podró ż y do Krakowa znajomi pytają : „Gdzie dalej? ” Zastanawiał się , kiedy kolejnym krajem był a też Polska. To są ostre promocje, ale nigdy czegoś takiego nie mieliś my, wię c dwa razy z rzę du do tego samego kraju. Byliś my już dwa razy w krajach, któ re nazywają się stolicą bursztynu, ale ceny wyrobó w z bursztynu w takich krajach był y prawie droż sze od zł otych. Wydaje się , ż e stolicą nadal jest Gdań sk, bo bursztyn moż na wydobywać chociaż samodzielnie w miejskiej fontannie.

Z zewną trz nie wyglą dał zbyt atrakcyjnie, ale warto był o spró bować i gdzieś w nas obudził y się instynkty poszukiwaczy skarbó w. Rozrywka jest bezpł atna, cokolwiek znajdziesz - wszystko twoje, to był a ś wietna zabawa. To był dzień wolny, wszyscy w peł ni odpoczę li.

Kiedy ktoś szukał skarbó w w fontannie, jakaś liga superbohateró w chodził a po mieś cie, pijaną grupę facetó w woż ono elektrycznym samochodem, wś ró d któ rego był nawet czł owiek-pingwin, swó j program rozpoczę ł a orkiestra uliczna w ł ukach starego miasta.


Bł ę kitne niebo nad gł ową , ż adnych ś ladó w porannej mgł y. Wycieczka miał a format improwizowany, stanę liś my przed wyborem, poczekać do zmroku i pospacerować po nocnym centrum, albo udać się do hotelu, któ ry znajduje się na linii nabrzeż a i podziwiać Bał tyk. Wydawał o się , ż e bę dziemy w centrum wię cej niż raz na trzy dni, ale trasa rozwinę ł a się w taki sposó b, ż e tylko cudownie znajdziemy się w centrum. Pró bowaliś my zarezerwować samochó d bla bla do autentycznego Torunia, ale kierowcy z doskonał ymi recenzjami po prostu odwoł ali podró ż lub odrzucili wniosek bez wyjaś nienia, pomimo opcji natychmiastowego potwierdzenia. Na dworcu w kasie starali się wcisną ć Intercity za 50 euro, a kobieta był a bardzo oburzona, ż e ​ ​ poprosiliś my o sprzedaż biletó w zwykł ymi pocią gami elektrycznymi z przesiadkami. Nie patrzą c na ekran, stał a na miejscu, ż e cena jest taka sama jak w Intercity. Musiał em usuną ć miasto z planó w, a raczej przesuną ć je na wypadek, gdyby nie był o absolutnie nic do zrobienia.


Po kolacji w znanej nam kawiarni z naleś nikami pod ł ososiem i dwiema porcjami zwykł ych pierogó w poszliś my jeszcze obejrzeć nocne miasto. Nie był o gorzej niż w cią gu dnia, a oś wietlenie gigantycznego diabelskiego mł yna ró wnież był o przyjemne. Mieszkaliś my na obrzeż ach, z dala od centrum. Musieliś my jechać tramwajem przez okoł o 25 minut, czekał a nas mał a przygoda. Mieliś my kod dostę pu, ale naszego hotelu nie był o pod tym adresem, a raczej jego adresu nie był o. Dł ugo szukaliś my naszej pracowni Bursztynu, szczegó ł owo badają c zakamarki ulic. W pewnym momencie znaleź liś my Amber House, mają c nadzieję , ż e poszukiwania się skoń czył y, wprowadziliś my kod, któ ry został pomyś lnie odrzucony. Na szczę ś cie w hotelu był goś ć . Dziewczyna powiedział a, ż e ​ ​ rano miał a odwrotny problem, kiedy zamiast do swojego hotelu trafił a do naszego hotelu. Opisał a nam szczegó ł owo, jak wyglą da budynek, któ rego potrzebowaliś my i z jakiej cegł y został zbudowany. Myś lał em już , ż e bę dzie dalej opowiadać historię , kto ją zbudował i kiedy, ale nie wdawał a się w takie szczegó ł y. Znalezienie budynku naszego hotelu, nieudane pró by wprowadzenia się na tym się nie skoń czył y. Pokó j numer 5 znalazł się na pią tym pię trze bez ż adnych urzą dzeń do wprowadzania kodu, a drzwi, któ re nie miał y klamki, był y mocno zdewastowane w czę ś ci zamku. Wyglą dał o to tak, jakby zombie pró bował odgryź ć zamek. Cał a ta akcja odbywał a się w cał kowitej ciemnoś ci przy ś wietle latarek na pią tym pię trze budynku mieszkalnego. Tak, nie bez powodu ten hotel kosztował prawie trzy razy taniej niż inne - 50 euro za trzy noce. Co robić nie jest jasne. Poszliś my dalej obejrzeć „hotel”. W drzwiach był zamek szyfrowy z numerem jeden. Có ż , nie ma nic do stracenia, spró bujmy wpisać nasz kod. I przyszedł ! Za tymi drzwiami był a kuchnia i jeszcze sześ ć drzwi. Ten sam kod, jak powiedział SMS, odblokowuje wszystkie drzwi, a takż e trafił do naszego pokoju nr 5. A co, wygodnie, jeś li chcesz odwiedzić - wystarczy wybrać ten sam kod. Nasz pokó j był zasadniczo przerobionym balkonem. Wielu w recenzjach skarż ył o się na zimno, w naszym przypadku wrę cz przeciwnie, w pokoju był o gorą co. Procedura znajdowania poduszek i rę cznikó w był a bardziej gwał towna niż zdobywanie bursztynu w fontannie. Z począ tku wydawał o się , ż e wjechaliś my w jaką ś dziurę . Ale ostatecznie był a to naprawdę dobra decyzja pod wzglę dem lokalizacji i ceny. Ś pijcie wszyscy!

Drugiego dnia postanowiliś my zbadać , co był o w dwó ch są siednich miastach. Miasta poł oż one są w odległ oś ci 17.5 km od Gdań ska wzdł uż linii brzegowej. Swoją drogą , czas wreszcie poznać morze. Podczas wczorajszego festynu w centrum nie moż na był o dostać się nad morze. Poranek był tak pochmurny i mglisty, ż e kolor morza niemal zlewał się z niebem.

Najciekawsze jest to, ż e linia nasypu jest bardzo podobna do tej ze Sri Lanki – paradoks! Podszedł do nas rodowity Polak. Dowiedziawszy się , ż e nie mó wimy po polsku, opowiadał nam ró ż ne historie z ż ycia. To był o pouczają ce. Fajnie jest, gdy rozumiesz ję zyk, w któ rym nie moż esz mó wić ani sł owa. Po pię ciominutowej rozmowie ruszyliś my dalej. Wzdł uż nasypu przebiegał a ś cież ka rowerowa. Oboje wpadliś my na pomysł , ż e fajnie był oby wypoż yczyć rowery. Na szczę ś cie dla nas w cią gu pię ciu minut myś li się zmaterializował y, a my już jechaliś my na rowerach. Czynsz na doby kosztował.40 zł (10 euro). Nie musiał em zostawiać niczego jako zastawu, jak rozumiem, wszyscy po prostu mają rowery i nikt ich nie ukradnie.

Kierownik wypoż yczalni udzielił nam wielu przydatnych porad, w pewnym momencie zdał em sobie sprawę , ż e rozmawia z nami po rosyjsku. Trochę się zdenerwował em, bo myś lał em, ż e już tak ł atwo rozumiem ję zyk polski. Trasa rowerowa Gdań sk-Sopot-Gdynia jest bardzo, bardzo malownicza. Tutaj znajdziesz lasy i parki, wysokie klify nad morzem, zabawne zjazdy z gó r z duż ą prę dkoś cią , jezioro z wyspą i wiele innych ciekawych rzeczy.

Najfajniejszą rzeczą na trasie był dł ugi las, przez któ ry biegł a ta sama brukowana ś cież ka. Nie dał o się jechać cał y czas w linii prostej, bo po bokach zawsze był o coś bardzo malowniczego i nie moż na był o nie zjechać z drogi. Po przejechaniu pierwszych kilku kilometró w musiał em wró cić i zmienić siedzenie, ponieważ był o dla mnie za wą sko, a droga miał a być dł uga.


Po drodze od czasu do czasu natrafiał em na bezpł atne warsztaty rowerowe – stojaki z zestawem narzę dzi i pompką . Nasz pierwszy przystanek był w Sopocie. Dostaliś my ł ań cuszek z kluczykiem, ż eby w każ dej chwili zaparkować rowery. Gdzie je zaparkować , nie zawsze jest jasne. Wybraliś my ogrodzenia, któ re są jak najbardziej zbliż one do stojakó w rowerowych. Prawdę nieustannie nę kał a myś l, co by był o, gdyby zabrał ich jakaś laweta. Stara czę ś ć miasta jest doś ć mał a i oczywiś cie traci na urodzie trasy mię dzy miastami. Przy niektó rych kasach w mieś cie był a dł uga kolejka. Okazuje się , ż e gł ó wną atrakcją jest tutaj najdł uż sze molo w Europie, na któ re z jakiegoś powodu wszyscy bardzo chcieli wybrać się na spacer. Cena wynosił a okoł o dwó ch euro za osobę . Nie do koń ca rozumieliś my istotę rozrywki i nie marnowaliś my pienię dzy. Takie pomosty spotyka się doś ć czę sto, ale typ nie jest taki dł ugi i darmowy, ale po co trzeba za to pł acić , a jest wiele osó b, któ re tego chcą . Jak mó wi powiedzenie: „Na każ dy produkt jest konsument”. Po spę dzeniu okoł o godziny w mieś cie ruszyliś my w dalszą drogę . Tymczasem niebo stał o się już czyste, a morze nabrał o koloru.

Droga stawał a się coraz pię kniejsza i malownicza, w pewnym momencie po prostu dotarliś my do ś lepego zauł ka.

Z jednej strony plaż a, z drugiej gó ry i las. Rowery na parking, a sami na pieszą trasę przez las. Począ tkowo myś leliś my, ż eby pojechać tam na rowerach, ale nie był o do koń ca jasne, czy po tych trasach da się jeź dzić na rowerze. Las był duż y i ciemny.

Wydaje się , ż e drzewa nie rosł y tak gę sto, ale ś wiatł o był o zacienione. Wiele leś nych ś cież ek prowadził o do panoramicznych widokó w na morze z wysokich klifó w.

Przeszliś my przez las przez okoł o godzinę . Wracają c na parking, pojechaliś my w kierunku Gdyni.

Podczas tej podró ż y wygodne był o, ż e byliś my stale monitorowani przez GPS. To prawda, ż e ​ ​ godzinę temu zaprowadził nas w ś lepy zauł ek.

Przy gł ó wnej drodze w kierunku Gdyni był a ś cież ka rowerowa, gł ó wnie z gó rki. Na jednym z miejsc był a ekspozycja z licznikiem rowerzystó w, któ rzy przejechali w cią gu dnia, nas był o okoł o trzech tysię cy.

Wkró tce dotarliś my do centralnego parku w Gdyni, gdzie bez problemu znaleź liś my parking. Przez okoł o godzinę spacerowaliś my po samym miasteczku, cieszą c się atmosferą wypoczywają cych turystó w. Gł ó wna koncentracja był a na plaż y. Centrum miasta jest doś ć przytulne, ale na tle pię kna trasy, któ rą już przebyliś my, to po prostu miasto.


Cał e pię kno tkwi w tych lasach i parkach, wzdł uż któ rych biegł a ś cież ka rowerowa. Droga powrotna, są dzą c po mapie, biegł a wzdł uż plaż y. Droga był a doś ć ciekawa. Z wody sterczał y dź wigi o ró ż nych kształ tach, na spotkanie jechali rowerzyś ci na jednym kole ż onglują cy krę glami. Czasami był y pary w samochodach na pedał y. Po przejechaniu kilku kilometró w wpadliś my na strome schody. Zapytano rosyjskoję zycznego faceta, czy bę dzie tam droga. Chę tnie opowiedział , jak dojechać do Gdyni, a gdy dowiedział się , ż e jedziemy do Gdań ska, zasmucił się ze zdziwienia. Na szczycie był a ś cież ka prowadzą ca do lasu. Z drugiej strony las ten okazał się tym, przez któ ry szliś my pieszo. Zasadniczo musiał em cią gną ć rowery w gó rę . Przez drzewa prześ wiecał y samotne promienie wieczornego sł oń ca. Niedł ugo zrobi się ciemno, a przed nami jest jeszcze co najmniej jeden las. Co dziwne, ale nawet w lesie GPS pokazał nam, gdzie iś ć . Wysiedliś my w zupeł nie obcym miejscu. Tabliczka skierował a nas do zupeł nie nieznanej dziczy. Lub wybierz stromy objazd. Na począ tku pę dziliś my przez miasto z gó ry, z któ rej rozpoś cierał y się wspaniał e widoki na samo miasto. Nastę pnie droga asfaltowa zamienił a się w ś cież kę i znó w pę dzimy przez las wzdł uż ogrodzenia z drutem kolczastym. Za pł otem koszar. Doką d nawigator nas zaprowadził , wiedział tylko jemu. Ale najważ niejsze jest to, ż e wszę dzie był a ś cież ka. Są dzą c po koń cu ś cież ki w postaci kilkumetrowego urwiska, baraki te w ogó le nie spodziewał y się naszej obecnoś ci. Ale wyjechaliś my wyraź nie na szosę miejską Gdynia-Gdań sk. Ale lasy był y nam jakoś bardziej znajome, na nastę pnym zakrę cie zamieniliś my się w sieć parkó w. A oni już pę dzili znanymi nam drogami. Cał a nasza trasa trwał a dziesię ć godzin, rowery trzeba był o oddać przed 21:00. Przekazują c rowery zapytaliś my kobietę , co mamy robić jutro. Ku naszemu zdziwieniu przygotował a dla nas trasę na jutro, ale nie na rowerach, ale na tramwajach i pocią gach. Rozwią zał a ró wnież problem z nocnym transferem na lotnisko. Wymieniał a ró wnież pienią dze po korzystnym dla obu stron kursie wymiany. W dowó d wdzię cznoś ci mogę jedynie polecić jej wypoż yczenie roweró w naprzeciwko 48. wejś cia na plaż ę w okolicach Brzezna. Fajnie, uwielbiam wycieczki, w któ rych moż na ukł adać trasę na bież ą co. Szkoda, ż e ​ ​ nie dział a na dł ugie podró ż e. Na obiad chciał em coś egzotycznego. Zamó wiliś my rybę flą dry na knedle z ł ososiem.

Flą dra okazał a się tak pyszna, jak sobie to wyobraż ał am, oglą dają c bajkę o Mał ej Syrence. Niedawno cieszyliś my się Shaun the Sheep w jednej kawiarni, a teraz Flounder. Szkoda, ż e ​ ​ w menu nie był o kraba Sebastiana. Rano planowaliś my po kolacji jechać do centrum, ale po dziesię ciogodzinnej trasie nie chcieliś my oddalać się daleko od hotelu. Ponieważ cią gnę ł y nas do lasó w, chodziliś my nawet nocami do niektó rych lasó w. Ł ó ż ka w naszym hostelu był y dalekie od najwygodniejszych, ale po tak aktywnym dniu spaliś my spokojnie. Co prawda o szó stej rano musiał am wstać , ż eby wył ą czyć budzik. . . w kuchni. . . nie wł asnej. . . Niestety wł aś cicielka telefonu jeszcze mocniej spał a w jednym z pokoi .

W podró ż y bardzo waż na jest oszczę dnoś ć czasu na ś niadanie. Znalezienie kawiarni i zjedzenie ś niadania bywa czasem doś ć problematyczne. Najbardziej idealną opcją jest hotel ze ś niadaniem lub zabranie ze sobą prowiantu z Kijowa. W tym hotelu mieliś my drugą opcję . Po ś niadaniu udaliś my się do Parku Oliwskiego. Ponieważ park nie zrobił na nas wraż enia, nie bę dę się wdawał w szczegó ł y. Park jest mał y i ł adny, ale niepotrzebnie oddalony od miasta.

W pobliż u parku znajduje się katedra, w któ rej ró ż ne mechaniczne rzeź by grają na instrumentach podczas gry na organach. Wł aś nie dotarliś my do momentu gry. Niedaleko parku znajdował się przystanek kolejowy. Dlatego zjedliś my szybki i smaczny posił ek w maku i pojechaliś my do miasta Malbork.

Malbork

Miasto jest oddalone o godzinę jazdy od Gdań ska. Zdobył uznanie jako najwię kszy zamek w Europie. Co wię cej, dworzec centralny jest prawie pię kniejszy niż sam zamek, chociaż jest znacznie gorszy pod wzglę dem wielkoś ci.


Z dworca trzeba był o przejś ć przez stare miasto. Miasto też okazał o się przytulne. W okolicach Gdań ska wszystkie miasteczka okazał y się jakoś przytulne) Wejś cie do zamku kosztuje osiem zł otych (2 euro). W kasie znajduje się grupa przewodnikó w oferują cych swoje usł ugi. Ale tutaj najważ niejsze jest, aby nie dostać się do ich sieci, ponieważ najfajniejszą rozrywką jest audioprzewodnik. Wydawane są w kasie za darmo, był też audioprzewodnik w ję zyku rosyjskim. Mę ski gł os zaczyna opowiadać o historii zamku, wskazują c miejsce, w któ rym bę dzie czekał na kontynuację opowieś ci.


Sam odtwarzacz ś ledzi Twoją trasę za pomocą satelity i czeka, aż zbliż ysz się do okreś lonego miejsca. Kolorowy wyś wietlacz pokazuje zdję cie nastę pnego punktu i wskaź nik, w któ rym kierunku należ y iś ć , na wypadek gdyby instrukcje przewodnika nie był y jasne.

Jeś li chcesz, moż esz zejś ć z trasy. Gracz bę dzie nadal ś ledzić i opowiadać historię miejsc, w któ rych teraz jesteś . Zamek jest nie tylko wielkoś ci Hogwartu, ale takż e cudem techniki. Byliś my tak szalenie zachwyceni wycieczką . Peł en efekt obecnoś ci prawdziwego przewodnika. Jakoś ć przemó wienia był a bardzo wysoka, a fabuł a ciekawa. Wejś cie na najwyż szą wież ę też kosztował o 8 zł (2 euro).

Przewodnik zabrał nas na okoł o pó ł torej godziny. A potem wę drowaliś my po ró ż nych bocznych uliczkach i ulicach.

To naprawdę najpię kniejszy i najbardziej rozległ y zamek w naszym doś wiadczeniu. Za zamkiem jest dł ugi most przez rzekę . Gdzie moż esz spojrzeć w jeden punkt, aby przetrawić szok kulturowy.

Na pocią g powrotny spó ź niliś my się o minutę , wię c mieliś my jeszcze dwie i pó ł godziny na poznanie Malborka. W tym czasie udał o nam się nawet znaleź ć skarb skrytki. Pierogi w jednej z lokalnych kawiarni był y po prostu pyszne i jak zawsze z niestandardowym nadzieniem.


Już wieczorem dotarliś my do centrum Gdań ska. Jest to wygodne, gdy pocią g zatrzymuje się w pobliż u starego miasta. To był ostatni wieczó r w Gdań sku, musieliś my się nim nacieszyć do maksimum. Centrum nocne jest bardzo romantyczne. Jedyny moment - za 12 godzin musisz być w Kijowie w pracy. W zwią zku z tym nie bę dziesz dł ugo spacerować po centrum. Wydawał o się , ż e nasze przygody już się skoń czył y, ale z jakiegoś powodu nasz jedyny tramwaj, jadą cy na przedmieś cia, podejrzanie dł ugo nie przyjeż dż ał . Wbrew harmonogramowi. Po okoł o 30 minutach stał o się jasne, ż e coś poszł o nie tak. Rzut oka testerowi na elektroniczną tablicę wynikó w odnalazł znaki, któ re wskazywał y, ż e niektó re z obecnych tramwajó w ewidentnie dzisiaj nie przyjadą , ich linie ró ż nił y się nieco od tych, któ re nie był y opó ź nione. Potem kolejny i podejrzany bieg linii. Sprawdziliś my z Polakiem, co tam jest napisane. Nastą pił a przerwa w kolejce. Musisz iś ć pod inny numer, a nastę pnie przesią ś ć się do autobusu. Polak na szczę ś cie był w drodze. Kolejny numer został przywieziony do jakiejś strefy przemysł owej i wysadził wszystkich w pobliż u autobusu. Na wpó ł ś pią cy kierowca autobusu powiedział , ż e nigdzie nie pó jdzie, pojedzie na inny przystanek. Do nastę pnego przystanku szliś my w szybkim tempie okoł o 15 minut. W tym momencie nie był o moż liwoś ci zatrzymania. Ale ludzie zebrali się i na coś czekali. Nasza droga do hotelu minę ł a już drugą godzinę czasu. Ani autobusy, ani taksó wki nie chciał y się zatrzymywać . Po okoł o 30 minutach podjechał autobus i zabrał wszystkich w kierunku poż ą danego obszaru. Ale nawet on nie dotarł do samej dzielnicy, wysadzają c go wś ró d nocnych ulic. Najciekawsze jest to, ż e czę ś ć tł umu czekał a na ten autobus okoł o czterdziestu minut, by przejechać nim zaledwie kilka kilometró w. Polak poż egnał się z nami, naszą trasę odebrał tablet, któ rego ł adunek wcale nie liczył na nocne przygody. Do hotelu szliś my kolejne 20 minut, mimo gł ę bokiej nocy znaleź liś my nocny sklep i tradycyjnie kupiliś my sobie europejskie sery. Począ tkowo plan polegał na tym, ż eby się wyspać i o czwartej rano wesoł ą taksó wką udać się na lotnisko. W rezultacie musiał em się wyspać w hotelu, w taksó wce, w samolocie iw poczekalni. Na szczę ś cie taksó wkarz przyjechał po nas na czas. W samolocie zaję liś my trzy miejsca, dzię ki czemu droga powrotna był a wygodna. Kiedy się obudził em, moje biuro był o widoczne przez iluminator. Szkoda, ż e ​ ​ nie był o komu machać z samolotu o tak wczesnej godzinie.

Epilog

Gdań sk był odkryciem nie tylko roku, ale wszystkich ostatnich czterech sezonó w podró ż y. Spoś ró d wszystkich naszych podró ż y to wł aś nie to miasto dziesią tki razy przerosł o nasze oczekiwania. To był a jedna z najlepszych wycieczek, choć kró tka. Ale na pewno wró cimy, te lasy… parki. Na pewno kiedyś spotkamy się na Islandii i poł ą czymy ją przez to miasto. W mię dzyczasie udał o się cofną ć naszą wizę trzymiesię czną , podobnie jak ostatnią turę wizy zagranicznej, któ rą udał o mi się wypeł nić niemal od zera w cią gu czterech lat. To był a pierwsza wycieczka pią tego sezonu, do zobaczenia wkró tce!

Informacje o podró ż y

Data podró ż y: 10.09. 2016 - 13.09. 2016

Typ podró ż y: weekend

Czas trwania: 3 peł ne dni

Wiza: sam uzyskana na podró ż po Portugalii

Transport: Wizz air

Hotele: Amber Hostel

Wycieczki: samemu

Trudnoś ć podró ż y: 1/10 (bardzo ł atwa)

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (16) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara