Weekend na Litwie
Wprowadzenie do tekstu
Pierwsze wydanie tej historii palił o się w kominku nie widzą c ś wiatł a, rano w pracy, kiedy zdał em sobie sprawę , ż e wzią ł em niewł aś ciwy plik z pulpitu, poczuł em się jak Gogol z jego drugim tomem ś wiatowego arcydzieł a. Pró by odzyskania pamię ci poszł y na marne, funkcja TRIM na moim dysku SSD dobrze zna swoją dział alnoś ć . Tak wię c drugi przystanek to wycieczka po Litwie. PS: Gdyby któ rakolwiek z moich innych historii o kontynentalnej Europie był a opisana w ten sposó b, pomyś lał bym: „No to pierdolić ”, ale nie o Litwie, wró ć my jeszcze raz do tych cudownych dni…
Po powrocie z naszych kanaryjsko-sł owackich podró ż y zrobiliś my sobie dosł ownie przerwę na jeden weekend, a potem wszystko odbywał o się wedł ug standardowego schematu – pią tek-praca-samolot-podró ż -samolot-praca. Lecimy mał ym Boeingiem do innego miasta w Europie kontynentalnej. Ze wzglę du na to, ż e samolot był mał y, bardzo dobrze znosił wszystkie drgania turbulencji. Lot nie był dł ugi, tylko 58 minut.
Po przyjeź dzie kontrola paszportowa był a dł uga i daleka od pomyś lnej dla wszystkich. Co wię cej, wszystkie awarie znajdował y się w pobliż u konkretnego okna, chociaż z naszymi dokumentami wszystko był o idealne, nadal wybraliś my dla siebie inne okno. Po przejś ciu kontroli wyszliś my z jakiegoś domu kultury ze sztukaterią i wszelkimi niezbę dnymi odznaczeniami. Nawet nie zauważ ył em, w któ rym momencie lotnisko zamienił o się w dom? Miasto był o bardzo przytulne, tań czyliś my nawet walca do wymyś lonego Chopina na przystanku, chociaż w momencie pisania opowieś ci okazał o się , ż e Dasza tań czy do Jewgienija Doga „Moja sł odka i delikatna bestia”.
Drę czył o nas pytanie, w jakim ję zyku mamy się tu porozumiewać , ale gdy tylko kierowca minibusa odpowiedział komuś „Szchaas”, zdaliś my sobie sprawę , ż e angielski nie bę dzie tu przydatny. Litwini mó wili z bardzo ciekawym akcentem, a na Wyspach Kanaryjskich tak samo mó wił nasz osobisty kelner, pochodzą cy z Litwy. Wtedy pomyś leliś my, ż e po prostu ma wady wymowy. Ż yczliwoś ć i nuty prostoty są ró wnież wyraź nie widoczne w gł osie Litwinó w.
Po dotarciu na nasz przystanek postanowiliś my wykorzystać postę p ludzkoś ci do znalezienia hotelu – systemu GPS. Ale tu nawet on był bezsilny, począ tkowo szliś my prosto, po 5 minutach stwierdziliś my, ż e punkt zmierza w zł ym kierunku, pojechaliś my w prawo. Po kolejnych 5 minutach, zdają c sobie sprawę , ż e karta jest trzymana do gó ry nogami, ponownie skrę cili w prawo. Po znalezieniu wł aś ciwej drogi ponownie skrę ciliś my w prawo i po 5 minutach minę liś my nawet miejsce, z któ rego zaczę liś my. Wydawał o się , ż e nic nas nie zatrzyma w drodze do ł ó ż ka.
Przechodzą c przez nocną przeprawę , przegapiliś my grupę facetó w niosą cych duż ą pizzę . Przechodzą c przez ulicę , chł opaki zadzwonili do nas i zaproponowali, ż e podzielą się z nimi pizzą . W porzą dku! Pizza był a po prostu za duż o. Chł opaki mó wili tylko po litewsku. Kiedy wzią ł em pizzę , facet kazał mi wzią ć drugi kawał ek. Chociaż litewski jest absolutnie niezrozumiał y, gratis nie wymaga tł umaczenia. Czuł em się jak Jekichan na począ tku filmu „Zbroja Boga 2”, kiedy miejscowi kazali mu zabrać ich szmaragdy.
Chł opaki postanowili zaprosić nas do klubu, ale problem z komunikacją polegał na tym, ż e tylko jeden z nich znał angielski i tylko jedno sł owo „Taniec”. Kiedy powiedział em „Ś pimy”, najwyraź niej dź wię k „V” w ich ję zyku brzmiał „Ty”, chł opaki pró bowali udowodnić , ż e są „Tań cem”, a nie „ś pią ”. Pró by udowodnienia, ż e ś pimy, nie powiodł y się , dopó ki jeden z chł opakó w z bardzo dobrymi umieję tnoś ciami dyplomatycznymi nie powiedział „Okej, ś pimy! ” Zdecydowaliś my się na to, po podzię kowaniu chł opakom za pizzę w koń cu dotarliś my do naszego pokoju.
To prawda, ż e za pierwszym razem nie weszliś my do pokoju, ale to już szczegó ł y techniczne. Szczerze mó wią c, nie spodziewaliś my się , ż e po naszym doś wiadczeniu z hotelem na Wę grzech po raz pierwszy dostaniemy się do naszego hotelu na kontynencie europejskim. Gospodyni, któ ra nas spotkał a, ostrzegł a, ż e dziewczyna Alicja mieszka za duż ym lustrem. Potem powiedział a, ż e ż artuje, dziewczyna nie ma na imię Alice. Ponieważ w pokoju znajdował y się gł owy manekinó w, ozdobiono je ś wią tecznymi czapkami, aby najwyraź niej nie był o to takie straszne. Biorą c pod uwagę , ż e nigdy nie widywaliś my dziewczyny przez cał y czas, wą tpił em, ż e mó wimy o materialnej dziewczynie. Poza tym cena zakwaterowania był a tak nienormalnie niska… Ale w rzeczywistoś ci z powodu krytycznego bł ę du wykrytego na Airbnb. Noc szybko minę ł a. Wię c ś miał o i odkrywaj!
Poranne miasto jeszcze spał o, ulice był y opustoszał e, ale nie mniej wygodne niż w nocy. Poszliś my zapoznać się z otoczeniem, a po pierwsze wspię liś my się na szczyt fortu, aby obejrzeć panoramy. Po drodze widzieliś my miejscowy przekrę t - szlochają cy dorosł y facet z bardzo obolał ymi nogami prosi o kupienie mu pewnej maś ci w pewnej aptece za 22 euro. Wszystko był oby dobrze, gdyby nie kilku tych facetó w w mieś cie. Ogó lnie rzecz biorą c, nie daj się zwieś ć . Otwarty widok na miasto tylko podkreś lał , ż e przez te dwa dni nadal musimy pracować .
Na począ tek odś wież yliś my się w lokalnej cukierni „Coffee in” pysznym sernikiem z jagodami, a nastę pnie udaliś my się do centrum, gdzie czekał y na nas dziewczyny z ż ó ł tą walizką „Free walking tours”, choć czekał y nie tylko dla nas, ale okoł o 50 osó b wię cej. Najciekawsze jest to, ż e wszyscy pochodzili z ró ż nych czę ś ci globu. Szczegó lnie zadowolone był y Australia i Malezja.
Wycieczka trwał a 2.5 godziny i był a doś ć pouczają ca i bogata. Trasa obejmował a ró wnież wizytę w Republice Zarzecza, o któ rej istnieniu szczerze nie wiedział em aż do samej trasy. I tu stoimy przed granicą
Republika Zarzecza
Na szczę ś cie Uzupis jest obję ty strefą Schengen i nie był a potrzebna ż adna dodatkowa wiza. To mał e pań stwo ma wszystko, swoją historię i parlament, i konsulat, w któ rym moż na umieś cić wizę i znak wjazdu w paszporcie. Ale historia wizowa moich obcych krajó w jest mi bliska jako pamię ć , nie ryzykował am. Wygodnie jest, ż e Parlament znajduje się w pubie, a ustawy są uchwalane albo z winem i serem, albo z piwem. Na ś cianach jednej z ulic wisi konstytucja przetł umaczona na 24 ję zyki. Generalnie pragnę wyrazić wielki szacunek Litwinom za takie kreatywne podejś cie.
Znowu Wilno
Po powrocie do rodzinnego miasta wybraliś my się na zapoznanie się z lokalną kuchnią . Chcieliś my odwiedzić restaurację o tematyce Dvaras, ale kolejka wystawał a na ulicę . Otó ż w naszym Lwowie jest wiele tematycznych i wyją tkowych restauracji, zawsze moż na znaleź ć darmową , a gdy w mieś cie jest tylko jedna taka restauracja, okazuje się , ż e jest to mał y problem. Ale biznes, w któ rym nie ma przegranych, jeś li otworzysz inną restaurację tematyczną na Litwie. Skoń czył o się na tym, ż e zjedliś my lunch w pobliskim.
Lunch był pyszny, nawet z litewskim piwem. Po Wyspach Kanaryjskich i Bratysł awie jedzenie pysznego jedzenia za granicą był o doś ć niezwykł e. Niedaleko centralnego placu znajduje się park leś ny z gó rą trzech krzyż y. Tam poszliś my, po rozgrzewce przy grzanym winie. Nawiasem mó wią c, wycieczka zaczę ł a nabierać cech gastro-tour. Podczas wę dró wki po parku spotkaliś my Ś wię tego Mikoł aja z Afro-Nigerem.
Na samej gó rze okazał o się , ż e jest tak wietrznie, ż e panoramę moż na był o zobaczyć maksymalnie jednym okiem. Dobrze, ż e był o nam trochę ciepł o. Po zejś ciu z gó ry wybraliś my się na charytatywne mię dzynarodowe targi produktó w i rzeczy.
Przy wejś ciu do budynku zauważ yliś my mę ż czyznę wychodzą cego z duż ą torbą zdobyczy. „Dlaczego on potrzebuje tak wielu produktó w”, pomyś lał em. Na dwó ch pię trach był o wiele stoisk, każ de z innego kraju. Tł umy tonę ł y wokó ł trybun, ale z jakiegoś powodu w pobliż u rosyjskiego stoiska nie był o nikogo, nawet promotoró w…
Firma miał a się zamkną ć , a wszystkie towary musiał y zostać sprzedane, rozpoczę ł y się promocje. Ś rednia cena jednostkowa wynosił a 1 euro, a nawet trzy euro za euro. Najpierw zabraliś my austriackie placki i mió d pitny, a potem poszliś my na polskie stoisko, towaru był o duż o, trzeba był o ratować sytuację . Ceny był y wyraż one w hrywnach, jakby wró cił a stawka oś miu. Po zebraniu makaronu durum i otrzymaniu czegoś innego w prezencie poszliś my zapoznać się z innymi kuchniami) W pobliż u jednego ze stoisk leż ał przyszł y podró ż nik do skrytek, tylko dlatego, ż e dowiedział em się o jego cenie, już otrzymał em czekoladowe Mikoł aje za dwa euro jako prezent. Ekscytacja rosł a, a czas przed zamknię ciem stawał się coraz kró tszy. Kolby stawał y się coraz bardziej agresywne, a nasza torba robi się coraz grubsza.
Odwiedziliś my polskie stoisko cztery razy i mieliś my już przywileje bywalcó w. Jedyne, czego nie mogł em od nich zabrać , to nieskoń czenie duż a paczka sokó w, bo samolot by jej nie przeoczył . Dziewczyna po otwarciu szklanej butelki 100% soku pomarań czowego wrę czył a mi ją pod pretekstem, ż e powinienem spró bować , moż e uda mi się rozwią zać problem z samolotem. Czas dobiegał już koń ca i czę ś ć akcji już poszł a na akcje w prezencie. A cał e to zamieszanie odbywał o się w pozytywnej i raczej zabawnej atmosferze. Jakiś facet, któ ry ledwo unió sł paczkę sokó w, dostał paczkę makaronu na wierzchu w drodze. Biedak nie mó gł dł ugo trzymać sokó w, miał szczę ś cie, ż e był y ciasno zapakowane. Kiedy już zdecydowaliś my, ż e trzeba podkrę cić targi, schodzą c na pierwsze pię tro do wyjś cia, postanowiliś my po raz ostatni wró cić na drugie, na polskie stoisko, po sł odycze. Po takim zł owieniu trzeba był o wró cić do hotelu i rozł adować .
Po drodze ś mialiś my się , omawiają c najzabawniejsze chwile. Cał a ta przyjemnoś ć kosztował a nas okoł o 15 euro. Po odpoczynku w pokoju wyruszyliś my na zwiedzanie nocnego miasta, któ rego centrum znajdował y się w jarmarkowych domach. Na gł ó wnym placu znajdował o się duż e odś wię tne drzewo z oknami, przez któ re wpada ś wiatł o. Zaglą dają c przez okno zobaczyliś my dzieci siedzą ce na pniakach, któ rym ż aba opowiadał a bajki i to wszystko za darmo.
Chcieliś my też sł uchać , ale nieznajomoś ć litewskiego znacznie skomplikował a zadanie. Wszystko dookoł a jest takie ś wią teczne i pachną goź dzikami, hej, gdzie znowu mamy grzane wino w naszych rę kach?
Podatek, czas się odś wież yć . Tym razem usiedliś my w prawdziwej litewskiej knajpie i wiecie co? Znowu zjedliś my pyszne jedzenie, zjedliś my pyszne jedzenie dwa razy z rzę du w Europie! Jak mogł em w to nie uwierzyć po poprzedniej podró ż y. Fuh, dzienna norma wyjazdu dobiegł a koń ca, teraz moż esz spać . Wracają c do pensjonatu, patrzą c z lę kiem w lustro, padliś my na ł ó ż ka. Spał em cię ż ko.
Rano udaliś my się na dworzec autobusowy. Podchodzą c do okienka i mó wią c: „Potrzebujemy dwó ch biletó w…” zdaliś my sobie sprawę , ż e nie pamię tamy nazwy miasta. Dziewczyna w oknie uratował a sytuację pytaniem „Moż e w Trokach? ” Tak, dokł adnie tego potrzebujemy. Jechaliś my przez okoł o 40 minut i dotarliś my do tak opustoszał ego miejsca, ż e nie był o doś ć tumbleweed, aby dopeł nić obraz. Ale jak przystał o, we wszystkich opustoszał ych miejscach jest taksó wkarz, któ ry jest pewien, ż e na pewno odbudujemy jego daczę naszą wycieczką zamiast chodzić aż.2, 5 km! ! ! W efekcie taksó wkarz został zupeł nie sam. W drodze do zamku kupiliś my na targu kieł baski Cabanos, coś do przeką szenia i ogrzania. Wkró tce zobaczyliś my zamek.
Zamek oczywiś cie został doś ć odrestaurowany, a raczej przebudowany. Widać to był o w miejscach, gdzie wcześ niej nie był o cegieł , po przebudowie prezentuje się znacznie lepiej. Do dziś pamię tam, jak w zeszł ym roku wybrał em się na wycieczkę do karpackiego zamku Tustań . Przynieś li je do trzech duż ych skał i powiedzieli niestety, ż e zamek już spł oną ł doszczę tnie, ale wcześ niej był wł aś nie wś ró d tych skał … Schemat dawnego zamku wyglą dał majestatycznie, szkoda, ż e go nie odbudowaliś my . A ten jest naprawdę pię kny. Od razu zrobiliś my zdję cia i ruszyliś my na zwiedzanie. Dotarliś my też na jakiś koncert dla dzieci, od dzieci i dla dzieci.
Co wię cej, wyglą da na to, ż e przyzwyczaili się już do ję zyka i zaczę li naprawdę rozumieć , o co w nim chodzi. Ale nie, nie są do tego przyzwyczajeni, te dzieci to tylko Polacy. Fajnie był o wę drować po zamku, zobaczyć co i jak był o. Teraz posł uchasz czegoś przy jednej wycieczce, potem przy drugiej, a potem Dasha przeczyta coś z ksią ż eczek. Na gł ó wnym placu zamku był a prawdziwa ró ż a wiatró w, ale tak bardzo chciał em zjeś ć , ż e ani trochę nie bolał o.
W ś cianach w pobliż u placu był o kilka niepozornych drzwi, sprawdził em jedno, okazał o się , ż e są zamknię te, ale Dasha miał a wię cej szczę ś cia, za jej drzwiami był prawdziwy litewski Ś wię ty Mikoł aj z najprawdziwszą litewską brodą !
Ś wię ty Mikoł aj pogratulował nam bardzo fajną dykcją , zrobił nam zdję cie, wrę czył pocztó wki, opieczę tował je wł asną pieczę cią i nagrodził zukerkami! Och, jak mą drze i wyraź nie wypowiadał sł owa z solidnym znakiem na koń cu. Mikoł ajowi bardzo spodobał o się to, ż e jesteś my tak szczę ś liwi, ż e go poznaliś my, ż e poprosił swojego elfa o zrobienie zdję cia naszej tró jce, a nawet z laską , zgodnie ze wszystkimi tradycjami. A wszystko to za darmo. Dziadek rozweselił nas tak bardzo, ż e warto był o polecieć na Litwę tylko dla niego, nie mó wią c już o tym, ż e na Litwie też bardzo nam się podobał o.
W drodze powrotnej polecieliś my na dworzec autobusowy jak na magicznym jeleniu. Po drodze zajrzeliś my na rynek i zaopatrzyliś my się w zagraniczne sery promocyjne za prawie trzy kilogramy. Zabrali dosł ownie każ dy rodzaj sera, któ ry miał cenę aukcyjną , a odmian był o wiele) Z kolejną cię ż ką torbą dotarliś my do przytulnej stolicy. W drodze do hotelu poszliś my i kupiliś my wię cej parmezanu, aby uzupeł nić kolekcję . Był tam tylko dla akcji, ale tylko dla posiadaczy super karty. Na szczę ś cie wś ró d kasjeró w nie był o trudno znaleź ć takiego wł aś ciciela. To nie tylko wycieczka gastronomiczna, ale cał a sztuka pysznego jedzenia. Zainspirowani serami staliś my w kolejce do tej tematycznej restauracji i nie bez powodu) A litewskie piwo dopeł nia smak każ dego dania.
PS: piszą c ten fragment, musiał em wejś ć do kuchni i rozstawić mał ego nocnego dojera.
Opró cz uroczystoś ci w centrum zaplanowaliś my ró wnież wizytę w biznesowej czę ś ci miasta. Na zewną trz zrobił o się gwał townie cieplej i sweter trzeba był o oddać do magazynu na targu. Tak wię c, jeś li chodzi o czas spaceru, byliś my ograniczeni godziną zamknię cia rynku. Wydawał o się , ż e to duż o czasu, aż.2, 5 godziny na spę dzenie czasu w strefie handlowej. Ale w koń cu polecieli jak szaleni, ryzykują c, ż e zostaną bez swetra, bo rano już musieli być w pracy. W ogó le takie ciekawe uczucie jest zawsze, gdy spacerujesz nocą za granicą , a nawet idziesz spać do hotelu, wiedzą c, ż e w pracy o 10 bę dziesz już jak ogó rek. Zabrawszy sweter, spacerowaliś my po starym centrum do samego koń ca, aż do zamknię cia drewnianych targowych domó w. W ogó le nie chciał em odlatywać z tak przytulnego kraju, a przecież w weekend udał o nam się zobaczyć tylko poł owę , nadal chciał bym odwiedzić Kowno i Mierzeję Kuroń ską w Kł ajpedzie. Ale na szczę ś cie byliś my już trzy lata temu, ale z Kaliningradu, kiedy otwieraliś my pierwszy sezon podró ż niczy. Na mierzei był o bardzo pię knie i gdyby nas tam wtedy nie był o, teraz po prostu nie odlecielibyś my z Litwy. Spoś ró d czterech krajó w Europy kontynentalnej, któ re już odwiedziliś my, na pierwszym miejscu stawiam Litwę .
Informacje o podró ż y
Data podró ż y: 4.12. 2015 – 7.12. 2015
Czas trwania: 2 peł ne dni (najlepiej co najmniej 5 peł nych dni)
Hotel: zarezerwowany na Airbnb
Wycieczki: samemu, pieszo
Wizy: samodzielne dla Hiszpanii.
Trudnoś ć podró ż y: 2/10 (ł atwe)
Wydatki dla dwojga
Powietrze: 144 euro Kijó w-Wilno-Kijó w
Zakwaterowanie: 19 € na trzy noce (50 € zniż ki)
Restauracje: ś redni rachunek 16 euro dla dwojga
Autobus: Wilno-Troki-Wilno 8 euro
Ł ą cznie, w tym wszystkie opisane koszty: 380 euro