Jedno z najbardziej imponujących miejsc w Azji
W lutym skusił a mnie oferta touroperatora „Natalie Tour” na wizytę w Kambodż y (wycieczka odkrywcza). Celem wycieczki był a nie tyle Kambodż a, co najstarszy i najwię kszy buddyjski kompleks ś wią tynny na ś wiecie, Angkor, cał e miasto odkryte w 1861 roku w dż ungli. . Dojazd do Kambodż y jest ł atwiejszy przez Tajlandię (dzię ki tanim lotom czarterowym i zorganizowanym lą dowym przejś ciom granicznym). Dlatego 6 lutego polecieliś my do Bangkoku, stolicy Tajlandii. Jesteś my grupą.9 osó b, któ re uwiodł a propozycja wycieczki odkrywczej touroperatora Natalie. Bangkok spotkał nieprzyjemną temperaturę +35 stopni Celsjusza i przeraż ają cą wilgotnoś ć .
W Bangkoku dwa dni na zapoznanie się z zabytkami. Osiedlił się bardzo dobrze w jednym z budynkó w sł ynnego hotelu Bayoke. A wiadomo z tego, ż e w pierwszym, gł ó wnym budynku na 84. pię trze znajduje się obrotowy taras widokowy, odwiedzany przez turystó w za pienią dze. Widok z miejsca na Bangkok nocą jest bardzo imponują cy. Ale przede wszystkim uderzył o mnie uczucie ludzkiego mrowiska na ulicach samego miasta. Wieczorem wszystkie chodniki zaję te są straganami i mobilnymi kuchniami do gotowania, któ re od razu konsumowali turyś ci z Chin, Korei, Japonii i innych krajó w azjatyckich na maleń kich stolikach, stoją cych blisko jezdni, po któ rej przejeż dż ał doś ć duż y ruch. Co wię cej, przechodnie muszą iś ć dokł adnie wzdł uż jezdni, unikają c cią gł ego trą bienia samochodó w. Wiele z tego, co sprzedaje się na ulicach, jest po prostu problematyczne. Popularnym owocem wś ró d miejscowej ludnoś ci jest Durian. Smakuje sł odko - sł odko, aw konsystencji - rozkł adają cy się grzyb. Zapach jest okropny. To zapach leż ą cego na staroś ć szczura, któ ry leż ał przez kilka dni. Niemniej jednak w Tajlandii jest coś do zobaczenia, a są to przede wszystkim wspaniał e ś wią tynie buddyjskie. Wizyta zaję ł a nam cał y dzień . Jeden minus - towarzyszył nam przewodnik z Natalie tour Dzhunatayka wedł ug narodowoś ci, bardzo sł abo mó wią cy po rosyjsku. Wszyscy mó wili o Tae, pomijam to. Wolał bym raczej powiedzieć o najważ niejszym - wycieczce do Kambodż y.
Do Kambodż y jechaliś my z Pattaya najczę ś ciej uż ywanym sposobem - minibusem do Siem Reap przez punkty kontrolne w Aranyaprathet (Tajlandia) i Poipet (już Kambodż a). Przekraczanie granicy jest absolutnie nieuregulowane i to drugi minus trasy Natalie. W Moskwie moż na kupić wizę , ale z jakiegoś powodu touroperator mnie od tego odwió dł . (? ) A sł uż by graniczne Kambodż y są cał kowicie i cał kowicie skorumpowane, ponieważ wszystkie zachodnie regiony, w tym policja, administracja i sł uż by celne, prawie w cał oś ci skł adają się z był ych Czerwonych Khmeró w, warunkowo amnestią w 1998 roku, ale to nie przestał o mieć psychologii bandytó w. Dlatego turyś ci są otwarcie okradani, lą dują w absolutnie pustym miejscu 4 km od granicy z Kambodż ą w konsulacie tego nieco niecywilizowanego kraju i pobierają , opró cz oficjalnego 20 dolaró w za wizę , jeszcze 16 dolaró w podatku od gangó w. Moż esz odmó wić zapł aty 16 dolcó w, ale mają wizę w jednej butelce, a powró t do Pattaya nie jest opcją . Nikt tam nie czeka. Co wię cej, dalekowzroczna tajska przewodniczka Juna nie pojawił a się rano, by eskortować grupę w kierunku granicy (zastą pił ją po prostu gangster, któ ry pó ź niej pobrał podatek od bandytó w). Po stronie Kambodż y spotkał a nas dziewczyna z khmerski kraj gospodarza, ale ona po prostu przeliczył a, wrę czył a kierowcy mercedesa rozbitego na strzę py typu naszych minibusó w i odparowanego. 120 km do Siem Reap pokonał em w okoł o 4 godziny trzę są c się po polnej drodze, obserwują c przez szybę straszliwą biedę przez gę stą kurtynę kurzu. Wzdł uż drogi stoją przydroż ne chaty Khmeró w, a raczej khmerskich dzieci, któ rych rodzice zmarli na AIDS. 2 km przed miastem Siem Reap zaczyna się normalna autostrada iw samym mieś cie nie ma już ż adnej biedy, tylko najbardziej luksusowe hotele, w jednym z któ rych (Riwiera) zamieszkaliś my.
Potem wszystko był o w porzą dku, bo nasz przewodnik (Samnang) nie tylko mó wił dobrze po rosyjsku, ale też po prostu okazał się dobrą osobą , idą cą w stronę turystó w we wszystkich sprawach, któ re był y do niego skierowane. Jedzenie był o dobrze zorganizowane. Forma jedzenia w hotelach np. w Tajlandii to gł ó wnie ś niadania, ale w Kambodż y wszystko był o jak w Turcji - trzy posił ki dziennie. A wszystko to tł umaczy ubó stwo: jedzenie w Kambodż y jest trudne pod wzglę dem jedzenia ulicznego. Tylko handel specyficzny dla rynku. (sprzedają smaż one koniki polne, szarań czę , ró ż ne chrzą szcze).
Wię c jeś li wcześ niej nie zaopiekujesz się turystami, w cią gu dnia wszyscy zmarliby przynajmniej na biegunkę . Prawie nigdy nam się to nie przytrafił o, poza przypadkiem picia wina palmowego pierwszego wieczoru. Niewielu spał o po tej nocy, dopó ki magnez nie zadział ał . Chociaż droga z Tai był a bardzo trudna, w dniu przyjazdu zabrano nas na oglą danie zachodu sł oń ca ze szczytu najstarszej ś wią tyni Phnom Bakheng. Z jej szczytu rozcią ga się pię kny widok. Co prawda nie widać stą d cał ego Angkoru, jest za duż y. Kolejne dni (3) to w cał oś ci wizyty w kompleksie ś wią tynnym i jest to naprawdę mocne wraż enie. Ś wią tynia Banteay Srei pokryta jest wykwintnymi rzeź bami. Tak niezró wnaną rzeź bę jak tutaj moż na się spodziewać tylko na drewnie, ale nie na kamieniu. Ś wią tynia Ta Prohm jest interesują ca, ponieważ nie został a oczyszczona z dż ungli. Kto widział film Mowgli (pierwszy) - widział go, na jego terenie nakrę cono film. Cał ą powierzchnię ś wią tyni pokrywa pł aszcz z korzeni drzew i bujnej zieleni, co nadaje ruinom nieopisany surrealizm. Najbardziej znaną i najlepiej zachowaną ś wią tynią jest Angkor Wat. Uderza kunszt staroż ytnych Khmeró w, a takż e fakt, ż e wszystko to zachował o się przez wiele stuleci.
Dla wielu turystó w ś wią tynia Angkor Wat jest jedynym powodem przyjazdu do Kambodż y i jedynym miejscem faktycznie odwiedzanym. Na terenie kompleksu ś wią tynnego znajdują się beznogi muzycy (weterani wojny domowej) i tak dalej, ale wszystko to jest trzymane poza terenem ś wią tyń i nie wspinają się , jak w egipskich piramidach. Ubó stwo ludnoś ci jest absolutne, wł aś ciwie nie pozostaje nic innego, jak zbierać ryż i uprawiać seks. To prawda, ż e jest jeszcze jedno ź ró dł o dobrobytu dla mieszkań có w wsi - palmy, z któ rych robi się wiele przydatnych rzeczy, od bimbru, któ rym jeż dż ą wszystkie wiejskie pojazdy, po rzemiosł o dla turystó w. Lokalną walutą jest riel. 1$ = 4000 rieló w. Pensja urzę dnika wynosi 1.000 rieli miesię cznie. Pomimo ogó lnego ubó stwa istnieje rozwarstwienie ludnoś ci. Najniż sza kasta to z jakiegoś powodu rybacy. Nie mają prawa budować chat na kurzych nó ż kach na ziemi, rodzą się , ż yją i umierają na wodzie w pł ywają cych wrakach. Zostaliś my zabrani, aby przyjrzeć się ż yciu miejscowej ludnoś ci, ponuro: w powietrzu nie ma szczę ś cia, tylko wokó ł grup wycieczkowych. Niewielu jest biał ych turystó w, gł ó wnie Azjató w. Bardzo imponują ca jest wizyta w wiosce w dż ungli - czas zatrzymał się tam gdzieś w XV wieku. Jest kilka miejsc, w któ rych moż na to zobaczyć . Dziewczyny są czymś pokryte, a chł opcy są nadzy i bawią się przywią zywaniem się do sł upkó w liną z lian i bieganiem w ten sposó b. Każ dy jest bardzo zabawny, gdy ktoś zostaje w tyle lub upada. Nawiasem mó wią c, w mę skiej poł owie nie ma zwyczaju ukrywania swojej godnoś ci, szafy mę skie, w przeciwień stwie do kobiet, nie mają drzwi, obserwuje się to nawet w restauracjach w mieś cie. Gorą co polecam wszystkim pł ywanie balonem, nie jest to uwzglę dnione w programie, trzeba poprosić przewodnika o dostosowanie godziny wizyty i znaleź ć na to czas, balon nie wznió sł się bardzo wysoko - 200 metró w, ale od powyż ej widok na Angkor i sawannę robi wraż enie, plus adrenalina.
Podsumowują c, wszystko jest ciekawe i trochę ekstremalne. Gospodarz Kombodian jest na szczycie. Podzię kowania dla Natalie za zorganizowanie takiej wycieczki. Po prostu nie ma z czym poró wnać Angkor, to jedno z najbardziej imponują cych miejsc w Azji. Polecam Igor.