Złoty tydzień w tokio i osace
Jako epigraf: Najciekawszą rzeczą w podró ż owaniu są ludzie
A wię c moja podró ż do Japonii:
Pierwszą rzeczą , któ ra przykuł a moją uwagę , był a skromnoś ć lotniska w Narito pod Tokio, nawet trafił am na zepsuty zegarek. Co wię cej, pierwszym zderzeniem z lokalnym podejś ciem do pracy jest wymiana walut. Aby wymienić walutę należ y wypeł nić paragon, w któ rym wskazujesz jakie banknoty, na jaką walutę i na co zamierzasz wymienić , w wymianie uczestniczy dwó ch pracownikó w, pierwszy liczy i sprawdza Twoje pienią dze paragon, potem przelewa go do innego, liczy i podaje lokalną walutę , znowu pierwszy policzy trzy razy i poda tobie. Procedura moż e trwać dł uż ej niż.5 minut. Od tak dawna nie widział em pracy wymiennika.
No i dojechaliś my do Tokio, umieś cili nas w Daiwe RoyNet Hotel 3*. Najbardziej pozytywne wraż enie o hotelu to pyszna kuchnia. Istnieje ró wnież lokalna kuchnia japoń ska i europejska. Tam spró bował am najsmaczniejszego steka w moim ż yciu, kosztował.20 dolaró w, ale był tego wart w 100%. Wszystko w hotelu jest czyste i wygodne. Uderzył o nas trzę sienie ziemi o sile 6 stopni. Nic się nie zł amał o, nie upadł o, choć poważ nie się zatrzę sł o. Reakcja miejscowych rano przy ś niadaniu jest po prostu zerowa, no nie wiem jak zimą dla Moskali przeszedł ś nieg.
Już pierwszego dnia pojeź dzili trochę po mieś cie, pokazali Statuę Wolnoś ci na tle wiszą cego mostu, prawie jak Ameryka . Mamy mał e wprowadzenie do poruszania się po Tokio. Wszyscy starali się , aby był o jak najwygodniej, ale nadal nie jest to od razu jasne, ponieważ miejscowi zawsze reagują i są szybcy. Wieczó r zakoń czył się w bardzo zaskakują cym miejscu. Jest to duż a przestrzeń wewnę trzna, któ ra odtwarza Japonię z XVII wieku. Każ dy nosi kimono (jesteś my też bardzo wygodne), moż na zjeś ć lokalną kuchnię , pooglą dać teatr, pograć w gry, odwiedzić baseny, są nawet ryby, któ re szczypią skó rę . Zamó wiliś my tam zł oż ony obiad, wszystkiego był o bardzo duż o i prawie nic mi się nie podobał o, zjadł em tylko zupę podobną do lagmana. Inni mieli wię cej szczę ś cia, ich opcje był y bardziej jadalne.
Dzień drugi - szczegó ł owa znajomoś ć z Tokio. Kompleks ś wią tynny, w któ rym ś wią tynie Shinto i buddyjskie są nierozł ą czne. Wszystkie ciekawie opowiedziane pokazał y. Dalej ulica handlowa, pierwsza pamią tka to tradycyjna japoń ska lalka, cudownie kiwają ca gł ową (okazał a się , ż e jest zrobiona po chiń sku ). Dalej znajduje się pał ac cesarski, a wł aś ciwie niewielki teren parkowy w pał acu. Tutaj zdziwił em się , ż e park nie jest zbyt zadbany jak na standardy europejskie (bardzo skromny, woda jest bagnista), w każ dym razie bardziej lubię parki w Wiedniu czy nawet w Kijowie czy na Krymie. Odwiedziliś my kilka dzielnic, np. Akihabara, zabawna dzielnica został a zapamię tana przez to, ż e spotykają się ludzie ubrani w bajki. Jest taka lalka dla siebie i uś miecha się , macha rę ką . Taki sł odki cud niemal namó wił mnie do zakupu zdję cia Fujiyamy (zdję cie w formacie A4 kosztował o 100 dolaró w). Wieczorem poszliś my poszukać okolicy kabuki cho. Zgubiliś my się , poszliś my do pierwszej restauracji, któ ra się natknę ł a, każ dy zamó wił wł asną . Co zabawne, przynoszą nam danie, po prostu cał ą miskę czegoś (nie widzimy tego). A to danie zamó wił o 3 na 7 osó b, wszyscy są w szoku: „no nie da się wszystkiego zjeś ć ”, ale okazał o się , ż e był a to miska z lodem i był kawał ek ryby, kawał ek kał amarnicy, kilka rodzajó w skorupiakó w - ś miali się . W koń cu zapoznał em się z cał ą grupą , dowiedział em się , kto ską d był , omó wił em Ukrainę .
Dzień trzeci - Wycieczka do Fujiyama. Fajna opowieś ć o samej gó rze, o pochodzeniu jej nazwy. Zajrzeliś my do muzeum kamieni, zjedliś my obiad nad jeziorem u podnó ż a gó ry, kupiliś my pamią tki. Zabrali nas na degustację lokalnego wina. Có ż , dla mnie, Krymki, był o zaskoczeniem, ż e spró bował em gał ki muszkatoł owej czerwonego kamienia japoń skiego wycieku (subiektywnie krymskie wina są lepsze). Miejscowi robią interesy mię dzy innymi na zabawnym otwieraczu do wina, któ ry pozwala wł oż yć korek z powrotem do butelki (tak sobie osią gnię cie - nie japoń ski wynalazek). Dalej w gł ą b jaskini, któ ra sł uż ył a jako lodó wka. Nie wiem, co ludzie tam podziwiają , dla mnie to szczurza nora. Ponownie na Krymie marmurowa jaskinia jest znacznie pię kniejsza. Punktem kulminacyjnym dnia jest odtworzona wieś z XVII wieku. Uczestniczył w przygotowywaniu mochi (takiej sł odyczy) lub czegokolwiek, co tak dobrze smakuje. Moż na był o przebrać się w samuraja, ale był a kolejka i padał o, co powodował o nudny nastró j. Wracają c do Tokio, wjechaliś my w korek o 18:00 i dotarliś my do hotelu o 23:30.
Dzień czwarty - wycieczka do Niki. Dostał em bardzo dobrego przewodnika, któ ry opowiadał o Japoń czykach, o ich mentalnoś ci, wartoś ciach, o tym, jak zmieniają się wraz z nowym pokoleniem i nie tylko. Fabryka cukiernicza Morozowa zaprowadził a nas do firmowego sklepu, dumy każ dego Japoń czyka. Kupiliś my tam czekoladę . Podobnie jak Nick. Ten kompleks ś wią tynny jest bardzo pię kny jak na standardy Japonii. Gł ó wna ś wią tynia został a rozebrana, bę dzie odrestaurowana, moim zdaniem, za 20 lat (wczoraj też nie ruszyli, ale i tak bę dzie rozbierana za 10 lat). Wszystko jest bardzo fotogeniczne, po prostu zró b zdję cie i bą dź zaskoczony. Ale po bliż szym przyjrzeniu się wszystko nie jest tak starannie zrobione: widoczne są albo smugi farby, albo jakaś deska jest szczerze przykrę cona wkrę tem samogwintują cym. Generalnie Japoń czycy są uzbrojeni w dwie koncepcje pię kna, pierwsza to pię kno w naiwnoś ci „wszystko powinno być ł adne” oraz pię kno chwili. Z tego widocznie nie są już tak zuż yte ze swoimi zabytkami i najprawdopodobniej fala renowacji to już wpł yw kultury zachodniej. Podsumowują c, wedł ug Niki historia wszystkiego, co tam jest, jest o wiele pię kniejsza i ciekawsza niż to, co tam jest, wię c jeś li już tam jest, to nie ma wł asnego napę du (tak zrobił a czę ś ć naszej grupy, aby zaoszczę dzić pienią dze), ale zawsze z kompetentnym przewodnikiem, któ ry opowie o tym miejscu.
Dzień pią ty - dzień przeprowadzki do Osaki. Ale wieczorami poruszali się , a rano zostali zabrani do miasta Kamakura. Tak, to jest miejsce do odwiedzenia. Jest tam coś takiego. Cał e pię kno Japonii, któ re chciał em zobaczyć , zobaczył em tutaj. To jest mił oś ć do mał ych rzeczy. Każ dy krzak jest na swoim miejscu. Posą g Buddy z 3-pię trowym domem. Kompleks ś wią tynny, w któ rym coś się czuje. Potem pię kny wież owiec, z któ rego widać miasto, potem rejs statkiem. Prawdopodobnie był o to interesują ce dla tych, któ rzy nie widzą morza tak czę sto, ale ponieważ jestem Krymką , nie zaskoczysz mnie ł odzią . Ciekawy sam port wykonany w formie ogromnego pokł adu statku. I zdję cie zachodu sł oń ca, zatapiają cego się w ś rodku drapaczy chmur. Dzień zakoń czył się przejazdem do Osaki szybkim pocią giem. Okoł o 600 km w 2 i pó ł godziny, có ż , nie ma wą tpliwoś ci co do szacunku dla Japoń czykó w.
Osaka zaczę ł a histerycznym ś miechem . Wyobraź sobie pokó j o wymiarach 2m na 3m, w któ rym znajduje się ł ó ż ko (170 cm dł ugoś ci, spał em po przeką tnej), stó ł i armatura wodna (wykonana w formie odlewanej akrylowej skrzynki, gdzie toaleta pł ynnie spł ywa do umywalki, któ ra pł ynnie przechodzi w parodię do ł azienki). Ogó lnie liczba - czuję się jak astronauta. Kobiety z szeroką karmą rano „Aby usią ś ć w toalecie, trzeba wyjś ć na korytarz, zdją ć majtki i dopiero wtedy wejś ć do pokoju”.
Dzień szó sty miasto Nara i Osaka. Do Nary jedziemy najpierw w parku obok ś wią tyni, gdzie duż o jeleni spaceruje i prosi o specjalne ciasteczka. Có ż , w parku w Jał cie moż na skontaktować się nie tylko z jednym gatunkiem zwierzą t, ale z dziesią tkami, ale są tylko bezczelne jelenie. Przede wszystkim podobał a mi się interakcja z dzieć mi. To ich pierwszy dzień w szkole po zł otym tygodniu (seria wakacji) i wszyscy chodzili tu po parku i krzyczeli „cześ ć ” do obcokrajowcó w. Starsze dzieci wymyś lił y ankiety i zapytał y: „Czy to du yu cam? ”. Na marginesie: Japoń czycy nie wymawiają dź wię ku L i nie mogą jednocześ nie wymawiać dwó ch spó ł gł osek. Na przykł ad moje imię Slava brzmi jak Sarava i wprost nie chcą sł yszeć (lub nie mogą powtó rzyć ) w inny sposó b. Kiedy powiedział em „Ai kam z Symferopola”, to zabił o biedne dziecko, odbił o się to na moim czole: „dlaczego podszedł em do tego wujka”, zlitował em się i powiedział em „Moż esz naprawić Rosję ”. Dalej znajduje się interesują cy duż y kompleks ś wią tynny. To, co w nim jest, jest trochę jak Kamakura, ale jeś li miał em już doś ć filcó w dachowych w kamakurze, to był o naprawdę fajniej.
Nastę pnie zabrano nas do sklepu, w któ rym moż na kupić japoń ski nó ż kuchenny. Niektó rzy tylko ze wzglę du na taki nó ż i jechali. W efekcie kupiliś my wszystko, wybito nam na noż u swoje imiona (nó ż jest naprawdę super). Naprawdę nie chciał em, ż eby wybijali sł owo SARAWA, któ re brzmi jak przekleń stwo, i poprosił em o usunię cie znaku mojego nazwiska tak, jak by to wyglą dał o po japoń sku. Dalej zamek w Osace Znowu nie podobał mi się szczerze poś pieszny, nieskrywany wpł yw nowoczesnoś ci na restaurację . Poradnik: „Teraz zabiorę Cię w jedno cudowne miejsce, gdzie zamek odbija się w najczystszej wodzie i moż esz robić fajne zdję cia” nie powiodł a się , bam, a w jeziorze wody nie ma muł u ani ż adnych gruzu z dna. Przewodnik: „Dobrze, przejdź my dalej ”. Wieczorny spacer po Osace w nocy.
Dzień.7 - Zł oty Pawilon, Kioto. Spó ź niony na pokaz mody, przearanż ował pokaz mody na wieczó r. Od razu udajemy się do „zł otego pawilonu”. Bardzo fotogeniczna chata. Ale niestety prawdziwy spł oną ł w latach 60. , podpalony przez szalonego mnicha. Ciekawym miejscem jest zamek z gwiż dż ą cymi podł ogami, ogró d skalny (wł asna filozofia, ale znowu jest bardzo fotogeniczny, na wł asne oczy nie jest taki fajny). Pokaz mody. Bardzo interesują ce jest przyglą danie się kobietom demonstrują cym kimona. I interesują cy jest wł aś nie sposó b poruszania się modelek. Wię c zrobił a krok i wydawał o się , ż e upada i mimowolnie wycią ga rę ce, ż eby ją podnieś ć , ale nie, wiatr nie widzi jej przed tobą i nie bierze jej w ramiona, niewinnie, jakby przepraszają c, uś miecha się do Ciebie lub przy niewidzialnym wietrze i idzie dalej, aby koł ysał y się w nowym miejscu. Ogó lnie rzecz biorą c, prawdziwy teatr, po któ rym rozumiesz, jak japoń ska dziewczyna jednym spojrzeniem moż e przycią gną ć uwagę jednym gestem. Wielu kupił o sobie kimono pó ź niej, cena to 20-50 $. Nastę pnie kompleks ś wią tynny w Kioto to już uczucie poż egnania z Japonią . Przejazd do Tokio, a nastę pnego dnia powró t samolotem.
Skoń czę z tym, co zaczą ł em najważ niejszą rzeczą na wycieczce ludzi. Spodobał o mi się też towarzystwo, z któ rym podró ż ował em i spotykanie Japoń czykó w, któ rzy, trzeba powiedzieć , nadal ż yją w absolutnie patriarchalnym społ eczeń stwie, w któ rym kobieta zajmuje zupeł nie nieistotną rolę . To dla mnie nowe i był o interesują ce. Zaskoczył mnie też ich stosunek do rodziny. Nie powiem, ż e był em zadowolony, ale był em zaskoczony. Nie są dził em, ż e moż na być tak obcym w skali kraju (czę sto Japoń czycy nie znają numeró w telefonó w swoich bliskich, babcie komunikują się z wnukami 2 razy w roku, a z dorosł ymi dzieć mi 3 razy. . . ) . Wszyscy siedzą w barach do pó ź na, absolutnie wszystkich baró w jest ich duż o. Duż o jedzą na ś niadanie, a piją tylko na obiad, przez co szybko się piją i nienaturalnie gł oś no się ś mieją . Starzy ludzie, pozbawieni uwagi swoich dzieci, czę sto pracują jako wolontariusze i po prostu rozkwitają na widok obcokrajowcó w, co sprawia wraż enie przymilania się , choć tak nie jest.
Jeź dziliś my po firmie w bardzo niespokojnych czasach do Japonii, niespokojnych dla Ukrainy i nie mniej dla Rosji (2.05. 2014 - 08.05. 2014), przez co w przerwach mię dzy opowieś ciami przewodnikó w był o tylko o polityce. I okazali się ś mieszni ludzie 6. z USA (kolfornia) 2 z Odessy, 1 z Czerkas, 1 z Kijowa, 2 z Charkowa, ja jestem z Krymu (był em też interesują cy nawet dla obcokrajowcó w w zwią zku z przeniesieniem Krymu do Rosji i jak był o). Ogó lnie, ile osó b ma tak wiele opinii.