Wycieczka po Rzymie jest zawsze świetna. Część 2. Przygody rzymskie (ciąg dalszy).
Dzień szó sty.
Czę ś ć grupy pojechał a do Neapolu. Mamy wolny dzień . Zjedliś my ś niadanie i już na począ tku dziewią tego opuś ciliś my stację metra San Giovanni. Po przejś ciu przez mur Aureliana, po prawej stronie ujrzeliś my cel naszej samodzielnej wycieczki - Pał ac Laterań ski. Dawniej był a to rezydencja papież y. Po tym, jak poż ar zniszczył papieską rezydencję w Pał acu Laterań skim, papież e wró cili do Rzymu i osiedlili się w Watykanie.
W ś wią tyni prawie nie był o ludzi (tylko pielgrzymi), postaraj się wejś ć jak najwcześ niej, jeś li planujesz ją odwiedzić , ale warto. Po 11-00 zaczynają intensywnie przybywać grupy turystó w, co bardzo rozprasza. Nie "udają c" począ tkowo szł o "z otwartymi ustami", wszystko jest takie bogate i pię kne. Godzinę pó ź niej przypomnieli sobie aparat i kamerę wideo.
Nie bę dę powtarzał informacji z przewodnika, zauważ ę , ż e Ś wią tynia San Giovanni zaró wno w znaczeniu jak i dekoracji. W projektowaniu ś wią tyni brali udział wielcy wł oscy artyś ci. W tej ś wią tyni przechowywane są kapliczki - pochowane są czaszki ś wię tych apostoł ó w Piotra i Pawł a, relikwie San Giovanni, papież y Rzymu. Jeś li planujesz odwiedzić Watykan, odwiedź go przed San Giovanni, inaczej wraż enia z Bazyliki ś w. Piotra bę dą nieco zamazane.
Ś wią tynia posiada salę do samotnoś ci i modlitwy, w gł ó wnej sali moż na usią ś ć , aby odpoczą ć i cieszyć się pię knem. W ś wią tyni nie czujesz się jak „obcokrajowiec”. Duż o mowy rosyjskiej, pielgrzymi i turyś ci z Ukrainy, Rosji, Biał orusi. W sklepie koś cielnym duchowni mó wią po rosyjsku, nie mogli się oprzeć kupowaniu zł otych krzyż ykó w ozdobionych granatami, nawiasem mó wią c, są tu tań sze niż w Watykanie. Biorą c pod uwagę kosztowny zakup, có rki zaprezentował y aromatyczne ró ż ań ce (dziesię ć euro - „drobiazg, ale fajny”). W ś wią tyni upł ynę ł y trzy godziny.
Po drugiej stronie drogi od ś wią tyni znajduje się koś ció ł San Lorenzo, w któ rym znajdują się te same ś wię te schody (Scala Santa), któ rymi wspinał się Jezus Chrystus do domu Poncjusza Pił ata, sprowadzonego do Rzymu przez matkę cesarza Konstantyna Wielkiego. Przy wejś ciu znajdują się ciekawe rzeź by „Pocał unek Judasza” i „Pił at ukazują cy ludowi Chrystusa”.
Wierzą cy wspinają się po 28 stopniach Ś wię tych Schodó w tylko na kolanach, cał ują c oszklone fragmenty stopni schodó w, gdzie kapał a krew Chrystusa. Dla turystó w jest wydzielona kondygnacja schodó w, po któ rej moż na zajrzeć przez okna do mał ej sali, w któ rej wystawiona jest cudowna ikona Jezusa. Fotografowanie wierzą cych z gó ry jest zabronione i dlaczego przeszkadza w ich modlitwie.
Przyjeż dż ają c metrem do Koloseum, tym razem nie spieszymy się z wysiadaniem z metra, tylko skrę camy w prawo i idziemy ruchomymi schodami w gó rę do wyjś cia na osiedle, z peronu, z któ rego roztacza się wspaniał y widok Koloseum. Robimy zdję cia.
Przenosimy się na nabrzeż e Tybru, badają c po drodze antyki. Za ł ukiem Konstantyna, Wzgó rzem Palatyn, przechodzimy do Mostu Palatyń skiego. Santa Maria Cosmedin ma ogromną kolejkę turystó w z Japonii na Usta Prawdy (zauważ yliś my, ż e robią zdję cia absolutnie wszystkiego, od talerza jedzenia na bufecie po…). Szliś my wzdł uż nabrzeż a Tybru, mijają c wyspę o tej samej nazwie, obmywaną przez dwa „ję zyki” rzeki. Przeszliś my obok Teatru Marcellusa i na parkingu przed biurem spytaliś my pracownika, jak dostać się na plac Mattei. Przyzwyczajony do takich pytań , pokazał na interaktywnej mapie miasta – skrę ć w ulicę w lewo, a potem w ulicę w prawo. Pię ć minut i jesteś my przy Fontannie Ż ó ł wi. Bardzo pię kna rzeź ba, zrekonstruowana przez sł ynnych wł oskich mistrzó w. Ci, któ rzy mieszkają w domach na tym cichym placu, są prawdopodobnie najszczę ś liwszymi ludź mi. Po odpoczynku i wypiciu wody z ich fontanny ruszyliś my dalej.
Zanim dotarliś my do Piazza Venezia, zajrzeliś my do mał ej restauracji, w któ rej jadają gł ó wnie miejscowi. Spró bowaliś my prawdziwego spaghetti z sosem pomidorowym i risotto. Szczerze mó wią c, wcale nie był em pod wraż eniem, wrę cz przeciwnie. Na Ukrainie kuchnia wł oska jest smaczniejsza, a wiadomo, ż e potrawy są upię kszone i nie tak proste jak w oryginale.
Po przybyciu do hotelu udaliś my się do supermarketu Auchan. Ceny są bardzo przystę pne, moż na kupić kompletny wł oski zestaw turystyczny: mozzarella, moscarpone, parmezan, duż o makaronu, jogurt, wino, limoncello, amaretto - krę ci ci się w gł owie. Przy kasie od razu kalkulują za taki zestaw produktó w - turisto! Zaopatrzyliś my się dokł adnie, kupiona wczoraj walizka był a peł na zakupó w. Na wyjazd kupiliś my pakiet wody mineralnej. Idą c za przykł adem miejscowych kupił em 1.5 litrową butelkę czerwonego wytrawnego wina, bardzo dobrze gasi sierpniowe pragnienie, jednak miejscowi zaż ywają pię ciolitrowe czerwone i biał e wino, ale takiej iloś ci nie pokonał bym w trzy dni. Na obiad moscarpone, mozzarella i szampan Cinzano, jogurty.
Dzień sió dmy.
Wię c dzisiaj odwiedzamy Watykan. Stacje metra są nadal zamknię te, dziś pierwszy dzień wolnego dostę pu po ś wię tach religijnych. Z dworca PKP dojedziemy autobusem do Muzeó w Watykań skich. Spotykamy się z przewodnikiem, dostajemy audioprzewodniki, kupujemy bilety i jesteś my gotowi do podró ż y. Ze wspó ł czuciem patrzymy na wielokilometrowe kolejki samotnych turystó w wzdł uż muró w Watykanu. Wchodzimy do budynku muzeum, zostajemy „prześ witują cy”, przechodzimy kontrolę bezpieczeń stwa, wchodzimy po schodach i wychodzimy na dziedziniec. Tutaj na stoiskach przewodnik opowiada o Muzeach Watykań skich i Kaplicy Sykstyń skiej, bo. w sali kaplicy obowią zuje wymó g cał kowitej ciszy.
Przechodzimy do pierwszego Muzeum Watykań skiego, pł ynnie przechodzą c z jednej sali tematycznej do drugiej. W sumie jest 12 sal. Wystawione są bardzo pię kne rzeź by, czasem chwytają ce ducha, ale wszystko budzi pewną melancholię - wszystko to jest dobytkiem przywiezionym do Rzymu przez Papież y. Kto jest autorem prac, gdzie i kiedy został y przywiezione, nie wiadomo, po prostu „chwycili”.
Przechodzimy dł ugim korytarzem – salą gobelinó w, podziwiamy pię kno sufitu, sł uchamy narracji przewodnika z audioprzewodnika, a jeś li poł ą czenie się pogarsza, dokł adamy krok, by nie pozostawać w tyle za grupą .
Idziemy do Kaplicy Sykstyń skiej. Badamy sufit namalowany przez Michał a Anioł a. Jeś li „huk” w sali nasila się , shhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh. Zabrania się robienia zdję ć , nie pró buj, w tł umie jest duż o straż nikó w, urzą dzenia są robione bez mó wienia.
Wychodzimy na dziedziniec Katedry Piotrowej. Myjemy się w fontannie i pijemy wodę . Tutaj polecam dać przewodnikowi audioprzewodnik i odwiedzić Katedrę Piotrową na wł asną rę kę , nie zależ nie od nikogo. Przewodnik spieszy się na nastę pną wycieczkę , a opuszczają c katedrę , wejś cie ponownie przez ochronę , wejś cie do katedry jest bezpł atne, ale są kolejki! (zwró ć uwagę na zdję cie na Placu ś w. Piotra na kilometrowej kolumnie ludzi pod murami po prawej stronie).
Oglą damy katedrę , ale jak mó wił em, po San Giovanni, bez euforii. Katedra jest oczywiś cie pię kna, majestatyczna. W Rzymie prawie każ da katedra jest rodzajem muzeum, bo. we wszystko są zaangaż owani wielcy wł oscy mistrzowie malarstwa i rzeź by.
Opuszczamy katedrę i ś ledzimy zmianę warty gwardzistó w szwajcarskich, któ rym powierzono ochronę Watykanu. Mał e dzieci są czasami przepuszczane na posterunek, aby ich rodzice mogli zrobić im zdję cia z ochroniarzem.
Na placu znajduje się kilka urzę dó w pocztowych, z któ rych moż na wysł ać do domu swoją ulubioną pocztó wkę z pieczą tką Watykanu za okoł o dwa euro (choć poczta ukraiń ska dostarczył a pocztó wkę pię ć dni pó ź niej, po naszym przyjeź dzie do domu).
Po wypiciu wody i umyciu się w rzymskich fontannach na Placu ś w. Piotra, zrobieniu wielu zdję ć i filmó w, udaliś my się do Zamku Ś wię tego Anioł a. Po podziwianiu niezwykł ej konstrukcji zamku przeszliś my przez most o tej samej nazwie, decydują c się odwiedzić go nastę pnym razem.
Szliś my wzdł uż nasypu, oglą dają c po drodze antyki. Przypadkowo natrafił em na kawał ek raju wybrany przez miejscowych. Kompleks fontann o bardzo przyjemnym mikroklimacie w sierpniowe upał y. Strumienie fontanny bił y w mał ym pł ytkim basenie spod ziemi, cią gł y strumień lodowatej wody wylewał się po granitowych ś cianach, dają c przyjemny chł ó d. Zatrzymaliś my się tutaj na okoł o trzydzieś ci minut, zdję liś my buty i weszliś my do fontanny, za przykł adem miejscowych Rzymian.
Jeszcze trochę i dotarliś my do Piazza Del Popolo, najpię kniejszego placu w Rzymie. Na ś rodku placu znajduje się ciekawa fontanna z wodą pitną . Na placu znajduje się kilka pię knych koś cioł ó w (muzeó w, inaczej nie moż na tego nazwać ), najbardziej niezwykł y jest Santa Maria Del Popolo. Sł ynie z obrazó w znanych malarzy wł oskich. W koś ciele zł apaliś my ś lub, usiedliś my na ł awce i wpatrywaliś my się w to, co dzieje się na luzie.
Karetki pogotowia dyż urują przy każ dej znaczą cej atrakcji, gdzie są duż e tł umy ludzi. Oczywiste jest, ż e nie każ dy jest w stanie wytrzymać upał.30-35 stopni przez cał y dzień . Có rka rozmawiał a z lekarzami - bardzo przyjaznymi ludź mi na tematy zawodowe. Zró b zdję cie i ruszaj dalej.
Na Via del Corco poszliś my do restauracji, któ ra nam się podobał a i ś wię towaliś my ostatni dzień naszego pobytu w Rzymie. Kuchnia tej restauracji był a znacznie smaczniejsza od wczorajszego lokalu, choć nieco droż sza. Pizza z owocami morza, risotto, autorskie tiramisu, napoje.
Tak minę ł y nasze trzy dni w Rzymie. Prawdopodobnie mó wią prawdę - "kto nie widział Rzymu - nic nie widział ".