Do ciepłego morza w wiosenny deszcz. Liguria.
6. Notatki z podró ż y - 05.05. 2013
Wyjechaliś my z Como o 08.20, ż egnają c się z Evą i Calypso.
Rano z okna kuchni widać był o fragment jeziora o tej samej nazwie (z nazwą miejscowoś ci) oraz kolejkę linową do wspinania się na platformę widokową . Podję to obopó lną decyzję – nie wchodzić na kolejkę , by nie zepsuć wraż enia dnia poprzedniego.
Ró wnież poprzedniej nocy okazał o się , ż e jednorazowe ł ą cze internetowe w Vaduz „pochł onę ł o” wszystkie pienią dze na wł oskim koncie karty: a to oznacza, ż e internet nie jest już dla nas dostę pny, pomimo pozostał ego ruchu. Oznacza to, ż e meldunki się skoń czył y.
Có ż , lub opcjonalnie moż esz wrzucić kilka euro na konto (feed/refresh) operatora komó rkowego. Pró ba doł adowania konta przez Internet NIE powiodł a się . Zapytaliś my Evę - wszystko proste jest genialnie proste! - zapł ać w bankomacie. Gdzie? - Tak, na pierwszym pię trze mojego domu. W banku. Ten problem został rozwią zany rano przed wyjazdem. To prawda, ż e minimalna dostę pna kwota pł atnoś ci wynosił a 15 euro. Dobra, chodź my.
Nowy dzień przynió sł nowe przygody i przypomniał niektó rym z nas, ż e stwardnienia nie da się wyleczyć . Ale moż esz o tym zapomnieć .
Wię c zapomnieliś my o czymś z Ewą : każ dy po trochu. Jestem zestawem kosmetycznym kupionym w przeddzień wyjazdu, Alina to rę cznik zakupiony nad jeziorem Garda, któ ry był drogi na pamią tkę . Wymieniliś my ż ale, napisaliś my maila do Evy, któ ra w zamian obiecał a uratować nasze „cenne zapomniane rzeczy”. Nie chciał em wracać po nich z szosy, bo przejechaliś my już.30 kilometró w w kierunku Genui.
Do stolicy morskiej republiki Genui dotarliś my o 10.30, elegancko zaparkowani na podziemnym parkingu. Jak się pó ź niej okazał o, prawie na pił ce. I pojechaliś my zwiedzać miasto. Podczas podró ż y nasze plany diametralnie się zmienił y. Po drodze odwoł ano ró wnież wizytę w Akwarium. To niefortunne, ale okolicznoś ci. . .
Przeszliś my sporo ulicami Genui, gdy deszcz zaczą ł kapać . W nadziei, ż e to nie potrwa dł ugo, zawę drowaliś my do pizzerii na placu niedaleko katedry San Lorenzo.
Padał o. Wszyscy coraz mocniejsi. Jedzą c pizzę genueń ską , gratulowaliś my sobie nawzajem jasnego Zmartwychwstania Chrystusa! !
Był o już jasne, ż e tym razem nie bę dziemy mogli normalnie zobaczyć Genui. I postanowiliś my wyruszyć w kierunku Rapallo, mają c nadzieję , ż e do wieczora przestanie padać .
Po osiedleniu się w hotelu Riviera rozeszli się do swoich pokoi (pokó j był dwupokojowy, z widokiem na morze i tarasem). Sam hotel znajduje się w pierwszej linii, czyli tuż przy nabrzeż u.
Deszcz speł nił swoje zadanie: chciał em spać . Co robiliś my przez kilka godzin, odkł adają c oglę dziny otoczenia na wieczó r.
Wieczorny deptak wzdł uż nasypu Rapallo nie robił szczegó lnego wraż enia: sezon jeszcze się nie zaczą ł , nie był o tł oczno. Znaleź liś my miejsce wypł ynię cia ł odzi do Portofino, poznaliś my rozkł ad jazdy i ceny (do Portofino - 11 euro, do San Fruttuoso - 16 euro w obie strony). Ale spojrzał em na inny harmonogram, w kierunku Cinque Terre. Rozczarowani: rejs do Cinque Terre odjeż dż a w niedziele, czyli – tak był o dzisiaj. Smutek.
Wieczó r przynió sł nie do koń ca przyjemną wiadomoś ć : w samochodzie pę kł o boczne lusterko. A bez tego nie bę dziemy mogli ruszyć dalej. Musisz wię c poszukać najbliż szego centrum serwisowego. Dzię ki Internetowi - informacje został y znalezione.
Nadchodził a noc. Kolejna wł oska noc. Harmonogram na jutro się zmienił . Có ż.... okolicznoś ci.
Inne pomysł y pojawił y się z dnia na dzień . Nic dziwnego, ż e mó wią : poranek jest mą drzejszy niż wieczó r.