Kaskada odcisków wiosennych ( 2 )
„Co moż na powiedzieć o Jeziorze Maggiore, Wyspach Borromee czy Jeziorze Como, moż na tylko ż ał ować tych, któ rzy na ich punkcie nie szaleją ” – pisał F. Stendhal.
A wię c Wł ochy, Stresa, Wyspy Barromee.
Dzisiaj jest nasz ostatni dzień w Stresie i bę dzie on poś wię cony Wyspom Barromee, z powodu któ rych faktycznie odwiedziliś my to urocze miejsce.
Wyspy Borromee (to Isola Bella, Isola Madre, Isola dei Pescatori, czwarta wyspa Isola San Giovanni jest wł asnoś cią prywatną ) znajdują się w ś rodku Lago Maggiore. Jezioro Maggiore, Wielkie Jezioro, znajduje się w pó ł nocnych Wł oszech, u podnó ż a Alp i powstaje w wyniku ruchu lodowca. To nie jest takie duż e jezioro, choć drugie co do wielkoś ci we Wł oszech (po jeziorze Garda).
Wyspy Borromee wzię ł y swoją nazwę od Boromejczykó w. Borromeo to forma z Buon Romeo. Rodzina pochodzi z Toskanii. Vitaliano Borromeo jest uważ any za przodka mediolań skiego oddział u.
Wyspy Borromee zamieszkiwali bankierzy, kardynał owie, oficerowie i politycy spokrewnieni z najwyż szą wł oską szlachtą . Pał ac rodziny Borromeo (XVII w. ) na wyspie Isola Bella był kochany przez europejskich monarchó w i poetó w (w szczegó lnoś ci Napoleona I Bonaparte i Goethego).
Najpierw kupujemy bilety na ł odzie ich narodowej firmy ż eglugowej Gestione Navigazione Laghi: Stresa - Pallanza za 16.90 (wszystkie ceny dotyczą.1 osoby). Dlaczego wł aś nie Stresa - Pallanza, bo planowali odwiedzić inną willę Taranto, ale pogoda sama się dostosował a. I moż na był o kupić inne bilety na 13.80 Stresa - Baveno, ró wnież z wejś ciem na wszystkie wyspy, ale bez Taranto Villa.
Tutaj kupujemy bilety wstę pu do Isola Bella, Isola Madre za 18.00 euro.
Wię c popł ywajmy. Pogoda jest pochmurna, czasami mż y, ale nie ma czasu zwracać uwagi na takie drobiazgi.
Pierwsza odwiedzona wyspa, Isola Bella, najsł ynniejsza z Borromejczykó w, był a niczym innym jak skalistym pustkowiem, kiedy w 1670 r. hrabia Carlo III Barromeo wpadł na pomysł przekształ cenia jej w ogró d dla swojej ż ony Izabeli.
Podpł ywamy, lekkie rozczarowanie. Kiedy oglą dał am program w telewizji, był a przedstawiona jako wyspa z bajki: tarasy z trzech stron, zatopione w kwiatach. Ale podczas naszej wizyty był o sporo kwiató w, najwyraź niej trzeba tu przyjechać na począ tku maja. Wycieczka rozpoczyna się od willi wybudowanej w stylu barokowym. Przy wejś ciu pokazujemy bilety i machnię ciem rę ki kierujemy się do jakiejś grupy. Doł ą czamy i przewodnik prowadzi do sal. Trasa zaczyna się , o mó j Boż e, po francusku. A skoro nic nie rozumiemy, wszystko sprawdzamy na wł asną rę kę , to trochę wyprzedzamy grupę , potem trochę jesteś my w tyle.
Komnaty reprezentacyjne i eleganckie salony z wieloma dzieł ami sztuki, ozdobione zabytkowymi luksusowymi meblami, rzeź bami, obrazami, drogimi gobelinami, kolekcją instrumentó w muzycznych, wszelkiego rodzaju niezwykł ymi zegarami...Grupa po grupie przenosi się z holu do holu, niemal deptają c swoje pię ty. Po wysł uchaniu niemieckiego przemó wienia szybko przeszliś my przez pł oty linowe i prawie na samym począ tku doł ą czyliś my do grupy niemieckoję zycznej. Có ż , teraz stał o się o wiele bardziej interesują ce, gdy zrozumiesz, o co w tym chodzi. Z jakiegoś powodu wszystkie wycieczki tego dnia odbywał y się po francusku, ale mieliś my szczę ś cie, jeś li nie po rosyjsku, to przynajmniej po niemiecku.
Przechodzimy do dolnej czę ś ci willi, znajduje się tam 6 sztucznych grot ozdobionych muszlami, w tamtych czasach był o to modne. Szczerze mó wią c, te groty podobał y mi się najbardziej. To dziwne, nigdy wcześ niej czegoś takiego nie widzieliś my.
Z ostatniej sali od razu przechodzimy do luksusowych ogrodó w, z któ rych schodzi się.10 ró ż nych tarasó w, ozdobionych niszami, fontannami, posą gami nimf. Pogoda zlitował a się nad nami i na jakiś czas przestał o padać.
Wspaniał ego budynku nie dał o się w ż aden sposó b pię knie uchwycić : albo rusztowanie, albo ciekawi turyś ci dookoł a, a wreszcie pochmurna pogoda zepsuł a nasz „obraz olejny”, ż e tak powiem. Na szczycie platformy, na wysokoś ci 34 metró w, wznosi się jednoroż ec, heraldyczny symbol rodu Borromeo, a nieopodal stoją postacie Natury i Sztuki.
W ogrodach rosną egzotyczne roś liny, a takż e klony, palmy, eukaliptusy i kamelie, drzewa laurowe, cyprysy, magnolie...i biał e pawie.
Przez mał ą szklarnię wychodzimy z ogrodó w i znajdujemy się na tej mał ej czę ś ci wyspy, gdzie znajdują się namioty z wycieczkami. produkty.
Prawie nie musieliś my czekać na ł ó dkę (już inną ) i pł yniemy dalej, omijają c wyspę Isola dei Pescatori, na wyspę Isola Madre.
„Isola Madre to miejsce peł ne bł ogoś ci, najlepsze, jakie kiedykolwiek widział em” – napisał Gustave Flaubert.
Chyba się z nim zgadzam, bardziej mi się tu podobał o. Ten Pał ac Barromeo ma ró wnież pię kne pokoje wypeł nione niezliczonymi dzieł ami sztuki: gobelinami, antycznymi meblami, porcelaną , obrazami, kolekcją lalek niemieckich i francuskich, posą gami, manekinami... i... i. . oraz. . A ogró d w stylu angielskim to po prostu cud. Sam ogró d skł ada się z siedmiu tarasó w, na któ rych moż na zobaczyć cyprysy, rododendrony, magnolie, palmy, kamelie, pię kne cedry, drzewa cytrynowe…. i wszę dzie, na każ dym trawniku spacerują pawie i baż anty, na gał ę ziach siedzą papugi.
Obeszliś my wszystkie tarasy, napiliś my się kawy w kawiarni, odpoczę liś my i udaliś my się do wyjś cia. I zaczę ł a się burza: grzmot, bł yskawica, ulewa. Planowano zobaczyć wię cej Villa Taranto, ale pogoda uniemoż liwił a, a na 1 dzień.3 wille + 3 parki to za duż o.
Gdy wracaliś my ł odzią do Stresy, sztorm ucichł , postanowiliś my nie tracić cennego czasu i udaliś my się wzdł uż nasypu do kolejki linowej Mottarone. Po drodze zjedliś my coś na przeką skę w kawiarni Daniel`s Bar, gotują tu niezł ą pizzę . Mimo tak pię knego poł oż enia Stresy nad jeziorem, od czasu do czasu pojawiają się opuszczone hotele, domy, wille… jakoś wydawał oby się , ż e takie miejsce wypoczynkowe zrobił o się smutne, a nadchodzi pustka.
Ponieważ był o już popoł udnie, a nie wiedział am dokł adnie, jak wyglą da park alpejski w Alpino i ile to zajmie, kupiliś my bilety tylko na pierwszy odcinek ś cież ki, do Alpino. Bilet kosztuje 12.50 + 2.00 euro kaucji za kartę magnetyczną /bilet. Po zakoń czeniu wycieczki karta magnetyczna jest przekazywana, a kaucja zwracana. Weszliś my na gó rę , kierują c się znakami pod parasolami, skierowaliś my się w stronę ogrodu. Wejś cie do ogrodu/parku kosztuje 3.00 euro. Byliś my tam jedynymi goś ć mi.
Ż adnej ekscytacji, nic ciekawego i absolutnie nic do roboty, gdyby nie pię kny widok na jezioro. Sam ogró d jest duż y, nie obejdzieliś my go dookoł a, chodziliś my tylko w tych miejscach, gdzie ś cież ki był y wybrukowane kostką brukową . Pró bowaliś my iś ć zwykł ą ziemną ś cież ką , poś lizgnę liś my się i wró ciliś my. Na wię kszoś ci jego terytorium przyroda jest po prostu naturalna: ś wierki, jodł y, brzozy… wszystko jest w normie, wię c nic z roś linnoś ci tam nas nie zaskoczył o i nic nas nie pocią gał o. W jednym miejscu jest mał a pó ł ka, są ł aweczki, a raczej ł aweczki, a tu moż na usią ś ć i podziwiać jezioro, co zrobiliś my. Sł oń ce co jakiś czas zaglą dał o i oś wietlał o jeden brzeg jeziora, potem drugi… nastró j zauważ alnie się poprawił , nie chciał em tam wychodzić.
Mieliś my jeszcze czas i kupiliś my bilety na Mount Mottarone. Skoro tu jesteś my, idziemy wyż ej. Pokazaliś my pierwsze bilety, zapł aciliś my kolejne 5.50 i jak prywatnym wycią giem zabrano nas w gó ry.
Tu, na 2. odcinku ś cież ki, podejś cie jest doś ć ciekawe i doś ć dł ugie. Najpierw jakby się wznosisz, pod tobą jest dolina i lasy, potem winda ś lizga się jakby poziomo nad doliną , a potem znowu ostro w gó rę . Niektó re odcinki drogi byliś my cał kowicie we mgle. Swoją drogą moż na też przyjechać do pierwszego segmentu, a do drugiego samochodem, wszę dzie są domy, ludzie mieszkają . Czy na Mottarone są jakieś pokł ady obserwacyjne, nie wyglą dał y, jedna cią gł a mgł a. Ale są zjeż dż alnie Alpyland, któ re znajdują się na wysokoś ci prawie 1500 m - to tam najwyż szy punkt, tam podnosi się wycią g krzeseł kowy. Ale wszystko był o zamknię te. A stamtą d ostatnim lotem o 17:40 zeszliś my do Stresy. Nie mó wię , ż e zwariowaliś my na punkcie tej wspinaczki w gó ry, ale nie był o też szczegó lnego rozczarowania.
Wracają c do hotelu ponownie przeszliś my przez stare miasto, zalane turystami...
Należ y zauważ yć , ż e w Stresie, podobnie jak we wszystkich oś rodkach wypoczynkowych, mimo wieczoru wszystkie sklepy był y otwarte, czego nie moż na powiedzieć o Lugano.
Na tym koń czą się nasze Wł ochy, a potem zaczyna się nasza Francja.