May Day Verona + Pierwszy wzrost. 1760.
2. Notatki z podró ż y. Maj 2013
01.05. 2013
Oto poranek. Wesoł ych ś wią t wszystkim!
Wcią ż pł awią c się w szerokim wygodnym ł ó ż ku.
W pokoju jest lekko chł odno. Ale pod cienkim kocem jest cał kiem wygodnie.
Wł aś ciciel mieszkania jest cał kowicie niesł yszalny. Bardzo mił a sł odka pani. Poduszki mam w rę kojeś ci koronki. A na stole pod lampą też koronka. Bardzo oryginalny projekt mieszkania. Pokó j ma tylko 10 m. Ale bardzo, bardzo ....
Moi obecni towarzysze dotarli do Padwy rano - wiadomoś ć Skype o 4.38. Zadowolony z mieszkania. Dziś mamy spotkanie. Czekam na telefon od nich.
Tradycyjne wł oskie ś niadanie: kawa, rogaliki, masł o, dż em.
Loredana poczę stował a mnie grzankami, nie odmó wił am.
A moja decyzja – ż eby spró bować rogalikó w po toś cie – był a bł ę dna.
Był oby lepiej, gdyby był posmak tostó w.
Ale już sam akt ś niadania w kuchni wł oskiego mieszkania to zupeł nie nowe doś wiadczenie.
"Ś niadanie" rano Verona, wyszedł em okoł o 9.30.
Niedaleko Porta Palio zaczę ł o padać . Prawdziwy wiosenny ś lepy deszcz. Pod koroną rozkwitają cego kasztanowca przeczekał em najwię ksze krople, czytają c maile na iPadzie w tak kró tkim czasie. A potem kontynuował a swó j kró tki poranny spacer wzdł uż Stradone Porta Palio do Castelvecchio.
Zajrzał em na dziedziniec zamku: nic się tam nie zmienił o od mojej poprzedniej wizyty. Chyba ż e był o mniej lub prawie nie był o ludzi.
Most Ponto Scaligero ró wnież był prawie pusty. A rzeka Adige nadal niosł a swoje burzliwe wody do Morza Adriatyckiego.
Via Roma dotarł a do Piazza Bra. Usiadł a na ł awce przy fontannie. Po raz kolejny podziwiał am Arena di Verona i Piazza Bra, któ re już zaczynał y zapeł niać się turystami.
Wę drował em Via Mazzini do Piazza Erbe, jedzą c kolejną porcję wł oskich lodó w. Tym razem - „fragola + menta”.
A potem ogarnę ł a mnie wiadomoś ć , ż e nadszedł czas powrotu do domu Loredana. Bo moi towarzysze podró ż y już się obudzili i spieszą , ż eby zobaczyć wł oskie jeziora.
Dosł ownie 15 minut temu wjechali do Werony.
Idziemy wię c dalej trasą.
Do zobaczenia. Dali bą dź.
Wyjechaliś my z Werony okoł o godziny 13.00 i autostradą dotarliś my do Riva-del-Garda (Riva-Del-Garda) - miasta nad brzegiem bł ę kitnego jeziora. Wię c stał o się to szybciej. A potem wzdł uż „gzymsu” (droga wzdł uż wybrzeż a jeziora Garda) dotarliś my do Malcesine (Malcesine).
Celem wizyty w Malcesine był o wjechanie kolejką linową na Monte Baldo. Koszt podniesienia to 19 euro, ale po godzinie 15.00 opł ata zostaje obniż ona do 15 euro. Do czasu „zniż ki” został o 10 minut, a my nie omieszkaliś my skorzystać ze sconto. Wejś cie na gó rę odbywa się z przesiadką . W drugiej czę ś ci kabiny powoli obracają się zgodnie z ruchem wskazó wek zegara. Podczas wspinaczki otwiera się wspaniał y widok na jezioro i okolicę.
Ale od gó ry – krajobraz jest wyją tkowy!
Zamarznię ta tafla wody, ciemnozielone szczyty gó r na przeciwległ ym brzegu jeziora...a jeś li się odwró cisz - i kolejny pasterski: w oddali oś nież one szczyty gó r, szmaragdowa zieleń ś wież ej trawy na zboczach daleko w dole niebieski spodek jeziora i cienka nitka autostrady
Kolacja. Dziś w menu - Lasagne Baldo, wino, kawa = 15 €.
O 16.50 nadal siedzimy. Super dookoł a. Ś nieg na szczytach. Poniż ej znajduje się jezioro Garda. Cicho i ciepł o.
Wpadł w ś nieg. Tak, tak ....Nie udał o się!
W koń cu chciał em po prostu zrobić zdję cie w ś niegu boso!
Czekamy na kolejkę linową o 17.45.
Temperatura 12 stopni.
Wysokoś ć.1760 m. Zejś cie. Udać się......
Nie dotarliś my do Bardolino. Winne są „korki” na drodze, poszukiwanie supermarketu i picie wina na Monte Baldo. Minę liś my.
Trochę się zgubiliś my, szukają c supermarketu. W efekcie „ucał owaliś my” drzwi zamykają cego się LiDL. I kupił em szynkę , buł ki i wodę - w lokalnym sklepie.
Do hotelu dotarliś my o 20:30. Zadomowił się szybko. To prawda, ż e nie był o windy.
W recepcji brwi uniosł y się jak dom z pytania o windę . Potem ś mialiś my się dł ugo, wspominają c to.
Poszliś my nad jezioro na obiad. Przygotowano dla nas stó ł z ł awkami. Lustrzana tafla wody, migoczą ce zielono-czerwone ś wiatł a toru wodnego. I cisza.......
Do hotelu wró ciliś my o 22.30.
Utkną ł em na urzą dzeniach. Każ dy jest sam.
Nadchodzi noc. Druga noc we Wł oszech.
Jutro w programie: kolejne jezioro – Lago di Maggiore (Jezioro Maggiore) i Isole Borromee (Wyspy Boromejskie).