Poza konkurencją lub szwajcarsko - włoska doskonałość (część 4)
Pią ty dzień : Wł ochy.
Jesteś my na wybrzeż u Ligurii, 30 km. z miasta Genua, w miejscowoś ci wypoczynkowej Arenzano.
Miasto przywitał o nas sł oń cem, krzykiem mew, szumem morza i oszał amiają cym ś witem!
No w koń cu nigdzie nie trzeba jechać i tylko morze, palmy, pyszne lody, fragolino, vermentino i co tam jeszcze na relaks na wł oskiej Riwierze.
Pogoda nam się poszczę ś cił a, to był aksamitny sezon, temperatura powietrza +30, temperatura wody +25. Na plaż ę moż na dojś ć pieszo, a raczej zjechać hotelową kolejką w zaledwie 1 minutę .
Nasz hotel nazywał się Punta San Martino 4*. Mieliś my też niesamowite szczę ś cie do hotelu, któ ry znajdował się na gó rze, z panoramicznym widokiem na Morze Liguryjskie, z dwoma basenami na dachu i elegancką restauracją z widokiem na Zatokę Genueń ską . Pokó j dwuosobowy ró wnież był szykowny, o duż ej powierzchni,
porzą dna ł azienka i taras z malowniczym widokiem na morze.
Pokó j miał klimatyzację , lodó wkę , suszarkę do wł osó w i przyzwoite meble. No có ż , poszliś my na ś niadanie do restauracji. Ta restauracja był a najlepsza ze wszystkich na tej trasie, a my mieliś my tylko 4 * hotel we Wł oszech. Wybó r jedzenia na ś niadanie był bardzo zró ż nicowany, w tym wę dliny, owoce, ciastka, a nawet pikantne cava.
Có ż , sama atmosfera przywoł ywał a ś wią teczną atmosferę . Ogó lnie cieszyliś my się panoramicznymi widokami na morze, piliś my kawę z rogalikami i cieszyliś my się na relaks na plaż y.
Najpierw zjechaliś my kolejką linową na plaż ę hotelową , leż ak i leż ak na cał y dzień dla jednej osoby kosztował y 10 euro i uznaliś my, ż e lepiej wypić.20 euro i pojechaliś my na plaż ę miejską . Miejska plaż a opł acił a,
a takż e zwykł e wolne strefy i spokojnie usiedliś my na naszej poś cieli na ciepł ym piasku. Woda w morzu był a ciepł a i bardzo przejrzysta, jako wielki mił oś nik pł ywania odpł yną ł em daleko od wybrzeż a i jak się okazał o na pró ż no, ponieważ został em uką szony przez jadowitą meduzę , od razu na mojej rę ce pojawił y się pę cherze i nawiasem mó wią c, blizna wcią ż tam jest. Ale z tych wczasowiczó w, któ rzy pł ywali blisko brzegu, nikt nie został ranny, meduza uż ą dlił a tylko mnie i innego Wł ocha, wię c wyjaś nił mi, ż e daleko nie trzeba pł yną ć .
Cał y dzień spę dziliś my w bezczynnoś ci, a jedyne, na co się ruszyliś my, to spacer do supermarketu Rosso Pomodoro, ż eby kupić chociaż coś na prezent. Kupiliś my to, co doradzali nam miejscowi: ciasteczka amaretino, kawę lavazza i mokka, sery, likier amaretto, likier pino-colada i ró ż ne rodzaje makaronó w.
Tym razem nie wzię liś my najsł ynniejszego wł oskiego twardego sera Parmezan (oryginalna nazwa: Parmegiano Reggiano), ostatnim razem przesadziliś my, choć warto go kupić .
Niektó rzy turyś ci z naszej grupy wyjechali na cał y dzień na odpoczynek w Genui (30 km), powiedzieli, ż e są zadowoleni z wyjazdu.
Wieczorem wybraliś my się na nocny spacer po Arenzano, cał e miasteczko ś wiecił o ś wiatł ami, szliś my dł ugo, zaglą daliś my do kilku kawiarni, ale ograniczyliś my się do deseru. Milan czekał na nas nastę pnego dnia.
Dzień szó sty: Mediolan.
Po dobrym posił ku w restauracji i poż egnalnym zjeź dzie kolejką linową do morza wyruszamy do Mediolanu. Dystans to 150 km, kilka godzin podró ż y io 10.00 jesteś my w Mediolanie. Nasza znajomoś ć ze stolicą mody zaczyna się jak zawsze od zwiedzania. Tym razem nie miał em szczę ś cia z przewodnikiem, moje oczy i uszy nie zatrzymał y się na niczym, nic się nie chwycił o - nie wyglą d,
nie styl prezentacji, nie sama historia, to był o nudne i nieciekawe. Ale tu na ratunek przyszł a architektura – dwie wspaniał e kreacje, jedna pod wzglę dem historii to ś redniowieczny zamek Sforza, druga pod wzglę dem pię kna to Katedra Duomo.
Zamek Sforzó w to rodzinne gniazdo rodziny Visconti, wybudowane w XIV wieku, ale pó ź niej został o zniszczone. A już w XV wieku staraniem Sforzy zrujnowany zamek otrzymał nowe ż ycie. Rozmiary zamku są imponują ce, a niesamowita liczba luk w murach twierdzy uderza, co wskazuje na cią gł e oblę ż enie zamku. Obecnie budynek należ y do gminy i sł uż y nie tylko jako eksponat muzealny. Urzą d burmistrza umieś cił tu miejskie schronisko dla kotó w, wszystkie bezdomne koty mają okazję mieszkać w takim „pię ciogwiazdkowym hotelu” z licznymi piwnicami z myszami.
Katedra Duomo
Katedra Duomo uderzył a mnie swoją wielkoś cią , pię knem, wyją tkową mieszanką styló w architektonicznych i cał kowicie mnie zachwycił a! Katedra pod wzglę dem wielkoś ci ustę puje jedynie katedrze ś w. Piotra w Rzymie, katedrze w Sewilli i katedrze ś w. Pawł a w Londynie. Wykonany jest w cał oś ci z biał ego marmuru. Zwiedzanie katedry kosztuje tylko 2 euro, ale jeś li chcesz wspią ć się na dach katedry i zobaczyć cał y Mediolan z lotu ptaka, to są dwie opcje. Pierwsze to wjechać windą za 15 euro, a drugie to wspią ć się na dach pieszo (wysokoś ć.20-pię trowego budynku) i kosztuje to 9 euro, postanowił em odwiedzić tylko wnę trze katedry, a mó j mą ż wspią ł się na dach i powiedział , ż e spektakl jest niesamowity i na pró ż no odmó wił em.
Nastę pnie udaliś my się do najpię kniejszej galerii Vittorio - Emmanuale II.
To ogromne centrum handlowe, w któ rym znajdują się drogie butiki znanych marek. Zbudowano takż e pomnik kró la Wiktora Emanuela.
Za galerią znajduje się sł ynny teatr La Scala. Na zewną trz nie ma nic niezwykł ego, taki szary budynek, ale niestety nie byliś my w ś rodku i nie mogliś my docenić cał ego uroku opery. Jeś li wyjdziesz z galerii i skrę cisz w prawo, a nastę pnie udasz się na ulicę Dantego, jest duż o sklepó w i ulicznych wykonawcó w. Po przejś ciu wszystkich tych „okrą ż eń honorowych” wró ciliś my do punktu wyjś cia do Katedry Duomo.
Nastę pnie mieliś my czas wolny do 19.00
A przede wszystkim postanowiliś my spró bować prawdziwej wł oskiej kuchni. Po zapytaniu przewodnika (co był o naszą niewybaczalną gł upotą ), gdzie jest dobra pizzeria, zostaliś my przez nią zabrani do jednego z lokalnych lokali prawie w centrum Mediolanu. Nigdy w ż yciu nie spotkał em bardziej „poważ nej” pizzerii.
Ponieważ był a pora lunchu, kawiarnia był a peł na Wł ochó w, a ponieważ rozmawiają bardzo gł oś no, nie był o tylko hał asu w uszach, ale gadaninie. Z trudem czekają c na kelnera zamó wili pizzę capriccioso i makaron paccheri. Z cał ego zamó wienia cappuccino był o naprawdę pyszne. Pizza był a ogromnym naleś nikiem i minimum dodatkó w (a jesteś my przyzwyczajeni do dodatkó w tak, jak powinno), a makaron był niedogotowanym ogromnym makaronem z jaką ś niezrozumiał ą substancją . Rachunek dla dwojga - 30 euro, przyjemnoś ć - zero.
Potem po prostu poszliś my na spacer po Mediolanie i wę drowaliś my po najpię kniejszej dzielnicy Brery, nie zauważ yliś my niczego szczegó lnie pię knego, spojrzeliś my na Akademię Brera i poszliś my na spacer wzdł uż Via Dante. Wracają c do wyznaczonego przez naszego przewodnika miejsca spotkania, czyli Zamku Sforzó w, zrobiliś my sobie zdję cie z Fontanną Tortó w Weselnych. Tuż za zamkiem znajduje się pię kny Park Sempione,
w któ rym szliś my przed naszym wyjazdem.
Ogó lnie rzecz biorą c, Mediolan wydawał mi się miastem jednego dnia i nie miał em ochoty tu wracać . Có ż , nasza znajomoś ć ze stolicą ś wiatowej mody dobiegł a koń ca.
Nastę pnie kierujemy się do naszego hotelu na nocleg w mieś cie Tavagnacco (odległ oś ć.400 km) i oczywiś cie docieramy do hotelu bliż ej pó ł nocy. Hotel nazywał się Meditur Hotel Udine Nord. Cał kiem przyzwoity hotel. ale ze ś niadaniem był o „gó wno”, bo mieliś my „kontynentalne” ś niadanie, to wtedy ż ywimy się nie w hotelowej restauracji, ale w oddzielnym pomieszczeniu dla grup, bardziej przypominają cym pomieszczenie gospodarcze, gdzie są dł ugie ł awki i porcjowane jedzenie, a na grupie 45 osó b bę dzie jeden mleczarz i jeden czajniczek. Oczywiś cie ci, któ rzy pó ź niej przyszli na ś niadanie, czuli się jak bezdomni zrzucają cy resztki ze wszystkich stoł ó w. Aby nie być bezpodstawnym zamieszczam zdję cie. Có ż , jak to
Z ż alem na pó ł , odś wież eni tym, co „Bó g zesł ał ”, ruszamy do Austrii.
Zacznij tutaj:
Cią g dalszy tutaj: