Ciao, Włochy. Część 5: Bergamo
Bergamo to staroż ytne miasto poł oż one 30 km od Mediolanu. Trafił na trasę wył ą cznie dzię ki lotnisku, z któ rego odleciał nasz samolot. Mogę ś miał o powiedzieć , ż e dzię ki tej szczę ś liwej okazji odkryliś my cudowną krainę , któ rą zdecydowanie warto odwiedzić , a prawdopodobnie nawet bardziej niż Mediolan.
Ale najpierw najważ niejsze. Bergamo podzielone jest na dwa miasta: gó rne i dolne. Gó rna czę ś ć jest przykł adem doskonale zachowanego ś redniowiecznego miasta. Dolna czę ś ć jest nowoczesna, peł na szerokich ulic, autobusó w i sklepó w. Kolejka linowa wywozi turystó w do gó rnego miasta (bilet w jedną stronę - 1.25 euro). Gó rne miasto znajduje się na gó rze i jest cał kowicie otoczone murem twierdzy. Ma urok prawdziwych Wł och: stare kamienie, rzeź bione fasady koś cioł ó w, wą skie uliczki i zauł ki, skł adają ce się wył ą cznie ze schodó w. Ż ycie turystyczne jest tu prawie niesł yszalne: wszystko w mieś cie tchnie spokojem i staroż ytnoś cią.
Centrum miasta to Piazza Vecchia, tradycyjnie peł na kawiarni i otoczona eleganckimi palazzos. Nad placem gó ruje wież a Torre del Campanone, na któ rej codziennie o dziesią tej wieczorem rozbrzmiewa dzwon. Nieco dalej od Piazza Vecchia znajduje się Piazza del Duomo z barokową katedrą . Katedra jest pod wezwaniem ś w. Aleksandra, patrona miasta, mę czennika zmarł ego za wiarę . Zespó ł Piazza Basilica di Santa Maria Maggiore dopeł nia Cappella Colleoni, jakby wyrzeź biony z biał ego kamienia.
Do bliż szego poznania miasta należ y skorzystać z kolejnej kolejki, tym razem prowadzą cej na wzgó rze ś w. Wigiliusza. Dł ugoś ć linii to 630 metró w, przyczepy podnoszone są do zamku, z któ rego otwiera się widok na obie czę ś ci Bergamo. Stą d, przy dobrej pogodzie, widać Mediolan, dachy gó rnego miasta czerwienieją poniż ej, a dolne miasto rozcią ga się nieco niż ej.
To wł aś nie na szczycie wzgó rza ś w. Wigiliusza „podsumowaliś my wyniki” naszej podró ż y. Miną ł dopiero tydzień , ale wydawał o się , ż e to miesią c.
Jakby specjalnie dla nas na rozstaniu ś wiecił o sł oń ce, pogoda dopisał a, zbocza usiane był y drzewami pomalowanymi na jasne kolory jesieni, gó ry wcale nie był y surowe, a raczej majestatycznie gó rował y bardzo blisko...prawie i wycią gnij rę kę . We Wł oszech nie spotkaliś my prawie nic z tego, przed czym byliś my ostrzegani - ż adnych aroganckich mieszkań có w, ż adnych tł umó w turystó w, ż adnej wybrednej pogody. Zgadzam się , przyjechaliś my nie na szczyt sezonu, oczywiś cie mieliś my szczę ś cie z pogodą , ale myś lę , ż e nie chodzi tylko o szczę ś cie. Wł ochy mają pię kną duszę , wszechstronną , staroż ytną i nowoczesną zarazem. Odlatują c, zostawiliś my kawał ek serca na tej ż yznej ziemi…