Bez względu na to, co ktoś mówi, wiedz, że marzenia się spełniają!
I tak wcześ nie rano gnał em już autobusem na lotnisko w Salonikach… Był wczesny poranek na ulicy, zastał em tę bardzo ciemną godzinę przed ś witem, do tego dnia nawet nie wiedział em, co to jest. Spotykam budzą ce się promienie poł udniowego sł oń ca, widzę poranne niebo mienią ce się niesamowitymi odcieniami koloró w. Jeszcze trochę i jesteś my na lotnisku. Podró ż trwał a tylko pó ł torej godziny. Rejestracja, przekazanie kontroli - wszystko to dział o się bł yskawicznie. Klasyczna bezcł owa promenada i jestem w samolocie. Boję się latać...Ale nie tym razem! Nie czuł em nawet momentu startu i lą dowania, a jedynie cieszył em się , siedzą c w mię kkim wygodnym fotelu samolotu, malowniczymi widokami, któ re rozpoś cierał y się pod skrzydł ami ż elaznego ptaka. Lecą c nad greckimi wyspami wyobraż ał em sobie, jak ż yją wyspiarze, pró bował em oglą dać okolicę z wysokoś ci, mentalnie zanurkował em w chmury i pognał em myś lami poza horyzont.
Tylko godzina lotu i jesteś my na miejscu. Przede mną wyspa cudó w, wyspa marzeń , wyspa zakochanych (do siebie, do ż ycia, do ś wiata zewnę trznego - to nie ma znaczenia! ) - wyspa Santorini! Lekkie przyjemne drż enie w ciele od przytł aczają cych emocji, jasnego sł oń ca, morskiego wiatru, przyjaznych ludzi. . . Wsiedliś my do autobusu i udaliś my się prosto do sł ynnego i niesamowitego miasta Oia. Po drodze towarzyszył a nam niesamowita historia wyspy. Krę te ś cież ki Santorini: w gó rę iw dó ł oraz wysokie umieję tnoś ci „nawigatora” lą dowego „statku” zachwycił y mnie. Cią gle zmieniają ce się widoki, krajobrazy i gó ry, gó ry, gó ry… Nie są takie same, z któ rych pochodził a moja ś cież ka – z pó ł wyspu Chalkidiki są inne gó ry, inne morze (choć nazwa ta sama – Egejskie), inne niebo. Historia wyspy jest oczywiś cie fascynują ca. Niezauważ eni wylą dowaliś my w mieś cie Oia. Pierwsze kroki i pod naszymi stopami są brukowane wą skie uliczki, po obu stronach któ rych znajdują się ró ż ne lokalne sklepy i galerie: oryginalne, oryginalne, jak ż adne inne. Czasami wejdziesz do jednego z nich i znajdziesz się w zupeł nie innym ś wiecie. Jednak podą ż amy dalej, gł ę biej, po nasz wspaniał y przewodnik o magicznej nazwie Maribel. Jeszcze kilka metró w i… Oczy otworzył y się w zdumieniu, myś li natychmiast pomknę ł y gdzieś przed nami: tuż przed nami, poś rodku bł ę kitno-niebieskiego morza i wielkich biał ych wycieczkowcó w szybują cych na tafli morza, jest prawdziwy ogromny aktywny i niesamowicie pię kny wulkan! Wydawał oby się , ż e jest bardzo blisko, niebezpieczny po przebudzeniu, ale jaki spokó j kryje, kontemplują c go… A wszystkie zmartwienia gdzieś daleko. Peł na jednoś ć z naturą . Idą c jeszcze dalej, w gł ą b Oia, otwiera się oszał amiają cy widok na tradycyjne prywatne domy, dział ają ce hotele, prywatne tereny z basenami i zielenią , poł oż one na samym skraju klifó w. Wydaje się , ż e cią g biał ych budynkó w rozmieszczonych na ró ż nych poziomach jest nieskoń czony: wznoszą się i opadają . Na tle biał ego miasta z bł ę kitną przestrzenią morza i strzelistym wulkanem oczywiś cie wszyscy ludzie, któ rzy mają szczę ś cie być tam w tej chwili, chcą zostać sfotografowani. Oczywiś cie nie był em wyją tkiem. Wycią gam aparat: jedna klatka, druga, trzecia i… niesamowitych zdję ć jest już niezliczona iloś ć ! Opowieś ć przewodnika został a na chwilę przerwana, co dał o nam moż liwoś ć samodzielnego spaceru przez pó ł torej godziny rozgał ę ziają cymi się ulicami. Gdy wszedł em do sklepu z pamią tkami, usł yszał em za sobą dzwonienie. Odwracają c się , zauważ ył a, ż e wzdł uż ulicy podą ż a cał y sznur dobrze odż ywionych osł ó w z dzwoneczkami na szyjach. Uś miechają c się i wybierają c magnesy na pamię ć , poszł am dalej. Lokalne galerie sztuki to naprawdę niesamowita przyjemnoś ć . Sztuka zawsze inspiruje, a tu każ da kreacja wydziela ciepł y oddech artysty, mistrza…
Gdzieniegdzie jest okazja, by zobaczyć , co to za „bestia” – sł ynne wino Vinsanto? Niezwykł y, sł odki eliksir o smakach toffi, bakalii i karmelu, warto spró bować choć raz, aby zrozumieć , dlaczego uważ any jest za wyją tkowy.
Widzę niesamowite pary ś lubne pozują ce na kolorowym tle majestatycznego wulkanu, morza i biał ych domó w Ii. Nowoż eń cy czule patrzą na siebie, fotograf aprobuje zdję cia, któ re okazał y się po prostu niesamowite!
Czas leci niezauważ enie. A teraz jedziemy do kolejnego celu - w samym sercu wyspy, w stolicy - mieś cie Fira (Thira). Chodzą c po stoł ecznej krainie Santorini, wydaje mi się , ż e wyglą da jak Oia, jednak wcią ż ma swoje ró ż nice i cechy. Nic dziwnego, ż e to jedyne miasto na wyspie, cał a reszta to wioski. Spaceruję po mieś cie, wą skimi uliczkami, gdzieniegdzie skrę ca w lewo i w prawo, schody prowadzą w gó rę i w dó ł . Otacza mnie chlupoczą ce morze, sł ona woda uderzają ca o skał y, pobliski wulkan, któ ry wydaje się jeszcze bardziej okazał y. A z drugiej strony - oto prawdziwa, oryginalna Grecja z tradycyjnie biał ymi domami i niebieskimi dachami i okiennicami. Wszystkie dachy wyspy Santorini są spadziste, zabrania się stawiania domó w innych budynkó w na wyspie, dzię ki czemu wyspa zachowuje swoją oryginalnoś ć , a dzię ki temu ludzie z cał ego ś wiata wracają na wyspę raz po raz . W Firze moż na ł atwo się zgubić (ale nie zgubić ) i znaleź ć ustronne miejsce, pomimo duż ej liczby turystó w. Widoki są tak hipnotyzują ce, ż e wszystkie tawerny, restauracje i kawiarnie rozmieszczone są w taki sposó b, ż e przebywają c w nich moż na podziwiać i relaksować myś li i duszę , delektują c się np. kawą na zewnę trznym tarasie. Na gł ó wnej ulicy spacerowej znajduje się ś wią tynia. Wchodzę do ś rodka i znó w czuję niesamowite, spokojne uczucie bycia w domu. Nie wiem, jak dł ugo był em w ś wią tyni, ale kiedy tam wyszedł em, dostał em drugiego wiatru i zmę czenie zniknę ł o.
Wiatr we wł osach, mam wraż enie, ż e jestem w jakimś filmie. Zgubienie się nie jest straszne! Wchodzę do jednego ze sklepó w i nagle znajduję się w bajkowym ś wiecie: gra jakaś nieznana, ale szalenie pię kna melodyjna muzyka, wokó ł mnie drewniane zabawki, stworzone na przeł om XIX i XX wieku, obszyte skó rą ksią ż ki, w ś rodku specjalnie postarzane kartki, stare monety, broszki, zachwycają ce mał e obrazy malowane rę ką romantycznej artystki, duż a iloś ć biż uterii stworzonej ze skał wulkanicznych, z naturalnych kamieni. . . Przyglą dam się wszystkim detalom, fascynuje każ dy przedmiot , widzę , ż e dusza jest zainwestowana w każ dą drobiazg. Naprawdę nie chcę wyjeż dż ać z tego miejsca, bo po mieś cie moż na chodzić w nieskoń czonoś ć , ale czas pł ynie nieubł aganie do przodu, minę ł y dwie godziny, a przed nami jeszcze tyle ciekawych rzeczy!
Czas na zegarze to pora obiadowa, czujemy się trochę gł odni i pę dzimy na drugą stronę wyspy, do podnó ż a gó r, na brzeg Morza Egejskiego. Sł oń ce ś wieci jasno, morska bryza, a na naszym stole w lokalnej greckiej tawernie nad brzegiem morza niesamowicie pyszne dania, przeką ski, sał atki i lekkie wino. Kolacja jest na najwyż szym poziomie. Ale po takim dniu naprawdę chcę się odś wież yć . Rzeczy natychmiast latają na leż aku, nogi biegną po niezwykł ym czarnym wulkanicznym piasku wprost do bł ę kitnego morza. Jeszcze chwila i zanurzam się w krystalicznie czystych wodach Morza Egejskiego i pł ywam. . . Podwodny ś wiat jest w zasię gu wzroku. Wynurzam się z morza, odwracam twarzą do brzegu i. . . Przede mną wznoszą się gó ry. Pię kne, majestatyczne, niesamowite gó ry. To samo uczucie, gdy uś miech nie schodzi z twarzy, a ł zy szczę ś cia napł ywają do oczu po speł nieniu marzeń ! Po prostu niesamowite uczucie!
Leż ę nad samym brzegiem wody, cieszą c się szumem fal, sł oń ce delikatnie grzeje, sł omiany parasol szumi od lekkiej bryzy, uś miecham się i mruż ę , patrzą c w niebo ozdobione pierzastymi chmurami. Sielanka z naturą , harmonia z samym sobą . Ż ycie jest pię kne! Ł apię każ dą chwilę , ż yję każ dą minutą , któ ra jest tu i teraz. Chcę raz za razem wdychać morskie powietrze z peł nymi piersiami. Nagle zerkam na zegar: z ż alem stwierdzam, ż e minę ł y dwie godziny, czas. . .
Jedziemy do czwartego punktu naszej wycieczki - do strefy archeologicznej Akrotiri. Opowieś ć Maribel o mieś cie, któ re zamierzamy odwiedzić , jest ekscytują ca, ale to, co widzimy na miejscu, jest o wiele bardziej ekscytują ce. Wchodzimy do ś rodka, a przed naszymi oczami pojawiają się … zabudowania staroż ytnego miasta, któ re w 1500 roku p. n. e. po erupcji wulkanu został zasypany 15-40 metrami pył u wulkanicznego, co do dziś utrzymuje go w idealnym stanie! Chodzę ulicami tego staroż ytnego zachowanego miasta, jestem otoczony, niewiarygodne, ale prawdziwe: 2-3 pię trowe budynki, amfory, ł ó ż ka! Historia i wyobraź nia Maribel dopeł niają obrazu i ł ą czą wszystko w cał oś ć : tu jest centralny plac, jest miejsce kultu, tu mieszkanie kobiet, a tu budynek publiczny, rysunki, freski…
A teraz czas wracać . Jedziemy na lotnisko, wraż enia z podró ż y ogarniają nas od ś rodka, uś miech nie schodzi z twarzy, nasze oczy utkwione są w oknie. Staram się zapamię tać wszystko, co widzę . Nie chcę opuszczać wyspy. Dzień miną ł niepostrzeż enie. Zmę czenie jest cał kowicie nieobecne. Jedziemy na lotnisko, bł yskawicznie przechodzimy przez wszystkie kontrole, trochę czasu na zakupy (gdzie bez nich). Nawiasem mó wią c, sł ynne wino z Santorynu Vinsanto moż na ró wnież kupić bez cł a (swoją drogą sklep jest mał y, ale ma wszystko, co podstawowe). I oto jesteś my, wraz z wł asną wspaniał ą zał ogą lotniczą Ellinair, wzbijamy się w chmury, ż egnamy z gó ry wyspę Santorini i lecimy z powrotem do Salonik. Szczerze mó wią c, w drodze powrotnej trochę zdrzemną ł em się , a kiedy otworzył em oczy, ś wiatł a Salonik już migał y w iluminatorze. Trzeba to zobaczyć na wł asne oczy! W nocy Saloniki otworzył y się przede mną z zupeł nie innej strony. Magiczne ś wiatł a, nocne morze, nasyp – a wszystko to z wysokoś ci.
Zachę cona, ze ś wiecą cymi oczami i przyjemnie zadowolona, nieco zmę czona, raczą c się po przylocie przeką skami na lotnisku, wró cił am do swojego pokoju. To był niezapomniany, inspirują cy dzień peł en niesamowitych przeż yć , któ re pozostaną ze mną do koń ca ż ycia.
Mó wią poprawnie: „Uwierz w cuda, bo im bardziej w nie wierzysz, tym czę ś ciej ci się zdarzają ”. I pamię taj: ś nij i idź w kierunku swoich marzeń , bo marzenia się speł niają ! Sprawdzony.
Z mił oś cią w sercu do Grecji i do tych, któ rzy dali mi moż liwoś ć speł nienia mojego marzenia. . .