„Praska opowieść” z sezonu 4. Och, Irino... Irino!
Dzień dobry, muszę od razu powiedzieć , ż e nie jesteś my w Pradze po raz pierwszy. Kochamy to miasto, ludzi, atmosferę . Jesteś my jednak wdzię cznymi turystami. Zawsze szukamy dobra i nie skupiamy się na negatywach. Ale ta sytuacja jest szokują ca. Postanowiliś my z mę ż em zł oż yć kwiaty pod pomnikiem marszał ka Iwana Koniewa, któ ry wyzwolił Pragę w 1945 roku. Wszyscy wiedzą , ż e w Czechach nieustannie pł oną namię tnoś ci co do losu tego pomnika, a prawdopodobień stwo, ż e zostanie on usunię ty z dotychczasowego miejsca jest bardzo duż e. Chociaż uczciwie należ y zauważ yć , ż e wś ró d Czechó w jest wielu przeciwnikó w. Wię c coś wymyś liliś my, ale nie od razu wymyś liliś my, jak się tam dostać .
Wygooglowaliś my i znaleź liś my adres. A potem wycieczka do Wiednia („Praska opowieś ć ” z „Sezonu 4”). Wspaniał a przewodniczka Irina z kudł atą czupryną tak fascynują co opowiada o klimatycznej stolicy Austrii, dynastii Habsburgó w, księ ż niczce Sisi, któ ra podczas nastę pny przystanek podchodzę do niej, komplementuję profesjonalizm i pytam: „Jak moż emy dostać się do pomnika Koniewa? Chcemy zł oż yć kwiaty, oto adres. Kochana Irina natychmiast przemienia się w wcale nie uroczą , robi minę Kamienny Goś ć i mó wi gdzieś z boku: Ale tam się nie dostaniesz, zabytek jest zamknię ty do remontu! Ja, lekko zdziwiona taką metamorfozą , precyzuję : Wię c nie moż emy się nawet zbliż yć , jest otoczony rusztowania? Irina mennice, nadal nie patrzą c jej w oczy: Tak! Wtedy rozumiem, ż e rozmowa się skoń czył a i wycofuję się , z jakiegoś powodu z uczuciem strasznego zaż enowania. wstyd. Zgł aszam się do mę ż a. A mą ż , dobra robota, odpowiada, ż e i tak pojedziemy, kiedy już zdecydujemy.
Nie nuż ą c czytelnikó w szczegó ł ami, pragnę poinformować , ż e zabytek znaleź liś my nie bez pomocy okolicznych mieszkań có w, muszę przyznać . Zł oż ono kwiaty. Nie ma tam renowacji i nie pachnie. I Irina chce powiedzieć , ż e nastę pnym razem, gdy bę dziesz chciał wprowadzać ludzi w bł ą d, przynajmniej zró b przyjazną minę . Wtedy, jeś li już … bę dzie moż na powiedzieć , ż e po prostu czegoś nie wiedział eś . No i co najważ niejsze (nawet jeś li jesteś Miszczenko czy coś w tym stylu), nie zniż aj się do politycznej zemsty, jesteś profesjonalistą . Chociaż teraz nie jestem pewien.