Podróżowanie po Austrii i na Węgrzech
Austria 2017
Przybywają c z Turcji, okazał o się , ż e ciepł a woda nie został a wł ą czona. Ze spokojem moż esz polecieć dalej. Trzy dni pó ź niej zaplanowaliś my tę mał ą podró ż do są siedniej Europy. A raczej, gdybyś my od roku wiedzieli, ż e wszystko pó jdzie w ruch bezwizowy, to wyjazdy został yby przeł oż one. Ale teraz mamy roczne wizy pamią tkowe w biometrycznych obcych krajach. Zaskakują cym faktem jest to, ż e Ż uliany zdecydował y się zamkną ć na tydzień remont, aby nasza podró ż wyraź nie wypadł a w tych terminach i musiał a jechać do Boryspola. Radoś nie, jak zawsze czekał na nas salon. Lot trwał nieco ponad godzinę , ale Vizer starał się sprawiać wraż enie, jakbyś my lecieli przez dwa dni. Był to samolot, w któ rym nie moż na był o nawet usią ś ć , ż eby zmieś cił y się kolana. Cał y czas musiał em trzymać nogi w przejś ciu. Fotele nie skł adał y się i znajdował y się dokł adnie pod ką tem 90 stopni. W ogó le coś dziwnego, tak niewygodnych samolotó w jeszcze nie widzieliś my we flocie Vizeira. Ale lot w tym przypadku tak jest. Nasz pierwszy dzień był na Wę grzech.
Budapeszt
Po przyjeź dzie najważ niejszą rzeczą jest jak najszybsze przejś cie kontroli granicznej. Tym razem ustanowiliś my rekord, przekazują c go razem w cią gu jednej minuty. Straż graniczna nawet nie sprawdził a zdję cia i w ogó le nie zadawał a pytań . System wydaje się być uproszczony. I to mnie bardzo ucieszył o. Jeś li tak bę dzie zawsze z nadejś ciem ruchu bezwizowego, to jest bardzo radoś nie! Zapytał em taksó wkarza dokł adnie, gdzie jest przystanek autobusowy i dowiedział em się , ż e wedł ug jego wersji autobusy miejskie nie istnieją . Kiedy znaleź liś my nasz autobus, wró cił em do trollowania, wskazał em na autobus i zapytał em dokł adnie, doką d jedzie ten pozamiejski „autobus”. Taksó wkarz nawet tu wysiadł , ż e jest jak prywatny autobus, a nie miejski. Ogó lnie rzecz biorą c, pierwszą radą dla wszystkich niezależ nych podró ż nikó w jest nie zadzierać z taksó wkarzami. Chyba ż e chcesz je trollować . Był gorą cy sł oneczny dzień , niebo był o czyste. Zatrzymujemy się w Budapeszcie po raz drugi i ten był kontynuacją tego, czego nie widzieliś my ostatnim razem. Zaczę liś my od luksusowego letniego parku na terenie ł aź ni Szé chenyi.
Park jest duż y z jeziorami i fontannami. Zamek prezentuje się bardzo harmonijnie wś ró d parku. Spacer po tym parku był przyjemnoś cią .
A potem zrelaksuj się w ł aź niach termalnych. Wanny pod wzglę dem wielkoś ci i iloś ci sal okazał y się niewielkie - są po prostu nieskoń czone. Wiele ró ż nych saun, baseny o ró ż nej temperaturze, wszystko to jest bardzo, bardzo relaksują ce. Najbardziej epicka sauna nazywa się Volcano. Trudno się z tym pogodzić . Jest kompletna imitacja temperatury po zejś ciu na wulkan, a takż e fajna ś cież ka dź wię kowa.
W Ł aź niach spę dziliś my kilka godzin, któ re minę ł y jak kilka minut. Nawet w basenie zewnę trznym znajduje się spirala ze sztucznym prą dem, na któ rej moż na krę cić się w kó ł ko, relaksują c się doś ć leniwie. Ostatnim razem byliś my w ł aź ni Gelert. Teraz moż emy je poró wnać . W Gelert jest wię cej otoczenia, ale tutaj jest wię cej przestrzeni i pię knych basenó w zewnę trznych. Radzimy odwiedzić oba, ale na ró ż nych wycieczkach. Po zostawieniu bagaż u w hotelu udaliś my się do centrum. Po drodze wł aś nie zjedliś my bombowy posił ek w jednej z lokalnych kawiarni.
Ponieważ dzień miał być spokojny, w kolejnym etapie leż eliś my na trawie, na polanie w pobliż u gł ó wnego mostu. A po kolejnych 20 minutach udał o nam się wypoż yczyć kolejkę !
Przynajmniej sami byliś my na naszym pię trze. Co wię cej, czas pł yną ł w szaleń czym tempie. Widoki z Baszty Rybackiej wcią ż był y tak samo wspaniał e jak kilka lat temu. Wyglą da na to, ż e nic takiego nie zrobili w jeden dzień , a wieczó r już nadszedł . Zanim dotarliś my do hotelu, powinniś my byli jak najszybciej iś ć spać .
Ponieważ czekał tam wczesny pocią g. Jakoś Budapeszt miną ł wygodnie podczas tej podró ż y.
Wiedeń
Musieliś my sprawdzić i wł oż yć klucze do szczeliny w metalowym pudeł ku. W jednej serii Masyanya i Khryundil zrobili coś podobnego w Budapeszcie i utknę li mię dzy dwojgiem zamknię tych drzwi. Prześ laduje mnie strach, ż e coś pó jdzie tak samo, jak Masyanya. Dasha ró wnież spią ł się na widok pudeł ka, zwł aszcza ostatnim razem, gdy nie skoń czył o się to zbyt dobrze. Po dokł adnym sprawdzeniu, czy w pokoju nic nie został o zapomniane, starannie wszystko zamkną ł em i wrzucił em klucze do szczeliny. Przy rozsuwaniu, cią gną c drzwi za klamkę , okazał o się , ż e rygle drzwi nie weszł y w rowki i bez klucza nie da się ich teraz w ogó le zamkną ć . To był a cicha scena z duż ą iloś cią facepalmó w. Przyglą dają c się uważ nie skrzynce, odkrył em, ż e był o już otwierane wię cej niż raz. I on też był w stanie ł atwo go otworzyć i zdobyć klucze. Mieszkaliś my tuż obok dworca, wię c dotarcie do pocią gu przebiegł o bez zakł ó ceń . Jazda trwał a nieco ponad trzy godziny. Kiedy przekroczyliś my granicę , za oknem zmienił y się nawet krajobrazy. Był o jasne, ż e kraj jest inny. Po przybyciu do Wiednia pierwszą rzeczą , któ ra przykuł a moją uwagę , był y liczne linie samolotó w na bł ę kitnym niebie. Był o tam duż o samolotó w i czę sto latał y. Metro sprawił o nam bardzo mił ą niespodziankę . Moż na był o kupić kartę podró ż ną na okres do trzech dni, któ ra jest waż na na cał y transport w mieś cie.
Ponieważ mieliś my zarezerwowane mieszkanie, musieliś my skontaktować się z wł aś cicielem. Na szczę ś cie pod domem był a sprzedawana tania Viagra o tej samej nazwie darmowe Wi-Fi. Nie są dził em, ż e Viagra pomoż e nam w tej podró ż y.
Zaczę liś my od centrum. Kiedy dotarliś my do Ringstrasse, byliś my zaskoczeni, jak Austriacy kochają piwo.
W samym ś rodku przy stoł ach wszyscy stoją i ucztują . Ale jeszcze bardziej kochają psy. Na począ tku wydawał o nam się ś mieszne, ż e maszyna sprzedawał a bilety na transport, w tym dla psó w. Ale nigdy nie był o tak duż ej liczby psó w domowych. Dosł ownie co trzeci Austriak chodzi z psem. A psy są takie mą dre. Pierwsze wraż enie Wiednia jest bardzo pozytywne. Miasto zaprojektowano w surowych kolorach, ale jednocześ nie bardzo zielonych. Ale gdy tylko wejdziesz na teren starego miasta, Wiedeń natychmiast stał się nieporę czny i niegoś cinny. Zbyt monumentalny i konkretny. Za starym miastem znajduje się elegancki park, w któ rym znó w zaczynasz czuć się komfortowo. A park naprawdę zrobił na mnie wraż enie. W centrum miasta był o wiele posą gó w i innych zabytkó w, ale z jakiegoś powodu najbardziej podobał a mi się japoń ska restauracja.
Wyglą da na to, ż e jesteś my biedni w duchu. Szczegó lną uwagę chcę zwró cić na sklepy z pamią tkami. Ojczyzna Mozarta jest przesycona muzyką . A w sklepach jest wiele ciekawych gadż etó w muzycznych. Nie wyszliś my, dopó ki nie posł uchał em wię kszoś ci pozytywek i nie zagrał em na miniaturowych skrzypcach. Kupują c coś w tych sklepach moż esz oczywiś cie zbankrutować . W Austrii jest bardzo fajnie, ż e z kranu pł ynie woda pitna, któ rą moż na pić bez przegotowania. W mieś cie znajduje się wiele fontann z wodą pitną .
Wieczorem poszliś my odwiedzić przyjació ł Dashy, któ rzy przeprowadzili się i osiedlili w Austrii. Ciekawie był o zobaczyć i usł yszeć o tym, jak ludzie ż yją w Austrii. Ogó lnie wszystko brzmi dobrze. Aby zapewnić pracownika i urlop w odpowiedniej iloś ci i pakiecie socjalnym, wszystko tam jest. Był em bardzo zadowolony z metra, któ re przed ś wię tami i weekendami kursuje cał ą dobę . Uważ am to za wielkie osią gnię cie ludzkoś ci! Zauważ yliś my, ż e obrzeż a Wiednia są bardzo przytulne. Nastę pnego dnia mieliś my dł ugą trasę .
Las Wiedeń ski
Zaczę liś my od legendarnego Lasu Wiedeń skiego. Pamię tam, ż e nauczyciel muzyki wł ą czył dla nas pł ytę z utworami „Tales of the Vienna Woods”. W lesie roś nie tyle dzikiego czosnku, ż e moż na otworzyć fabrykę czosnku. Szliś my w nieskoń czonoś ć przez parki, lasy, stawy i winnice.
Spotkaliś my nawet dzikiego zają ca. Po drodze minę liś my miasteczko, w któ rym znaleź liś my restaurację bufetową . Za 10 euro moż na był o skosztować cał ej kuchni austriackiej. Mię so był o tam szczegó lnie pyszne. Ponieważ wszę dzie pł aciliś my kartą , terminale cią gle pytał y, czy chcemy zostawić napiwek.
Na koń cu 18-kilometrowej trasy czekał a na nas panorama, z któ rej został a otwarta cał a stolica.
Z Panoramy do miasta jechał autobus. Okoł o 50 metró w od niego znajduje się przytulny sklep. Usiedliś my na nim tak wygodnie, ż e spó ź niliś my się nawet na autobus, któ ry kursuje co pó ł godziny. W pewnym sensie moż na powiedzieć , ż e zaspał em. Druga poł owa dnia przypadł a na park Prater. W któ rym niewyobraż alna liczba ró ż nych atrakcji.
Dasha i ja nie jesteś my wielkimi fanami jazdy odś rodkowej, ale nie mogł em się oprzeć przed wież ą swobodnego spadania. To był o ekscytują ce. A duch został schwytany w najprawdziwszym znaczeniu tego sł owa. Za parkiem rozrywki znajduje się zwykł y park. To już coś , ale dobrze pamię tam wiedeń skie parki. Uwielbiam, gdy w mieś cie jest duż o parkó w. Tramwaj odjeż dż a bezpoś rednio z parku. Nasza droga prowadził a do Domu Hundertwassera. Droga do domu prowadził a przez meksykań ską restaurację . Ogó lnie podczas tej podró ż y mieliś my doś ć mię dzynarodową kuchnię .
Dom wyglą dał nietypowo, nieco podobnie do wietnamskiego domu Crazy. Ponieważ sprawa był a wieczorem, wszystko był o już zamknię te. Ale nie jest nam trudno wró cić tu rano ponownie. Zwykle zagę szczamy trasy podró ż y, ale tutaj mamy trzy dni i moż na nawet pozwolić na powró t w miejsca. Poranek zaczą ł się wyją tkowo.
Wielka orkiestra z perkusją , smyczkami i instrumentami dę tymi przyglą dał a mi się uważ nie. Patrzył em na nich pewnie, trzeba był o zaczą ć . Macham batutą dyrygenta i rozpoczynam koncert muzyki klasycznej. Orkiestra uważ nie ś ledzi moje gesty. Gram gł oś niej i bardziej rytmicznie, to mó j debiut! Zagrał em tę rolę znakomicie, orkiestra klaskał a dla mnie, nawet widzowie na ż ywo, obserwują cy z boku, klaskali. Jestem gwiazdą w domu muzyki! Z zewną trz moż e wydawać się to ł atwe, ale kiedy inny facet postanowił powtó rzyć mó j wyczyn z wirtualną orkiestrą , jego orkiestra zgnił a i wyraził a wszystko, co o nim myś lą . A publicznoś ć się ś miał a. Co dziwne, ale moje ucho do muzyki i solidna pią tka ze szkolnych lekcji muzyki dał y o sobie znać .
W domu muzyki zdarzał y się inne ż arty, ale wirtualna orkiestra jest tutaj zdecydowanie najważ niejsza! W dobrym humorze opuś ciliś my muzeum muzyki i udaliś my się do domu Hundertwassera i jego wioski, któ ra znajduje się obok.
To jak ministeran w mieś cie. Ró ż ne sklepy, degustacje, atmosfera. To był o magiczne! Koniecznie wpadnij na 30 minut do tego interesują cego zaką tka Wiednia. Nasz lunch skł adał się z kuchni azjatyckiej. Nie był o dla niego zbyt wiele czasu. Zjedliś my pyszny wok. Sprzedawca zrobił nawet dla nas zwię kszoną porcję , ponieważ tak bardzo nam się podobał o. Niedaleko centrum znajduje się uliczny targ spoż ywczy Nash Markt. Prawdopodobnie krę ci się tam poł owa miasta. I każ dy coś je. I robią to tak smacznie, ż e zaczynasz ż ał ować , ż e nie jesteś gł odny.
Powinniś my byli zaczą ć wsiadać do pocią gu, ale po drodze postanowiliś my zajrzeć na teren Pał acu Belvidere. Park przy pał acu okazał się o rzą d wielkoś ci prostszy niż gł ó wne parki miejskie. Na terenie zamku znajdował się dziwny biał y budynek o ludzkiej wysokoś ci. Wyglą dał jak dom ze sztucznego lodu.
Kiedy zajrzeliś my do ś rodka, znaleź liś my ludzi siedzą cych na ł awce, któ rym ten sam dom opowiadał coś z ekranu po niemiecku. Musieliś my wró cić do mieszkań i szybko odebrać pozostawione w magazynie plecaki. Zrobiliś my to z taką szybkoś cią , ż e na ś rodku kuchni znaleź liś my wł aś ciciela w majtkach. Przed wejś ciem do pocią gu musieliś my zjeś ć szybki posił ek, a nawet tutaj pomogł a nam mał a japoń ska restauracja). Po poż egnaniu z Wiedniem udaliś my się do Sopron.
Győ r
Kiedy planowaliś my podró ż , wyobraż aliś my sobie, ż e Sopron jest w drodze z Wiednia do Budapesztu. Ale kiedy zdaliś my sobie sprawę , jaki rodzaj objazdu robimy, Dasha zauważ ył a: „Powinieneś był o tak bardzo chcieć w Sopron! ”. Nawet z przeszczepem. Tematem był przeszczep, to był o mał e miasteczko Gyor. 25 minut wystarczył o, aby dobrze się temu przyjrzeć i przejś ć dalej. Swoją drogą miasto bardzo nam się podobał o, jakby został o zbudowane specjalnie dla turystó w.
Sopron!
Sopron spotkał się z nami bardziej radykalnie. Miasto otoczone jest siecią kawiarni „Nieprzebyty”. Za ł ań cuchem znajduje się podobny mur miejski. Był a noc. Pogoda znacznie się pogorszył a i zerwał się zimny wichurowy wiatr. W centrum starego miasta podobno postanowili wykopać skarby pirató w. Wszę dzie kopano doł y, ukł adano rury i stanę ł a masa sprzę tu budowlanego. To samo zdanie krę cił o mi się w gł owie: „Tak trzeba był o chcieć jechać do Sopron! ”. Rano w hotelu czekał o na nas obfite ś niadanie i na szczę ś cie na dworze nie padał o. Chociaż dubar był wcią ż taki sam.
Wydawał o nam się , ż e nie zanurzyliś my się wystarczają co w gł ą b Wę gier. Wsiedliś my do autobusu i pojechaliś my jeszcze dalej do miasta Fuerthoracos. Po przyjeź dzie wypoż yczyliś my rowery i pojechaliś my na stepy nad odległ e jezioro. Trasa był a pię kna, a nawet zauważ yliś my, ż e nie na pró ż no tak bardzo chcieliś my odwiedzić Sopron!
Za miastem znajdował o się duż e jezioro, nad któ rym stał a cał a ulica domó w na palach. Krajobrazy wokó ł był y jak z piosenki Eleny Voinarovskiej - Ś wiatł o. Kaczki ró wnież spacerował y ze swoimi kaczuszkami wzdł uż strumienia. Moim zdaniem tę wycieczkę rowerową pamię tam bardziej niż cokolwiek innego podczas tej wyprawy.
To był o doś ć wygodne. Nawet pogoda się poprawił a, a niebo zmienił o kolor na niebieski.
Na jednym ze szlakó w był y widoki dwó ch mał ych miasteczek, jednego wę gierskiego, drugiego austriackiego. Wokó ł gaje stepowe i jaś minowe. Windsurferzy ć wiczyli swoje umieję tnoś ci na jeziorze. W zasadzie poza wycieczką nad jezioro na Fuertoracosa nie ma nic specjalnego.
Wię cej ruin. Ale nie wzbudził y w nas zaufania. W cogodzinnym autobusie wró ciliś my na zwiedzanie Sopron. Nawiasem mó wią c, w tych miastach w ogó le nie mó wią po angielsku. Sopron wyglą dał bardziej zachę cają co w sł oń cu bez huraganu. Poszliś my nawet do muzeum piekarni, gdzie oprowadzili nas po niemiecku. Nie wiem dlaczego, ale rozumieliś my, o czym mó wił a kobieta. Byliś my spię ci tylko przez chwilę , kiedy babcia powiedział a coś w stylu „Zabó jca! ” i wskazał a, ż e weszliś my do tej gł upiej piwnicy. Oczywiś cie byliś my posł uszni naszej babci i wydawał o się , ż e nawet przeż yliś my.
Jest też fajny spacer ulicami Sopron, ale w pewnym momencie zauważ asz, ż e chodzisz w kó ł ko. Do wieczora zdanie „Jak dobrze, ż e chcieliś my pojechać do Sopron! ” Potem był a banalna droga do domu na zasadzie pracy na lotnisku. Chociaż był a kolejna przygoda, w kabinie samolotu przejechał mnie „pocią g” na nodze. Ale z dł ugimi nogami nie jest to obce i to zupeł nie inna historia.
Informacje o podró ż y
Data podró ż y: 17.05. 2016 – 23.05. 2016
Czas trwania: 5 peł nych dni
Peł ne dni bez deszczu: 5
Loty: Wizzair
Hotele: Booking. com + Airbnb
Wę gry wiza: Kijowskie Centrum Wizowe
Wycieczki: samemu
Trudnoś ć podró ż y: 3/10 (ł atwe)