I to wszystko o niej!
Mó j romans z nią trwa już pię ć lat! A jeszcze przed spotkaniem z nią , a zwł aszcza po, byli inni - nie mniej sł awni i sł awni, majestatyczni i demokratyczni, miejska i prowincjonalna, ostentacyjna i nieś miał a, romantyczna i mistyczna, surowa i pogodna. . . Każ dy z wł asną historią i charakterem, kultura i tajemnica. . . Niektó rym się podobał o bardziej, innym mniej, ale ż aden z nich nie pozwolił mi przejś ć oboję tnie, każ dy pozostawił po sobie ś lad, echo, posmak. . . Wszystkich pamię tam i każ dego z osobna, i chcę wracać do wielu, a moż e jeszcze nie raz wró cę...Ale z nią!...
Chcę z nią mieszkać ! Ż artował em: „Sprzedam za nią Ojczyznę ! ”. Ale od jakiegoś czasu to zdanie nabrał o zbyt osobistego i bolesnego znaczenia, jak goł y nerw. Przynajmniej dla mnie. Wię c już nie ż artuję . Ale ona…
Każ de spotkanie z nią , nawet zapowiedź spotkania, nawet przelotna wzmianka czy szczegó ł owy opis w czyichś notatkach z podró ż y wywoł ują zachwyt, podziw, poż ą danie! Chę ć powrotu tam, zobaczenia Placu Marii Teresy i Hofburga, spaceru wzdł uż Graben i udania się na Stephansplatz (gdzie moż esz mieć szczę ś cie i zobaczyć Stephansdom w cał ej jego okazał oś ci bez rusztowań i zasł on restauracyjnych), zobaczyć spektakl na Anchor Clock, a potem przejechać się do Schö nbrunn (w koń cu jest tam jeszcze labirynt, któ rego jeszcze nie ominą ł ) lub zajrzeć do Belwederu (nawet jeś li nie jesteś cie fanami Klimta, jest tam coś do zobaczenia nawet bez go), przejdź obok ratusza i odwiedź ludzi, któ rzy tam mieszkają , w parkowych krzakach, tł uste kaczki ufne w przyszł oś ć , gapią się na Parlament, a moż e podziwiaj „Ostatnią Wieczerzę ” (tak, tę samą , tylko w mozaice) w Koś ciele Minorytó w lub odwiedź Secesję (nagle tam znowu dodali do rzeź by zł otego lwa Marka-Antoniego! )
Ale jest też sł ynna Opera (lub w pogardliwym poró wnaniu Franciszka Jó zefa – „ż ó ł w”), kulturalno-oś wiatowa Albertina i Skarbiec (któ rego jeszcze nie odwiedził em) i cał a Dzielnica Muzeó w, któ ra jest warto spę dzić.2-3 dni, o ile oczywiś cie nie jesteś mił oś nikiem muzeó w (jestem, tak! ), i wesoł ego Prateru i takich atrakcyjnych heurigeró w i katedr, któ rych jest mnó stwo, i parkó w, i ulice i domy (i nie tylko domy Hundertwassera czy Haasa) i. . .
I jej kulinarne tradycje ze sł ynnymi sznycelami (bł agam, nie jedzcie ich w Rosenbergu, tam są zwykł e fast foody, nie szczę dź cie wydatkó w i jedź cie do Figlmü ller, gdzie historia sznycla się ga 1905 roku, magiczna kawa z ś mietana (choć ja wolę zwykł ą czerń ), tort Sachera (i niekoniecznie w kawiarni o tej samej nazwie, zwł aszcza, ż e zwykle jest kolejka) i strudel jabł kowy, i…
I jego ulice handlowe, w tym demokratyczna Mariahilfer Strasse i modny Kohlmarkt, jego rynki prowadzone przez sł ynny Naschmarkt, jego ogromne centra handlowe i malutkie sklepiki z mnó stwem sł ynnych sł odyczy Mozarta (chociaż prawdziwy Mozart, jak mó wią , jest wytwarzany wył ą cznie w Salzburgu) oraz pyszne pamią tki (któ re są warte tylko kandyzowane fioł ki - ulubiony przysmak kró lowej Elż biety lub magnesy z napisem "Austria to nie miejsce narodzin kanguró w") oraz...
Ma wiele twarzy i przebrań , nastrojó w i podtekstó w, niespodzianek i niespodzianek. I wszystkie są pię kne: Schö nbrunn unoszą cy się w letniej mgieł ce, wrześ niowy Stadtpark lś nią cy jaś niej niż Zł oty Strauss, Muzyczny Adwent w Ratuszu i zachwycają cy aromat wiosennych ró ż Volksgarten. I to wszystko, czym ona jest! Ż ył a!
A ze stał ej w naszej powieś ci, o dziwo, tylko ukochany Sł oń Sisi koł o Muzeum Historii Naturalnej na Placu Marii Teresy (przy każ dej wizycie staram się popijać go za uszy) i kawa z deserem w „Aidzie” (zwykle naprzeciwko Opery, ale dzieje się to ró wnież na Stephansplatz). Wszystko inne się zmienia, coś się powtarza, wiele jeszcze czeka na skrzydł ach. . . Ale przez cał y nasz pię cioletni romans, ona nigdy nie przestaje przycią gać , jak ogromny magnes. To moja „miasto-bajka, miasto-marzenie”!
Spró buj zbliż yć się do niej! Moż e ci się spodoba? ; )