Teodozja, lipiec 2010

26 Sierpień 2010 Czas podróży: z 15 Lipiec 2010 na 29 Lipiec 2010
Reputacja: +155
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

W tym roku, podobnie jak w przeszł oś ci, moje wakacje okazał y się w formacie „solo”. Nie był o ochoty wyjeż dż ać za granicę – przecież na Ukrainie jest tyle wspaniał ych miejsc! Zdał em sobie sprawę , ż e tę sknił em za Krymem i zaczą ł em szukać miasta, do któ rego jeż dż ą bezpoś rednie pocią gi z Kijowa (ż eby nie przesiadać się w Symferopolu w upale z walizką ). Po namyś le wybrano Teodozjusza. Był em tam jako dziecko, wię c coś sobie przypomniał em.

Dł ugo surfował em po Internecie w poszukiwaniu odpowiedniego hotelu - ż eby cena nie był a wygó rowana, ale jednocześ nie był normalny poziom komfortu i niedaleko morza. Znalazł em kilka opcji, zadzwonił em gdzieś...W koń cu zarezerwował em pokó j jednoosobowy w Hotelu Helena (wię cej o tym poniż ej). Był em gotó w wysł ać zaliczkę , myś lą c, ż e prawdopodobnie nie bę dzie wystarczają cej liczby miejsc w sezonie, ale powiedzieli mi: „Nie ma potrzeby, pł ać na miejscu”. Mił o jest ufać .


Z Kijowa do Teodozji kursują dwa pocią gi - nr 205 i nr 214. Wybrał em 214. (bilety na nie są nieco droż sze) i nie pomylił em się : w koń cu warunki są lepsze niż w zwykł ych ukraiń skich pocią gach, wygodne przedział y z drabinami do wspinania się na drugą pó ł kę , klimatyzacja, czystoś ć i porzą dek , niezwykle uprzejmy dyrygent. Oczywiś cie był o bardzo gorą co – no bo przecież lato. O dziwo miał em szczę ś cie z są siadami w przedziale: był y to trzy gł uchonieme kobiety w ś rednim wieku (jedna z nich jednak trochę mó wił a i wydawał a się sł yszeć ). Cią gle się ze sobą komunikowali, ale ponieważ ich rozmowa był a cicha, w ogó le mi nie przeszkadzali, a co najważ niejsze z oczywistych wzglę dó w nie narzucali mi swojego towarzystwa! To mnie zawsze denerwuje podczas podró ż y koleją - kiedy są siedzi w przedziale, nieznajomi, za wszelką cenę pró bują mnie wcią gną ć w rozmowę . Jednocześ nie wszystkie trzy panie był y grzeczne i uprzejme. Jednym sł owem sen, a nie są siad.

Ale w są siednich przedział ach byli ludzie z mał ymi dzieć mi, gdzieś od 2 do 5 lat. Przez cał y dzień ten tł um (5-6 dzieci) biegał wokó ł samochodu, krzyczą c, tupią c nogami, leż ą c na podł odze - i tak od sió dmej rano do dziesią tej wieczorem. . . Jestem po prostu zdumiony zachowanie towarzyszą cych im dorosł ych. Jeś li wybierasz się już w daleką podró ż z mał ym dzieckiem, musisz wcześ niej zadbać o zaję cia dla niego, aby się nie nudził i nie przeszkadzał innym - weź ksią ż ki dla dzieci, kolorowanki, ciche zabawki, tablicę gry i tym podobne, organizuj co - cichą grę . Ale wspó ł cześ ni rodzice czę sto nie dbają o to, ż e ich dziecko, nie wiedzą c, co ze sobą zrobić , narusza czyjś spokó j podczas i tak już trudnej podró ż y z powodu upał u.

Przybywają c do Teodozji, wę drował em trochę po nadmorskich ulicach w poszukiwaniu hotelu, jednocześ nie odpierają c ataki taksó wkarzy i agentó w mieszkaniowych. Hotel okazał się jasnym dwupię trowym budynkiem na Zemskiej - jednym z deptakó w w samym centrum miasta, bardzo blisko dworca kolejowego, galerii sztuki I. K. Aiwazowski, plaż a miejska. Zakwaterowano mnie w przytulnym, doś ć przestronnym pokoju jednoosobowym na parterze. W oknie znajdują się kraty i rolety. Pokó j posiada klimatyzację , lodó wkę , czajnik elektryczny, minimalny niezbę dny zestaw naczyń , telefon, telewizor, ł azienkę z normalnie dział ają cą instalacją wodno-kanalizacyjną oraz cał odobową dostawę ciepł ej i zimnej wody (ta ostatnia jest dla mnie kryterium numer jeden przy wyborze hotelu). Wygodne szerokie ł ó ż ko, meble, nawet obraz z pejzaż em morskim na ś cianie - wszystko dobrane ze smakiem, schludnie i dyskretnie.

W recepcji na zmianę pracuje trzech administratoró w. Korzystają c z okazji, wyraż am wszystkim wdzię cznoś ć za szczerą i ż yczliwą postawę - zawsze są gotowi do pomocy, ale jednocześ nie nie bę dą im przeszkadzać po raz kolejny. Zaró wno administratorzy, jak i bezpieczeń stwo goś ci znają z widzenia, wię c nigdy nie był o gł upich sytuacji typu „stop, kto nadchodzi”.


W hotelu nie ma restauracji, baru, placu zabaw, basenu. Dla mnie osobiś cie był to plus - nie ma nieprzyjemnych zapachó w kuchennych, muzyki do rana, pijanych wczasowiczó w i krzykó w dzieci. Ciche i spokojne. Wokó ł nie ma dyskotek, kolej wbrew moim oczekiwaniom też nie był a sł yszalna. Ogó lnie rzecz biorą c, przez dwa tygodnie w hotelu był o niewielu wczasowiczó w i to nas ucieszył o. Tylko rozmowy przechodnió w za oknem mogł y mi przeszkadzać - ale nie zwracał em na to uwagi. Generalnie odniosł em wraż enie, ż e Helena nie jest przeznaczona na rodzinne wakacje, ale raczej dla osó b podró ż ują cych sł uż bowo lub turystó w takich jak ja, dla któ rych najlepsza obsł uga jest, gdy zostawiają mnie w spokoju : )

Sam Teodozjusz robi niejednoznaczne wraż enie. Z jednej strony bardzo kocham nadmorskie miasta, z ich wyją tkowym powietrzem, przesyconym bryzą i zapachem kwiató w. Feodosia to bardzo staroż ytne miasto. Na dziedziń cu miejscowego muzeum krajoznawstwa (swoją drogą urokliwe miejsce o wyją tkowej energii) moż na zobaczyć pozostał oś ci antycznych budowli i rzeź b. Wspaniał a galeria sztuki, w któ rej prezentowane są prace nie tylko Iwana Konstantinowicza Aiwazowskiego, ale takż e innych artystó w. Bardzo podobał mi się też Ogró d Morski (niewielki, ale pię kny i zacieniony park), a nieco dalej - bardzo, bardzo stary ormiań ski koś ció ł , a obok - gró b Aiwazowskiego i jego ż ony, a wokó ł - drzewa iglaste, kwiaty i cisza...Ciekawa fontanna Aivazovsky, a fontanna-pomnik „Dobrego Geniusza” ogó lnie wzruszył a prawie do ł ez. Wszę dzie rozbrzmiewa nazwisko sł ynnego malarza marynistycznego, a to dobra wiadomoś ć – ludziom nie jest oboję tne ich dziedzictwo kulturowe.

Ale z drugiej strony ż al był o gdzieniegdzie obserwować biedę i jakieś zaniedbanie miasta: zł e drogi, dawno nieremontowane budynki, brzydkie budynki jeszcze sowieckich sanatorió w, brak normalnej komunikacji miejskiej . Szkoda.

Ró wnolegle do nabrzeż a z jego rozrywką jest dł uga aleja sprzedają ca wszelkiego rodzaju pamią tki i obrazy lokalnych artystó w. Tam każ dy znajdzie coś dla siebie. Zazwyczaj przywoż ę z Krymu herbaty zioł owe, produkty jał owcowe, oleje, ceramikę , wytrawną lawendę i wina - ale o nich poniż ej.

Kiedyś wybrał em się na cał y dzień na ciekawą wycieczkę do twierdzy Sudak i winnicy. Przewieziono nas przez region Feodosia, wzdł uż gó rskiej serpentyny wś ró d winnic. Po drodze przewodnik duż o i ciekawie opowiadał o historii Teodozji, o znanych ludziach, któ rzy mieszkali tu w ró ż nych czasach: Iwanie Konstantynowiczu Aiwazowskim, Maksymilianie Woł oszynie, księ ciu Golicynie i innych postaciach historycznych.


Nastę pnie dotarliś my do Sudaka. Zwiedziliś my z zewną trz sł ynną , dobrze zachowaną genueń ską fortecę z XIV wieku, nastę pnie zeszliś my na molo i wsiedliś my na pokł ad ł odzi. Spacer po zatokach Nowego Ś wiata - Niebieskiej, Zielonej i Niebieskiej - był cudowny. Widzieliś my gaj jał owcowy rosną cy wprost w pochył ych skał ach nad wodą (po raz kolejny był em zdumiony sił ą roś linnoś ci), golicyń ską ś cież kę , któ ra kiedyś wiodł a przez gó ry do piwnic wykutych w skał ach księ cia Golicyna, wł aś ciciel kilku posiadł oś ci na Krymie i sł ynny winiarz. W Blue Bay ł ó dź zatrzymał a się na ką piel na otwartym morzu. Zdecydował em się też zrobić to pierwszy raz w ż yciu, po zał oż eniu kamizelki ratunkowej (bez niej nigdy nie odważ ył bym się przesadzić ! )

Po rejsie statkiem zabrano nas do winnicy, któ ra, jak się okazuje, jest pierwszym z przedsię biorstw stowarzyszenia Massandra. Wycieczkę poprowadził a pani, któ ra przez wiele lat pracował a w fabryce wina, dobrze znał a i kochał a swoją pracę . Pokazano nam piwnice z winami, w któ rych przechowywane są beczki z winem, okolice Madery, gdzie Madera – „damski koniak” jest przygotowywany na sł oń cu przez pię ć lat, opowiedziano nam o technologii produkcji win, o historii budowa zakł adu i ogó lnie produkcja wina na Krymie. Po raz kolejny poczuł em dumę z mojego kraju, z tego, ż e udał o nam się zachować Krym, ten skarbiec, któ ry nie przestaje mnie zadziwiać przy każ dej wizycie.

Kolejnym przystankiem na trasie był a degustacja wina. Weszliś my do wspaniał ej jasnej sali, stylizowanej na staroż ytną Grecję . Na ś cianach wisiał y wizerunki greckich bogó w oraz wypowiedzi poetó w i filozofó w o winie. Ś ciany i meble są biał e ze zł oceniami. Spodziewał am się , ż e degustacyjne wino zostanie podane w plastikowych kieliszkach i był am mile zaskoczona, widzą c przede mną elegancką szklaną tacę z oś mioma kieliszkami, z któ rych każ dy był wypeł niony odrobiną wina. Degustacja okazał a się niezwykle interesują ca, ponieważ przewodniczka Irina Iwanowna duż o i fascynują co opowiadał a o każ dym z win, cytują c z poezji na ten temat. Na koniec trochę się upił em. Wina, któ rych pró bował em, uderzają co ró ż nił y się od tych, któ re zwykle kupujemy w Kijowie. Myś lę , ż e od teraz bę dę wybierać wina na ś wię ta i jako prezenty ostroż niej nie bę dę oszczę dzać i postaram się kupić prawdziwie naturalny produkt.

Po degustacji wszyscy turyś ci odwiedzili sklep firmowy przy winnicy. Wielu kupił o kilka litró w wina i koniaku. Po przemyś leniu zdecydował am się na jeden z najdroż szych muszkató w (na urodziny ukochanej osoby we wrześ niu) i dwa rodzaje win deserowych z beczki.


Droga powrotna też sprawiał a przyjemnoś ć – podziwiał am widoki z okna, choć ogarnę ł a mnie już sennoś ć . Wraż enie podró ż y był o cudowne.

W Feodosia jest kilka plaż . Najbliż ej mojego hotelu znajdował o się pierwsze miasto czyli „Kameshki” – dł ugie, kamieniste. Poszedł em zobaczyć go wieczorami, bo nie jest daleko, chociaż wł aś ciwie nie znoszę kamykó w. Drugie miasto jest trochę dalej, mieszanka kamyczkó w i piasku, mi się tam nie podobał o, jest tł oczno. Piaszczyste plaż e był y daleko od centrum miasta, ż eby się na nie dostać musiał em jechać minibusem. Jazda po mieś cie, nawet o wczesnej porze, jest bardzo trudna: minibusy są wypeł nione po brzegi, ekstremalne upał y i dusznoś ć , obywatele, któ rzy stracili cierpliwoś ć , nieustannie przysię gają...Ale to wszystko warto znosić ze wzglę du na cudowną plaż ę z czysta woda i gruboziarnisty piasek z muszli. Plaż a „Kilometr 117” jest szczegó lnie dobra, jest już poza miastem, jest czysta woda i cudowny zł oty piasek. Jest tam mniej ludzi niż na miejskich plaż ach i przeważ nie przyjeż dż ają wł asnymi samochodami. Jest też plaż a „Perł a” (z jakiegoś powodu nazywana „40 rabusiami”), znajduje się w mieś cie, przystanek „Plyazhnaya”, niedaleko dworca autobusowego. Oczywiś cie na miejskich plaż ach nie brakował o ludzi – w koń cu szczyt sezonu. Na plaż ę przyszł am do sió dmej rano, ao dziesią tej już wychodził am – robił o się gorą co i tł oczno. Ś rodek dnia jest niesamowicie gorą cy, trzeba schować się albo w klimatyzowanym pomieszczeniu, albo w cieniu parku. Po raz drugi tego dnia wyszł a nad morze o szó stej wieczorem. Myś lę , ż e moje ciał o jest mi wdzię czne za taki reż im - nigdy nie palił em się na sł oń cu, nie przegrzewał em się . Morze o optymalnej gł ę bokoś ci to nie „nie wychodź poza boje” : ), ale też nie przepaś ć . Woda jest doś ć czysta, same plaż e też są czyszczone. Wiele atrakcji, od trampoliny dla dzieci i karaoke, po parasailing za ł odzią i robienie zdję ć w strojach scenicznych. Moim zdaniem nabrzeż e jest zbyt gł oś ne, ale ludziom się to podobał o. Na plaż ach moż na wypoż yczyć leż aki plastikowe (30-40 UAH/dzień ), parasole stacjonarne (15 UAH/dzień ), w niektó rych miejscach prysznic plaż owy (5 UAH), przechowalnię bagaż u (10 UAH/dzień ), przebieralnie ( na szczę ś cie pó ki co za darmo).

Trochę o odż ywianiu. W Feodosia jest wiele stoł ó wek (nazywa się je stoł ó wkami, chociaż nazwa „bistro” już nam się stał a). Są popularne wś ró d wczasowiczó w. Był em tylko raz w jednym z nich "Greenwich" - w sumie nieź le. Chociaż chyba, aby dać obiektywną ocenę , trzeba był o odwiedzić kilka placó wek i wielokrotnie - ale nie miał em takiego celu. Latem jem gł ó wnie lekkie jedzenie, wię c kupował em jedzenie na targu spó ł dzielczym - warzywa, owoce, sery. Ceny są nieco niż sze niż w Kijowie. Wiele sklepó w spoż ywczych ma dział y kulinarne, kilka razy kupował am tam gotowe dania na wagę - jakoś ć normalna. Wiele straganó w ze ś wież ymi wypiekami. Ceny wahają się : im bliż ej centrum, tym droż ej, ale niewiele. Krewetki, mał ż e, wę dzone ryby są sprzedawane w pobliż u plaż y - bardzo to wszystko uwielbiam, ale nie odważ ył am się tego kupić - jedzenie owocó w morza przechowywanych bez lodó wki jest niebezpieczne. Z supermarketó w jest tylko ATB i, w przeciwień stwie do Kijowa, jest cał kiem dobry, dział a przez cał ą dobę .

Kilka sł ó w o sł uż bie i postawie ludzi. Turyś ci czę sto narzekają , ż e, jak mó wią , „straszna” obsł uga na Krymie. Dzielę się moim osobistym doś wiadczeniem: ani tym razem przez wszystkie dwa tygodnie, ani podczas moich poprzednich wizyt na Krymie (w ró ż nych latach do ró ż nych kurortó w), dzię ki Bogu, nie spotkał em się z niczym „strasznym”. Nikt nie był dla mnie niegrzeczny, nie oszukiwał , nigdy nie natkną ł em się na produkty lub towary niskiej jakoś ci. Bardzo zadowolony z warunkó w bytowych. Morze jest zawsze pię kne, nawet jeś li wokó ł jest duż o ludzi. Ceny są ró ż ne, zawsze moż esz znaleź ć coś dla siebie. Jeś li w oś rodkach jest na co narzekać , to na zachowanie kolegó w wczasowiczó w. Ale znowu nie moż na go opuś cić w szczycie sezonu w nadmorskim kurorcie! A sami Krymowie to w wię kszoś ci ludzie wspaniali, ł atwo się z nimi porozumiewać , z humorem i godnoś cią . Ich zachowanie nie zawiera komunikatu „Czego chcesz? ”, ale jest „Czuj się jak w domu, ale nie zapominaj, ż e odwiedzasz! ”. Podejrzewam, ż e to wł aś nie ta ostatnia zł oś ci niektó rych niezadowolonych z pozostał ych na ich rodzimych, otwartych przestrzeniach. Są towarzysze, któ rzy są pewni, ż e jak tylko przyjdą gdzieś odpoczą ć , cał a miejscowa ludnoś ć powinna automatycznie stać się ich osobistymi sł ugami, pochylić gł owy, sł uż alczo uś miechać się i speł niać najgł upsze zachcianki. Na szczę ś cie do takich nie należ ę , wię c nie ską pił em grzecznoś ci i przyjaznego nastawienia do sprzedawcó w w sklepach i na targu, przewodnikó w, pracownikó w hoteli - i zawsze odpowiadali mi tak samo. Krym to dobre miejsce dla ludzi, któ rzy rozumieją , ż e jakoś ć ich wakacji zależ y tylko od nich samych, od ich chę ci pł acenia odpowiednich pienię dzy za przyzwoitą jakoś ć i oczywiś cie najważ niejsze - pozytywne nastawienie.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Аллея сувениров
Фонтан
Картинная галерея Айвазовского
Улица Галерейная
Феодосия -- город мальв
пляж
еще раз
номер в гостинице
номер
ванная в номере
еще ванная:)
еще
городской пляж
Podobne historie
Uwagi (1) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara