Trzy lata przed najlepszym prezentem...

20 Styczeń 2012 Czas podróży: z 30 Grudzień 2010 na 09 Styczeń 2011
Reputacja: +3061.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

W cał ym ż yciu tylko raz spotkał am Nowy Rok poza domem. Ale to jedyny przypadek, któ ry pamię tam na zawsze.

Anyuta (dziewczyna, któ rą poznał em) zaprosił a mnie do Lwowa na Nowy Rok 2005 i Boż e Narodzenie. Pojechał a ze swoim wujem do Mikoł ajowa (jest ich wielu na Ukrainie, mam na myś li ten 38 km od Lwowa) do krewnych, z któ rymi planowali pojechać ś wię tować we Lwowie. Dł ugo nie trzeba był o mnie namawiać – wyjazd z ukochaną dziewczyną do tak romantycznego miasta w tamtym czasie był granicą moich marzeń . Biorą c pod uwagę wiek Anyuty (siedemnaś cie lat), wspó lna podró ż tak daleko z Kijowa był aby niemoż liwa, ale obecnoś ć jej wujka u nas sprawił a, ż e ​ ​ stał o się to rzeczywistoś cią.

Zaproszenie otrzymał em na dwa tygodnie przed wyjazdem, wię c miał em wystarczają co duż o czasu na spotkanie. Wł aś ciwie, co facet powinien ze sobą zabrać?

Zmiana poś cieli, aparat i prezenty dla krewnych Anyuty - to cał a lista rzeczy, któ re zabrał em ze sobą.


Ponieważ nie miał em poję cia o programie kulturalnym obchodó w i moż liwych kosztach, wzią ł em tyle pienię dzy, ż e wystarczył oby na miesią c bezpiecznego ż ycia; -). Anyuta kupił a bilety przez znajomego i pozostał o tylko czekać na datę wyjazdu.

Z gł ó wnego dworca kolejowego w Kijowie wyjechaliś my wieczorem 30 grudnia. Przyjechał em z duż ym wyprzedzeniem (wcale nie lubię się spó ź niać , a tu jeszcze pomylił em godzinę odjazdu pocią gu, przyjeż dż ają c nie przed 18, ale przed 16) i (w oczekiwaniu na Anyutę i nią wujek) udał o się zrobić wiele przydatnych rzeczy, a dokł adnie:

- spró buj kawy we wszystkich stoł ó wkach i oceń je w myś lach;

- pokazać dokumenty dwó m policjantom, któ rych znudził o moje huś tanie się po hali;

- Porzuć zaszczyt spró bowania podejrzanie wyglą dają cych cheburekó w sprzedawanych przy wejś ciu. Jeś li pojawienie się czeburekó w był o wą tpliwe, zapach wą tpliwoś ci nie opuszczał.

- dać pię ć hrywien bezdomnemu, któ ry podszedł do mnie niepewnie i poprosił o pienią dze na lekarstwa. Kiedy zaproponował em, ż e pó jdę do apteki, gdzie kupię potrzebne mu lekarstwo, odmó wił , ale po chwili namysł u przyznał , ż e potrzebuje pienię dzy na wó dkę . Otrzymawszy pią tkę „za uczciwoś ć ”, entuzjastycznie udał się na rynek hurtowy.

Wreszcie pojawiają się Anyuta i jej wujek. Miał am zaszczyt poznać wujka wcześ niej, sama znajomoś ć pozostawił a u mnie niezapomniane wraż enia, ale o tym innym razem. Wujem z paszportem był Wł adysł aw Anatolijowycz, ale skromnie poprosił o imię „Pan Woł odysł aw”.

W skró cie moż na to opisać nastę pują co: 190 cm, 120 kg, demoniczne spojrzenie spod okularó w, dusza każ dego towarzystwa, koneser wszelkich obyczajó w i koneser jedzenia.

Czekamy na informację o naszym pocią gu, jedziemy na peron, czekamy na pocią g. Ł adujemy, uspokajamy się , jedziemy.


Czterdziestoletnia kobieta był a czwartą towarzyszką w naszym przedziale. Gdy weszliś my do przedział u, spojrzał a na nas oceniają cym wzrokiem i smutnym gł osem zaczę ł a opowiadać smutną historię o tym, ż e przeszł a operację nogi, przez co cierpi i ledwo moż e chodzić . Biorą c pod uwagę , ż e miał a bilet na najwyż szą pó ł kę , podpowiedź był a bardziej niż przejrzysta. Nie obchodził o mnie, gdzie spał em, a biorą c pod uwagę , ż e pan Woł odysł aw zdecydowanie zajmował jedną niż szą pó ł kę , mogł em tylko ruszyć na gó rę i porozmawiać z Anyutą na tym samym poziomie. Wdzię cznie proponuję kobiecie zmianę miejsca, wysł uchanie podzię kowań , dostanie bonusową pomarań czę i poł oż enie się.

Anyuta pomaga panu Woł odysł awowi nakryć do stoł u (wiedział a, ż e ​ ​ wychodzę z pracy i był a gł odna), siadamy przy prowizorycznym stole i jemy posił ek. W pewnym momencie pan Woł odysł aw znika i nie pojawia się przez dł ugi czas.

Po kró tkich poszukiwaniach znajduje się w pobliskim przedziale, w któ rym znaleź li się uczniowie jego liceum (gł ó wnym zaję ciem pana Woł odysł awa jest nauczanie ję zyka i literatury ukraiń skiej). Dowiedz się o tym. Anyuta powiedział a ze zgubą , ż e dł ugo go nie zobaczymy. Miał a rację - nastę pnym razem widzieliś my go przed Lwowem, dziesię ć minut przed przyjazdem! Cał y czas dyskutował ze studentami na ró ż ne tematy.

Rozł adowujemy we Lwowie, gdzie czeka już na nas Valik i jego ż ona Iryna - ci najdalsi krewni. Przedstawiono mnie jako: „To jest Aleksiej, dż entelmen Ani, bardzo przystojny facet”; -))) Musiał em się skromnie zgodzić z tą oceną , pozbierać wszystkie cię ż kie torby i jechać do vana Valika.

Szybko dotarliś my do Nikoł ajewa, wył adowaliś my i zaczę liś my oglą dać mieszkanie Valika.

Od razu był o oczywiste, ż e ludzie pró bują dla siebie: dwupię trowe mieszkanie był o udekorowane przedmiotami ukraiń skiej staroż ytnoś ci, wieloma antykami i wraż eniem, ż e jesteś w mał ym muzeum. Usiedli przy stole i celebrowali spotkanie. Jako kierowca Valik ze smutkiem pił tylko wodę mineralną i z nieskrywaną zazdroś cią patrzył na pana Wł odzisł awa, któ ry degustował i chwalił swoje domowe likiery. Anyuta i ja wybiegliś my na zewną trz i postanowiliś my wę drować po Nikoł ajewie. Kilka rzeczy typowych dla zachodniej Ukrainy od razu przykuł o moją uwagę.

Najpierw witano wszystkich nadjeż dż ają cych przechodnió w. Odpowiedział em na pozdrowienia i zapytał em Anyutę , kim oni są . Po kolejnej odpowiedzi: nie mam poję cia! „Zdał em sobie sprawę , ż e to po prostu norma w tym mieś cie. Potem skł onił em się grzecznie czysto automatycznie.


Po drugie, wszyscy mó wili lokalnym ję zykiem pochodzenia ukraiń sko-rosyjsko-polskiego, w warunkowym procencie 70-20-10.

Niektó re sł owa był y dla mnie zupeł nie niejasne, a ich znaczenie odgadł em z ogó lnego znaczenia zdania. Na przykł ad sł owo: „Proszę ! „W jednym przypadku (w sklepie) oznaczał o: ” Co kupisz? ", A w innym (kiedy zadaliś my adres przechodnia) oznaczał o: " Nie rozumiem pytania, powtó rz! ». Niesamowicie trudno to opisać , trzeba SŁ UCHAĆ!

Po trzecie, 31 grudnia, do drugiej godziny dnia, NIC w tym mieś cie nie dział ał o! Poszliś my szukać ciasta, cią gle natrafialiś my na zamknię te sklepy, wyjaś nialiś my przechodniom poł oż enie najbliż szego, biegaliś my tam i znowu widzieliś my szczelnie zamknię te drzwi. Wyglą da na to, ż e niespecjalnie przejmowali się przednoworocznym poś piechem zakupowym i woleli wcześ niej wracać do domu.

Valik patrzy na nich ze zdziwieniem, a potem pyta:

- A dlaczego kupił eś tę chemię ? Moż e lepiej zafundujmy sobie zwykł e?

Patrzę na niego z oburzeniem i mó wię:

"Wszystko jest tu zamknię te! " Ogó lnie! ! ! ! ! Co znaleź li, kupili!

A tu Valik bawi się (dobrze się bawił , naleś nik! ) Pyta pana Woł odysł awa:

- A Aleksiej nie wie, ż e w są siednim domu mam wł asny sklep? ! ! ?

Myś lał em, ż e wpadnę w histerię , po prostu usią dź i wyć z urazy. Anyuta i ja wł ó czymy się po Mikoł ajowie w poszukiwaniu tych cholernych ciastek, a oni siedzą i idą ! ! ! ! ! W pocią gu pan Woł odysł aw powiedział , ż e Valik ma wł asną firmę , ale nie sprecyzował , któ ra. I mó gł bym! Wstawiono nas i rozgrzano alkoholem.

O dziewią tej wieczorem wyjeż dż amy do Lwowa. Przyjechali przyjaciele Valika i jeszcze dalsi krewni Anyuty, kró tko mó wią c, minibus WV Transporter był peł ny.

Niedaleko Lwowa zostaliś my spowolnieni przez funkcjonariuszy GAI, już przygotowywał em się do kolejnej serii thrilleró w: „Shaw, ł amiemy się?

”, Ale wszystko okazał o się bardziej prozaiczne - to znajomi Valika poprosili o zabranie swojego kolegi do miasta. Zaczą ł em już myś leć o cał ym tym cyklu przyjació ł , przyjació ł i krewnych Anyuty.


Wszyscy się znają , pomagają sobie i ogó lnie nie jestem pewien, czy w Nikoł ajewie jest co najmniej dwó ch nieznajomych; -))

Przyjeż dż amy do Lwowa, idziemy do „Kawiarni”. Przestawiamy do siebie stoliki, siadamy i skł adamy zamó wienie. Anyuta i ja zamawiamy sł odycze, przynoszą nam ciasteczka, wokó ł któ rych monogramy polewane są gorą cą czekoladą . Pró bujemy, okazuje się , ż e jest pyszny. Wszyscy prześ cigają się , by zaoferować opcje na dalsze ś wię towanie i zatrzymują się w kawiarni, w któ rej wedł ug Valika cytuję : „najsmaczniejsze piwo we Lwowie, a moż e i na cał ym ś wiecie! ». Anyuta i ja zdecydowanie nie lubimy tej opcji (w ogó le nie pijemy piwa). Rozmawiamy i decydujemy się na spacer oddzielnie od wszystkich.

Pan Woł odysł aw odbiera ode mnie obietnicę powrotu dziecka (Anyuty) cał ego i zdrowego i pozwala nam iś ć ze ś wiatem. Biorę jego numer telefonu od Valika i omawiam czas odesł ania go do domu.

Na pierwszy rzut oka zorientował em się , co bę dzie dalej – Anyuta ma bzika na punkcie koni i po prostu nie moż e przejś ć . Zgadza się , zatrzymajmy się i podziwiajmy. Dostrzegają c nasze zainteresowanie, dziewczyna staje się bardziej aktywna:

- Jeś li ktoś chce jeź dzić konno, proszę ! ! ! !!

- A co z jazdą konną dzisiaj?

- A ską d bę dzie ten dż entelmen?

- Ale dla mieszkań có w Kijowa bę dzie zniż ka - dziesię ć minut i pię ć dziesią t hrywien, pó ł godziny - sto.

Hmm, wyglą da na to, ż e zniż ka dla dziewczynki dla mieszkań có w Kijowa zmierzał a w kierunku podniesienia ceny, ale dobrze, pł acę za pó ł godziny, sadzam Anyutę i posł usznie wę druję za nimi. Dziewczyna trzyma konia pod uzdą , po drodze opowiadają c o mieś cie i jego historii. Jestem już szczerze zmę czona, nie mogę się doczekać koń ca spaceru i marzę o ciepł ym domu i mię kkim ł ó ż ku. Jest to moż liwe i nie mię kkie, ale szybsze; -)).

W miarę upł ywu czasu Anyuta poż egnał a się z koniem z wyraź nym smutkiem, nakarmił a ją duż ym jabł kiem (któ re dla niej zachował em) i udał a się na miejsce zbió rki.


Jest godzina wpó ł do drugiej w nocy, na niebie jest mniej ś wiatł a od fajerwerkó w, mniej fajerwerkó w klaszcze, ludzie chodzą do domó w i kawiarni. Wchodzimy do kawiarni i widzimy zwykł e zdję cie - mał y potwó r wokó ł pana Woł odysł awa, wszyscy sł uchają jego opowieś ci o sposobach wró ż enia na Boż e Narodzenie. Ciemna sala, migotanie ś wiec na stoł ach, tajemniczy i konspiracyjny ton - to gra na rę kę Woł odysł awowi. A jeś li weź miemy pod uwagę , ż e jest nauczycielem literatury z duż ym doś wiadczeniem i na co dzień doskonali swoje oratorskie umieję tnoś ci, to tł um sł ucha go, otwierają c usta i z nieskrywaną ciekawoś cią . Anyuta krę ci gł ową z niepokojem, patrzą c na Valika i jego ż onę Irinę . Jeś li pan Woł odysł aw nie zostanie zatrzymany, mamy wszelkie szanse na wydostanie się z miasta dopiero rano.

Najsmutniejsze jest to, ż e przeraż a to tylko Anyuta i mnie: - (Negocjacje przekonują Valyka na swoją stronę , prawie na sił ę wycią ga pana Woł odysł awa z kawiarni, wsiadamy do busa.

Wę drował , nic nie widział , wró cił.

Anyuta już wstał a, pomagamy Irinie posprzą tać i nakryć do stoł u. Stopniowo obudzili się gł ó wni bohaterowie wieczoru, a my zasiedliś my do stoł u, aby podzielić się wraż eniami.

Ten NG nie był dla mnie czymś nadprzyrodzonym, ale wywarł na mnie ż ywe wraż enie i przez trzy lata uważ ał em go za najlepszy w swoim ż yciu. Do 31 grudnia 2007 Anyuta (już moja ż ona) dał a mi najfajniejszy prezent w moim ż yciu - moją có rkę Margaritę ! ! ! ! ! Od tego czasu, ostatniego dnia grudnia, mamy duż o waż niejsze ś wię to niż Nowy Rok.

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
В красной шапке - Анюта, в черных очках - пан Володислав.
Возле церкви в Николаеве
Все фото отсканированы с поганой пленки-сотки, до покупки первого цифрового фотоаппарата оставался месяц :-(
Podobne historie
Uwagi (26) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara