lwowski tata
To był a nasza pierwsza peł na wizyta w tym pię knym mieś cie Ukrainy. Nie, oczywiś cie przejechaliś my przez to kilka razy. Udał o nam się docenić bardzo wygodne i ś wież e lotnisko, udał o nam się wsł uchać w histeryczne gł osy kibicó w i brzę k szklanych naczyń zza pł otu podczas ogó lnego europejskiego futbolowego szaleń stwa zeszł ego lata. Widzieliś my trolejbusy, uprzejmych policjantó w i Park im. Iwana Franki. Wszystko, na tym skoń czył a się nasza wiedza.
Tym razem parkowanie też był o kró tkoterminowe, ale i tak udał o nam się wycią gną ć wnioski na temat pię kna tej zachodniej stolicy Ukrainy. Pogoda był a bardzo sceptyczna. Woda pł ynę ł a strumieniami, niebo okresowo szlochał deszczem i marszczył o się gę stymi chmurami. Po wyjś ciu i przeż egnaniu się z oś rodka narciarskiego i balneologicznego (i przerobieniu tego samego ję zyka do pisania w przewodniku) Rozluchu, pierwszą poł owę dnia spę dziliś my na jedzeniu i popijaniu w ł azience. Ś ciana deszczu za oknem niezbyt zachę cał a do wyjś cia na ulicę .
Udał o nam się osiedlić niemal w centrum w najbardziej luksusowym apart-hostelu „Pod Duchem Ś wię tym”. Tak fajnie, ż e nawet o tym pisał em osobno.
Legowisko był o w sam raz. Z wielkoformatowego okna na 3 pię trze moż na był o zobaczyć pomnik Gruszewskiego, cał ą Aleję Szewczenki i czapę ratusza.
Wieczó r spę dziliś my wę drują c brukowanymi uliczkami i jedzą c pyszny obiad w restauracji Panjska Charka. Rozwijają c mapę miasta, zdał em sobie sprawę , ż e przede mną jest ukraiń ska wersja wspaniał ego Krakowa. Takiej liczby muzeó w, pomnikó w i katedr nie da się opanować od razu. Tutaj potrzebujesz zaplanowanego odprawy zgodnie z metodą obozową na kilka tygodni.
Centralna czę ś ć miasta jest po prostu nieporó wnywalna, a wieczorne zwiedzanie restauracji i kawiarni miasta moż e zamienić się w obowią zkowy program. Restauracja kł ó tni restauracja. Bardzo ciekawe i oryginalne miejsca w cał kiem rozsą dnych cenach. Jest za co zapł acić . Satysfakcja zostanie osią gnię ta w 100%.
Już nastę pnego ranka spacerują c samotnie z aparatem zauważ ył em, ż e był o po prostu duż o ludzi, któ rzy chcieli zwiedzić miasto. Spacerują c wieczorami z có rką kilka razy natknę liś my się na chł opcó w w wieku szkolnym tł umaczą cych odwiedzają cym widzom rolę pewnego pomnika w systemie wartoś ci ukraiń skich. A o 7 rano (! ) spotkał em kilka grup turystó w, któ rym nieco starsi już przewodnicy wykazali się znajomoś cią historii miasta. Uwielbiam wczesny poranek. Miasto pł onie tymi samymi kolorami co wieczorem, ale praktycznie nie ma ludzi. Ale na szczegó lną uwagę zasł uguje iluminacja budynkó w we Lwowie.
To prawda, to był o zabawne, gdy bardzo hojnie oś wietlone ulice porannego miasta nagle pogrą ż ył y się w ciemnoś ci, po zgaszeniu ś wiateł . Nawet wedł ug kalendarza tego dnia Sł oń ce obiecał o obudzić się o 8.12. Kto wył ą czył ś wiatł o na ulicach miasta o 7.40, nigdy się nie dowiedział em. Skupiają c się na starych ś ladach, wyszedł em w ciemnoś ci na gł ó wną aleję , gdzie drogę oś wietlał y reflektory samochodó w i ś wiatł a z fasad domó w.