Mój „Polaroid” Lwów
Nie mam polaroida : -( na pewno nie jest to smutne, gdy masz starego iPhone'a. Czasami naprawdę trudno mi wycisną ć z niego to, czego chcę , wię c mó j mą ż jest „pod rę ką ” z dobrym aparatem. ż art oczywiś cie. Wiedział em, ż e był mi "prześ cignię ty" jakoś ciowo : -) ale chę ć pokazania WŁ ASNEGO Lwowa zwycię ż ył a.
Nie rozumiał em z nim nic poza jednym: poranny przyjazd na koncert, wieczorny wyjazd do Ró wnego. Smutek. A szkoda. . . Szkoda, ż e do tej pory nie udał o się go zwiedzić i dokł adniej go zbadać . Teraz piszę i rozumiem, ż e Lwó w jest dla mnie jak Wł ochy. I wydawał się być i wydawał się być stratowany, ale...nie widział wszystkiego.
A 14 lutego się udał o : -) Naturalnie centrum, panienki spacerują ze sł odyczami, biał e powozy wiozą turystó w, wesela z fotografami, dzieci peł zają po steli, ludzie wystawiają twarze na ciepł e promienie, goł ę bie jedzą ciasteczka z rą k , mł odzi ludzie z sercami i kwiatami. . . VOOOOOOOOOOOOOOT tak odetchną ł em pozytywnie i przywió zł go do domu z peł ną piersią : -)
Co ja mó wię o Polaroidzie. Zrozumieją mnie fani i zawodowcy manualnych obiektywó w. Czasami to chwila. Tam jest! podczas gdy ty.... i to wszystko! nie! Klikną ł em telefonem najlepiej jak potrafił em, dlatego do zdję ć zastosował em typ Polaroid. Jak na chwilę ! I on jest mó j! a on i pamię ć , a oto on. . . Lwó w, na zdję ciach, jakby ż ywy : -)
Trzeba tam chodzić raz za razem, podziwiać zieleń , widoki z Cytadeli, ś wią tynie, koś cioł y, pachnieć zapachem wof i czekolady, mowę ukraiń ską , komunikować się z ludź mi. To jest nasz kraj, nasz ś wiat i tylko od nas zależ y, jak pię kny bę dzie.