Jesienna wycieczka. Część czwarta. Lwów
We Lwowie jestem "setny raz" : ) (c). I za każ dym razem - jako pierwszy. To miasto niewiele, nie moż e się nudzić . Przy każ dej pogodzie, o każ dej porze miasta, w każ dej firmie. .
Z tymi myś lami opuś cił em Ł uck, czekają c pó ł torej godziny na przyjazd do Lwowa. Odległ oś ć ta sama 150 km, trasa prosta, oznaczona znaczą cym kolorem i znaczeniem w atlasie (zawsze poró wnujemy nawigatora z danymi atlasu, czego nigdy nie ż ał owano). Po co robić koł o 300 km przez Ró wne i cudowną trasę Kijó w-Czop? Oto jest. W rzeczywistoś ci nigdy nie spotkał em się z takimi drogami i wybojami, nawet w odległ ych gó rskich wioskach. Efekt - 3 godziny w lesie w deszczu z modlitwami i proś bami o rozpoczę cie normalnego asfaltu. Efekt – nie powtarzajcie naszych bł ę dó w – Ł uck jest tak naprawdę bardzo daleko od Lwowa – w odległ oś ci 300 km.
Ale to nie bę dzie smutne.
Aby rozwiać nieprzyjemne wspomnienia, mimo pó ź niejszych czasó w, rozpoczę liś my „wycieczkę ” po wszystkich ciekawych i ideowych instytucjach.
Nie bę dzie przesadą stwierdzenie, ż e prawie każ da instytucja w mieś cie jest taka. Ale szczegó lnie kocham sieć LOKAL. Są to Lwowska Pracownia Czekolady, Lampa Gazowa, Masoch, Kopalnia Kawy i wiele, wiele, wiele innych restauracji. Aby nie przegapić ż adnej, weź od kelneró w „biał ą kartę LOKAL” i wyrusz w ekscytują cą podró ż gastronomiczną . I nie zapomnij zebrać bofonchiki, któ re nastę pnie moż na wymienić na fajne rabaty.
Z nowych zabytkó w zobaczyliś my panoramę miasta z dachu ratusza, rozkoszowaliś my się szykownym wnę trzem Domu Naukowcó w, a takż e odkryliś my genialne dzieł a Pinzla w muzeum o tej samej nazwie. Zamki lwowskie są warte opowieś ci hotelowej, o nich wię cej pó ź niej.
A w tym magicznym, bajkowym mieś cie niestrudzenie wyznaję moją mił oś ć.
Za to, ż e za kilka godzin z domu zawsze bę dę czekał a na magiczną opowieś ć . . Dzię kuję , uroczy Lwó w!