Cuda Ukrainy
Historie o wycieczce na Zachodnią Ukrainę „Tylko cuda… i nic wię cej” - 6 dni z firmą Accord Tour
Kró tko mó wią c, wielkie podzię kowania dla biura podró ż y Akord i naszej gł ó wnej przewodniczki Galiny oraz wszystkim, któ rzy nas spotkali, nakarmili, pojechali, opowiedzieli i pokazali.
I jeszcze trochę :
Dzień pierwszy – pogoda nas nie lubi, ale…
Zacznę od począ tku - terminal "A".
Osobiś cie po raz pierwszy opuszczał em Terminal A. Wysiadł em z pocią gu i myś lę gdzie jest ten terminal, jak go szukać ? Okazał o się to proste, znacznie prostsze niż wcześ niej, kiedy biegli w pobliż u stacji i wpatrywali się w warunkowe znaki identyfikacyjne. Zró b wszystko zgodnie z wydanymi instrukcjami - postawił , przynió sł , pokazał wszystko, wypoczą ł , zjadł ś niadanie, wszystko jest kulturowo wygodne, usł yszał nazwę wycieczki i ogł oszono numer lotu i. . Hurra! rozpoczę ł a się podró ż.
Tutaj chcę podzię kować za wygodny autobus i specjalne podzię kowania dla kierowcy (wiecie, jakie są nasze drogi), brawa dla kierowcy.
Począ tkowo pogoda nam się nie podobał a, 29 kwietnia spadł lekki zimny deszcz z wiatrem. Ale nie poddaliś my się i odważ nie zrealizowaliś my program. Pierwszy przystanek zamku w Podhorcach
Niestety zamek przetrwał do naszych czasó w lekko zrujnowany (zwł aszcza w ś rodku - w ogó le tam jeszcze nie wolno), ale trwają prace konserwatorskie i jest nadzieja, gdy nie ujrzysz go w cał ej okazał oś ci i chwale. Chociaż to, co pozostał o, wystarczy zazdroś cić wszystkim wł aś cicielom i cieszyć się , ż e takie pię kno nie został o cał kowicie zniszczone. Po zrobieniu zdję cia zamku i dokł adnym zamroż eniu jedziemy do Tarnopola.
W Tarnopolu lokalne sztuczne jezioro (nie taki mał y staw) chodził o falami i wyobraż ał o sobie, ż e jest morzem - prawie uwierzyliś my… Hmm. . Tarnopol to miasto w pobliż u „morze”. Poza „morzem” i pię knymi budynkami, obiady w „Starym Naleś niku” zachwycił y – barszcz na chlebach i inne etniczne dania są pyszne, liczne i bardzo ciekawe!
Stoliki należ y zamawiać z wyprzedzeniem - miejsce jest poszukiwane.
Noc spę dziliś my w Motelu Hetman w bezpoś rednim są siedztwie drogi iz dala od natury i atrakcji - niestety. I tak cał kiem wygodnie - ciepł a woda, czysto i jedzenie w restauracji cał kowicie.
Dzień drugiej twierdzy i zamkó w, ale ile tu jest?
Po ś niadaniu wyruszyliś my do Kamień ca Podolskiego.
Pierwszy przystanek Trebovlya to bardzo stare miejsce i oczywiś cie są tam ruiny twierdzy, trzeba wspią ć się na wzgó rze wzdł uż ś cież ki i są tam malownicze ruiny, las i wspaniał y pomnik pani Zofii, któ ra grał a kluczową rolę w obronie twierdzy. Idź i dowiedz się .
Drugi przystanek na spacer po wzgó rzach był w Skale Podolskiej i jest tam też zamek, znacznie wię cej niż w Trebovlya i widoki na niedymne, niewysokie tereny wiejskie, dom nad rzeką , pola i lasy wszystko poniż ej ...u naszych stó p .
Do Kamień ca Podolskiego przyjechaliś my na obiad. Zamieszkał w hotelu o nazwie „7 dni”.
Mile zaskoczeni niskimi cenami w kawiarniach, pyszna i bardzo przyjemna obsł uga - wszę dzie!
Kamieniec Podolski to Kamień c Podolski, któ ry moż na zobaczyć . Kto niekoniecznie odwiedził , bo nie znasz pię kna i historii Ukrainy, jeś li nie był eś . . Kamieniec Podolski.
A w parku są prawie rę czne ł abę dzie.
O hotelu "7 dni" - no jak to wyglą da - coś w rodzaju typowego szklano-betonowego projektu, ale bufet na 4 solidne gwiazdki i tego się czepiam.
Ś rednie liczby — wszystko, czego potrzebujesz, to telewizor, rę cznik z ciepł ą wodą itp.
A na dole na -1 pię trze hotelowa wanna z hydromasaż em, basen, jeś li ktoś nie zapomni gumowych kapci i stroju ką pielowego - zapomniał em, musiał em kupić w sklepie.
Po saunie i basenie ż ycie naprawdę zaczę ł o się poprawiać
Dzień trzeci - trochę Austro-Wę gier.
Czerniowce. Jak powiedział a jedna literacka bohaterka, jeś li Petersburg jest myty przez 200 lat. . bę dzie to praktycznie Drezno.
Czerniowce nie trzeba myć , ale odbudowa by nie pasował a - niestety nasz kraj jest biedny i nie powinien się czepiać , jeś li zniszczy się gdzieś tynk Cesarstwa Austro-Wę gierskiego. Jednak Uniwersytet Czerniowiecki to dawna rezydencja metropolity w doskonał ym stanie - pię kno malowanych kafelkó w bł yszczy w sł oń cu, na korytarzach wydaje się , ż e z ką ta wyjdzie ś redniowieczna postać . I czystoś ć i ż adnych napisó w z folkloru studenckiego. Nie mieliś my czasu na spacer po uniwersyteckim ogrodzie, ale jeś li Bó g da, przyjedziemy ponownie.
W mieś cie - kawa, Opera (prawie jak Wiedeń tylko mał a - moż esz kupić bilet, aby zobaczyć ją w ś rodku)
Czekolada i… budynki, ś wią tynie, bruk, któ rych ulica był a „zamieciona ró ż ami”. . i znowu kawa kawa. Zamiast obiadu w bistro i poszedł em do mił ej kawiarni.
Chę tnych zaproszono na zobaczenie tulipanó w - pię kne, ale jeś li ktoś (tak jak ja) spodziewał się zobaczyć pole po horyzont lub prawie po horyzont… a wszystko w tulipanach, brakował o mi.
Na przeką skę podano cudowny zachó d sł oń ca.
Dzień czwarty - dumny Chocim i tajemnicza Bakota.
Chocim to wspaniał y budynek i wspaniał y krajobraz
Bakota to zaginiony ś wiat, miejsce mocy i tajemnicy. Aparat nie mó gł tego znieś ć . . nie bę dzie filmó w!
Wprawdzie zbiornik zrujnował wioskę Bakota i nie przynió sł oczekiwanych korzyś ci w gospodarce narodowej, ale pię kna, nie dziwmy się , a czystą wodę moż na ką pać .
Wieczorem Kamieniec Podolski znó w dotarł na festiwal rycerski - powodzenia
! ! Stara forteca na wież ach jest iluminacją - i choć odebrał a romantyzmowi ś redniowiecza, ale pię kna.
Ci, któ rzy nie dotarli do twierdzy, mogli dostać ziemniaki, kebaby, wino, piwo i okulary smaż one na ogniu na wielkich patelniach w samym mieś cie.
Dzień pią ty - znowu Tarnopol, dwa razy dwa przy dobrej pogodzie.
Charakter i program wyprawy dał y szansę docenienia Tarnopola bez deszczu, wiatru i zgrzytania zę bami.
I skorzystaliś my z tego, bez ś rubokrę tó w, kontemplują c pomniki pod ż yczliwym spojrzeniem Danił a Halickiego, a raczej jego pomnika oczywiś cie.
A potem przenieś liś my się do Krzemień ca – miasta z gó rami ze wszystkich stron, no, nie cał kiem gó rami, ale wysokimi pagó rkami, ale nie gorzej. Zwiedziliś my wię c Wzgó rze Zamkowe, a za mną był y ruiny zamku kró lowej Bonn, a u moich stó p cał y Krzemień ec z klasztorami, ś wią tyniami i ogrodami.
Wieczorem pojechaliś my do klasztoru Poczajowa.
Dzień szó sty - Dzwony, kadzidł o i gorycz poż egnania w mieś cie Lwa.
Nie bę dę pisał o Poczajowie - Miejsce Ś wię te, widok z gó ry przepię kny, ś wią tynie przepię kne….
reszta przez wiarę .
I spokojnie i smutno - "naprawdę , to już koniec", dotarliś my tam, gdzie wszystko się zaczę ł o w Terminalu "A" i po przerwie ktoś pojechał pocią giem, a kto miał czas na spacer po Lwowie - co jednak nie rozwiać wszelką gorycz rozstania, ale i tak przynió sł jeszcze kilka cudownych minut w majowym spacerze po zachodniej Ukrainie.