W Tai na maj

04 Wrzesień 2014 Czas podróży: z 28 Kwiecień 2014 na 15 Moze 2014
Reputacja: +130
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Tajlandia kwiecień -maj.

Na począ tku wiosny, choć na prawidł owe okreś lenie miejsca spoczynku był o już za pó ź no, pojawił o się pytanie: doką d pojedziemy do Majskiego? Wahał em się - w ró ż nych kierunkach, ale moja ż ona był a kategoryczna - do Tajlandii! Przyjaź ń oczywiś cie wygrał a: no có ż , do Tajlandii, potem do Tajlandii. Dł ugo myś leliś my o Tae, jeszcze przed Tsunami, ale i tak nie wyszł o. I tak: zdecydowaliś my - chodź my.

Ale. Pierwszy czynnik ograniczają cy: wiza dla Ukraiń có w - do 15 dni. Jeś li chcesz na dł uż ej, tupnij do ambasady itp. Drugi czynnik: pora deszczowa, co oznacza, ż e ​ ​ wybó r ogranicza się tylko do wschodniego wybrzeż a, gdzie jest mniej deszczu i nie ma burzy.

W wyniku kró tkiej, ale ż mudnej pracy powstał a trasa: Kijó w - Stambuł (1.5 godziny) - Bangkok (20 godzin) - Koh Chang (12 dni) - Bangkok (30 godzin) - Stambuł (2.5 godziny) - Kijó w. Przewoź nik: Tureckie Linie Lotnicze. Nie tanie, ale z dobrymi poł ą czeniami i normalną obsł ugą.


Odką d po raz pierwszy trafiliś my do Tai, postanowiliś my niewiele oszczę dzać i po przyjeź dzie zdać się na usł ugi firmy Travel Professional Group i jak się okazał o na pró ż no. Ale chodź my w porzą dku.

Nawyk wyjazdó w nie jest ani ś wiatł em, ani ś witem: okoł o godziny 4 nad ranem prawie zagrał z nami okrutny ż art. Planowany czas odjazdu, zamó wiona taksó wka do Boryspola. Wyjazd o 21/20. A potem myś l – co z korkami na moś cie „Poł udnie”. Tutaj…. Có ż , jak bę dzie, niech tak bę dzie. O dziwo nie był o korka, był o tylko mał e toffi. Jesteś my pod drzwiami terminalu o 19/20. Uff! I nie o to chodził o. Terminal jest zamknię ty. Przy wejś ciach tł ok, okoł o tysią ca osó b, któ re najlepiej jak potrafią chowają się przed wiatrem w zakamarkach i zakamarkach. Peł na policji. Wszystko: podobno lotnisko jest zaminowane. Nie trzeba był o się spieszyć ani martwić . Do godziny 20:00 tł um i zaparkowane samochody został y powoli odepchnię te 500 metró w od budynku. Wiatr, zimno. I nagle eksploduje. Tak, do diabł a z nim. Nasze poł ą czenie się pali!

Kiedy w koń cu zdaliś my sobie sprawę , ż e samolot do Bangkoku odleci bez nas, pasaż erowie zaczę li wpuszczać do terminalu. O godzinie 22/20. Tylko 3 godziny zaję ł o dzielnym stró ż om prawa, ż eby zrozumieć , ż e w terminalu nie ma bomby, a jakiś idiota z zaś wiadczeniem dzwonił w sprawie wydobycia. W hollywoodzkich filmach dzielni policjanci robią wszystko w biegu, ludzie są przewoż eni do miejsc, w któ rych mogą poczekać , szukają bomby z psami, a nawet z Brucem Willisem. My nie. Policja z kwaś ną miną (jest polowanie na przeż ycie) krą ż y po terminalu (jest tam przynajmniej ciepł o, ale nas nie ma na ulicy). Informacja to zero. Có ż , przynajmniej nie wybuchł o i dzię ki Bogu!

Odprawa: -Wię c lecisz, czy zostaniesz ponownie zarejestrowany na jutro? - Lecimy i nagle w Stambule też ktoś ż artuje przez telefon. Tak, i tam jest ciepł o, ale na naszej ulicy jest +10 i wieje. Granica. Boeinga. Stambuł.


Ja, jak wię kszoś ć naszych wspó ł obywateli, miał em nieco jednostronny poglą d na Turcję i Turkó w: „Przyjdź , przyjdź , dobra cena, Natasza” itp. Okazuje się , ż e są to cał kiem adekwatni ludzie. "Turecki" zarejestrował nas na kolejny lot, jednak odlot za 22 godziny. I po prostu nie ma innych od Stambuł u do Tai. Tylko 5 osó b przyleciał o do Bangkoku z Kijowa. I tak dostaliś my bardzo dobry hotel z transferem, ś niadaniem i obiadem. Okazuje się , ż e wiza dla Ukraiń có w nie jest potrzebna. Byliś my w hotelu o 4 rano. Prysznic, sen. O 10:00 po ś niadaniu wybraliś my się na spacer po Stambule. Metro, prom przez Bosfor, Pał ac Suł tana, stare miasto, filiż anka tureckiej kawy, na brzegu. Ciekawe. Kolacja. Autobus. Lotnisko. Granica. Samolot. Bangkok. Oczywiś cie doś ć zmę czony.

Na lotnisku w Bangkoku miał nas powitać przedstawiciel TPG z naszymi nazwiskami na tabliczce, broszurami reklamowymi, kartą SIM od lokalnego operatora i mapą Bangkoku.

Umó wiliś my się na to telefonicznie ze Stambuł u. Ponieważ spó ź niliś my się.20 godzin, hotelu w Bangkoku już nie był o. Był a jednak moż liwoś ć zł apania promu na Koh Chang (podró ż trwa 4.5 godziny i 1 godzinę w kolejce na prom). Jeź dzimy z walizkami po lotnisku, czytają c wszystkie znaki, nie ma gada (czyli reprezentanta). Tu ż ona wspomina, ż e ​ ​ przewodnik z TPG mó wi, ż e przewodnik bę dzie czekał przy wyjeź dzie 10. Tam jedziemy. No g… Jest jednak okoł o 10 osó b ze znakami „nie nasze” Po zebraniu cał ej znajomoś ci ję zyka w pię ś ć pytam: czy ktoś wie, gdzie mogę znaleź ć przewodnika TPG. I oto on - pokazują mał ego barana w kolorze khaki, bez ż adnych znakó w identyfikacyjnych. No chodź , zabierz mnie do Chang. Chodź my. I porysowany szybkim krokiem. Zatrzymać ! Gdzie? Tak, samochó d stoi na drugim koń cu lotniska, tuż obok (a tu, po Stambule, odpadają nam nogi). Czy nie był oby ł atwiej zadzwonić do kierowcy i pozwolić mu jechać tutaj. ALE? ! Zadzwoń do samochodu tutaj! Rozumiem. W 5 minut byliś my w minibusie.

Droga do Chang został a zapamię tana przez palmy i dajje. Boki są doś ć brudne. Dwie przerwy na gaz. Gorą co, dobrze. Kawa, dobra. Dlaczego potrzebują miarek w toalecie? Na basie jest nas dwoje, usiedliś my na siedzeniach i zdrzemnę liś my się jeszcze przez kilka godzin. Przed promem jest dobrze zorganizowana kolejka.


Prom. Wyspa. Serpentynowy. Plaż a Bang Bao. Oś rodek Panviman Ko Chang. Pię kny mał y hotel z 50 przestronnymi bungalowami. Poł oż ony kilometr, przez dż unglę , od gł ó wnej drogi na wybrzeż u. Zapewne dlatego ceny w nim są trzykrotnie wyż sze niż ceny w miejscach ż ycia publicznego. Jednak do tych miejsc regularnie kursuje bezpł atny autobus wahadł owy, na któ ry wystarczy wcześ niej się zapisać . Ł adne spa z masaż ami. Masaż na czas ogó lny - 700 bahtó w, przy brzegu u ciotek - 300, na wsi, w salonie z dziewczynami - 200. Nigdy wcześ niej nie pró bowaliś my masaż u na czas, no có ż , chodź my za 700 (jeś li nie zawracać sobie gł owę groszem: 1 baht - 1 rubel lub 0.25 hrywny). W koń cu nie ż ał uję.

Masaż ystki dał y z siebie wszystko dla „nowych” i zamiast 1 godziny jeź dził y pó ł torej. I cią gnę li rę kami i chodzili nogami, czasem wydawał o się , ż e mają po 4 rę ce. Klasa. Ale nastę pnym razem - obowią zkowy program, zilch. Już do nich nie chodzili.

W hotelu czekał na nas sympatyczny przedstawiciel TPG Alexander. Któ ry mimo wszystko dał nam obiecaną lokalną kartę SIM, reklamę i mapę Koh Chang. Sprzedał nam ró wnież wycieczkę ł odzią po wyspach na motoró wce za 1500 bahtó w za osobę (oczywiś cie podwó jna cena z ulicy). Zdecydowanie doradził nam ró wnież , abyś my odwiedzili wycieczkę krajoznawczą po Koh Chang, z wizytą nad wodospadem (sami poszli 600 bahtó w za dwoje, w tym opł aty za wstę p) i tarasem widokowym (z któ rego generalnie nie ma na co patrzeć : widoki wszę dzie są pię kne i bez platformy) z tobą jako przewodnikiem, „tylko” za 2800 bahtó w od osoby. Dzię kuję za guzy.

Zabawne wraż enie zrobił a tropikalna ulewa, któ ra okrył a nas w drodze powrotnej. Ulewa - steoy, bł yskawice, fale - super! Mokry do skó ry, ale wyschnię ty na brzegu w 10 minut.

Sześ ć dni w „Panvimanie” minę ł o niepostrzeż enie.

Poruszają cy. Przejazd z jednego hotelu do drugiego, bez zawracania sobie gł owy, zamawiany bezpoś rednio w Panviman - 400 bahtó w, w drodze moż na go zamó wić za 300 (od "przyjaznego przewodnika" - za 500).

Drugi hotel na Koh Chang, dla ró ż nych wraż eń , wybraliś my na plaż y Klong Prao. Hotel «KC Grande Resort & Spa». Podobał mi się hotel. Pomimo tego, ż e jest jednym z najstarszych na Chang, ale wszystko jest w dobrym stanie i wszystko dział a. Wyjś cie z hotelu: prosto na gł ó wną ulicę . 50 metró w do dobrej restauracji ze ś wież ymi owocami morza - tam 3 razy obiad, dobrze zrobiona gospodyni. 70 metró w do "biura wycieczek" z wypoż yczalnią motocykli. 100 metró w do supermarketu - przeką ski, napoje, pamią tki.


100 metró w do dobrego salonu masaż u "Chapi" (czy coś takiego) - "masa na stopy" - 200 bahtó w, na ś cianie wiszą certyfikaty gospodyni, a na fotelu masują cym chrapie muskularny mę ż czyzna, na cał y salon. 10 metró w do najbliż szego makasznika - szczerze mó wią c pró bowaliś my w makasznikach 10 rodzajó w jedzenia, z wyją tkiem „naleś nikó w” z mango, nic mi się nie podobał o. 500 metró w do banku - bankomat i kantor. 600 metró w do targu warzywnego, 700 metró w do „baru Sabai”.

Z CS Granda pojechaliś my na samo poł udnie wyspy. Do "wioski rybakó w"...Nie wiem jacy są rybacy, ale turyś ci, sklepy i tawerny szyte na miarę turystó w - morze. Zjedliś my lunch na molo - w porzą dku. Pod wzglę dem pysznoś ci, ś wież oś ci, ceny, obsł ugi i czystoś ci wypadł o gorzej niż w kawiarni naprzeciwko CS Grand. Jedno jest fajne - siedzisz na pomoś cie na pokł adzie na palach nad wodą.

Tydzień , cieszył się "warzywnym" odpoczynkiem. Czas przenieś ć się do Bangkoku. W "biurze wycieczek" przy hotelu zamó wili transfer samochodem osobowym (1.5 razy taniej niż "TPG").

Z tył u krzyk na miejscowych (chyba z wulgarnym ję zykiem) - odpowiedź brzmi „kurwa”, ogó lnie: jak odwiedził em w domu. Rzeka. Moż e mieszkają w nim 3-metrowe sumy - nie widział em tego, ale ś mieci ...Rejs statkiem po nim odś wież ony i mimo wszystko egzotyczny. Wę drują c trochę ulicami ze straganami z przeró ż nymi rzeczami, zachwycają c się , jak buddyjski mnich kupuje „torbę ” figurek Buddy, nie kupują c niczego, oszoł omiony hał asem, tł umem ludzi, spalinami i upał em (to jest po spokojne i wyważ one ż ycie na wyspie) - taksó wką i do hotelu. Kró tkie opł aty, odpoczynek, taksó wka, lotnisko, samolot. Kijó w.

Ogó lne wraż enia. Bangkok - nie, morze, wyspy - tak. Dł ugi lot i dł ugi transfer są denerwują ce, ale moż na to zrobić (z Syberii oczywiś cie znacznie bliż ej). Nastę pnym razem bę dziesz musiał spró bować lotu do Pattaya, a stamtą d na wyspy. Ale kiedy to nastą pi, nie wiem. Na ziemi jest o wiele wię cej ciekawych miejsc.

Ż yczymy wszystkim mił ego wypoczynku.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Uwagi (5) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara