Słowenia w tranzycie. Znajomy.
Niedawno Polina opowiedział a nam o Sł owacji, któ ra jest mylona ze Sł owenią . Chcę opowiedzieć o Sł owenii, któ ra jest mylona ze Sł owacją : )
Naszą znajomoś ć ze Sł owenią zaczniemy od odwiedzenia jej stolicy, niesamowitego mał ego miasteczka Lublany. Czy to nie prawda, nazwa miasta mó wi sama za siebie. Zobaczymy wię c coś przepeł nionego mił oś cią , czuł e i ciepł e. . . Tak, w tym niesamowitym mieś cie o bardzo bogatej historii, zaró wno staroż ytnoś ć , jak i nowoczesnoś ć są niezwykle harmonijnie poł ą czone. Europejski luksus miasta jest ś ciś le spleciony z kruchą i luksusową historią staroż ytnoś ci: zamki, wą skie uliczki, romantyzm czasó w i dusz - to wszystko Lublana. Nic dziwnego, ż e nazywa się ją „Pragą w miniaturze”. Lublana w duż ej mierze zawdzię cza swó j obecny wyglą d sł ynnemu sł oweń skiemu architektowi Jož e Pleč nikowi, któ ry zbudował takż e Wiedeń i Pragę . Jest takż e autorem wspaniał ego zespoł u architektonicznego Plac Kongresowy.
Plac Kongresowy nie powstał tak po prostu. Wojny napoleoń skie dobiegł y koń ca i z tej okazji miał się odbyć zjazd Ś wię tego Przymierza, któ ry miał się odbyć w Lublanie. Rozejrzeliś my się , ale place był y malutkie i teraz Jož e Pleč nik otrzymał rozkaz wybudowania duż ego placu, na któ rym miał by się mieś cić cał y kongres. Dlatego Plac Kongresowy jest najwię kszym placem w Lublanie. Dla poró wnania: pod placem znajduje się duż y parking, na któ rym moż na zostawić samochó d i stą d najwygodniej rozpoczą ć zwiedzanie miasta.
Tuż przed placem naszą uwagę zwraca spadzisty dach z barokowym wystrojem. To jest Koś ció ł Urszulanek Ś wię tej Tró jcy, któ ry jest starym koś cioł em katolickim. Oł tarz ś wią tyni zbudował sł ynny Wł och Francesco Robba, a sam budynek ró wnież nie mniej znany Wł och Carlo Martinuzzi. Koś ció ł jest pię kny i jest jednym ze sł ynnych zabytkó w miasta.
Ogó lnie rzecz biorą c, to, w czym wkł adali Wł osi, jest zawsze pię kne. Wiesz, barok to chyba gł ó wny styl architektoniczny miasta, przynajmniej tak nam się wydawał o.
Po prawej stronie placu znajduje się budynek jednego z najwię kszych uniwersytetó w w Europie - Uniwersytet w Lublanie.
Został zbudowany w stylu neorenesansowym jako Pał ac Ksią ż ę cy, a w 1919 r. zał oż ono tu uniwersytet. Chciał bym studiować w takim miejscu. To dzię ki uczelni w Lublanie jest duż o mł odych ludzi i ż ywa atmosfera. Edukacja w Sł owenii jest bezpł atna (oczywiś cie dla tych, któ rzy chcą się uczyć ). To prawda, nieco inne podejś cie do zdawania egzaminó w. Jeś li nie zdasz egzaminu trzy razy z rzę du, masz sześ ć miesię cy na opanowanie materiał u i dopiero wtedy masz prawo ponownie przystą pić do egzaminu. Nie zdał eś ponownie, przygotowywał eś się na kolejne sześ ć miesię cy i tylko jeś li nie opanujesz programu przez trzy lata, zostaniesz wydalony.
Zobaczmy centrum miasta. Sercem miasta jest Centralny Plac Preszena, poł oż ony nad brzegiem rzeki Lublanicy. Plac ten jest najpię kniejszy w Lublanie, choć jest bardzo mał y.
Ale sama Lublana jest niewielka w poró wnaniu do innych znanych nam europejskich stolic. Plac nosi imię poety Franza Preš erena. W tym miejscu wzniesiono takż e pomnik Preš erena.
Zwró ć uwagę na to, co wień czy ten pomnik. Poeta miał oczywiś cie wł asną muzę , a rzeź biarz zwień czył pomnik poety tą pó ł nagą muzą . Cał a komedia sytuacji polega na tym, ż e zaraz za pomnikiem znajduje się Pał ac Mayera, w któ rym niegdyś mieś cił a się rezydencja biskupia. I oczywiś cie biskup Lublany strasznie się oburzył , ale mieszczanom rzeź ba spodobał a się i aby trochę zł agodzić gniew koś cioł a, posadzili dwie brzozy i tak rosną do dziś . Sam poeta spoglą da w okno domu, w któ rym mieszkał a jego ukochana Julia. A przy pomniku spotykają się wszyscy kochankowie.
Wokó ł placu znajdują się bardzo ł adne rezydencje. Na przykł ad ten wą ski dom z misterną ornamentyką i ś cię tym rogiem nazywa się domem Hauptmanna.
Tu na placu znajduje się najwię kszy i najpię kniejszy koś ció ł w stolicy Sł owenii - Franciszkań ski Koś ció ł Zwiastowania NMP. Został zbudowany przez mnichó w z zakonu augustianó w w 1660 roku.
Tak zwany Potró jny most ł ą czy Plac Preszereń ski ze Starym Miastem, a samo miejsce nazywa się Tromostovie.
I co z tego? Przechodzimy na drugą stronę rzeki Ljubljanica i idziemy wzdł uż niej, podziwiają c przyrodę .
Moż esz wybrać się na przejaż dż kę ł odzią
Moż esz wsią ś ć do autobusu
Docieramy do ratusza, ale nie po to, by na niego patrzeć . W tym miejscu interesuje nas wył ą cznie fontanna bardzo znanego Francesco Robba, zwana „Fontanną Trzech Rzek Carniol”.
Nawiasem mó wią c, stylistycznie przypomina fontanny zdobią ce place Rzymu i jest stelą otoczoną posą gami trzech wodnych bogó w. Bogowie uosabiają trzy rzeki Sł owenii - Krka, Sava i Ljubljanica. Podstawa fontanny wykonana jest w kształ cie koniczyny - starej pieczę ci miasta Lublany.
Prawie przez cał e ż ycie, z pochodzenia Wenecjanin, Francesco Robba mieszkał w Lublanie, któ rą bardzo kochał , a rzeki i mosty przypominał y mu jego rodzinną Wenecję . Ta pię kna fontanna jest ostatnim dzieł em rzeź biarza. Ale niestety jest to kopia. Oryginał znajduje się w Galerii Narodowej w Lublanie.
W okolicy jest wiele kawiarni i moż esz usią ś ć w jednej z nich, ponieważ jest dzień powszedni i na ulicach jest niewielu mieszkań có w.
Co robimy. Ponadto zobaczyliś my najbardziej promowany obiekt gastronomii turystycznej - restaurację Sokó ł .
Nie był o szczegó lnego gł odu, ale omijanie restauracji z uwagą jest jakimś brakiem szacunku, wię c siadamy i zamawiamy specjalny deser i krem do kawy Gibanitsa. Prezentacja jest niesamowita, smak jest niesamowity!
Nieco dalej znajduje się Plac Wodnik, na któ rym znajduje się kolejny budynek religii i kultury architektury XVIII wieku - Katedra ś w. Mikoł aja.
Bardzo ciekawe boczne wejś cie do katedry
Tu, na placu Wodnika, znajduje się rynek miejski
Tutaj sprzedaje się takie kolorowe naczynia
Asortyment rynku nie jest niczym specjalnym
Po zjedzeniu deseru i wzbogaceniu się kulturowo kontynuujemy zaplanowaną trasę . Plan jest taki: koniecznie wspią ć się na Wzgó rze Zamkowe, gdzie znajduje się sł ynnyzamek w Lublanie.
Do wyboru są dwa sposoby – pieszo pod gó rę lub windą . Cena pytania? Ż e tylko 2 euro oczywiś cie pojedziemy. Docieramy do placu Krakowskiego
doką d zabiera nas kolejka.
Wow! Oferuje zapierają cy dech w piersiach widok na miasto i Alpy.
Podziwianie krajobrazu
Zamek wydaje się mał y, ale na swó j sposó b ciekawy (przypominał mi nasz zamek na Zakarpaciu, St. Miklos)
Idziemy na dziedziniec.
Z Zamku postanowiliś my zejś ć przez las ś cież ką na piechotę . Wszystko był oby w porzą dku, a widoki są oszał amiają co pię kne, ale komary atakował y ze wszystkich stron i zjadał y wszystkie moje niezabezpieczone i chronione miejsca (dlatego rada dla podró ż nikó w - wrzuć mał ą butelkę odstraszacza do torebki).
Nawet nie są dził em, ż e mał a Lublana ma tak wiele wspaniał ych zalet.
Po pierwsze jest to bardzo zielone miasto i moja obowią zkowa czę ś ć programu obejmuje wizytę w najwię kszym i najbardziej malowniczym parku - Tivoli Park (już jedno podobień stwo do wł oskiego Tivoli niedaleko Rzym nie pozwoli mi przejś ć ). Chodź my na spacer po parku. Droga do Tivoli prowadzi nas obok Teatru Operowego, trochę przypominają cego operę w Odessie.
Tylko tutaj, z jakiegoś powodu, do starej fasady przyklejono czarne nowoczesne pudeł ko dodatkowego budynku, co mocno szpeci fasadę teatru.
Och! Oto Galeria Narodowa, w któ rej przechowywana jest oryginalna Fontanna Robba.
Wyglą da na to, ż e miasto się skoń czył o, a przedmieś cia zaczę ł y od domó w otoczonych zielenią . Oto Tivoli Park - solidny urok, solidny las
Pał ac jest podś wietlony na mapie, spó jrzmy.
Znajdujemy i… mał e rozczarowanie. Pał ac nie przypomina pał acu w zwykł ym tego sł owa znaczeniu. Jest mał y, jakby w stylu barokowym, ale bardzo skromny.
A pał ac nie jest strzeż ony przez tradycyjne lwy, ale jak myś lisz, kto? Wilki! Po raz pierwszy widzę takich straż nikó w w pał acu.
Koniecznie wejdź na taras pał acowy. Jest nieco wzniesiony nad ziemią i oferuje wspaniał y widok na cał ą Lublanę , a nawet zamek w Lublanie jest widoczny.
Nastę pnie poszliś my szukać jeziora z liliami wodnymi, zamiast jeziora znajdujemy kilka zabytkó w
Nie chciał em opuszczać parku – sł yszał em ś piew ptakó w, cykady gdzieś , przyroda ż ył a i inspirował a. Ale natura to natura, a lunch jest zgodnie z planem, a nawet kolacja. Wró ciliś my do miasta i znaleź liś my mał ą knajpkę o kolorowej nazwie "Klobasarnya".
Kawiarnia jest malutka, ale sł ynnych krań skich kieł basek moż na tu tylko skosztować . Zamawiamy prosty obiad, chł opiec kelner kroi kieł baski
nalewanie wina refosko
i voila – obiad gotowy!
Wszystko był o pyszne i stosunkowo niedrogie. Polecić . Oczywiś cie nie jest to restauracja, ale nam się podobał o, zwł aszcza cena : )
Idziemy i ż egnamy się z Lublaną , jest już wieczó r, a my nie mamy noclegu w Sł owenii, nocujemy w Treviso, do któ rego jeszcze musimy się dostać .
Na pamią tkę polecana jest owocowa wó dka „Gruszka Pleterskaja” (taka butelka z brzuszkiem z cał ą gruszką w ś rodku). Chciał em go kupić , ale cena w supermarkecie wynosił a 27 euro i od razu znudził a mi się wó dka. Generalnie w Sł owenii niczego nie zdobyliś my i ruszyliś my na podbó j Wł och.