Czarnogóra. Aksamitny sezon. Część trzecia. Gastronomia z lekkim, romantycznym zacięciem
Czarnogó ra. Aksamitny sezon. Czę ś ć pierwsza. „Wprowadzenie” >>>
Czarnogó ra. Aksamitny sezon. Czę ś ć druga. "Turysta wycieczkowy" >>>
I przy zdrowych zmysł ach! Po zapoznaniu się z przestrzeniami morza, gó rskimi szczytami i miejską architekturą nie moż na pominą ć gastronomicznej czę ś ci programu, bo każ dy wie, ż e ludzie ł akną nie tylko cyrkó w, ale i chleba. A ż e nasza wycieczka obejmował a tylko doruchak (czyli ś niadanie), to cał ą resztę jedzenia, jak ruchak i wieczory, musieliś my zorganizować sami. Po przeczytaniu wielu entuzjastycznych recenzji na temat kuchni czarnogó rskiej ukształ tował o się silne przekonanie, ż e gdziekolwiek pó jdziemy i co zamó wimy, wszystko bę dzie bardzo smaczne, bo ze wszystkich gł oś nikó w rozbrzmiał y entuzjastyczne pochwał y o ich konserwowaniu. Ale w naszym przypadku wszystko okazał o się duż o bardziej prozaiczne. Moż e wybraliś my zł e miejsca lub po prostu spodziewaliś my się wię cej, albo gwiazdy się nie wyró wnał y, ale tak naprawdę kulinarne specjał y Bał kanó w nie sprawił y nam wielkiej radoś ci, w każ dym razie nie cał e jedzenie był o naprawdę kę sem. Postaram się opowiedzieć wszystko w porzą dku. Ponieważ mieszkaliś my w hotelu Trzech Rybakó w, cał kowicie nielogiczne był oby nie skosztować ich porannego poł owu. Wł aś cicielem restauracji jest trzech braci, któ rzy każ dego dnia wypł ywają w morze, by serwować goś ciom ś wież o zł owione ryby. Pewnego dnia, gdy zobaczyliś my miecz wiszą cy przy wejś ciu, postanowiliś my zamó wić obiad. Mą ż zapragną ł zdję cia z haczykiem:
A wieczorem był a romantyczna kolacja. Zamó wiliś my dwa rodzaje grillowanych ryb - tuń czyka i miecznika.
Danie gł ó wne podano z grzankami i sosem czosnkowym. Szczerze mó wią c, gdyby nie ten sos, był oby bardzo smutno. Nie mogę powiedzieć , ż e ryba był a bez smaku, raczej był a bez smaku i absolutnie bez smaku, bez pachną cych przypraw, uratowali nawet co i bieber.
O co chodzi? Zamawiają c drinka postanowiliś my nie ryzykować , eksperymenty z winem był y już zmę czone, wię c wybraliś my brandy figowe (nie, nie figowe, ale figowe). Z okrutną brzoskwinią są w porzą dku.
Kolacja minę ł a spokojnie, bez gastronomicznej euforii. Koszt, ł ą cznie z napiwkami, to 50 euro (w zasadzie jest to standardowa cena obiadu dla dwojga w restauracji). Jest też zwyczajem, ż e zostawiają napiwek w wysokoś ci okoł o 10% rachunku).
Ciekawa znajomoś ć był a pozytywnym momentem. Nieopodal przy stole usiadł y dwie mł ode damy, Estoń czyki. Rozmowa z nimi okazał a się bardzo ciekawa, a ponieważ nigdy nie był em w Estonii, usł yszał em wiele nowych informacji, zaró wno o kraju i zmianach na lepsze po wyjś ciu z ZSRR, jak io ż yciu zwykł ych ludzi . Tak wię c ś rednia pensja w Estonii wynosi okoł o 1200-1300 euro, a te dwie panie, któ re przyjechał y do Czarnogó ry, wynaję ł y dla siebie willę nie na 8 dni, jak my, ale na 20. I to wcale nie są kobiety biznesu, ale zwykli pracownicy IT do kombajnu. Nie narzekali na ż ycie, mó wili, ż e w zasadzie w kraju ż yje się dobrze, roś nie standard ż ycia i dobrobyt obywateli. Wię c. . . Po romantycznej kolacji poszliś my do szetaliś ci wzdł uż romantycznego nabrzeż a.
Wspominają c cudowną romantyczną kolację w Budvie, o któ rej pisał am w pierwszej czę ś ci mojej powieś ci, postanowiliś my zrobić „alaverdę ” i zaprosiliś my dzieci do naszego Rafailovici na wieczó r. Już na etapie przygotowań do wyjazdu czytamy wiele pochwalnych recenzji o tak narodowym daniu jak „jagnię cina pod sachą ” (sacha to wieczko, pod któ rym marnieje mię so). Nie znają c okolicy, za radą naszej gospodyni Radmił y, niech ją Bó g bł ogosł awi, wybraliś my restaurację o tej samej nazwie „Pod Sach”, nie mieliś my nawet wą tpliwoś ci, ż e ich popisowe danie bę dzie po prostu magiczne. Po przebraniu pantalonu i zał oż eniu naszych smakoł ykó w idziemy do restauracji.
Tym razem w kwestii picia był a jednoś ć . Zamó wiliś my czerwone wino domowej roboty, któ re serwowane jest tutaj w dzbankach dla każ dego odwiedzają cego.
Wino był o bardzo gryzą ce, pierwszy raz podczas naszego pobytu w kraju. Po wypró bowaniu wszystkich ich krstachi i vranatsy, tutaj byliś my mile zaskoczeni. Delektują c się winem, w oczekiwaniu na pyszny markowy przysmak, spodziewaliś my się arcydzieł a. A teraz jedzenie jest serwowane:
Wą tpliwoś ci pojawił y się natychmiast na sam widok tej gnetiny. Po spojrzeniu na siebie zaczę li jeś ć . To był a kompletna poraż ka ((((Mię so był o przesolone, prawdopodobnie solą zaoszczę dzoną u trzech rybakó w. A raczej nie był o to nawet mię so, ale solidne, umię ś nione koś ci, pysznie przyprawione sł omą . Nie zostaliś my tak oszukani przez dł ugi czas. Mó j mą ż w zasadzie jest czł owiekiem niekonfrontacyjnym, tutaj nie mó gł się powstrzymać i zaczą ł drę czyć . Zapytał am już - "bł agamy, rachun! ". Wł aś ciciel zakł adu zaczą ł lamentować : przepraszam, przepraszam, walnij czoł em o podł ogę , wznieś rę ce do nieba i bł agaj, ż ebyś my nikomu nie mó wili o tym fiasku. No nie, jeś li zepsuł eś nam tak romantyczną , to po co mamy cię chronić . Miej odwagę i godnoś ć , aby otrzymać odpowiednią odpowiedź . Kwota czeku wynosił a 38 euro, oczywiś cie nikt nie zostawił napiwku. Szczerze zaznaczam, ż e wino był o naprawdę dobre. Ale poza tym "alaverdi" przybrał haniebny obró t Tak wię c ze wszystkich restauracji, któ re odwiedziliś my w Czarnogó rze, opisana przeze mnie wcześ niej Budva „Porto” był a najbardziej uznana (rachunek za cztery wynosił.100 euro, w tym herbata ale tam dostaliś my prawdziwą kulinarną przyjemnoś ć , wzmocnioną faktem, ż e rachunek zapł acił zię ć : )
Hmm. . . ale musisz się jakoś zrehabilitować . Biorą c pod uwagę bł ę dy z poprzednich doś wiadczeń , postanowiliś my powstrzymać się od rad doś wiadczonych osó b. Spacerują c po nasypie, zauważ yliś my przytulną restaurację , w któ rej obserwowaliś my przyzwoitą liczbę goś ci, a saksofon pię knie brzmiał . Jedna rzecz jednak był a obecna, był a to restauracja kuchni gruziń skiej. Uznają c, ż e jakoś nam się nie udał o z kuchnią czarnogó rską , zdecydowaliś my się na to. I nie mylili się . Po podję ciu pró by nr 2 w kwestii "alaverdi" udajemy się na rodzinny obiad. Widzą c konobar „Modlimy się , daj mi ś wierkowe pudeł ko”. Na danie gł ó wne zamó wiliś my gruziń ski pilaw. W zasadzie pyszne, ale bez wow.
Ale deser był po prostu magiczny! Strudel jabł kowy rozpł yną ł się w ustach, a nawet lody wyglą dał y jak wł oskie.
Zamó wiliś my biał e wino musują ce z jakichś kró lewskich piwnic, prawie z ubiegł ego wieku. Konobar wyją ł go z wiadra tak ostroż nie i nalał do szklanek z takim pietyzmem, ż e już myś lał em, ż e to rzadki ekskluzywny produkt. Tak, wł aś nie teraz! Nie wiem, no có ż , w ogó le nie zaprzyjaź niliś my się z czarnogó rskim winem, jedynym wyją tkiem był produkt domowej roboty, tak umieję tnie psuty przez jagnię cinę .
Pró bowaliś my na przemian kolacje w restauracji z romantycznymi spotkaniami na naszym przytulnym balkonie:
Jak mił o, siedzą c wygodnie w fotelu, pod kontemplacją fal, delektują c się niemal domową kolacją , leniwie popijają c wino:
Jeś li nie był eś na wycieczkach, czasami lunch był serwowany na tym samym pokł adzie, bardziej jak studenckie ś niadanie turysty:
Kiedy promienie bezlitoś nie palą cego sł oń ca oś wietlił y nasz taras jasnym ś wiatł em, pł ynnie przenieś liś my refektarz do pokoju (w szklankach soku, jeś li w ogó le).
Opcja lunchu na plaż y wyglą dał a mniej wię cej tak. Na prawo od naszego hotelu był a pizzeria „Obala”, w któ rej gotowali, nie powiedział bym, ż e był a to kę s, ale cał kiem jadalna pizza, kosztują ca 8-12 euro, w zależ noś ci od nadzienia. Jak na plaż ową przeką skę z wytrawnym winem, to cał kiem normalne.
Oto przybliż one menu standardowej kuchni czarnogó rskiej:
Na lekką przeką skę polecam Pekarę :
Są tu wszę dzie, jednak z ich mię kkich, najś wież szych buł ek, pod koniec wakacji stał em się debeo. Nawet na czarnogó rskich plaż ach przygotowywane są bardzo delikatne naleś niki z ró ż nymi nadzieniami. Koszt porcji to 1.5 euro, a lokalne wypieki moż na zjeś ć za niedrogą cenę . Ale po raz kolejny bę dę się wstydził ! Moż esz zostać debeo w zaledwie tydzień odpoczynku, tak jak ja, na co postawił em się w zasię gu wzroku, a po przyjeź dzie wykupił em abonament na sił ownię , któ ry ze wzglę du na covid od razu został bezpiecznie zamknię ty.
Doruchak (lub ś niadanie) był zawarty w naszym pakiecie wycieczek i został zorganizowany w restauracji Hotelu Obala. W tym samym miejscu, dla wszystkich pozostał ych „niepakują cych” to samo ś niadanie moż na był o kupić za 5 euro. Myś lę , ż e to bardzo rozsą dna cena za standardowe europejskie ś niadanie. Przeważ nie siadał em na tarasie na plaż y nad morzem:
Tam, gdzie już czekał em na znajomą przepustkę , któ rą powoli karmił em:
Nie był o zgody w kwestii piwa. Mojemu zię ciowi bardzo podobał się ich napó j Niksicko, a mó j mą ż i ja, bez wzglę du na to, jak pró bowaliś my go spró bować , nie pojawił się ani beczkowy, ani butelkowana czarnogó rska pianka, wię c przeszliś my na czeski.
W Starej Budvie jest dobry pub piwny:
Po czym moż esz chodzić pijany po hał aś liwym nasypie:
Taką wł aś nie gastronomiczną Czarnogó rę mamy. Nie mogę powiedzieć , ż e wszystko był o super, ale w każ dym razie niektó re lokale gastronomiczne był y na topie, a wiele kulinarnych specjał ó w był o na kę s. Co do reszty, wystarczy zignorować drobne wady i wszystko bę dzie dobrze! Ogó lnie nasze wakacje był y tak obfitują ce w wydarzenia i ciekawe, ż e czas leciał niepostrzeż enie. Mó wimy Chwał a, Chwał a, Chwał a Czarnogó rze! A pilot startu towarzyszy nam do ponownego spotkania!
PySy: Przepraszam abstynentó w i wrzody za tak gastronomicznego romantyka, ale nie moż na wyrzucić sł ó w z piosenki.