we włoskiej niewoli
Most Rialto w tle
To był o kilka lat temu, w ostatni dzień naszych wakacji we Wł oszech. Odpoczywał z ż oną w Wenecji. Hotel znajdował się obok dworca autobusowego, z któ rego planowaliś my dojechać autobusem na lotnisko w Treviso. Nie ś pieszyliś my się z pakowaniem bagaż y, zwł aszcza, ż e do odlotu samolotu pozostał y 4 godziny. W ogó le „wymeldowaliś my się ” z hotelu, kupiliś my bilety autobusowe, nie był o nic do roboty, był o duż o czasu, był o gorą co - diabeł mnie pocią gną ł , ż eby zaproponować , ż e wyjadę w trasę tramwajem wodnym na jednym z wyspy, ciesz się Wenecją na ś cież ce w zacienionym parku.
Ł atwa dygresja dla tych, któ rzy nie byli w Wenecji: ponieważ miasto jest na wodzie, jedynym ś rodkiem transportu publicznego są ł odzie (vaporetto), któ re kursują ś ciś le wedł ug harmonogramu na ró ż nych trasach, a jeś li czas się koń czy a przegapisz swó j vaporetto, bę dziesz musiał wzią ć najbliż szy, co moż e zają ć.2-3 razy dł uż ej, aby dotrzeć we wł aś ciwe miejsce.
To wł aś nie nam się przydarzył o. Siedzieliś my do ostatniej chwili, nie zdą ż yliś my do naszego „minibusa”, na dworzec musieliś my dostać się tramwajem wodnym, któ ry z kilkoma przystankami przejechał przez cał e miasto.
Ś wię ta Helena, gdzie "przespaliś my" upragniony vaporetto
Do odlotu samolotu został o 1.5 godziny, kiedy w koń cu dotarliś my na dworzec autobusowy. W tym momencie nie przejmowaliś my się specjalnie, bo wł aś nie miał przyjechać nasz autobus, któ rym jedziemy okoł o 40 minut. Wedł ug moich obliczeń po przybyciu na lotnisko powinniś my mieć.50 minut „ż elaznego” czasu na kontrolę bagaż u i paszportu.
Ale jakie był o nasze zdziwienie, gdy ani po 5 minutach, ani po 10 nasz autobus się nie pojawił . I nagle dowiadujemy się , ż e w pią tki (a był o to w pią tek) nasz autobus ma kró tki dzień , a ostatni odjeż dż a 20 minut przed naszym przyjazdem.
W mojej kieszeni jest okoł o 35 euro. Co robić ? Nie moż emy wzią ć taksó wki do Treviso (potrzebujesz co najmniej 50 euro). Opró ż niliś my kartę bankową dzień wcześ niej. Pospieszyliś my na stację kolejową , któ ra jest w pobliż u, mają c nadzieję , ż e zł apiemy pocią g do Treviso, a potem taksó wką na lotnisko. To był a jedyna szansa.
Kupiliś my 2 bilety za 10 euro. Znaleź liś my nasz pocią g, usiedliś my. Stał przez kolejne 15 minut, infekcja. Przeniesiono…
40 minut przed odlotem samolotu. Dojeż dż amy do stacji kolejowej w Treviso. Pospieszył do wyjś cia, szukają c taksó wkarzy. Znaleziony. Uzgodniono za 15 euro. Chodź my. Okoł o 25 minut przed odlotem samolotu „wlatujemy” na lotnisko, szukamy naszej lady – jest bę benek, a dwie mł ode panie ć wierkają ze sobą radoś nie. Jesteś my dla nich. Tł umaczymy, mó wią , w ten i inny sposó b, spó ź niliś my się , spieszyliś my się , jak mogliś my, tę skniliś my. Jeden z nich, bez wię kszego entuzjazmu, ze zwrotem „To bardzo trudne”, dzwoni gdzieś , mó wi coś , a potem mó wi nam „Przepraszam. Do widzenia ”i zwracają c się do swojej przyjació ł ki, nadal o niej mó wi. Nadal jesteś my pewni, ż e gdyby zamiast niej był inny pracownik, namó wił aby nas do przyję cia. Czynnik ludzki, czy to ź le!
Jesteś my w szoku. Okoł o 10 euro w mojej kieszeni. W budynku lotniska nie ma darmowego Wi-Fi. Biegał em po cał ym lotnisku w poszukiwaniu internetowej mapy, ale na pró ż no. Moż esz poł ą czyć się z Wi-Fi, pł acą c kartą kredytową . Ale trzeba mieć na koncie co najmniej 5 euro, ż eby starczył o na 1 godzinę internetu. I – och, cud! - Pamię tam, ż e na mojej drugiej karcie powinno być okoł o 5 euro. Jest! Ł ą czymy się z Internetem. Wiedzą c, ż e dziś nikt nigdzie nie jedzie, trzeba jakoś zarezerwować bilety na jutro i rozwią zać problem noclegu na noc (walizki są peł ne jedzenia, któ re potrzebuje lodó wki, a siedzenie na lotnisku dł uż ej niż dzień nie jest inspirują ce). Rezerwuję hotel w Treviso, do któ rego jeszcze muszę się jakoś dostać . Darmowe wi-fi był o gł ó wnym kryterium wyszukiwania. Fotografujemy mapę z lokalizacją hotelu, aby jakoś nawigować . Czytamy, do któ rego autobusu wsią ś ć .
Jest wieczó r. Czas ruszyć w drogę . Szukasz przystanku autobusowego. Znaleziony. Nie ma naszego autobusu. W zasadzie do hotelu moż na był o dojś ć na piechotę , kuś tykanie zaję ł o okoł o godziny. Problem w tym, ż e droga do niego przebiegał a przez most, gdzie nie był o przejś cia dla pieszych. Przekonaliś my się o tym osobiś cie, gdy cią gnę liś my walizkę z torbami po jezdni.
Dł uga droga do hotelu
Zawró ciliś my. Znalazł em inny przystanek autobusowy. Zdecydowaliś my, któ ry autobus przyjedzie - w nim siadaliś my, bo był a już prawie 21:00, a autobusó w praktycznie nie widzieliś my. Usiadł na ł awce, czekał . Mę ż czyzna przejeż dż a jeepem, zatrzymuje się , pyta, czy musimy jechać na lotnisko. Chciał em przyjacielskiej przejaż dż ki.
Minę ł o 40 minut i oto jest - autobus! Jesteś my tylko na schodach, a kierowca od razu melduje, ż e opł ata wynosi 5 euro od nosa. Daję ci ostatnie dziesię ć . A co robić …
I tutaj pę dzimy znaną nam autostradą w oczekiwaniu na czyste ł ó ż ko i bezpł atny Internet, abyś my mogli rozmawiać przez Skype z przyjació ł mi i rodziną . A potem autobus, zamiast jechać prosto, skrę ca w prawo za mostem. A my zmierzamy w nieznanym kierunku przez obce miasto.
Nerwy wychodzą , na jednym z przystankó w podchodzimy do kierowcy i ż ał oś nie pytamy o potrzebną nam ulicę , szturchają c palcem ekran dotykowy aparatu z mapą . Kierowca mó wił po angielsku, przyglą dał się uważ nie i wypowiedział zabó jcze zdanie: „Nie jedziemy tam”. I w tym momencie, gdy jego oczy pociemniał y, a nogi się ugię ł y, dodał , ż e chociaż autobus tam nie jedzie, wysadzi nas w okolicy jak najbliż ej hotelu i wyjaś ni, jak się tam dostać . Uff, uratowany! Kierowca dotrzymał sł owa.
Gł odni, zmę czeni, spragnieni przez godzinę wę drowaliś my po na wpó ł pustych ulicach, aż w koń cu dotarliś my do naszego hotelu. Zadomowiony. Myte. Upić się . Na zegarze - począ tek pierwszej nocy. Czas poszukać pienię dzy.
Nie był o sensu nę kać rodzicó w z tego powodu. W nocy nie mają doką d wysł ać pienię dzy. Potrzebowaliś my osoby, któ ra mogł aby bł yskawicznie przelać wymaganą kwotę drogą elektroniczną . I znalazł em to! Mó j był y kolega, któ ry nic mi nie jest winien i z któ rym miał em wył ą cznie stosunki zawodowe, po wysł uchaniu mojej historii przekazał pienią dze, któ re miał , bez dalszych pytań . Szanuj cię , Dima!
Te pienią dze wystarczył y na zakup biletó w na jutro, któ re rano wydrukowaliś my. Ale był inny problem - jak zapł acić hotelowi? Brak gotó wki, euro na kartach bankowych.
Dygresja: faktem jest, ż e karty, na któ rą mó j znajomy przelał pienią dze, nie był o przy mnie, ale w domu pamię tał em jej numer i kod, wię c pł acenie za usł ugi w Internecie nie był o problemem, nikt nie mó gł fizycznie ż ą dać jego obecnoś ci. Ale co z hotelem?
Nastę pnego ranka poszedł em do administratora i wyjaś nił em sytuację , ostrzegają c, ż e wydaje się , ż e pienią dze tam są , ale wydaje się , ż e ich nie ma. Jednak ta sytuacja wcale go nie zaskoczył a sł owami „Ż adnych problemó w! ” wycią gną ł jakiś formularz, proszą c go o podpisanie, po czym podał em mu dane, wpisał je w swoim terminalu, a nasze zakwaterowanie został o natychmiast opł acone.
Po ś niadaniu ze spokojną duszą pamię tamy: no có ż , bilety kupione, hotel opł acony - ale jak dojechać na lotnisko?
Znowu zwracam się do administratora. Podaje mapę , wyjaś nia, gdzie jest przystanek, a nawet wię cej – wycią ga 2 bilety i ze sł owami „Friya” wrę cza mi. Najwyraź niej moja historia odniosł a wię kszy efekt niż się spodziewał em. W obawie, ż e cał y hotel zacznie przeceniać jedzenie i ubrania, się gną ł em do kieszeni i znalazł em trzy euro w drobnych, któ re mu zwró cił em (koszt biletu autobusowego to 1.5 euro, ale jeś li pł acisz przy wejś ciu do kierowca, tak jak dzień wcześ niej, to już.5 euro). Fajnie jest, gdy w trudnej sytuacji są adekwatni i wyrozumiali ludzie.
Wtedy wszystko jest banalne i bez przygó d: czekaliś my na wł aś ciwy autobus na przystanku, przyjechaliś my z wiatrem 15 minut przed lotniskiem i odlecieliś my do domu.
Oto historia. Wycią gnij wł asne wnioski, zwł aszcza ż e są oczywiste : )