CZARNOGÓRA
Czę ś ć.5
Wszystkie rodzaje wycieczek są sprzedawane w drodze na plaż ę Lapad. Poszliś my trochę , rozejrzeliś my się , zapytaliś my ile kosztują wycieczki dla rosyjskoję zycznych, wiemy już z doś wiadczenia innych krajó w, ż e zawsze są droż sze. W jednym biurze podró ż y targowali się o 230 kun na osobę , nazwy biura podró ż y nie pamię tam, ale na paragonie jest LEA TRAVEL Vukovarska 22. Zwiedzanie odbywał o się w ję zyku angielskim, ale wszystko był o dostę pne, zrozumiał e, kilka razy nie do koń ca rozumieliś my, ale syn przetł umaczył nam dokł adniej.
Mał y minibus z bardzo przyjemnym przewodnikiem i kierowcą . Turyś ci mó wili po angielsku, a my jako „nie do koń ca” ustawieni byliś my w pierwszym rzę dzie, przewodnik czę sto zwracał się do nas i pytał , czy wszystko rozumiemy?
Począ tkowo droga biegł a wzdł uż brzegu morza z zapierają cymi dech w piersiach widokami, potem wnikał a w gł ą b lą du. Cieszył am się , ż e nie pojechaliś my autem, po pierwsze moż na był o odpoczą ć i nie jechać drogą , po drugie był o wystarczają co duż o przystankó w na robienie zdję ć , poza tym jest to bardzo problematyczne z moimi ludź mi, bo postoje są albo z koniecznoś ci stacji benzynowej lub pod groź bą , ż e sam usią dę za kierownicą .
Przejechaliś my prawdopodobnie cał e wybrzeż e Zatoki Kotorskiej (Boka Kotorska), a tu przyroda ma niepowtarzalną urodę … Niewielki przystanek w mieś cie Kotor, starym mieś cie ze ś redniowiecznymi murami z XII wieku, oczywiś cie robi wraż enie. Do starego miasta weszliś my oczywiś cie gł ó wnym wejś ciem – Bramą Morską . Przeszliś my trochę w obrę bie muró w, jest też duż o zrobione dla turystó w: kawiarnie, sklepy z pamią tkami, butiki. . . Weszliś my do starej katedry ś w. Tryfona, któ ra został a zbudowana w XI wieku, a nastę pnie został a przebudowana po trzę sieniu ziemi. . . tak, takie stare budynki tutaj oczywiś cie, ż e wszystko jest pod ochroną UNESCO. A mury miejskie cią gną się w gó ry, gdzie są już zniszczone, ale co ciekawe, jak został y tam zbudowane? W tamtych odległ ych czasach, przy braku technologii, na bardzo stromych gó rach? Na szczycie znajduje się twierdza ś w. Iwana, ale z braku czasu oczywiś cie nie weszliś my tam. Wyobraż am sobie widoki stamtą d. . . Tu, na starym mieś cie, jest port z wieloma ró ż nymi jachtami, a akurat był statek wycieczkowy, taki ogromny. Jeś li spojrzysz na niego trochę z daleka, wydaje się , ż e jedzie drogą wraz z samochodami. Wycieczka po mieś cie dobiega koń ca i kierujemy się do Budvy.
Droga w ogó le mi się nie podobał a, duż o opuszczonej ziemi, zaroś nię tej chwastami, czasem stertami ś mieci, zniszczone, niedokoń czone domy, nę dzne domy, niedokoń czone hotele… nie są po prostu niedokoń czone, są puste boksy, Ż adna budowa nie jest w toku, zamarznię ta, a widać , ż e nie ma roku. Co pią ty znak czy znak w ję zyku rosyjskim przypominał mi w jakiś sposó b Polskę .
Oczywiś cie minę liś my to wszystko i dotarliś my do wspaniał ego tarasu widokowego, z któ rego roztacza się widok na wyją tkową wyspę -hotel Ś w. Szczepana, w któ rej „pię kni i sł awni” tego ś wiata odpoczywali i odpoczywali. Przystanek-sesja zdję ciowa i dalej do Budvy.
Budvy jako takiej wł aś ciwie nie widzieliś my, nawet nie zwiedziliś my miasta. Oczywiś cie chciał bym zobaczyć historyczne centrum, fortyfikacje, ś redniowieczne wież e… ale niestety! Przywieziono nas na plaż ę , nie wiem, jak to się nazywa, i dali nam trochę wolnego czasu, 2-2.5 godziny.
Plaż a nam się w ogó le nie podobał a, na począ tku był y ł ó dki, szliś my dalej, potem był o coś w rodzaju piasku, moż na pł ywać bez kapci. Morze jest pochmurno-zimne i spokojne jak woda w zbiorniku. Nie polubił em. I wszę dzie jest „gł oś na” rosyjska mowa, czasem z wulgaryzmami. . . Nie lubię tego! Jeś li przyjeż dż am do jakiegoś kraju, chcę , ż eby ludzie wokó ł mnie mó wili w ję zyku, któ rego nie rozumiem, muszę czuć , ż e jestem w innym kraju. Nigdy nie unikam rosyjskoję zycznych, jeś li się ze mną skontaktują , zawsze jestem gotó w pomó c, jeś li sam coś wiem, ale odpoczą ć tam, gdzie co sekunda mó wi po rosyjsku… to już nie jest atmosfera obcego pań stwa. W Chorwacji spotkali też „naszych”, czasem wymieniali wraż enia na temat kraju, ale nie był o to czę sto i jakoś nie nachalne, czasem dzieci bawił y się na plaż y… doroś li rozmawiali ze sobą pó ł gł osem… ale jakoś to nie przeszkadzał o.
Potem poszliś my do restauracji na obiad i tam co chwilę sł ychać był o krzyki: kelner, przynieś nam czosnek i chleb! Sama restauracja nie jest zł a, ale droga, obiad kosztował nas 75.00 euro. Jeś li poró wnamy to z przykł adową restauracją i zamó wionymi daniami w Niemczech, to wyjdziemy 2 razy taniej.
Nasza mał a grupa zebrał a się i pojechaliś my z powrotem. Teraz nie okrą ż yliś my Zatoki Kotorskiej, przepł ynę liś my ją promem w Cieś ninie Veriga i tym samym skró ciliś my drogę . Wycieczka się skoń czył a, wraż enia są dwojakie: krajobraz Czarnogó ry mi się podobał , ale jest jakiś bał agan, nieporzą dek, myś lę , ż e niedł ugo tam nie wró cimy.