Kreta w październiku

12 Styczeń 2014 Czas podróży: z 08 Październik 2013 na 18 Październik 2013
Reputacja: +612.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Moja ż ona i ja odwiedziliś my ks. Kreta w paź dzierniku, a dokł adniej od 08.10. 2013 do 18.10. 2013. Wybó r padł na Grecję , bo wiza Schengen wydana na pó ł roku na wyjazd do Hiszpanii był a jeszcze waż na. Nie był em jeszcze w Grecji, jest wiza, cena za 11 dni jest do przyję cia...Dlaczego nie? Po niezbyt dł ugim surfowaniu po Internecie, na podstawie cen i opinii turystó w, wybrano hotel Louis Creta Princess 4*. Pozostawiony w biurze podró ż y 55tyr, all inclusive, touroperatorze Biblioglobus, liniach lotniczych Transaero. Tym razem wzię ł am ze sobą poduszkę z domu, bo kiepsko mi idzie spanie na nę dzy oferowanej w hotelach. Miejsca w samolocie został y dla nas uprzejmie zarezerwowane przez przedstawiciela biura podró ż y, dzię ki czemu otrzymaliś my karty pokł adowe zgodnie z naszymi e-biletami. Trzyipó ł godzinny lot był ł atwy, samolot był zapeł niony w 70 procentach, dzieci nie krzyczał y ani nie ś mierdział y, dobrze się odż ywiał y, był o wystarczają co duż o miejsca na nogi, w monitorach wbudowane był y darmowe gry i filmy. oparcia siedzeń.

Tym razem nie był o ż adnych skarg na Transaero. Postaram się namalować cał ą naszą podró ż w dzień.


Dzień.1. Dni przyjazdu i wyjazdu, nie uważ am za dni odpoczynku. Polecieliś my na lotnisko stolicy wyspy - Heraklion (centrum wyspy). Autobus do naszego hotelu miał pokonać okoł o 150 km w 3.5 godziny, ale o tym smutnym fakcie wiedzieliś my wcześ niej. Dlaczego autobus przejechał.150 km w 3.5 godziny? Po pierwsze na Krecie nie ma autostrad (dowiedział em się pó ź niej), wię c maksymalna prę dkoś ć to 90 km/h, biorą c pod uwagę fakt, ż e co kilka kilometró w ustawione są znaki ograniczenia prę dkoś ci – 80.70, 60 i 50 km/h; po drugie autobus przewoził nie tylko nas samych, ale takż e okoł o 40 osó b, któ re trzeba był o zawieź ć do hoteli; po trzecie, poś redni zielony przystanek na 15 minut. Autobus był naprawdę ś wietny.

Teraz kilka sł ó w o hotelu. Do hotelu dotarliś my okoł o 17:00.

Na przyję ciu zał oż yli bransoletki w kolorze szampana i podarowali klucz 411 z cię ż kim metalowym breloczkiem. SeaView został zadeklarowany w voucherze, ale wynik nie speł nił oczekiwań : 3/4 ką ta widzenia z balkonu zajmował y gó ry, wiejskie domy, dwa boiska pił karskie, opuszczone lotnisko i droga, a pozostał e 1 /4 był o morze. Nawiasem mó wią c, boiska do pił ki noż nej znajdował y się bardzo blisko (50 metró w), a wieczorami, gdy temperatura spadał a, moż na był o zobaczyć , jak trenuje miejscowa druż yna pił karska, zachę cana nieustannym gwizdkiem trenera. Podobał mi się sam pokó j: doś ć przestronna sypialnia z podwó jnym (dokł adnie podwó jnym, a nie 1+1 = dziura w ś rodku) ł ó ż kiem, czysta (widać , ż e był a niedawno odnowiona) poł ą czona ł azienka, malutki balkonik z stó ł i dwa krzesł a, umeblowanie w porzą dku, telewizor LCD 32”, suszarka do wł osó w.

Zamknię te drzwi znajdują ce się przy ł ó ż ku był y trochę napię te (jak rozumiem prowadzą do są siednich apartamentó w), ale z opinii o hotelu wiedział am, ż e takie drzwi mogą istnieć , wię c nie był am zdziwiona. W szafie są peł noprawne wieszaki, a nie marne hotelowe (kto wie, zrozumie), sejf za osobną (doś ć duż ą ) opł atą okoł o 6 euro/dzień . Nie zapł aciliś my za sejf, pienią dze i dokumenty trzymaliś my w zamknię tej walizce - wszystko ok. Czasem na toaletce zostawiano telefony komó rkowe i sprzę t fotograficzny, wszystko był o bezpieczne. Poduszki oczywiś cie blaszane! Na ł ó ż ku, przykrytym kocem, leż ał y dwa mał e, syntetyczne, elastyczne prostoką tne przedmioty. Dobrze, ż e pió ra i rozmiar 70x70 przyjechał y z nami z Federacji Rosyjskiej! Należ y zauważ yć , ż e nie ś pię dobrze, a sen jest dla mnie bardzo waż nym elementem mojego cyklu ż ycia. W koń cu nadal ź le spał am, bo nogi zwisał y mi z ł ó ż ka po kostki i był a dusznoś ć nie do zniesienia. Mó j wzrost to 185 cm - niemał y, nie wybitny.


Dwukrotnie zgł aszał em się do recepcji o niedział ają cy klimatyzator, w koń cu okazał o się , ż e cał kowicie wył ą czyli klimatyzację , bo był o zimno jak na miejscowe (30C! ) sezon - jednak jesień . Conder mó gł dział ać tylko w trybie wentylatora, ale to niewiele oszczę dził o, a dokł adniej, wcale nie oszczę dził o. Odmó wił em proponowanego dodatkowego przenoś nego wentylatora. Codzienne sprzą tanie pokoju był o zadowalają ce i cał kiem zadowalają ce, rę czniki był y zmieniane w razie potrzeby iz jakiegoś powodu przez cał y ten czas nie zostawialiś my napiwku. Dziwnie też rozkł adać na ł ó ż ku koszulki i bluzki mojej ż ony w kształ cie motyli, dobrze, ż e z szortó w nie wyrzeź bił y ł abę dzi. Przejdę teraz do opisu terytorium. Hotel poł oż ony jest w miejscowoś ci Maleme, na zachó d od miasta Chania. Najbardziej ekstremalna w wiosce, dalej opuszczone lotnisko wojskowe i nieuż ytki.

Wilderness...Powierzchnia hotelu nie jest najmniejsza jak na kreteń skie standardy - trzy gł ó wne siedmiopię trowe budynki, duż a wspó lna restauracja na parterze + kolejna azjatycka restauracja "Mura". Dwa bary - jeden w piwnicy, gdzie wieczorami odbywają się animacje, drugi przy basenie. Do dyspozycji są.4 baseny - jeden duż y, dwa dla dzieci i jeden ze zjeż dż alniami (nie moż na był o tego w ogó le policzyć ). Groch, szczerze, nie ach! Pię ć ró ż nych: na 2 toczą się na sernikach, na jednym na brzuchu na ś ció ł ce, a na pozostał ych 2 odbijają się na skrzyż owaniach odcinkó w. Najbardziej podobał o mi się zwierzę , szkoda, ż e ​ ​ jest za mał e. Ogó lnie hotel jest wyraź nie nastawiony na wakacje z dzieć mi poniż ej 12 roku ż ycia, dla dzieci generalnie robi się tam wiele rzeczy, cał e, moż na powiedzieć , dziecię ce miasteczko. Ale same dzieci był o mał o, bo to nie był a pora roku. A w ogó le wczasowiczó w był o, gdy przyjechał o 150 osó b, a gdy wyszli, w cał ym hotelu 20 osó b.

Leż aki przy basenach i na plaż y są wysokiej jakoś ci i bezpł atne, nie plastikowe, ale aluminiowe z nacią gnię tym trwał ym pł ó tnem. Terytorium jest ś rednio zielone, zadbane. Animacja jest taka sobie (2 plus), nawet nie chcę jej opisywać , wcale nie jest ciekawa. Teraz o bł ę dzie. Po przyjeź dzie od razu zjedliś my przeką skę w barze z fast foodem. Zatoczyliś my się , poszliś my nad morze i poszliś my do gł ó wnej restauracji na obiad. Na kolację stoł y przykryte są ś nież nobiał ymi obrusami, któ re nie mogą nie cieszyć . Wybó r dań jest duż y, ale smak jest przecię tny, moja ogó lna ocena jedzenia to 4 minusy. Brudne wino, soki w proszku, lokalna cola, fanta itp. , torebki herbaty Pickwick, obrzydliwa kawa z ekspresu. Był a też sypka zielona herbata i sypka szał wia, podobał o mi się piwo z beczki Mythos. Polecam spró bować wszechobecnego w okolicy sosu ogó rkowo-jogurtowego Tzatziki. Stoł y znajdują się zaró wno w pomieszczeniach, jak i na werandzie.

Czę sto woleliś my jeś ć na werandzie z widokiem na morze i teren hotelu. Z egzotykó w był y tylko smaż one mą twy. Jeszcze jedno bzdury! Po przeczytaniu pochwalnych recenzji na temat jakoś ci i wyboru kreteń skich dań hotelowych, oczywiś cie oczekiwał em wię cej. Nieco lepiej (4 bez minusa) ż ywiono w Murze: ryż , kluski, przecię tne buł ki, pikantne mię so. Oczywiś cie trzeba był o dokonać wstę pnej rejestracji. Alkohol w barze jest kiepskiej jakoś ci, raz nawet się otruliś my. Koktajle dnia (koktajl dnia) takie jak piwo + sok, szampan + sok, a takż e klasyczne LongIsland, BloodMary, PinaKolada, SanFrancisco itp.


Dzień.2. Zgodnie z ustalonym harmonogramem, dzień.2 to zapoznanie się z hotelem. W tym dniu hotelowe morze był o zimne (nie wiem, moż e tam zawsze tak jest), wię c nie wchodził em do morza. Oto, jak to się wszystko wydarzył o: moja ż ona zmoczył a pię ty i po jej ogó lnym wyglą dzie zrozumiał em, ż e to fajka. Plaż a jest obrzydliwa! Brudne-tył ki-kamyczkowo-piaskowe-algi.

Poł oż yliś my się nad morzem, potem poł oż yliś my się przy basenie (kiedyś nawet pł ywał em), a potem zatoczyliś my się gdzie indziej. Pogoda nam się poszczę ś cił a! W dzień był o gorą co - 28-30C, bezchmurne jasne bł ę kitne niebo, a wieczorem spacerowaliś my w dż insach i swetrach. A sł oń ce był o takie chł odne - nie palą ce, nie mę czą ce dusznoś cią , ale ciepł e, pieszczą ce. Dopiero pod koniec odpoczynku w nocy nastą pił a silna burza, pogoda się pogorszył a, wiał wiatr, a na niebie pojawił y się chmury.

Po poł udniu postanowiliś my opuś cić hotel na spacer po okolicy. Plan zakł adał udanie się do wypoż yczalni samochodó w, w któ rej wcześ niej zarezerwował em WV Polo w celu doprecyzowania warunkó w wynajmu. Faktem jest, ż e wcześ niej zarezerwował em samochó d w Traffic, ale potwierdzenie rezerwacji nigdy nie przyszł o, chociaż odpowiedzieli na moje pytania wysł ane do mydł a. Musiał em odebrać samochó d jutro o 9:00 w recepcji hotelu za 27 euro / dzień + 3 euro / dzień nafigator. Wedł ug moich obliczeń do tego biurka nie był o wię cej niż.30 minut.

Wyszliś my wię c na zewną trz hotelu...Oto pierwsze co przychodzi mi do gł owy: bezdroż a, dziczyzna, nuda, pustkowie, pustkowie, melancholia, smutek, dystans, smutek, stacja benzynowa, samotny przystanek autobusowy...My przenió sł się na zachó d. Najpierw szli wą skim chodnikiem, potem chodnik się koń czył , szli drogą . Wzrosł y wą tpliwoś ci, ż e idziemy gdzieś w zł ym kierunku. Mijaliś my lokalny oddział Sił Powietrznych, widzieliś my opuszczone lotnisko ze zdezelowanymi myś liwcami, mł odymi ż oł nierzami z karabinami maszynowymi. Po 20 minutach i dotarciu do plantacji oliwek z szopami, psami i zawalonym sprzę tem rolniczym postanowiliś my zawró cić i wró cić . Wró ciliś my do hotelu, postanowiliś my teraz udać się na wschó d - tam był a widoczna cywilizacja. Szliś my, szliś my, szliś my, szliś my… Poszliś my do lokalnego supermarketu (supermarket to oczywiś cie mocne sł owo! ), zatoczyliś my się tam i wró ciliś my. Có ż , trzeba był o nazwać to Traffic. Dogadał em się bez problemu, nawet rozmawiali ze mną po rosyjsku.


Umó wiliś my się , ż e mó j Foltz + ZHPS zostanie odwieziony do hotelu jutro o 9:00. Cierpiał z powodu upał u w nocy. Najciekawsze jest to, ż e na zewną trz jest chł odno, ale w pomieszczeniu jest gorą co i duszno, bo ż elbetowa konstrukcja nagrzewa się w cią gu dnia, a do rana nie ma czasu się ochł odzić . I tak miną ł dzień - nic! Nawet tego dnia wypró bował em zjeż dż alnie hotelowe.

Dzień.3. o. Gramvoussa z plaż ą Balos + Falassarna. Po ś niadaniu, dokł adnie o godzinie 9:00, w pobliż u recepcji hotelu zobaczyliś my mę ż czyznę , w któ rego rę kach znajdował się folder z napisem Traffic. Ten mę ż czyzna, jak się pó ź niej okazał o, jest bardzo mił ą i sympatyczną kobietą , chciał wycisną ć ode mnie dodatkowe 27 euro za wypoż yczenie samochodu. Zamó wiliś my samochó d na 6 dni za 162 euro, a ona (osoba) przekonał a mnie, ż e 6 dni kosztuje 189 euro. Dobrze, ż e wydrukował am odpowiedź przesł aną mi przez przedstawiciela Traffic, w któ rej był o napisane, ż e 6 dni kosztował oby nas naprawdę.162 euro.

Po tym, jak przedstawił em ci ten wydruk, zaczę ł a dzwonić do swoich przeł oż onych. Na koniec rozmowy z wł adzami, potwierdzają c skinieniem gł owy, wzię ł a 162 euro za samochó d + 18 euro za nafigatr. Nafigatr był mał ym kawał kiem plastiku, cał kowicie (poza wyś wietlaczem) nawinię tym taś mą samoprzylepną , nie obsł ugiwał ję zyka rosyjskiego i charczał przy zbliż aniu się do zakrę tó w (pó ź niej jednak przestał charczać ). Ale musisz mu przyznać ! Duż o należ ne! Wypracował swoje 3 euro dziennie o 200%. Wł aś nie szturchną ł em mapę , klikną ł em „Idź ! ”, i wytyczył trasę . Czasem oczywiś cie był gł upi (jeź dził w kó ł ko, zmuszał go do skrę cania na nieprzejezdną drogę ), ale to drobiazgi w poró wnaniu z iloś cią dobroci, jaką nam przynió sł.

Warto powiedzieć , ż e na Krecie bardzo trudno był oby mi osobiś cie nawigować wył ą cznie po znakach i znakach drogowych, mimo ż e nie cierpię na kretynizm przestrzenny, wię c bez ZHPS stracilibyś my duż o czasu na szukanie wł aś ciwa droga. Tam skrzyż owania są gł upie, nawierzchnia jest dobra, serpentyna jest bardzo serpentynowa, a znaki drogowe pokryte są chuliganó w. Kilka sł ó w o samochodach. Czerwone Foltz Polo w ostatniej karoserii, rą czka, przebieg 22500. Nie był o absolutnie ż adnych reklamacji, conder i wszystkie inne rupiecie dział ał y normalnie. A wię c… Od razu przenieś liś my się na zachó d na sł ynną plaż ę Balos (w tym samym miejscu na wyspie Gramvousa). Rano nie dał o się ruszyć , bo spę dziliś my trochę czasu odbierają c samochó d. Okazał o się gdzieś okoł o 10:30, chciał em oczywiś cie wyjś ć wcześ nie, ż eby na plaż y był o mniej ludzi. Szacunek dla nafigatora, witam go!


Jechaliś my 20-30 minut asfaltową drogą , potem wzdł uż wybrzeż a zaczę ł a się kamienista polna droga, wjazd na polną drogę to 1 euro od nosa (coś a la opł ata za utrzymanie drogi). Jechaliś my polną drogą przez 10-15 minut i dotarliś my do bezpł atnego parkingu. Zaparkowaliś my, zabraliś my ze sobą pudeł ka na lunch, rę czniki, kremy i poszliś my za ludź mi wzdł uż ś cież ki. Lunchboxy (zamó wione w stoł ó wce) to papierowa torba z kanapką , bananem, butelką wody, jabł kiem, ciasteczkami i mał ą torebką soku pomarań czowego. Jedno pudeł ko na lunch na pysk, ż e tak powiem. W bakł aż anach nie wolno zbierać jedzenia ze stoł ó wki. Tutaj...To był a mał a dygresja. Jedziemy wię c ś cież ką … Od razu proponują jazdę na osioł ku dla babo, ale tam już tylko okoł o 10 minut!

Idziemy, idziemy, gó ry, krzaki i nagle otwiera się panorama, ta sama, któ ra jest na licznych zdję ciach w Internecie: symetryczna wyspa ze stromymi brzegami, mierzeją , najpię kniejszym morzem wszelkiego rodzaju. Có ż , to miejsce jest w sam raz do fotografowania. Zeszliś my na plaż ę , gdzie piasek jest biał y, czysty, leż aki (pł atne, nie zabraliś my). Usiedliś my na piaszczystej mierzei poś rodku mię dzy okoł o. Kreta i okolice. Gramwousa. Mał e, pipety! Gł ę boko do kolan. Woda był a chł odna, okoł o 22 stopni. Moż na był o oczywiś cie iś ć dalej na wysepkę , tam chyba był o gł ę biej, ale nie szliś my, brną c w tym, co był o. Na plaż y spę dziliś my okoł o pó ł torej godziny. Bliż ej obiadu zobaczył em statek po drugiej stronie ujś cia rzeki. Statek popł yną ł i zaczę ł a się z niego wylewać gę sta, ciemna masa ż ywych organizmó w. Przez 10-15 minut obserwował em ten strumień pł yną cy prosto w naszym kierunku. Bez zastanowienia zebraliś my nasze ubrania i przenieś liś my się do samochodu.

W drodze powrotnej zabawnie był o patrzeć z gó ry, jak ten ogromny tł um wypeł nia plaż ę . Dla tych, któ rzy nie wynajmują samochodu, nie ma innego wyjś cia, jak popł yną ć tym statkiem za pienią dze, wraz z chmurą innych tego samego rodzaju, bo Balos jest tylko drogą lą dową samochodem, autobusy tam nie jeż dż ą , pocią gi nie idź . Gdy dotarliś my do auta stwierdziliś my, ż e w zderzaku po prawej stronie nie ma wystarczają cej iloś ci zaś lepki (nie ma mgieł , są zaś lepki). Kró tko mó wią c taki normalny otwó r w zderzaku gapi się , a stamtą d wystaje chł odnica. Odpadł gdzieś po drodze, zatrzaski są ewidentnie kruche. Nastró j się pogorszył...Wtedy nagle podszł y pó ł dzikie kozy (to kri-kri) proszą c o jedzenie. Z naszych pudeł ek na lunch pozostał y tylko banany, któ re kozy szczę ś liwie zniszczył y. Wracaliś my powoli, mają c nadzieję , ż e znajdziemy wtyczkę . Na pró ż no! Z Balos nasza ś cież ka wiodł a w mieś cie Falasarna, a raczej na plaż y Falasarna. Czytał am w necie, ż e warto odwiedzić . Witam ponownie ZhPS!

Miasto Falasarna jest tam bardzo blisko, maksymalnie pó ł godziny drogi. Przybyliś my. Parking przy plaż y jest duż y i bezpł atny, leż aki na plaż y muszą być pł atne (zabraliś my ze sobą koc i poł oż yliś my się na piasku) Bardzo podobał a mi się plaż a - duż a, szeroka, czysta. Morze jest przepię kne - czyste, ciepł e, bez kamieni na dnie, zachó d sł oń ca jest idealny. Poł oż yliś my się , zrobiliś my zdję cia i o 18:30 wró ciliś my do hotelu, by spę dzić wieczó r w bezczynnoś ci.


Dzień.4. Hrissoskalitissa + Elafonissi + Chania. Na 4 dzień zaplanowano plaż ę Elafonisi z przystankiem przy klasztorze Chrysoskalitis, bo po drodze. Elafonisi i klasztor znajdują się na poł udniowym zachodzie wyspy, wię c był o stosunkowo blisko hotelu (prawdopodobnie mniej niż godzinę ). Przy znaku zwró conym w stronę klasztoru wejś cie kosztuje okoł o 2 euro za osobę . Osoby z otwartymi udami i ramionami otrzymują przy wejś ciu szlafroki. Klasztor posiada mał e muzeum z wszelkiego rodzaju rzeczami osobistymi klasztoru, moż na wejś ć do prawdziwej celi, w któ rej mieszkali duchowni.

Budynek znajduje się na wzgó rzu, tuż przy klifie, wię c widok na zatokę jest normalny. Oczywiś cie nie moż na tam zrobić imponują cej panoramy fotograficznej, ponieważ moż na przejś ć tylko z jednej strony klasztoru, ale mimo to jest bardzo malowniczo. Kró tko mó wią c, nam się to podobał o!

Od Chrysoskalitis do sł ynnej plaż y Elafonisi, 10 minut samochodem. Parking ponownie jest bezpł atny. Piasek na brzegu morza ma ró ż owawy odcień ze wzglę du na zawartoś ć pokruszonych muszli mię czakó w. Moż esz spacerować wzdł uż piaszczystej mierzei z dala od wybrzeż a, co zrobiliś my. Kró tko mó wią c, moż na jechać jeszcze dł uż ej, dalej, jest mniej ludzi i pię kniejsze widoki. Morze jest czyste, orzeź wiają ce, nie był o wiatru. Ogó lnie polecam odwiedzić . Spę dziliś my tam 2-3 godziny i przenieś liś my się do miasta Chania.

Chania, dawna stolica Krety, jest jednym z 4 oś rodkó w administracyjnych wyspy.

Czytał am recenzje zachwyconych turystami o niezapomnianym kolorze, wą skich uliczkach, wspaniał ych restauracjach i tym wszystkim, w zwią zku z czym postanowiono przenieś ć się bezpoś rednio do historycznego centrum miasta - na nabrzeż e. Do Chanii dotarliś my pó ź nym popoł udniem. Z rurą parkingową ! Krę cą c się i krę cą c, w koń cu zobaczyli duż y znak „Pł atny parking tam! » Po raz pierwszy w ż yciu tak się ucieszył em z pł atnego parkowania! Cena 2.5 euro/godz. Teraz o mieś cie. Historyczna czę ś ć miasta, tak, pię kna. Wszystko nastawione na turystó w: kawiarnie, sklepy, rozrywka, pamią tki. Malownicze nasypy w stylu weneckim. Wię c fajnie jest po prostu tam chodzić.

Dzień.5. Jezioro Kournas + klasztor Preveli + plaż a Preveli. Jezioro Kournas (lub Kourna, nie wiem jak poprawnie wymó wić ) to jedyne sł odkowodne jezioro na wyspie. Wcześ niej w pobliż u miasta Agios Nikolaos wcią ż znajdował o się sł odkowodne jezioro, ale był o poł ą czone z morzem kanał em, dzię ki czemu ł odzie mogł y pł ywać.


W odpowiednim miejscu zjechaliś my z krajowej autostrady, znowu dzię ki ZHPS. Jezioro Kournas jest doś ć duż e i czyste, z jednej strony jest zadbana plaż a ż wirowa, z drugiej - krzaki i gó ry. Po zadbanej stronie znajdują się kawiarnie, parking, bezpł atne leż aki i wypoż yczalnie roweró w wodnych na plaż y. Po przeciwnej stronie moż na spotkać dzikie ż ó ł wie i kraby sł odkowodne. Zachó d sł oń ca jest piaszczysty, woda nie jest zimna. Pó ł dzikie kaczki i gę si wę drują po plaż y, któ rą turyś ci lubią karmić . Oto jesteś my, karmią c je naszymi kanapkami na lunch. Z jakiegoś powodu chę tniej jedzą szynkę i ser niż chleb i jabł ka. Wypoż yczyliś my rower, nakarmiliś my ż ó ł wia chlebem, popł ywaliś my w centrum jeziora. Przed wyjś ciem usiedliś my w lokalnej kawiarni, piliś my frapé i zjedliś my pizzę . Jezioro był o zaplanowane na kilka godzin, ale chę tnie poś wię cił bym na nie cał y dzień , gdybym wiedział , ż e tak bardzo nam się z ż oną spodoba.

Na plaż ę dotarliś my dopiero o 17, wię c sł oń ce zł apał o tylko pó ł godziny. Szkoda, ż e ​ ​ nie przeznaczyli cał ego dnia na jezioro, wtedy normalnie leż eliby na tej plaż y. Wracaliś my po ciemku, skrę cają c przez dł ugi czas z prę dkoś cią.30 km/h wzdł uż serpentyny za jakimś mał ym samochodem, któ ry zebrał za sobą dł ugi ogon. Niektó rzy wpadli w panikę i wyprzedzili, przekraczają c cią gł ą linię na zamknię tych rogach. Uczciwie wszystko obserwował em i nie wyprzedzał em do ostatniego. Co wię cej, zawsze obserwował i nie naruszał , ponieważ wiadomo, ż e wysokoś ć grzywien w Europie „nieco” ró ż ni się od rozmiaró w w Federacji Rosyjskiej, a ja nie chciał em tracić czasu i nerwó w na postę powanie. Bezpiecznie dotarliś my do hotelu, w któ rym wcześ niej zarezerwowaliś my kolację w azjatyckiej restauracji Mura.

Dzień.6. Hora Sfakion + Frangokastello Frangokastelo. Hora Sfakion to miasto na poł udniowym wybrzeż u.

Na podstawie opinii turystó w zdecydował em, ż e muszę odwiedzić sł abo zaludnione poł udniowe wybrzeż e, aby zanurzyć się , ż e tak powiem, w lokalnym smaku. Ktoś napisał o tym, jak Sfakion wznió sł się z Chory do wiosek Anopoli i Aradena, cieszył się goś cinnoś cią mieszkań có w, a tym samym kolorem. Zakochał em się w tej piosence. Udać się . W pó ł torej godziny przejechaliś my wyspę z pó ł nocy na poł udnie. Wjechaliś my do Chora Sfakion, ale w mieś cie nie ma plaż y. Port! Wysiadam z samochodu, pytam miejscowych: „Gdzie tu jest plaż a? „A plaż a jest tam (wskazują c palcem wzdł uż wybrzeż a), musisz iś ć na zachó d” – odpowiada miejscowy. Jechaliś my wzdł uż wybrzeż a. Po okoł o 10 minutach w drodze tabliczka z kartonu z napisem „Plaż a”, zakrę t o 90 stopni i stromy zejś cie do morza polną drogą . Przebiegliś my obok, musieliś my wró cić jakieś.150 m. Zeszliś my w dó ł , normalny bezpł atny parking, potem 4 minuty zejś cia po kamieniach na wł asnych dwó ch nogach.


Przed oczami mał a malownicza zatoka otoczona skał ami z kamienistą plaż ą , 10-12 darmowymi leż akami i parasolami. Usiedliś my na leż akach, otworzyliś my starannie zł oż ony parasol i zanurzyliś my się w chł odnej wodzie. Nurkowie nie mają tam nic do roboty - są tylko kamienie. Po przeciwnych stronach plaż y znajdują się ciekawe jaskinie, w cieniu któ rych przebywają miejscowi. Na cał ej plaż y jest 20 osó b, nie wię cej, z czego 4 osoby, w tym my, obcokrajowcy. Czę ś cią kanapek i owocó w z pudeł ek ś niadaniowych karmił am miejscową pó ł dziką kozę . Stoją ca nieopodal starsza rybaczka uprzejmie zaproponował a, ż e ​ ​ zrobi zdję cie, jak karmię kozę , i zwró cił a uwagę , ż e koza szczegó lnie uwielbia chleb. Spę dziliś my tam kilka godzin i ruszyliś my na wschó d w kierunku Frangokastello. Frangokastello - stara twierdza, obecnie muzeum - miejsce wyją tkowe. Wyją tkowoś ć polega na tym, ż e wł aś nie w tym miejscu znajduje się strefa anomalna, rodzaj portalu czasoprzestrzennego.

Rzadko wczesnym rankiem na wiosnę , w mglistych warunkach moż na zobaczyć obrazy walczą cych wojownikó w, a nawet usł yszeć krzyki, odgł osy walki i ostrą broń . Czasem pojawiają się tylko obrazy, czasem tylko dź wię ki, rzadziej jedno i drugie. Wedł ug historykó w jest to chrono-miraż bitwy z tureckimi najeź dź cami w 1828 roku. Chronomiraż to widzialna i dź wię kowa, ale jednocześ nie efemeryczna percepcja wydarzeń minionych lat. Cał e to gó wno nazywa się Drossolides (z greckiego „kropelki wody”). Oto, co znalazł em w sieci: „Nikt nigdy nie był w stanie uchwycić tego zjawiska na wideo lub na zdję ciu, ale jeden przypadek zyskał najwię kszy rozgł os. Stał o się to podczas II wojny ś wiatowej. W pobliż u zamku Frangokastello naziś ci rozbili obó z wojskowy i spali spokojnie, gdy usł yszeli straszliwe odgł osy zbliż ają cych się wojsk. Ż oł nierze natychmiast się przebudzili i chwycili za broń , a wartownicy, nie wą tpią c ani przez chwilę , co się dzieje, otworzyli ogień.

Ale jakż e byli zaskoczeni, gdy ich strzał y nie wyrzą dził y krzywdy „wrogiej” armii. Dopiero wtedy zniechę ceni Niemcy zobaczyli, ż e bitwa toczy się w powietrzu nad morzem, a umundurowanie ż oł nierzy pochodził o z zupeł nie innej epoki. Ten przypadek w historii chrono-miraż u zapisany jest w dokumentach, obserwował a go ogromna liczba osó b, co oznacza, ż e ​ ​ moż na być pewnym jego autentycznoś ci. ” Wczesnym rankiem oczywiś cie w ż aden sposó b tam nie dotarliś my, dotarliś my daleko po „po obiedzie”. Prostoką tna budowla z pię ciometrowymi murami z otworami strzelniczymi i dziewię ciometrowymi wież ami w naroż ach. W pobliż u twierdzy jest bezpł atny parking, plaż a nawiasem mó wią c wydaje się cał kiem niezł a, wyposaż ona (moż na nie jechać do Chora Sfakion). Wejś cie do twierdzy kosztuje okoł o pó ł tora euro/os. Wewną trz jest pusta, moż na wspią ć się na jedną z naroż nych wież , wewną trz znajduje się niezwykle kruche muzeum sztuki ludowej.

Wiatr, kamienie, sł oń ce, 3 niemieckich turystó w, jednym sł owem przygnę bienie...Po otrzymaniu odpowiedzi na pytanie: „Czy w ogó le warto wejś ć do ś rodka? ”, mł oda imponują ca para naszych rodakó w wskoczył a do niebieskiego Nissn Micra Cabrio i wznoszą c chmurę kurzu z prę dkoś cią bł yskawicy, zniknę ł a z pola widzenia. Moja ż ona i ja ś ledziliś my ich oczami i przygotowywaliś my się do powrotu. Zbliż ał się czas zmierzchu. Wcześ nie robi się ciemno (jest już ciemno o 18), a jazda po ciemku nie jest zbyt interesują ca. Ruszyliś my… Znowu przecinaliś my wyspę – teraz z poł udnia na pó ł noc, w koń cu dotarliś my do Nowej Drogi Narodowej (NND). Jest ciemno (oś wietlenie na drogach to generalnie katastrofa), obiad w hotelu już peł ną parą , dwa zmę czone i gł odne ciał a jadą w czerwonym Polo z prę dkoś cią okoł o 105-110 km/h na zachó d. Nagle z krzakó w wyszedł znak 50, zdją ł em nogę z pedał u gazu, wskazó wka prę dkoś ciomierza zaczę ł a powoli poruszać się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazó wek zegara. W oddali najpierw widzę samochó d policji drogowej, potem dzielnego inspektora szturchają cego mnie kijem.


Zatrzymuję się . Mł ody, opalony policjant grecki podchodzi do auta z rę ką na kolbie pistoletu (tak jak w filmach) i mó wi: „Zatrzymaj silnik, wł ą cz alarm, pokaż prawo jazdy i ubezpieczenie z wypoż yczalni firmy”. Có ż , zrobił em wszystko tak, jak powiedział . Z surowym spojrzeniem na mnie: „Panie Siergiej Siergiejew, czy wie Pan, ż e maksymalna prę dkoś ć na tym odcinku drogi wynosi 50 km/h? " Powiedział em tak. Widział em znak! Ale nagle wyszedł zza krzakó w i nie zdą ż ył em zwolnić ! „Ale tak naprawdę tak był o! Musiał em tylko nacisną ć hamulec i jak zwykle puś cić gaz. Znowu surowo mi powiedział : „Radar zarejestrował prę dkoś ć.90 km/h. Czy wiesz ile kosztuje takie wykroczenie w Grecji? Mó wię : „Nie, nie wiem. On: „Sri moping i syksti Yuro. » TRZYstu sześ ć dziesią t euro!

Dzielny policjant kreteń ski, nie pozwalają c mojemu mó zgowi rozpalić się od otrzymanych informacji, od razu dodał : „Oczywiś cie rozumiem, ż e to wł aś ciwie jest cał kowicie popieprzone. Dlatego spotkam się w poł owie drogi i wypiszę mandat w wysokoś ci 100 euro. ” „Ta informacja też mnie nie ucieszył a. Nie udawał em, ż e jestem mą drym czł owiekiem (no có ż , albo wyglą dam na gł upca) i się na nim opieram. Jego partner wyjaś nił , jak i gdzie zapł acić mandat i ż e na Krecie nie ma autostrad, a maksymalna prę dkoś ć to 90 km/h. Nastró j był zepsuty. Moż na był o oczywiś cie nie pł acić , ale myś lę , ż e w przyszł oś ci jest to obarczone nieotrzymaniem wizy Schengen. Hotel zapytał przewodnika, gdzie jest poczta [grecki. Elta] (tylko tam są pł acone grzywny). Okazał o się , ż e urzę dy pocztowe znajdują się tylko w duż ych miastach, wię c w kolejnym 7 dniu naszego pobytu mieliś my nieplanowany wyjazd do Chanii.

Podsumowują c wyniki 6 dnia: polecam wycieczkę do Hora Sfakion i twierdzy Frangokastelo tylko wtedy, gdy został o jeszcze powiedzmy 30 dni, a skoro Ty drogi Czytelniku nie masz takiego czasu, to nie nawet moż na tam pojechać (z wyją tkiem mglistego majowego poranka).

Dzień.7. Poczta + Oceanarium + Jaskinia Zeusa. Rano, o godzinie 10, dotarliś my w okolice Chanii, w któ rej wedł ug wskazó wek hotelowego przewodnika powinna znajdować się poczta. Wstawił em samochó d na ten sam pł atny parking. Po 15 minutach poszukiwań odnaleziono pocztę i zapł acono karę.50 euro za promocję „Zapł ać w cią gu pierwszych 10 dni i otrzymaj 50% zniż ki! » Taka jest polityka Grecji polegają ca na zmniejszaniu liczby dł uż nikó w za mandaty drogowe. O tym, a takż e o tym, ż e mandaty pł aci się na poczcie, wiedział am już z licznych recenzji, któ re przeczytał am przed wyjazdem.


Tutaj w Chanii poszliś my do biura podró ż y i kupiliś my bilet do wą wozu Samaria z angloję zycznym przewodnikiem. Nawiasem mó wią c, u organizatora wycieczki ta wycieczka nie był a duż o droż sza. Nastę pnie przenieś liś my się do Heraklionu - do akwarium. 150 kilometró w po drodze z ograniczeniem prę dkoś ci do 50 km/h - to nie Chuchr! Do poł udnia dotarliś my zmę czeni i gł odni. Kilka sł ó w o samym Cretan Underwaterworld...Zbierane są tam wszelkiego rodzaju gady morskie z Morza Ś ró dziemnego. Trzeba powiedzieć , ż e tych gadó w nie moż na poró wnać pod wzglę dem pię kna i ciekawoś ci z gadami z Morza Czerwonego i Zatoki Tajlandzkiej. Ale, jak mó wią , wstaniesz z braku ryb i raka! Co pamię tasz? Ogromne akwarium na 60 lat.

00.000 litró w z biał ymi rekinami; stanowisko pokazowe z 4 ró ż nymi rzeź bami dna, demonstrują cymi zdolnoś ć mą twy do naś ladowania; plankton pod soczewką powię kszają cą ; Widok 180 stopni - pó ł kula wciś nię ta w sł up wody o ś rednicy okoł o 50 cm, wykonana z grubego szkł a; pokó j z ł aź niami z ogó rkami morskimi, mał ż ami i gwiazdami, któ re moż na wzią ć do rę ki. Jest też kawiarnia z fast foodami, do któ rej odmó wiliś my odwiedzenia, decydują c się na lunch boxy. Po obiedzie udaliś my się do samego centrum wyspy - do jaskini Zeusa. Jaskinie Zeusa nazywane są.2 jaskiniami - Ideon Andron i Dekteon Andron. Ten ostatni jest bardziej popularny ze wzglę du na lepszą dostę pnoś ć komunikacyjną . Myś lał em, ż e jest tylko jedna jaskinia i rzucił em się na poszukiwanie Ideona Androna. Wedł ug legendy matka Zeusa ukrył a się w jednej z tych jaskiń przed mę ż em, któ ry poż erał wszystkich swoich synó w w obawie, ż e mogą na niego w przyszł oś ci naciskać.

Tam urodził a i podsunę ł a mę ż owi elipsoidalny kamień zawinię ty w pieluchy, któ ry ró wnież został bezpiecznie poż arty. Znalazł em te informacje w sieci już w trakcie pisania tej recenzji. Dł ugo szukaliś my, dł ugo podró ż owaliś my. Wą ska, pusta, stroma, serpentynowa droga o dobrej nawierzchni asfaltowej prowadzi przez gó ry w gł ą b lą du. Jechaliś my dł ugo, wą tpią c: czy w ogó le? W koń cu o godzinie 17:00 krę ta gó rska ś cież ka doprowadził a nas do domu z kawiarnią i parkingiem, na któ rym leż ał stary pickup i jakiś inny mał y samochó d. Przed jaskinią trzeba był o podejś ć na 800 metró w pod gó rę peshkoridze. Jesteś my w koszulkach i kró tkich spodenkach, a są gó ry, zimno! Dobrze, ż e miał em ze sobą kurtkę i koc plaż owy, w któ ry był a bezpiecznie owinię ta moja ż ona. I tak, dwó ch rosyjskich turystó w zmę czonych podró ż ą rozpoczę ł o wspinaczkę do jaskini, w któ rej urodził się Zeus. Widoki tam normalne, przestrzenie szeroko otwarte, czyste gó rskie powietrze.

W drodze na gó rę spotkaliś my kilka kolorowych postaci z zagranicy, ró wnie spó ź nionych jak my - mł odego wieś niaka i delikatną damę . Myś lał em, ż e to Holendrzy. Pokonano, czyli te 800 metró w, a przed jaskinią stoi dom, ż elazne ogrodzenie i brama zamknię ta (coś w rodzaju punktu kontrolnego). Szkoda, do cholery! Tyle jazdy, tyle czasu, wysił ku! Czterech z nas ocierał o się o ten pł ot jak gł upcy, dopó ki nie otworzył em bramy. Wszystko wyglą dał o jakby był o zamknię te - zamek wpuszczany, krata i brak dusz. Chodź , Holendrzy są za nami. Zbliż yliś my się do jaskini. Ogromna dziura w gó rze ze schodami w dó ł i wyposaż ona platforma na dnie jaskini. Gł ę bokoś ć jest niewielka, okoł o 20 metró w, ale skala jest imponują ca, prawie nie ma stalaktytó w i stalagmitó w. Ł adne, ale ciemne! Podś wietlenie w jaskini nie był o wł ą czone, a na zewną trz robił o się już ciemno. Cał a nasza czwó rka pocierał a się tam przez 15-20 minut i deptał a do naszych samochodó w.


Swoją drogą , jak się pó ź niej okazał o, tych 800 metró w nie moż e nadepną ć Peshkoridze, ale jadą c swoim autem bezpoś rednio pod pł ot, co Holender zrobił w drodze powrotnej, szybko zjeż dż ają c do mał ego auta, a potem wspinają c się pod gó rę na nim dla swojej pani. Nie wyró ż nił em się tak rycerskim aktem. Zeszliś my na dó ł , wskoczyliś my do samochodu, wł ą czyliś my kuchenkę i pojechaliś my w kierunku hotelu. Sł aby Polo jechał ż wawo po serpentynach, z gwizdkiem gumy na rogach, a Holender, rozbrykany facet, usiadł mi na ogonie. Krę tymi ś cież kami i dzikimi wioskami przez ciemnoś ć dotarliś my do NND, a tam był o już pó ł torej godziny, jak na moletowanej. Podsumowują c 7 dzień : Akwarium w Heraklionie tylko jeś li twó j hotel znajduje się w pobliż u Heraklionu, moż e spodoba się dzieciom; jaskinia Zeusa (ta, któ rą Ideon Andron) jest dł uga i dł uga.

Dzień.8. Falasarna + jeszcze raz plaż a Chania. Ostatni dzień posiadania samochodu był wolnym oprogramowaniem.

Grzeszymy na niskiej jakoś ci alkoholu. Wychodzą c z hotelu zauważ yliś my, ż e tego samego wieczoru zabrano nam samochó d. Autobus przyjechał dokł adnie o 5:35. I jedziemy… Od mał ego autobusu do ś redniego, od ś redniego do duż ego, ż eby tam podwieź ć ludzi, tam na ludzi czekać . Wszystko jak zwykle. Przewodnik o imieniu Lucas, siedemdziesię cioletni dziadek w zł ych butach turystycznych i ubraniu khaki, mó gł nadawać w 3 ję zykach: angielskim, niemieckim i greckim. Po 2 godzinach duż y autobus turystyczny z kilkudziesię cioma turystami prowadzony przez Lucasa dowió zł nas do punktu wyjś cia wą wozu. Nasz przewodnik kupił każ demu bilet wstę pu i wrę czył go osobiś cie. Bilet jest oznaczony przy wejś ciu do wą wozu i przy wyjś ciu, aby podobno nikt się nie zgubił . Trasa rozpoczyna się uszlachetnionym zejś ciem do wą wozu, czyli kamiennymi schodami z imponują cym ogrodzeniem z cienkich bali.

Zejś cie jest dł ugie i dł ugie, co szczegó lnie dotkliwie dał o się odczuć po ostatnim wieczorze. Na niektó rych odcinkach ś cież ki rozcią ga się ł ań cuch nad ś cież ką , na któ rym widoczne są duż e i niezbyt duż e kamienie, któ re okresowo spadają z gó r. Siedemdziesię cioletni przewodnik, wsparty na dwó ch kijach turystycznych, ż wawo szedł w tym samym kierunku, miejscami zakł adają c na gł owę heł m. Pasmo gó rskie robi wraż enie - wysokie sosny, strome zbocza, czyste powietrze. Po drodze jest kilka, ż e ​ ​ tak powiem, punktó w kontrolnych – ź ró deł ko i WC. Raz na wiosnę uzupeł niliś my zapas wody, a publiczne toalety są oczywiś cie twarde - wielu bez wą tpienia wolał oby wlać się bezpoś rednio do wą wozu niż zanurzyć się w gę stym, ostrym smrodzie i powietrzu peł nym much. Szliś my miarowym tempem (nie szliś my), bo Lucas ostrzegał , ż e jeś li bę dziemy szli powoli, moż emy nie dotrzeć do koń ca do wieczora. Schodzą c do wą wozu, znaleź li tam mał ą rzeczkę.


Na jednym z postojó w jakaś miejscowa para zaproponował a nam zabranie nas lub naszych toreb za pienią dze, nie zrozumiał em dokł adnie. Musieliś my wyglą dać na bardzo zmę czonych. Ta propozycja został a odrzucona. W poł owie drogi znajduje się nę dzna wioska, w któ rej moż na się zatrzymać i posilić się kanapkami. Kri-Kri spotkał się tylko raz. Niechę tnie poż erają c skó rkę od banana, koza odmó wił a podania rdzenia. Szliś my dł ugo i wyczerpują co, nie był o upał ó w, pogoda na wyjazd był a idealna, ale morale nie jest wysokie. Po 10 kilometrach skalistej gó rskiej ś cież ki pł oną ce stopy ugaszono w zimnej rzece. Droga ciekawa, krajobraz nie monotonny, widoki cudowne. Jedyne zastrzeż enie - dł ugie i fizycznie twarde. Wyglą da na to, ż e jesteś my sportowcami - biegamy rano, chodzimy na basen, na sił ownię , ale tam byliś my kompletnie wyczerpani. Prawdopodobnie dotyczy to zł ego stanu ciał a. Na koniec podró ż y czekał a na nas szklanka sł odkiego ś wież o wyciś nię tego soku za 5 euro.

Ostatnie 2 kilometry moż na był o przejechać autobusem za 2 euro/os. , z czego chę tnie skorzystaliś my. Minibus zatrzymał się tuż za punktem kontrolnym mety, gdzie sprawdzane są bilety, pozostał e kilka kilometró w nie uważ a się za ciekawe, bo nie ma już ś cież ki, ale betonowa droga wzdł uż tutejszej wioski. Ł ą cznie (wliczają c ostatnie kilka kilometró w) przejechaliś my 16 kilometró w gó rskiej drogi od 8 rano do 15 po poł udniu. Minibus wysadził nas w wiosce portowej, ską d mieliś my popł yną ć promem do znanej nam już Chora Sfakion. Na ogó ł do tej portowej wioski nie moż na dojechać drogą , tylko drogą wodną . Wylą dowaliś my wię c i wyszliś my na plaż ę , by opaś ć warstwami na dwukilogramowy koc, któ ry nosił am ze sobą w plecaku, i zasną ć . Po 40 minutach obudził em się , obudził em ż onę i poszliś my do kawiarni na coś przeką sić . Lucas umó wił się na spotkanie w pewnej kawiarni, aby rozdawać bilety na prom.

Dostaliś my bilety, zjedliś my omlet z szynką i wypiliś my mroż oną kawę . Wsiedliś my na prom, w godzinę popł ynę liś my do Sfakion, wsiedliś my do naszego autobusu i pojechaliś my w kierunku przeciwległ ego wybrzeż a. Przewodnik wymamrotał coś po ciemku o naszej walecznej wę dró wce, o pię knej przyrodzie, o przemieszczeniu pł yt tektonicznych i jakichś uskokach, ale ja, zmę czona, bardzo sł abo rozumiał am jego angielski. Nasz hotel po drodze

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią