Nieoczekiwane wakacje w Adżarii

24 Lipiec 2016 Czas podróży: z 10 Lipiec 2016 na 17 Lipiec 2016
Reputacja: +6634.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Wrzucił em monetę do morza w Suchumi, bę dą c trzecioklasistą , mają c nadzieję odwiedzić Batumi (bardzo chciał em iś ć do delfinarium), ale w Suchumi nie był o ż adnej. Po przejś ciu „Suworowa” przez Pasmo Kaukazu i wycieczce po gó rskich drogach rozbitym autobusem, rodzice chcieli spę dzić tydzień bez stresu i wycieczek: nad samym morzem w dobrym (wó wczas) hotelu, a wię c wyjazd do Batumi w zasadzie nie był omawiany. To był y spokojne lata 80. , a ż ycie wydawał o się pię kne i peł ne nadziei. I miał em nadzieję odwiedzić Batumi. Tyle lat minę ł o i nawet nie myś lał em, ż e się uda (odwiedził em delfinarium w Hurghadzie i był em z niego cał kowicie zadowolony), ale… zadział ał o. A teraz niespodziewana podró ż do Batumi! Marzenia się speł niają … no, prawie! : )


„Przebiegli” dealerzy z biur podró ż y są dobrze zorientowani w takich „niespodziankach”, wię c sami podró ż ują „okazjonalnie” – tam, gdzie są dobre zniż ki. To nie tylko „infotoury”, ale takż e wszelkiego rodzaju zniż ki, gdy pojawia się nowe biuro podró ż y, nowy kierunek, nowy przewoź nik. Ceny są naprawdę niskie w poró wnaniu do zwykł ych wycieczek. Zwykli ludzie nie są ich ś wiadomi. Wył ą cznie ze wzglę du na to. Kosztował.4800, 00 UAH od nosa. System Fortune – czyli nie wiesz doką d zmierzasz. Obiecali 3 w Batumi. Bez jedzenia. Pomyś leli - 20 lari dziennie na jedzenie powinno wystarczyć . Stawki na lipiec 2016:1 zł otó wka = 2.34 lari. 1 Ż EL = 10.70 UAH Po zapoznaniu się z radą (m. in. na Turpravdzie) zdecydowaliś my - wymienimy dolary i tam w razie potrzeby przerzucimy się na lari (i na wszelki wypadek też zdobę dziemy kartę ). Był o to wygodne rozwią zanie, ponieważ wymienniki są wszę dzie (zaró wno w przydroż nych sklepach, jak i na wsiach oraz w Batumi). Od razu zrobię rezerwację - ludzie pł acili w sklepach kartami (kartami Privat i nawet widzieli oddział w Batumi - ale nie znalazł em go na stronie) i nie wiem po jakim kursie odbył a się . Miejscowy bank powiedział , ż e nie opł aca się wymieniać hrywien na lari, lepiej dolary. Ogó lnie: obliczenia okazał y się poprawne - wystarczy (bez dodatkó w i w ekstremalnym upale apetyt jest umiarkowany).

A wię c lot z Zhulian bezpoś rednio do Batumi Tym razem firma skł adał a się z 4 osó b dorosł ych, wię c wrzucili taksó wkę (600 UAH) - wyszł o po 150 UAH. Biorą c pod uwagę , ż e minibus do stolicy kosztuje 80-85 UAH, a po mieś cie jest jeszcze jakiś sposó b, wydaje się , ż e nie jest to drogie dla wygody: dostawa bez przesiadek iz wygodą odpowiadają cą każ demu. Powró t w ten sam sposó b. Wyjazd był spó ź niony, przyjazd wcześ nie, wię c potrzebowaliś my komfortu.

Lubił em

Zhulians - bez Ponte, jak w Borispolu. To samo mogę powiedzieć o lotnisku Batumi. Mał y i cał kiem wygodny, z dutikami. Pasaż erowie nie byli zadowoleni z takiej shmony jak w Boryspolu czy Sharm. Wodę w pó ł litrach niesiono spokojnie, nikt niczego nie zabierał . Niektó rzy w Batumi, przy wyjeź dzie, zostali faktycznie skontrolowani, ale bardzo wybió rczo (no, lubią pó ł nagie „blondynki”, co moż na zrobić ) : ). W ogó le był o wraż enie, ż e nie lecimy za granicę , tylko na lot krajowy. Nowy przewoź nik „Bravo Airwais” wyglą dał lepiej niż wyglą da teraz Mau. Tak, i karmione nie „kamiennymi” bajglami, ale przyzwoitymi kanapkami (na pysznym chlebie tostowym z porzą dną szynką ). Nie był o sokó w, ale był do wyboru woda i lemoniady. Rozdawali czekoladę i babeczki na herbatę i kawę (z tył u). Generalnie byliś my zadowoleni z lotó w - nasz przewoź nik nas nie zawió dł ! Zwł aszcza na tle faktu, ż e osoby z przewoź nikiem YanAir (YANAIR) utknę ł y w Batumi na jeden dzień . Z informacji w tyrnecie to samo dział o się w Buł garii i ten przewoź nik bę dzie sprawdzany w zwią zku ze stanem technicznym. Wię c bą dź ostroż ny - sprawdź u organizatora wycieczki ró wnież przewoź nika


Wię c przybyli. Należ y zaznaczyć , ż e moja rola w naszej firmie został a sprowadzona do frazy – „a ci powiedział em…”. Pamię tam, ż e staroż ytni bogowie dali trojań skiej Cassandrze dar przewidywania + mał ą premię : jednocześ nie nikt jej nie wierzył . : ) … Wyszł o podobnie. Tylko ci, któ rzy już wcześ niej byli na Kaukazie nie chcieli jechać - czyli ja i jedyny czł owiek w naszym towarzystwie (zabrali go za przyzwoity wyglą d i wymiary, ż eby odpę dzić tutejszych macho, có ż , skoro był mał ż onek jednego z nas i krewny drugiego). Został przył apany na zgodzie na wyjazd w stanie „rozgrzanym”, ale po prostu nie miał em wyboru (kryzys gospodarczy bbrbrbrbr noga, ale chcę iś ć nad morze).

Natychmiast dokonaj rezerwacji - Adż ara to nie Gruzja! Raczej tylko mał a „specjalna” czę ś ć . Absolutnie bł ę dem jest ocenianie Gruzji wedł ug tego obszaru, podobnie jak gł upotą był oby poró wnywanie zachodnich i wschodnich regionó w Ukrainy (no, takż e pó ł nocnych i poł udniowych). W zasadzie, jak w każ dym kraju, regiony i regiony są bardzo ró ż ne: zawsze są to obszary bardzo ró ż ne pod wzglę dem mentalnoś ci i stylu ż ycia. Autonomiczna Republika Aja? ria to historyczny, geograficzny i polityczno-administracyjny region w poł udniowo-zachodniej Gruzji, w pobliż u granicy z Turcją . Powstał a 16 lipca 1921 r. jako Adż ara ASRR - jedyna autonomia w nominalnie ateistycznym ZSRR oparta nie na zasadzie narodowej, ale religijnej! Gł ó wną populacją Adż arii są Adjarianie, grupa etnograficzna Gruzinó w (ale nie klasycznych Gruzinó w), wś ró d któ rych islam rozprzestrzenił się szeroko w ś redniowieczu („dzię ki” 300-letniej dominacji pań stwa osmań skiego). Komunikują c się z panią z Tbilisi, odniosł em wraż enie, ż e wielu tu znowu wraca do chrześ cijań stwa, ale w rzeczywistoś ci mają teraz zamieszanie ró ż nych postulató w religijnych (na przykł ad nigdy nie zmienili tradycji stawiania krzyż a na domowym chlebie, bę dą c pod islamem). Prawie nie sł ychać tu ję zyka gruziń skiego: przeważ a lokalny dialekt, turecki i rosyjski. Chociaż mł odzi ludzie już sł abo znają rosyjski (ale wydają się pisać po angielsku), jeś li chcesz się czegoś nauczyć , skontaktuj się ze starszymi osobami, nauczyli tego w szkole.

Generalnie wiedział em, co zobaczę , chociaż „kupił em” telefony od koleż anki – weź coś bardziej eleganckiego. Prawie wszystko wpadł o do walizki. To nie Odessa....Uż yto tylko rzeczy na plaż ę (plaż a: szorty, sukienka i tunika, ż eby się nie poparzyć ) i jedna opcja na jedne "drzwi wejś ciowe". Najlepiej pasują tutaj dż insy z T-shirtami i trampkami.


                                                                                                                         . . . Nie zostaliś my zabrani do Batumi. . . Ponieważ przez kilka godzin „smakowaliś my” najlepszej whisky na ś wiecie, nie ostrzegł o nas to. . . ale kiedy zabrano nas do niektó rych. . . uh...wieś (wioska) i kierowca zaczę li się mylić mię dzy ł adnymi a niedokoń czonymi domami, zjeż dż ali z asfaltu na polną drogę i robili uniki, pytali wszystkich o drogę...zachorował em...wszyscy zaczę li ję czeć i przeklinają c… i po raz pierwszy przypomniał em wszystkim: „i powiedział em…”. Dzię ki viskarik nie wysł ali mnie. Zawieź li nas do 4-pię trowego "hotelu" - domku, chał upy. . . dla wszystkich nie starczył o miejsca. Nas to nie zasmucił o, bo wszyscy myś leli, ż e zamieszkają w normalnym hotelu, a nie w „pensjonacie”. Wszyscy czekali na obiecane trzy gwiazdki. Wł aś ciciel "hotelu" powiedział , ż e ci, któ rzy mu nie pasowali (zabiera tylko tych, któ rzy jedzą ś niadanie) zamieszkają z siostrą - niedaleko, po drugiej stronie pustkowia (na któ rym parkują cię ż aró wki). Jeszcze ł atwiejsze okazał o się dla mojej siostry (rodzinny hotel „Perł a Morza Czarnego”, jak dla mnie – zbyt pretensjonalna nazwa jak na dom bez dachu). Zaczą ł em się ś miać . Ci, któ rzy nie pili, zaczę li krzyczeć , ż e w ogó le zapł acili za 4 gwiazdki - gdzie oni są ? Wł aś ciciel (w koń cu dostał nasz przydomek - Aha), powiedział - ale czy są gwiazdki? : ). Nie zdziwił em się , ż e w Adż arii nie ma gwiazd (co powinni tam robić ? ) i przekonał em wszystkich, ż eby już się wprowadzili, bo i tak nie bę dzie lepiej, tylko nad morze. A potem jest ciszej niż Uż ze swoim sklepem (gdzie pó ź niej kupiliś my i wymieniliś my dolary). Już potwierdzone - tu jest spokojniej. W pobliż u jest pastwisko i pustkowie, morze jest widoczne, a gó ry są blisko. Uczucie: mieszane "Azure" i Jaremcze + dodany trochę Iranu....kolor wychodzi poza skalę....

Hotel okazał się nie aż tak straszny, jak się wydawał o (był sufit, ale dachu nie był o, bo nie został ukoń czony, co jest tu na porzą dku dziennym), ale pokoje miał y wszystkie udogodnienia: ł azienka, ł ó ż ka, szafa, szafki nocne, klimatyzacja, TV. Poś ciel był a zapewniona, ale trzeba był o poprosić o rę czniki i papier toaletowy. Nie był o suszarki do wł osó w i „zestawu do ką pieli”, dobrze, ż e zabraliś my ze sobą mini opakowania szamponu i ż elu z egipskich i tureckich hoteli. Toaleta raz się zepsuł a (naprawili), w pilocie telewizora nie był o baterii (dodali ją ), pilot do klimatyzatora był na 3-4 pokoje (z wyją tkiem nas, nikt go nie potrzebował ). Wię c usadowiliś my się bez dodatkó w, ale z udogodnieniami. Wł aś ciciele, mili ludzie (z dzieć mi i dziadkami) mieszkali wł aś nie tam (w podziemiach tego hotelu, gdzie był a jadalnia i kuchnia) i opiekowali się nami prawie „jak rodzina” (ś niadanie jak 20 GEL od nos). Droga (szorstko-kamienna) na plaż ę prowadził a przez pastwisko z krowami, do sklepu do Uż a - przez nieuż ytki-parking, do autobusu do miasta - przez kanał przeciwpowodziowy po kamieniach. Wszystko jest ł adne i wiejskie. Na począ tku padał o, ale drugiego dnia poprosiliś my naszego pradziadka, ż eby zrobił dobrą pogodę - i oto! Sł oń ce wyszł o natychmiast i nigdy nas nie opuś cił o.

                      Tak wię c, jak zrozumiał eś , nie osiedliliś my się w Batumi. Osiedlili nas w Gonio. Batumi to stolica Adż arii i gł ó wna morska brama Gruzji. Wylą dowaliś my w strefie przybrzeż nej (to Kobuleti, Makhinjauri, Gonio, Sarpi i inne) Wioska Gonio (nazywaliś my ją „gonivo ” lub „galimoe”) znajduje się.5 kilometró w na pó ł noc od granicy tureckiej i 15 km. i na poł udnie od Batumi nad Morzem Czarnym (któ re jest tu czystsze niż w Batumi). Począ tkowo był a to twierdza Apsara (placó wka rzymska), któ ra przetrwał a do dziś i podlega kontroli (bilet 3 GEL), choć niewielka. Ale przypuszczalnie jest tam gró b Apostoł a Mateusza, ten sam z 12.


Pierwsze dni mocno piliś my lokalne wino i zwiedzaliś my Batumi autobusem (zrobię osobną fotorelację z tego ciekawego miasta), gdzie spró bowaliś my lokalnej kuchni i zbadaliś my architektoniczne rozkosze. Pogoda na począ tku był a deszczowa i chociaż byliś my zdenerwowani widzą c Batumi, nie był o dla nas gorą co. Woda w morzu był a najcieplejsza i najbardziej przejrzysta, ale plaż a ż wirowa jest po prostu cyna. Toli, z chciwoś ci lub bezmyś lnoś ci (och wino, wino) nie kupiliś my od razu silikonowych przezroczystych kapci (10 Ż EL) i bardzo ucierpieliś my z powodu wejś cia do morza. Polecam wszystkim kupić je od razu, bo są lepsze niż pantofle z egipskiego korala (któ re są podarte i pę cznieją od wody). Wtedy przydadzą się w innych krajach. Solarium kosztuje 3 GEL. Postanowił em nie być ską pym, ponieważ na plaż y wcią ż jest brud i strzykawki. Poza tym tutejsze matki pozwalają „wkurzonym chł opcom” wykonywać swoją pracę wł aś nie tutaj, bez wchodzenia w krzaki. Oczywiś cie na plaż y nie ma szatni i latryn (do toalety pobiegli albo do Uż a, albo do eleganckiego hotelu przy plaż y). Jest pł atny prysznic (50 lokalnych kopiejek). Ponadto miejscowa ludnoś ć , któ ra odpoczywa, ma „uroczy” zwyczaj rzucania kamieniami i ogó lnie jakoś też nie bardzo szanuje przestrzeń osobistą (chodzą prawie po gł owie).

                                                                                                                              ​ Wszystkie mają taki sam wyglą d - szopy z dachami krytymi strzechą (a raczej wysuszone trzciny) - peł ne skojarzenie z domem jednego z prosią t, któ re wilk zdmuchną ł . W rezultacie wybraliś my Charlie's, gdzie porcje są wię ksze. Ale mają też fajny zwyczaj - przynosić lawasz do każ dego dania bez pytania i doliczać kwotę do rachunku (swoją drogą jedyna kawiarnia, w któ rej lawasz jest serwowany, w innych miejscach z jakiegoś powodu bochenki, któ rych nie robimy). nawet jeś ć w domu). Zorientowaliś my się i zaczę liś my prosić o pó ł porcji lawaszu (1 lari). Pró bowaliś my spró bować bardziej lokalnych potraw, wię c zawsze zamawialiś my jedno nowe wspó lne danie (dla 4 osó b), aby spró bować jednego kawał ka. Nie chcę nawet pamię tać nazw, bo to niemoż liwe: chashushuli, ajapsandali itp. Podobał o mi się prawie wszystko - bardzo ciekawe adż arskie chaczapuri w formie ł ó dki: z roztopionym serem, masł em i jajkiem. Szaszł yk ró ż ni się w ró ż nych kawiarniach. Zakochał am się w gę stym puree z zupy z kurczakiem, któ re wystarczył o na obiad z pitą - 6 + 1 + podatek = 8 Ż EL. Kebab wieprzowy z lawaszem - 10 Ż EL. Pamię taj, ż e dodają podatek do kwot, wię c rachunek bę dzie wyż szy niż ceny w menu. Zwracam uwagę na to, ż e są zł e z zieleniną . Myś lał em, ż e bę dę miał szkorbut. Nikt nie pomyś lał o zrobieniu substratu z zieleniny na grilla - po prostu wł oż yli go do naczynia, dodali kilka surowych krą ż kó w cebuli i to wszystko. Bez liś ci sał aty, pietruszki, kolendry, nawet jako dekoracja. Sał atka jarzynowa jako osobne danie kosztuje tyle co mię so.


Generalnie trochę smutno, bo niektó rzy czekali na „kaukaską goś cinnoś ć ”. Nie ma go tutaj. Wieczorami zbierali się na kolację na dziedziń cu hotelu i zastawiali stó ł z winem w clubbingu. A potem lokalni goś cie (Gruzini, Ormianie) i gospodarze zaczę li wkradać się...Wszyscy byli znakomici i pili. Pomogł em tak powiedzieć . Już po raz trzeci powiedziano im (oczywiś cie pod „parami”), ż e są wieś niakami i wcale nie goś cinnymi…. i dopiero wtedy przywieziono ormiań ski koniak i gruziń skie przeką ski. Dobrze, ż e sklep Uż a był niedaleko - miał owoce, domowe wino i jogurt (matsoni), wodę , herbatę i nie tylko. Był y też sklepy w pobliż u przy autostradzie, gdzie woda jest tań sza (duż a 1-1.5 GEL), a asortyment jest wię kszy. Kupiliś my wodę , bo spł ywał a z kranu z piaskiem. Ogó lnie najlepszą opcją jest kupowanie w supermarketach w Batumi: wszystko (opró cz zieleniny - pę czek 3 lari) jest tam tań sze. Poza tym na wagę jest duż o lokalnych produktó w kulinarnych - zbierali sał atki, sery, dania z bakł aż ana, chleb pita, wzię li 5-litrowego bakł aż ana z winem (takż e „skosztowali” ró ż nych win za darmo) i poszli do swojego Gonio z peł nymi rę kami: minibusy kursują do pó ź nych godzin nocnych (1 GEL), w przeciwień stwie do autobusó w (80 kopiejek w obie strony). Ale zrozumienie, doką d zmierzają , jest problemem! Spę dziliś my duż o czasu pó ź no w nocy czekają c na minibusy po ró ż nych ciemnych i opustoszał ych ulicach w nadziei na wyjazd (zgodnie z radą miejscowych, czego najwyraź niej nie rozumieliś my.... o winie, winie.... dlatego podejrzewaliś my tubylcó w o ró ż ne oszustwa). Pewne problemy pojawiają się w komunikacji z mieszkań cami - my ich nie rozumiemy, oni my (nawet bez wina). A pytać o drogę na Kaukazie to jak ż art: „Kochanie, jak się tam dostać ? - O! Powiem ci teraz! Trzymaj arbuza! " Bardzo towarzyski i dociekliwy, w koń cu - zaję ł o mi pó ł godziny, aby się czegoś dowiedzieć.... Fajnie, ale zajmuje duż o czasu....

Z transportem też ciekawe pytanie, jeszcze się zorientowaliś my, kilka razy jeź dziliś my do „zają ca”. Trasa: Batumi – Gonio – Granica, wyposaż ona w „fajne” klimatyzowane autobusy (nie wszę dzie takie), w któ rych w zasadzie każ dy pł aci kartami (wszę dzie są specjalne urzą dzenia). Dodatkowo kierowca prowadzi sprzedaż biletó w. Bardzo dziwny : ). Bilet podwó jny (80 kopiejek) - trzeba go nie tylko kupić , ale też przebić w specjalnym kompostowniku (jest ich mniej niż czytnikó w kart, wię c nie znaleź liś my ich od razu). Biletu moż na wykorzystać na ró ż ne sposoby: przez jednego pasaż era - tam iz powrotem: przebij go raz na miejscu i drugi raz z powrotem. Lub na jednym bilecie, aby iś ć razem - przebijasz się.2 razy na raz. Dopó ki nie zrozumieliś my… eeee… Pytali kilka razy… po prostu nie rozumieli od razu (och… wino, wino). Dlaczego opisuję tak szczegó ł owo, ale dlatego, ż e autobus jedzie do granicy. Rozumiem? Z paszportami moż na ją przekroczyć i wró cić z zakupami! Są sklepy dutiki i szmaty. Whisky kosztuje okoł o 7 dolcó w taniej niż na lotnisku! Brakował o nam (wino, wino), kiedy pojechaliś my tam autobusem zobaczyć wodospad (nie zabraliś my paszportó w), a wł aś cicielka opowiedział a o tym momencie już ostatniego dnia przy obfitej kolacji. Tutaj zrozumieliś my, dlaczego autobus był wypeł niony po brzegi ludź mi z workami. Ech....zakupy spadł y....Wię c praca pozostał a niedokoń czona! Mam nadzieję dla Ciebie!


                  Generalnie nie licz na usł ugi tureckie lub egipskie. Wszystko jest o wiele prostsze i bardziej trywialne, podczas gdy masz morze i gó ry! Otrzymujesz nowe wraż enia! Ale na począ tku lipca wcią ż mają jakby nie sezon - uczucie: duszny, gorą cy, wilgotny maj. Albo po prostu gorą cy maj. Niech latają chrzą szcze, kwitną kwiaty, któ re na Ukrainie już dawno wyblakł y. Nic jeszcze nie dojrzał o (owoce importowane). Sł oń ce mocno smaż y - jednak Adzharia! Podobno najlepszy dla nich czas to wrzesień (wedł ug nich). Generalnie nie wiem o moich znajomych, nie zawiodł am się , bo począ tkowo niczego się nie spodziewał am. Powiedzieli, ż e nawet wię cej tu nie pojechał em....Nawet nie pojechał em z nimi do Tbilisi (wynaję liś my samochó d, któ rego szukaliś my prawie przez cał y czas reszty), ż eby nie sł uchać ich marudzenie i nie mó wienie jak stary grimza: „Mó wił em ci…”. Nie wszystko im się podobał o w podró ż y, ale podobał o im się Tbilisi - stare miasto nad Kurą , a jednocześ nie bardzo stylowe. Powiedzieli, ż e jest mał y, ale moż esz spę dzić tam 3 dni mieszkają c i odwiedzają c lokalne atrakcje (ś wią tynie, jaskinie, wodospady, doliny i winnice).

                                                                                                                                                                                                                      Morze. Nie jestem podró ż nikiem, jestem turystą...Drogie mi jest tylko morze. Sentymentalne, gł upie ł zy wzbierają we mnie, gdy sł yszę wersety: „Liż ę swoje rany jak bestia. I jak kawa rozpuszczam ż al. Pachnę szczę ś ciem, sł oń cem i fajką wodną . Chodź ! Tę sknię ! (podpis) "MORZE"!! ! ".

Uwielbiam zaró wno czerń , czerwień , jak i Morze Ś ró dziemne: wszystkie są ró ż nymi smakami i doznaniami i wszystkie są mił e. Każ dy ma swó j fetysz lub manię : gó ry, gry, rafting, zakupy, samochody, a ja mam morze. A dwudniowe odosobnienie na plaż y pod koniec podró ż y opł acił o się – intensywna, czekoladowa opalenizna, któ rej nie miał am od lat (ludzie się rozglą dają ). Spokojne, relaksują ce wakacje nad morzem, tego potrzebuję jako turysta (nie liczą c inwazji na moją rzeczywistoś ć przez wytrwał ych macho z Tbilisi, któ rzy nawet zamó wili mi piosenkę w kawiarni na lunch „dwie ś wiece”, co za obrzydliwa sprawa.... nie mieli szans, biedne rzeczy. . . ). W ogó le morze pozostał o w pamię ci reszty, najpię kniejsze morze na tle gó r, za któ rymi tę sknię nieustannie…. No có ż , po prostu trzeba go zobaczyć raz w roku, a to nie ma znaczenia : Czarny, Czerwony lub Ś ró dziemnomorski! Wię c. . . znowu wrzucił em monetę do morza. . . Ciekawe jak to zadział a? Za 20 lat w Tbilisi? : ).

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Гонио, вид вокруг отеля
Пастбище через которое мы ходили к морю
Наш
Вид из окна
Наши апартаменты
Удобства
Бесконечный галечный пляж
Набережная в Гонио
Цены не написаны
Самый классный отель, где мы навещали
Кафе в этом отеле, очень стильное, как мне кажется. Вход свободный
Меню в этом кафе, цены в общем везде примерно одинаковые + или -
Бассейн в этом отеле, в котором мы не купались
Аджарский хачапури - очень сытный и вкусный
Водопад недалеко от Турецкой границы - посвящен крещению Грузии
Море около водопада
Вид на Турцию.... не нужен нам берег Турецкий...
Вот такие милые отельчики у границы
Храм у границы. Заходишь, оставляешь денежку, берешь свечки.... никого нет (имеется в виду безумные бабки). Люди сами приходят и остаются наедине с Богом
А вот и граница
Меню нашего любимого кафе на набережной в Гонио
Вот вам чашашули, вот мой любимый супчик (страница с ценами на эти блюда рядом)... и аджарский хачапури... зелени нет...
Крепость в Гонио (в остановке от нашего жилья)
План крепости и раскопок
Клад который нашли в крепости
В крепости
Сад в крепости
Uwagi (19) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara