Hotel na "imprezy firmowe", nie dla ludzi.

Pisemny: 25 październik 2010
Czas podróży: 9 — 23 październik 2010
Ocena hotelu:
6.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 8.0
Usługa: 2.0
Czystość: 5.0
Odżywianie: 5.0
Infrastruktura: 8.0
Od razu ostrzegam, ż e oczekuję szczerej zł oś ci od osó b, któ re wcześ niej przebywał y w tym hotelu. Chę tnie wierzę , ż e na począ tku nie był o tu ź le, ale teraz wł aś ciciele wyznaczyli kurs na poważ ne pogorszenie usł ug i postanowili wychować „babcie” poprzez seminaria, konferencje itp. (w koń cu nie na darmo wybudowali salę konferencyjną na 1400 osó b), mimo ż e są też osoby, któ re przyjechał y do ​ ​ „porzą dnego hotelu na relaksują ce wakacje”, jak sam się pozycjonuje, a takż e touroperatorzy. Pomysł na hotel jest fajny i solidnie zbudowany. Ale nawet w cią gu dwó ch tygodni, kiedy tam byliś my (ję zyk nie mó wi „wypoczę ty”), hotel zawalił się tuż przed naszymi oczami. Jedyne, co nam się poszczę ś cił o, to pogoda. Szczerze kochamy Morze Czerwone i ono, odpowiadają c nam w zamian, postanowił o zrekompensować nasze cierpienie. Nie podam tutaj opisu morza, wydzielę osobną historię o Marsa Alam. Po pierwsze, nie mogę sobie pozwolić na ingerencję w SEA w ten hotel, a po drugie, nie chcę oszukiwać tych, któ rzy nie są tym specjalnie zainteresowani. Ponadto pł ywaliś my nie tylko na rafie domowej, ale takż e podró ż owaliś my po okolicznych zatokach. A takż e bardzo mił o był o spotkać w hotelu osoby (z turystycznego punktu widzenia i nie tylko), któ re podzielają nasze zainteresowania.
A teraz w porzą dku.
Zameldowaliś my się w hotelu o 9:10 o 14:00. Klucze dostaliś my natychmiast, zostaliś my zabrani do pokoju z bagaż em na maszynie elektrycznej. Weszliś my do pokoju i byliś my oszoł omieni! Jesteś my dosł ownie na plaż y, chociaż zapł aciliś my za zwykł y widok. Nasza radoś ć nie miał a granic. Pierwsza myś l: „Dlaczego jesteś my tacy szczę ś liwi! ? ”. Okazał o się to przedwczesne i bardzo szybko zdaliś my sobie z tego sprawę . W mię dzyczasie wszystko jest super: w restauracji (nie ś mie nazwać jadalni) - swoboda, duż o jedzenia, owoce, ciastka, lody, czajniki na herbatę . Na plaż y jest przestrzeń , parasole, leż aki, pł oty, leż aki, stoliki, znakomite molo i co najważ niejsze Wasze ulubione morze! Ogó lnie wszystko, czego potrzebujesz do szczę ś cia. I tak zaczę ł y się wakacje. Byliś my ostatnimi w hotelu, któ rzy zameldowali się bez bransoletek, wszyscy, któ rzy zameldowali się pó ź niej, byli już obdarowani czerwonymi "ozdobami". Ale nawet ten „szczę ś liwy” niuans przynió sł nam nieprzyjemne chwile.

Nastę pnego ranka znaleź liś my porzą dną partię nowo przybył ych pań i nie jest jasne, ską d uciekli (są dzą c po ich zachowaniu). Na począ tku byliś my zagubieni, a kiedy te imprezy przybył y i dotarł y w cią gu 2 dni (w sumie 2000!! ! ), byliś my już w szoku. Pewnego dnia, wychodzą c na plaż ę po ką pieli, znaleź liś my korpulentną panią siedzą cą na stole obok naszych leż akó w. Kiedy zobaczył a nasze zdezorientowane twarze, powiedział a: „Co? Potrzebuję cienia! " Leż aki i ś cianki dział owe poruszał y się , jakby trwał a budowa. Na molo (ró wnież na schodach) tł oczyli się jak na fajerwerkach. Wszyscy baliś my się , ż e się zał amie. Deptanie i chodzenie po koralowcach nabrał o niespotykanych rozmiaró w. Pró bowali zrobić uwagę do jednego, powiedział a: „Nie martw się , jestem w kapciach”. Ona naiwna myś lał a, ż e ​ ​ się o nią martwimy. Rę czniki muszą być strzeż one. Ogó lnie rzecz biorą c, leż aki trzeba był o poż yczyć o 5 rano! Tł umy był y wszę dzie i wszę dzie, przez cał ą dobę . W jadalni (teraz już tak był o) ciocie stał y w kolejce po jedzenie dla cał ego towarzystwa, nie raz zostaliś my gł odni, bo walka o jedzenie nie jest w naszych zasadach. Nie wahali się spakować wszystkiego, co mogli, a zwł aszcza tego, co mogli zabrać do domu (herbata, kawa, cukier itp. ) Takie przykł ady moż na dł ugo cią gną ć , reszta zamienił a się w piekł o! Ostatnią kroplą był a dyskoteka na plaż y, a my w peł ni zdaliś my sobie sprawę ze wszystkich urokó w widoku na morze w tym hotelu. Rezultatem jest nieprzespana noc. W koń cu ludzie się zbuntowali, spadł y listy ze skargami do administracji, cudzoziemcy zaczę li domagać się przeprowadzki do innych hoteli (umieją bronić swoich praw i tupać nogami).
Okazał o się , ż e cał y ten „urok” to seminarium Faberlic. Nie znam tych kosmetykó w, ale teraz powiem „dziesią temu transferowi”, aby nigdy ich nie kupować - produkty, któ re sprzedaje taki kontyngent, nie mogą być dobre a priori. Szczerze mó wią c, zauważ am, ż e wś ró d tych madamek byli porzą dni ludzie, któ rzy byli niewygodni, ponieważ byli zamieszani w tę hań bę , ale zniknę li w ogó lnej masie.
Jakoś przeż yliś my ten horror, uciekliś my nad morze. 17.10 faberlik rozproszony. Oto szczę ś cie! 7 dni odpoczynku na marne, ale myś l rozgrzał a mi duszę , ż e przed nami jeszcze cał y tydzień i nadrobimy zaległ oś ci. Ponadto obiecano nam, ż e teraz bę dzie „super”. Ale go tam nie był o! Zanim zdą ż yliś my dojś ć do siebie, 20 paź dziernika wjechał a nowa firma, a ponadto w wię kszoś ci wytrawni Rosjanie (w koszulkach „Woroncowa krakersy” itp. ), któ rzy „odjechali” w peł ni w cią gu 4 dni. W ogó le nie spali (opró cz „martwych” ciał na plaż y) i byliś my z nimi. Mocna mata brzmiał a dzień i noc. Znowu zrobił o się tł oczno na plaż y, sytuacja pogorszył a się , gdy pewnego pię knego poranka przyjechał samochó d i zabrał wszystkie leż aki. Poważ ne uroczystoś ci rozpoczę ł y się w nocy pod oknami, co zresztą wcale nie zasmuca ochrony i obsł ugi. Nasza „radoś ć ” nie miał a granic, gdy zobaczyliś my, ż e teraz pod naszym balkonem (i w nocy) montowana jest ogromna scena dyskotekowa. Dź wię k metalu itp. - kolejna noc. Pomyś leliś my, ż e odpoczniemy po ką pieli na plaż y. Już ! Tam na dwó ch boiskach zorganizowanych w tym celu zorganizowano pił karskie mistrzostwa tej chwalebnej firmy. Oczywiś cie ze wszystkimi tego konsekwencjami - krzykami, piszczał kami, gwizdami i przelatują cymi nad gł owami kulami. W harmonogramie konferencji ustaliliś my, ż e dyskoteka na plaż y (czyli pod naszym balkonem) bę dzie od 23.00 do 3.00. Ustawiliś my nasze ciał a, odważ nie znosiliś my wszystko, co nadchodził o, był a nadzieja na spanie po co najmniej kilku godzinach. I znowu wpadka! Natychmiast po zakoń czeniu rozpoczę to rozbió rkę terenu. Stukot metalu, klaksony maszyn i krzyki laski „ozdobił y” resztę naszej szczę ś liwej nocy. Wezwania do recepcji nie miał y jednak ż adnego sensu jak wszystkie poprzednie czasy. Trzy nieprzespane noce z rzę du wyczerpał y nas tak bardzo, ż e ostatniego dnia nie mieliś my już sił na pł ywanie. Najgorsze jest to, ż e nawet morze zaczę ł o nam już być kradzione.
Personel, patrzą c na to wszystko, stał się cał kowicie bezczelny, zwł aszcza w jadalni. Pierwszego dnia po przybyciu drugiej konferencji na dobrej poł owie stoł ó w znajdował y się tabliczki z nazwą firmy, podobno rezerwowej. Reszta ludzi krą ż ył a w kó ł ko w poszukiwaniu miejsca. Nasi znajomi, rodzina z dzieckiem, zwró cili się do kelnera z proś bą o znalezienie stolika, do któ rego usł yszeli „magiczne” sł owo: „pię ć dolcó w! ”. To prawda, ż e ​ ​ kelner zlitował się i zaaranż ował „tylko” dla dwojga! Nasz kolejny skandal w recepcji zakoń czył się sukcesem - tablice został y usunię te i nie był o ich wię cej. Hotel zamienił się w wysypisko ś mieci - gó ry pustych butelek na plaż y, puste i niedokoń czone szklanki na parapetach, stoliki i leż aki przy basenie, sterty ś mieci (zdję cie w zał ą czeniu).

Druga firma, któ ra przyjechał a miał a niebieskie bransoletki (nie mieli czegoś w zestawie), i w ogó le bez bransoletek, do tego czasu tylko my zostaliś my na cał y hotel i problemy zaczynał y się w barach, za każ dym razem musieliś my coś udowodnić i poproś o telefon do recepcji dzwonią c pod Twó j numer. Jeden barman odpoczą ł i powiedział , ż e nigdzie nie bę dzie dzwonił i to był mó j problem. Kiedy kolejka się zebrał a i moja twarz nabrał a odpowiedniego wyrazu (podobno wszystko, czego doś wiadczył em, został o już odbite), wyzywają co wyją ł i poczę stował mnie ciepł ym piwem, chociaż był o zimne.

Pewnie ktoś pomyś li, jak to wszystko moż na był o zrobić w dwa tygodnie? Uwierz mi, jeś li opiszesz wszystkie niezapomniane chwile, ksią ż ka się okaż e. Mieliś my pracowite wakacje.
Wymowny fakt - w przeddzień naszego wyjazdu z hotelu dyrektor generalny zrezygnował , mó wią c, ż e nie moż e dł uż ej tolerować tej hań by (my też musieliś my z nim porozmawiać ).
Ogó lnie dł ugo wyczekiwane wakacje został y nam bezczelnie skradzione! Po takich wakacjach potrzebujesz poważ nej regeneracji ukł adu nerwowego.
Dla tych, któ rzy po przeczytaniu tego krzyku duszy nadal chcą zaryzykować i udać się do tego hotelu, opiszę to punkt po punkcie. Postaram się być obiektywny.

1. LICZBY - absolutnie normalne, ale wymagają ce, moż na znaleź ć coś , na co moż na narzekać (nie sprostaliś my). Jeś li chodzi o mnie, w ż adnym wypadku nie powinieneś brać pokoju na pierwszym pię trze - są tam po prostu na poziomie ziemi. Jeś li oczekujesz szlafrokó w i kapci, nie pochlebiaj sobie, oni już ich nie mają . W naszym pokoju leż ał jeden szlafrok, wię c poszliś my dowiedzieć się , gdzie jest drugi, ż eby pó ź niej nie był o problemó w, powiedziano nam, ż e damy ci kolejny, tylko nikomu nie mó w. Deska i ż elazko też nie znajdują się w każ dym pokoju, są po cichu usuwane. Ł ó ż ka są czyste i zmieniane w razie potrzeby. Wię cej niż wystarczają co rę cznikó w. Jest czajnik i wszystko, co się z nim wią ż e. Na każ dym pię trze znajduje się maszyna do lodu, a w pokoju jest do niej termos. Sprzą tają tak sobie, mimo koń có wki, ale ł abę dzie są wykrę cone z serca. Brak wanny - prysznic. Klimatyzator szumi i wieje bezpoś rednio na ł ó ż ku, spaliś my z otwartym balkonem (na szczę ś cie pogoda dopisał a).
2. JEDZENIE - jak na Egipt nieź le (gdy nie ma przeł adowania), trochę monotonne. Jest woł owina, ale zawsze tkwi w zę bach, a wykał aczki znaleź liś my tylko w holu. Ryba, kurczak, kilka razy jagnię cina, raz indyk. Kilka razy był y kraby, ale „ś mierdział y” tak, ż e nie moż na był o wejś ć do restauracji. Kał amarnica też nie uciekł a daleko. Kompletne zamó wienie z wypiekami i sł odyczami. Lody był y pyszne, dwa razy w dwa tygodnie, ale kolejka jest jak w mauzoleum, a o trzy kulki nie moż na ż ebrać , poza tym w ś rodku są puste (trzeba wiedzieć jak to zrobić ! ). Pod koniec naszego pobytu zniknę ł y zapieczę towane jogurty, z pię ciu rodzajó w pakowanych sokó w pozostał y tylko dwa (podobno zostaną cał kowicie usunię te) itp. Jest pizza, ale bł aganie, ż eby zrobić to tak, jak chcesz, to problem. Są owoce, ale nie wszystkie są jadalne. Uważ aj na jedzenie - duż o zbyt ostrych potraw. Dobre zupy. Na ś niadanie moż e być szczerze zimna woda w tytanie. Kiedyś powiedzieli o tym kucharzowi, wię c odpowiedział : „To wystarczy”. Na szczę ś cie kucharz usł yszał , wię c szybko osobiś cie przynió sł czajnik z wrzą cą wodą i kazał podgrzać tytan. Musimy oddać mu to, co mu się należ y, stara się najlepiej jak potrafi, aby wszystko był o pod kontrolą , jeś li coś jest nie tak, natychmiast podejmuje dział ania, gdy tylko się odwró cisz. To prawda, ż e ​ ​ nie mó wi po rosyjsku.
3. TERYTORIUM - dobrze zaplanowane, ale jest wiele gł upich ś lepych zauł kó w. Jest tu ogromny basen z wodą morską , takż e sł odką . Bardzo podobał a nam się leniwa rzeka, a zwł aszcza wodospad, nazwał am to „ś mierć na cellulit”. Są dwa slajdy. Raz z przyjemnoś cią graliś my w minigolfa (uratowali się przed faberlicą , na szczę ś cie nie myś leli tam pojechać ). Są boiska, boisko do siatkó wki, pił ka wodna, tenis stoł owy. Zieloni są pilnie uprawiane, ale nie osią gnę ł y jeszcze poż ą danego stanu. Jest miejsce na wieczorny spacer - terytorium Intercontinental i Port Ghalib. Wokó ł restauracji jest jakaś podł a kał uż a, któ ra nigdy nie został a oczyszczona.
4. SERWIS - jest dobry personel, są obrzydliwi copywriterzy. Ale szczegó lnie chciał bym wspomnieć Lucię , rosyjskoję zyczną dziewczynę na przyję ciu - absolutnie kompetentnego, wytrawnego i sympatycznego czł owieczka.

5. PLAŻ A - podzielona na dwie czę ś ci. Lewa (jeś li patrzysz na morze) jest relaksują ca, choć niewielka, ale zawsze są miejsca, choć daleko od molo. Miejsc w pobliż u molo jest wię cej, ale po 7.00 nie ma już parasola z leż akami. Rę czniki wydawane są dopiero od 8.30, wię c wieczorem musieliś my je zabrać do pokoju. Po odejś ciu osł awionego faberlika hotelowi brakował o dobrej poł owy rę cznikó w plaż owych, wię c szybko wprowadzili karty. Kiedyś rę cznikowiec nie chciał ich dla nas zmieniać , twierdzą c, ż e są suche. Plaż a jest sł abo oczyszczona. Znaleź liś my brudną filiż ankę i spodek pod naszym leż akiem, postawiliś my je w widocznym miejscu, wię c stał a tam przez 4 dni. Niedopał ki papierosó w na piasku i tak dalej.
6. LUDNOŚ Ć - przede wszystkim Rosjanie, ale obcokrajowcó w jest jeszcze doś ć .
Jeś li kierownictwo hotelu nie podejmie pilnych dział ań i nie powstrzyma oczywistego pogorszenia jakoś ci usł ug, to ten hotel moż na postawić na gruby krzyż .
Szczegó lnie chcę „podkreś lić ” osobno przewodnika pracują cego w tym hotelu od Pegasusa Amina. Aby wszyscy rozumieli, z kim mają do czynienia.

Wię c.
W drodze do hotelu towarzyszą cy nam przewodnik powiedział nam, ż e spotkanie z naszym hotelowym przewodnikiem odbę dzie się nastę pnego dnia o godzinie 17.00, co od razu zapisał em na dokumentach, aby (nie daj Boż e) nie zapomnieć . Nastę pnego dnia my, jako ludzie punktualni, byliś my na przyję ciu pię ć minut wcześ niej. W rezultacie Amin pojawił się o 17.30. Kiedy w ż artobliwy sposó b powiedzieliś my mu, ż e czekamy na niego przez pó ł godziny, jego reakcja nas zaskoczył a – z jakiegoś powodu go zachwiał a. No có ż , moż e wstał na zł ej nodze?

Amin zebrał duż ą grupę nowo przybył ych wczasowiczó w w holu w pobliż u repshin, był o to zupeł nie niespotykane z powodu szalonego wrzawy, któ rą zaaranż ował ten sam faberlik. Jeden mę ż czyzna przysuną ł do niego krzesł o, aby lepiej sł yszeć wszystkie „niezbę dne” informacje, któ re przekaż e nam wybrany przewodnik. Ta niewinna chwila jeszcze bardziej wyrwał a Amina z siebie i powiedział : „Odejdź , nikt nigdy nie siedział tak blisko mnie”. Wydawał o się , ż e martwił się o swoją bezcenną osobę . No dobrze, mę ż czyzna przenió sł się do ostatniego rzę du. W koń cu zaczę ł o się to, czego wszyscy „oczekiwali” od tak dawna – Amin uroczyś cie odczytał gazetę , w któ rej był y informacje, któ re już znaliś my (bo te same papiery był y w kopertach wszystkich). Ale ludzie chcieli wiedzieć coś jeszcze i zaczę li zadawać mu niewinne pytania typu: gdzie są szlafroki, kapcie itp. ? Te pytania najwyraź niej wcale nie podobał y się przewodnikowi i jak mał e dziecko chwycił tatusió w i cofają c się w kierunku wyjś cia, krzykną ł : „Zostawiam cię ! Ź le mi mó wisz! ”.
Wszystkim opadł y szczę ki, a ludzie popadli w odrę twienie. Rzucił em go za nim: „Jak wyjeż dż asz? A wycieczki? ” Odpowiedź : „Czy interesują Cię wycieczki? ”. Usł yszawszy pozytywną odpowiedź , ulitował się , wró cił i wrę czył ich listę . Byliś my zainteresowani wycieczką do Luksoru, byliś my zdeterminowani, aby odwiedzić to miasto i oczywiś cie spojrzał em na cennik Pegasusa w domu, gdzie wyraź nie był a podana cena 95 USD za osobę (po przyjeź dzie do domu zajrzał em tam znowu, ale cena wynosił a już.100 USD), na papierze „od Amina” cena wynosił a 115! Po moim rozsą dnym pytaniu: „o co chodzi? ”, zachorował zupeł nie, a przewodnik, przeklinają c wszystkich obecnych, znikną ł z pola widzenia. Oczywiś cie nie chcieliś my jechać z nim do Luksoru. Inni operatorzy odmó wili zorganizowania dla nas wycieczki, powoł ują c się na etykę . Tak wię c podró ż do Luksoru został a przykryta miedzianą umywalką . Nie jesteś my ostatni raz w Marsa Alam, wię c i tak wypeł nimy lukę , ale taki temat jak Amin pozostawił „nieusuwalne wraż enie”.
W przyszł oś ci na wszystkie pytania zwró ciliś my się do Ł ucji - doskonał ej pracowniczki, za co jej wielkie podzię kowania! Co radzę wszystkim (aby skontaktować się z tą dziewczyną )!
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał