Na Ziemi Świętej. Część.3. "To miasto jest najlepszym miastem na świecie..."
Bardzo kocham to miasto. Zakochał am się w nim zaocznie, kiedy zbierał am materiał y do powieś ci „Ryk Anubisa”, ale mogł am ją opisać dopiero, gdy odwiedził am ją osobiś cie, w 2002 roku. Wię c moje podekscytowanie przed nową podró ż ą do Kairu jest zrozumiał e. Jak mnie spotka? Jak ja to odbiorę , bo nie na pró ż no się mó wi, ż e nie moż na dwa razy wejś ć do tej samej rzeki. . .
Spotkanie zaplanowano na godzinę.3 w nocy. Nie doszedł em jeszcze do siebie po najbardziej wyczerpują cej podró ż y do Jerozolimy, bał em się.6-godzinnej podró ż y do stolicy Egiptu. Rydwan został dostarczony na czas. Był to mał y mercedes z klimatyzacją . Dla 6 osó b turystó w (moja rodzina i jeszcze jedna rodzina z Kijowa) - to tyle. Kierowca Mustafa (wcią ż sobie powtarzał em, ż eby nie zapomnieć , ż e jego nazwisko to jedno z imion Ataturka, ale czasami się mylił i prawie nazywał faceta Kemalem), mł ody mę ż czyzna okoł o 25 lat, któ ry nie mó wił Rosjanin w ogó le przedstawił nas swojemu koledze, też mł odemu facetowi z miejscowej policji, któ ry chyba postanowił pojechać na przejaż dż kę do stolicy (uczciwie powiem, ż e bardzo nam się przydał , bo niezmiennie rozwią zał wszystkie sytuacje zwią zane z licznymi posterunkami policji i kontrolami, a w ogó le chł opak jest wesoł y i nieszkodliwy ). Udać się...
Wpadł em na tylne siedzenie i wygodnie przejechał em cał ą drogę do Kairu. Okoł o 1.5 godziny przed przyjazdem zwymiotował em iz zaciekawieniem patrzył em przez okno, obserwują c typowe egipskie krajobrazy. Ciekawe był o być moż e przejś cie przez Kanał Sueski podziemnym tunelem. Sam kanał nigdy nie widzieliś my : -( Niebo wcią ż był o przeraż ają ce. Marszczą c brwi z chmurami, bez sł oń ca. Oto twoja babcia i dzień ś w. Jerzego, pomyś lał em. Czy warto był o jechać do Kairu na deszcz? Dopiero po 9 rano wyszł o sł oń ce. Nastró j się poprawił .
Godzinę pó ź niej mignę ł y przedmieś cia iw koń cu wjechaliś my do Kairu. Podeszliś my do niego z nieco innej strony niż podczas mojej pierwszej wizyty w stolicy Misry. Potem przejechaliś my przez Gizę , wię c od razu zobaczyliś my piramidy. Dziś przejechaliś my przez centrum, po duż ym moś cie. Podró ż od razu przypomniał a mi o Moskwie. Od razu wpadliś my w korek i poruszaliś my się powoli, jak ż ó ł wie. Ale mogliś my się rozejrzeć .
Tak, Kair nie jest dla ciebie Jerozolimą . Już jedna populacja tego gigantycznego mrowiska robi wraż enie. 23-24 miliony ludzi! ! ! Có ż , to jest 30 Jerozolimy, 3 Moskwy lub poł owa Ukrainy! Pomyś l. Ogromne domy, obwieszone talerzami anten satelitarnych i skrzyniami klimatyzatoró w, szerokie ulice nie po arabsku, masy ludzi i morze zieleni. Gdzieniegdzie widać minarety meczetó w, iglice koś cioł ó w, wież e pię ciogwiazdkowych hoteli. I niezmienne „niedokoń czone” domy w Kairze z wystają cymi kanał ami. W zasadzie są doś ć samowystarczalne i wygodne. Jednak wł aś ciciele, podczas gdy dom najeż ony kanał ami, zgł aszają wł adzom, ż e ich dom jest niedokoń czony (za kilka lat najstarszy syn się oż eni, potem zbudujemy mu pię tro i tyle), otrzymują c odroczenie na podatek od nieruchomoś ci.
Pojechaliś my do Muzeum Kairskiego - stosunkowo niewielkiego, dwupię trowego budynku z czerwonej cegł y, wybudowanego w XIX wieku przez Auguste'a Mariette'a - pierwszego gł ó wnego kuratora staroż ytnoś ci Egiptu (obecnie stanowisko to zajmuje dr Zahi Hawass). Przy wejś ciu spotkaliś my się z naszym przewodnikiem dr Hasanem. Wykł ada egiptologię na uniwersytecie w Kairze i doskonale mó wi po rosyjsku (ponieważ przez 5 lat studiował w Moskwie). Hasan prowadził nas korytarzami muzeum, szturchają c ten czy inny punkt orientacyjny, któ ry nieraz widzieliś my w czasopismach, ksią ż kach i telewizji. Najwię ksze wraż enie pozostawił y oczywiś cie skarby grobowca Tutanchamona - maska, 130 kg trumny z czystego zł ota itp. Jednak i bez tego muzeum ma wiele ciekawych rzeczy. Te same mumie zwierzą t: krokodyl, pies, pawian, kot. Diorytowa statua faraona Chefrena, papirusy. . . Szkoda, ż e pokó j jest ciasny i sł abo klimatyzowany, a fotografowanie jest tu zabronione. Ale już na terenie robiliś my zdję cia do syta. Szczegó lnie efektowny basen z niebieskimi lotosami, grobem Marietty, sfinksami.
Nastę pnie udali się na nekropolię Sakkary, gdzie znajdują się najstarsze miejsca pochó wku egipskich faraonó w. 3. , 5. , 6. dynastie. Jak powiedział nam zdumiony dr Hassan, sł owiań scy turyś ci rzadko chodzą do Sakkary. Po drodze widzieliś my zdję cia z ż ycia codziennego. Oto kanał , do któ rego wpadł samochó d osobowy, odzyskiwany przez policję i miejscowych tubylcó w. Smutne, chude osł y, cią gną ce chł opcó w i bagaż e na plecach, Arabki z prostymi plecami, niosą ce na gł owach wielokilogramowe ł adunki. A teraz zza zakrę tu pojawił a się pustynia z wystają cymi poś rodku piramidami. Najbardziej niezwykł ą piramidą w Sakkarze jest oczywiś cie pierwsza egipska piramida schodkowa, zbudowana przez architekta Imhotepa dla faraona III dynastii Dż eseró w. Kiedyś był otoczony murem i bramami, na terenie obok znajdował a się ś wią tynia pogrzebowa z oł tarzami. Niewiele pozostał oś ci zwią zanych z budynkami. Jakby oczarowani, staliś my przed wielkim stworzeniem Imhotepa, milczą cym i topią cym się w sł oń cu.
Nastę pnym przystankiem jest sł ynny pł askowyż Giza z trzema piramidami z IV dynastii zbudowanymi przez faraonó w Chufu, Chafre i Menkaure (Cheops, Chafreno i Menkaure), a takż e Wielkiego Sfinksa. Upał osią gną ł swó j szczyt. Poruszaliś my się już jak ż ó ł w, ogarnię ci sł oń cem i miejscowymi kupcami, któ rzy za kilka dolaró w oferowali nam pamią tki: kopie 3 piramid, zakł adki papirusowe, figurki bogó w i bogiń . Pod wraż eniem wielkoś ci 140-metrowego Khufu Horizon. Pró bowaliś my zejś ć do jednej z mał ych piramid, ale na widok prawie stromy dó ł.50x50 cm ze ś liską drabiną nikt z nas nie odważ ył się zrobić wyczynu ku chwale ciekawoś ci turystycznej. Z tarasu widokowego obejrzeliś my cał ą panoramę Gizy i zeszliś my do Wielkiego Sfinksa, któ ry wedł ug legendy ma portretowe podobień stwo do budowniczego drugiej piramidy, faraona Chefrena. Tu krzyczał em nie tylko na znudzonych Murzynó w, ale takż e na gł upich i powolnych, jak wielbł ą dy Anglikó w, któ rych arogancka rodzina, wycień czona sł oń cem, nie ustą pił a nikomu miejsca w pobliż u Sfinksa, dogodnego do fotografowania. Wzią ł , moż na powiedzieć , kochanie : -)
Po obiedzie pojechaliś my na bazar Khan el Khalili w Kairze. Nie ma tu ż adnych artykuł ó w spoż ywczych. Od ostatniego stulecia tradycyjnie handluje się tutaj egipskimi „staroż ytnoś ciami”. Ogromna ć wiartka sklepó w i sklepó w, gdzie lady są peł ne zł ota i srebra, fajek wodnych, dywanó w i chodnikó w, strojó w narodowych, posą gó w i figurek. Kupił em tutaj obrazy Seta i Thota, a moja có rka zdobył a dwie szisze dla siebie i na prezent.
Zmę czeni sł oń cem i wraż eniami przenieś liś my się do domu.
Dopó ki nie spotkamy się ponownie, Kair, serce Misry!