Niezwykła wycieczka do Berlina
Trzy tygodnie temu na kró tko poż egnaliś my się z Niemcami. Nastę pnie zrobiliś my trasę Wrocł aw - Drezno - Lipsk i odlecieliś my z lotniska w Berlinie. Teraz kontynuujemy od miejsca, w któ rym skoń czyliś my, przyjechał em w podró ż sł uż bową do Berlina! Tym razem mam nie tylko podró ż sł uż bową , ale cał ą muzyczną podró ż ! Zaproponował em Dashie kupno biletó w osobno, ale Dasha powiedział a, ż e nie widzi sensu w ponownym locie do zimowych Niemiec, biorą c pod uwagę , ż e do trzeciej podró ż y do Niemiec został o tylko kilka tygodni (wiem, to brzmi dziwnie, ale to są takie promocje).
Teraz trochę o naszej muzycznej przeszł oś ci. W odległ ych latach 2010 byliś my w sł ynnej grupie muzycznej Strooks. Zwiedziliś my Ukrainę i są siednie kraje WNP. Grupa liczył a ponad sto osó b. Tradycyjnie co roku odbywaliś my wycieczkę wiosną po Jał cie. I przez cał y rok do regionalnych centró w innych miast. Cechą naszej grupy był o to, ż e nie mieliś my ani jednej piosenki. Przyjeż dż aliś my do innych miast, rozwieszano tam plakaty reklamują ce naszą trasę z apelem o kupno biletó w na nasz koncert. Ale nigdy nie wskazano dokł adnie, gdzie kupić bilety i gdzie dokł adnie odbę dzie się legendarny koncert. Wskazano maksymalną lokalizację . Zespó ł się rozwiną ł i nawet wydaliś my naszą pierwszą pł ytę zatytuł owaną „9 Vampires”. Pł yta miał a pię kną okł adkę , w zwią zku z czym na samej pł ycie nie został a nagrana ani jedna piosenka. To bardzo waż ne, bo na naszych koncertach nie ma piosenek. Grupa istniał a i rozwijał a się przez 7 lat, kiedyś doszł o nawet do przymusowego rebrandingu. Faktem jest, ż e jeden z naszych solistó w rozdarł w rę kach plakat z nazwą grupy i dwiema literami „S”. W rezultacie grupa został a przemianowana na trook. Och, był y czasy! To był o nasze pierwsze muzyczne doś wiadczenie.
Jeden z plakaty na nadchodzą ce wycieczki
Kilka lat pó ź niej obchodził em urodziny w muzycznym stylu. Podpisał em prawdziwe porozumienie ze wszystkimi, któ rych planował em zaprosić na uroczystoś ć , aby sygnatariusze doł ą czyli do grupy White Swing. To był o okoł o miesią ca przed ś wię tem. Nie wyjaś nił em, ż e bę dzie to zwią zane z tematem urodzin i nie wyjaś nił em w ż aden sposó b, dlaczego to podpisujemy. Reakcja wszystkich był a inna, jedni szybko się zgodzili, inni potrzebowali czasu do namysł u, a umowa zawierał a wyraź nie sekciarskie frazy, ale w koń cu wszyscy podpisali, zaufali mi i mogę mó wić bardzo przekonują co) Tydzień przed urodzinami powiadomił em wszyscy sygnatariusze, ż e zespó ł niestety się rozpada, a tym razem musimy zagrać nasz pierwszy i ostatni koncert w moje urodziny. Warunkiem wstę pnym był o to, aby każ dy miał przy sobie instrument muzyczny, na któ rym nie moż e grać . To był y wtedy wspaniał e wakacje. Teraz wiesz już prawie wszystko o naszych muzycznych doś wiadczeniach! Ś miał o, podbij Berlin!
Polecieliś my z zimnego Kijowa do ciepł ej stolicy Niemiec. Na dworze był o 12 stopni i cudowna pogoda. Bardzo waż ne był o zbudowanie trasy w taki sposó b, aby mię dzy konferencjami i raportami mieliś my czas na wyjś cie do miasta i powró t na czas. Mieszkaliś my blisko centrum. W 12 minut ł atwo był o się tam dostać - trochę na piechotę i 3-4 stacje metra.
W zwią zku z tym, jeś li jest co najmniej godzinna przerwa, moż esz mieć czas, aby ruszyć w drogę tam iz powrotem. Na szczę ś cie dla siebie udał o mi się wyizolować cał ą paczkę takich przerw. Co ciekawe, kiedy moi koledzy zameldowali się w hotelu i rozpoczę li swó j pierwszy wypad do miasta, ja już wracał em na spacer inną trasą . Na pierwszą kilkugodzinną wycieczkę dotarł em do Bramy Brandenburskiej na piechotę , okoł o 3 km przez park od hotelu, a nastę pnie obszedł em gł ó wną czę ś ć centrum na wyspę muzealną .
Odwiedził em już tradycyjnie sklep z sygnalizacją ś wietlną ) Dwie godziny minę ł y szybciej niż chwila. Konferencja jest za 20 minut, musimy się spieszyć . Zszedł em do metra, wł aś nie udał o mi się kupić i zatwierdzić bilet dzienny, gdy od razu spotkał em kontrolera w pocią gu.
Fuh, dobrze, ż e z biletem) Mamy znajomego, któ ry jakoś zaryzykował jazdę na zają ca w Europie, wię c teraz aż strach o tym myś leć . Pierwszy raz widział em kontroler w europejskim transporcie miejskim. Naprawdę wą tpił em w ich istnienie. Linia do hotelu nie był a prosta. Na przesiadkę miał em dwie minuty do nastę pnego pocią gu. Zamó wił em kawę . Ale widział em, ż e mó j pocią g już nadjeż dż ał . Barista powiedział mi, ż e na wszystko bę dzie miał czas. Pocią g zaczynał już otwierać drzwi, a facet wł aś nie uruchamiał maszynę . Wydawał o się , ż e wszystko zniknę ł o. Ale wszystko obliczył w kilka sekund. Jedną rę ką wykrę cił kwotę na terminalu, drugą wsypał do dł ugopisu zmieloną kawę , drugą spieniał mleko, a ostatnią rę ką przygotował szklankę . Co się dzieje? Metro też nie zamyka drzwi. Podobno maszynista prowadzi interesy z baristą . Vzhuh - i kawa z pianką jest już w moich rę kach i spokojnie wchodzę do samochodu, drzwi zamykają się za mną . Co to był o?
Rozumiem, gdyby to był o w Azji, gdzie wszystko zawsze dział a i się udaje, ale tu nie ma azjatyckiej magii! Ale jak się okazał o, zamiast azjatyckiej magii, wł aś nie podczas naszej firmowej imprezy pojawił się azjatycki koronawirus. My na szczę ś cie tego nie wiedzieliś my, szliś my spokojniej. Chociaż nie wszyscy szli pieszo, dla niektó rych ta podró ż sł uż bowa nie przebiegał a zgodnie z planem. Jeden pracownik zaraz po lotnisku został obję ty ubezpieczeniem na zapalenie wyrostka robaczkowego. Pó ź niej do tej samej kliniki przyszedł inny pracownik. A dzień pó ź niej inny zrobił się naprawdę zł y. Ale w rzeczywistoś ci wszystkie trzy przypadki nie mają ze sobą nic wspó lnego i to tylko jakiś szalony zbieg okolicznoś ci, któ ry wydarzył się podczas podró ż y sł uż bowej.
Wró cił em do hotelu w samą porę na raporty. Wysł uchał em trzy godziny relacji, moż esz kontynuować podró ż . Do kolacji jest okoł o godziny. Kontynuujemy zwiedzanie Berlina. Gdy tylko ogł osili, ż e raport się skoń czył , po 5 minutach już pę dził em do metra. Kiedy byliś my w Berlinie z Dashą , na noworocznych targach, bardzo doceniliś my dziedziń ce w okolicy Hackescher Markt. Teraz nie ma jarmarkó w, ale dziedziń ce nie powinny się od tego pogarszać . Nawiasem mó wią c, jardy, 1s0x47a851e0de9738eb: 0x881265738ca26495.8m2.3d52.5249426! 4d13.4008949" target="_blank">tutaj.
Począ tkowo dł ugo nie mogł em znaleź ć wejś cia, ostatnim razem jakoś był o o wiele ł atwiej. Ale wzmoż one poszukiwania wejś cia dobrze mi zrobił y. W efekcie otworzył em kolejne dziedziń ce, któ re nie ł ą czą się z są siednimi. Wszystko tutaj jest w stylu rastamana, po prostu szok kulturowy.
To nieformalny kawał ek Berlina. Musisz wię c pilnie podzielić się swoim odkryciem z kolegami. A skoro o kolegach mowa, obiad już niedł ugo. 40 minut na dziedziń cach minę ł o zupeł nie niezauważ one. Czy wł aś nie w nie wszedł em? Dobra, wracajmy. Có ż , z kartą podró ż ną moż esz jeź dzić tam iz powrotem. Na szczery i smaczny obiad koledzy postanowili doł ą czyć do mojej wyprawy do Berlina. Raczej tylko Dima był gotowy do przył ą czenia się . A Masza i Zhenya potrzebowali kolejnych 20 minut. Có ż , zaczynamy, a ty doł ą czasz do miasta.
Wł aś ciwie zawsze był y osoby, któ re chciał y doł ą czyć do moich misji ekspresowych, ale gł ó wnym problemem jest „tylko ja potrzebuję jeszcze 20 minut”, a przy tym scenariuszu godzinna misja ekspresowa nie zadział a. Tak, a moim odwiecznym wrogiem jest „oczekiwanie”, z któ rym nieustannie się zmagam. Ale jeszcze bardziej chodzi o planowanie. Na konferencjach i posił kach zawsze zabierał em rzeczy, w któ rych moż na by od razu kontynuować podró ż , ponieważ wcześ niej ustalił em wszystkie potencjalne okna na konferencjach. Zaczę liś my teraz zwiedzać wyspę muzeó w i okolice.
Po drodze doł ą czył do nas Bogdan, a w koń cu Masza i Ż enia. Poszukiwanie Maszy w mieś cie był o bardzo zagmatwanym i trudnym zadaniem. Ani internet, ani wspó ł rzę dne Google'a nie dał y sobie z tym rady. Ale najważ niejsze - wszyscy znaleź liś my! Kiedy już obeszliś my wszystko, co był o moż liwe w centralnej czę ś ci miasta, uznał em, ż e czas zabrać wszystkich na ten dziedziniec rastamanó w. Ale doką d dokł adnie zmierzamy, nie powiedział em. Postanowił em zaintrygować . Kiedy był em tu po raz pierwszy, zobaczył em przy wejś ciu do piwnicy tabliczkę , ż e za pó ł godziny bę dzie pokaz potworó w. Teraz nie był o ż adnego znaku i zdecydował em, ż e po prostu dowiemy się , jaki rodzaj potwora tam był .
Zeszliś my do bardzo dziwnej piwnicy, na ś cianach był y ś lady anarchii. Personel spojrzał na mnie podejrzliwie. Sam nie wiedział em, doką d prowadzi piwnica, ale tego nie pokazał em. W rezultacie dotarliś my do duż ych metalowych drzwi z przyciskiem. Wyjaś nił em, ż e jedynym sposobem, aby dowiedzieć się , co jest za drzwiami, jest telefon. Zapadł a peł na napię cia cisza. Nacisną ł em przycisk. . . Okazał o się , ż e to wł ą cznik i zgasł y ś wiatł a w cał ej piwnicy. Bardzo ł atwo się boję , a kiedy się boję , krzyczę niekontrolowanie. Od mojego krzyku wszyscy z przeraż eniem zaczę li uciekać z ciemnej piwnicy. Skoń czyć się ! Zaczę li chichotać ze mnie. Z dumą postanowił em poprowadzić wszystkich dalej.
Nastę pny był pub rastaman. Ale kiedy podszedł em, ktoś z knajpy rzucił na ziemię pł oną cy fajerwerk. Kiedy krzykną ł em drugi raz, wszyscy zaczę li się ś miać . Mimo, ż e byli wyraź nie przestraszeni. Myś lę , ż e wszyscy czł onkowie naszej ekspedycji na dł ugo zapamię tali ten dziedziniec. Nastę pnie poprowadził em wszystkich po jaś niejszych dziedziń cach na spacer. Podró ż ował em pierwszego dnia do chwał y.
Drugi dzień rozpoczą ł się rano kolejną serią konferencji. Chociaż nie, zaczę ł o się od sł oń ca za oknem i pysznego ś niadania. To wł aś nie uwielbiam w drogich hotelach - to ś niadanie, zwł aszcza gdy nie na mó j koszt) Uważ am za szykowne ś niadanie, w któ rym fizycznie nie masz sił y spró bować wszystkiego, a musi być smaż ony boczek! Po rozpoczę ciu dnia w ten sposó b moż esz posł uchać , o czym mó wią mó wcy.
Raporty trwał y przez kilka godzin, po czym wypadł o kolejne godzinne okno. Dzień był sł oneczny, obok hotelu był a znakomita rzeka, postanowił em o tej godzinie poddać się raczej naturalnemu pię knu niż centrum. Był y tam pię kne dziedziń ce, mosty, a nawet rower cał kowicie pokryty muszlami. Był to lokalny punkt orientacyjny, któ ry kiedyś został wyję ty z wody.
Po obiedzie, zgodnie z harmonogramem, relacje miał y być kontynuowane, ale jak się okazał o, tutaj czekał a nas najprzyjemniejsza czę ś ć . Gdy drzwi do sali konferencyjnej otworzył y się , poś rodku stanę ł a grupa muzyczna, gł oś no grają ca przeboje, cał a sala został a wyposaż ona w instrumenty muzyczne.
Przy wejś ciu każ dy pracownik wycią gną ł kartę , na któ rej narysowano narzę dzie, któ re trzeba był o opanować do wykonania. Czy teraz zagramy zamiast sł uchać raportó w? Oto moja muzyczna mł odoś ć nie poszł a na marne! Nic dziwnego, ż e był y te wszystkie wycieczki! Teraz opanował em nawet swó j pierwszy instrument! Co my tu mamy? Na karcie są bę bny. O tak! Zostaliś my podzieleni na grupy: perkusja, gitara basowa, gitara elektryczna, inny rodzaj perkusji oraz soliś ci. Każ da grupa poszł a ze swoim nauczycielem, aby opanować instrument. Poznaliś my zasady grania trzech ró ż nych piosenek. Nastę pnie orkiestra skł adają ca się z pracownikó w w iloś ci 150 osó b zorganizował a prawdziwy koncert. Atmosfera był a nie do opisania. Zawsze interesował o mnie, co czuje muzyk podczas wystę pu.
I tutaj jestem już w roli muzyka. Pozostał e dwie piosenki zagrał em na gitarze elektrycznej. Gitara okazał a się znacznie bardziej skomplikowana niż bę ben. Ale być moż e z grania na bę bnie osią gnię to maksymalny zwrot. Naukę gry na gitarze elektrycznej komplikował fakt, ż e musiał em zrozumieć dla mnie nowe angielskie terminy. Ale tak bardzo się starał em, ż e nawet sznurek się zerwał . To nie był tylko wystę p, ale prawdziwa fantazja, takż e w formie niespodzianki! I nie ma znaczenia, kim jesteś w biurze - top managerem czy zwykł ym programistą , tutaj wszyscy jesteś my muzykami i gramy najlepszy koncert na ś wiecie ramię w ramię .
Nasz tematyczny rok muzyczny zakoń czył się spektakularnie. Nigdy wcześ niej nie miał em takiej firmy. Dasha i jej matka otrzymał y transmisję niemal na ż ywo z koncertu. Koncert miał wię c nie tylko mię dzynarodowy skł ad – ponad 15 krajó w – ale był ró wnież transmitowany do innych krajó w. Po raz kolejny czuję bezgraniczną wdzię cznoś ć organizatorom naszych podró ż y sł uż bowych. Po koncercie, nał adowani pozytywną energią , chł opaki i ja już spieszyliś my, aby dalej zwiedzać miasto.
Tym razem obję liś my mur berliń ski i jego okolice. Powiem tak: po chiń skim murze berliń ski wyglą da na znacznie prostszy. Ale w okolicy znaleź li dziedziniec, na któ rym znajduje się duż y ozdobiony dom i wiele nietypowych instalacji, wydaje się , ż e był to dawny squat, choć moż e nie był to dawny, nigdy się nie dowiedział em.
Na jednej z ulic poczuliś my zapach trawy, któ ry zaprowadził nas do kolejnej osady rastamanó w. A naprzeciwko samej ś ciany znaleź liś my prawdziwy jarmark. Wszystko był o uł oż one, przykryte i wykonane z choinek, tylko mał a ś wierkowa uliczka. Wokó ł niego odbywał y się ró wnież wielkie uroczystoś ci. To wł aś nie lubię w Berlinie, jestem tu już drugi raz i za każ dym razem miasto przyjemnie zaskakuje i cieszy. Podczas gdy my przygotowywaliś my się do przejś cia przez ulicę na targi, radiowozy pę dził y wzdł uż nadjeż dż ają cego pasa i są siedniego pasa, policja wybiegł a i pobiegł a do jakiejś babci, któ ra był a niedaleko targu. Wysł ał em naszą delegację w przeciwnym kierunku, aż nic nie wybuchł o. O ile mogliś my zauważ yć z duż ej odległ oś ci, ktoś zostawił torbę bez opieki. Wszystko się uł oż ył o i mieliś my wspaniał y spacer po targach. Ale nie wyszł o na dł ugi spacer, cał y wyjazd przebiegał w niekoń czą cej się walce z czasem, któ ra po raz kolejny się skoń czył a i musieliś my wró cić na gł ó wną imprezę firmową .
Jedynym minusem tych wszystkich imprez firmowych jest to, ż e na imprezach trzeba być w garniturze, co jest cał kowicie sprzeczne z moim zwykł ym wizerunkiem. Poza tym kostium trzeba też przerzucać z Kijowa przez transfery i lotnisko, a potem z powrotem. Jednak kostiumy nie są odpowiednie dla wielu, ale bardzo interesują ce jest widzieć swoich kolegó w w tak niezwykł y sposó b. Przebrał am się , zrobił am zdję cie mamie z Dashą i moż esz pobiec, ż eby się spotkać .
W sali zgasł y ś wiatł a, zapalił się laser, na scenie pojawił a się sylwetka. I zaczą ł się pokaz laserowy. Nigdy czegoś takiego nie widział em, czł owiek robił wszystko wią zką laserową , ł amał ją i robił ró ż ne sztuczki, ten laser w jego rę kach był jak twardy kij, ale to tylko wią zka ś wiatł a. To był o bardzo oryginalne i ciekawe. Fajnie, ż e w naszych czasach pojawia się coraz wię cej nowych rzeczy, któ re mogą zaskoczyć .
Nastę pnie otworzyli nieograniczony bar z koktajlami. Był o też oczywiś cie pyszne jedzenie, ale koktajle… Najciekawsze jest to, ż e zamó wił am Cuba Libre, któ rą bez przerwy pijemy w egipskich hotelach. Gdy tylko spró bował em koktajlu, poczuł em w nosie zapach sł onego morza. Dosł ownie wpadł em na sekundę do Egiptu. Potem zaczę ł a się dyskoteka, potem wystą pił a niemiecka grupa, potem DJ. Zauważ ył em ciekawy trend, ż e DJ przycią gał szerszą publicznoś ć , a nawet pracownicy i pracownicy w szacownym wieku byli zapaleni. W Niemczech wiedzą , jak się zrelaksować !
Zazwyczaj na wieczornych przyję ciach wychodzą trochę szaszł yka, któ ry już na nikogo nie wchodzi. Niemcy poszli dalej: okoł o pierwszej w nocy zaczę li smaż yć na roż nie pyszną shawarmę . Był a tak pię kna, ż e pracownicy zabrali je do swoich pokoi do kolegó w, któ rzy wcześ niej opuś cili imprezę firmową . Okoł o drugiej w nocy postanowił em przenieś ć się do swojego pokoju, inaczej moje poranne plany na spacer po Berlinie mogą się nie speł nić . Przejś cie ulicą mię dzy hotelowymi budynkami zaję ł o okoł o minuty. Na dworze był o ciepł o, chociaż miał am na sobie koszulę . Rzekę oś wietlał o mię kkie ś wiatł o nocnych lampek i nadrzecznego hotelu. Oczywiś cie był em już zmę czony w cią gu dnia, ale nie mogł em przegapić takiego pię kna i postanowił em zrobić mał e kó ł ko wzdł uż kanał u.
Szedł em okoł o pó ł godziny, oczarowany nocnymi przedmieś ciami. I to wł aś nie nocny spacer kojarzy się teraz z tą podró ż ą sł uż bową . Jak moż esz spać , kiedy prawdziwa lutowa wiosna jest na zewną trz? Swoją drogą nasza impreza nie zwolnił a tempa, sł yszał em to bardzo daleko od budynku. Spał em spokojnie po czystym powietrzu.
Kolejny sł oneczny poranek!
Mimo, ż e budzik dzwonił o ó smej rano, ł atwo był o się obudzić , bo dziś nie bę dzie już raportó w i spotkań i moż na był o cał kowicie poś wię cić się wycieczce, najważ niejsze był o zł apanie samolotu po poł udniu . Szybko zjadł em ś niadanie i poszedł em do miejskich parkó w. Wybrał em park, któ ry są siadował z berliń skim zoo.
Opró cz tego, ż e w samym parku był o wiele ciekawych ż ywych stworzeń , przylegał y ró wnież wybiegi zoo, aby moż na był o spacerować i podziwiać zwierzę ta. Spoś ró d wszystkich wybiegó w czapla wyraź nie czuł a się najlepiej. Zł apał a kogoś w stawie, a kiedy się zmę czył a, po prostu odleciał a z zoo. To był o nieoczekiwane. Za zoo zaczę ł a się kolejna z moich ulubionych dzielnic Berlina. Nie znam nazwy, ale jest Hard Rock Cafe i sklep Louis Vuitton tak drogi, ż e zaczynam czuć się niezrę cznie ponad 100 metró w od samego sklepu. Szł o się dobrze, pogoda był a dobra.
Prognozowano deszcz, ale teraz jest sł onecznie z mał ymi chmurami. I jak tylko napisał em do Daszy, ż e mamy dobrą pogodę , zaczę ł o padać i tak, ż e trwał o to do wyjazdu. Ale był am już w 100% nał adowana sł oneczną witaminą , wię c zał oż ył am kaptur i wł ą czył am spokojniejszą muzykę w sł uchawkach, „Jeden w kajaku” po prostu dobrze pasował do pogody. Deszczowa pogoda przyniosł a mi do gł owy setki ró ż nych myś li. Tyle pomysł ó w, tyle wspomnień , a nawet gł ó wna czę ś ć tej historii w mojej gł owie narodził a się podczas deszczowej czę ś ci spaceru. Dobrze jest podró ż ować po ś wiecie, tylko minus - bez Dashy podró ż owanie nie jest takie ciekawe.
Transfer z hotelu był zaplanowany na trzy godziny przed odlotem, a podró ż autobusem na lotnisko trwał a 14 minut. Wrzucił em wiadomoś ć , ż eby na mnie nie czekali, sam tam dojadę . I powoli szedł dalej. Najciekawsze jest to, ż e zamó wiony transfer spó ź nił się dokł adnie tak dł ugo, jak przyjechał em do hotelu. Ale musiał em jeś ć . I wyraź nie taniej był o wyjś ć za 4 euro na miasto i samemu pojechać na lotnisko niż pł acić za obiad na lotnisku. Wię c zdecydował em. W efekcie był a to kolejna doskonał a podró ż sł uż bowa i nie mniej doskonał a.